Bez tytułu - ale tytułem mogła by być "Stopklatka"

Me dzieciństwo,

idylliczna, sielankowa pora

pozłacana krzykiem,

łzą, potem i stresem.

Me dzieciństwo,

mały chłopczyk - nieświadoma istota,

bo babcia trafiła do nieba

i nie mogę się widzieć z dziadkiem.

Me dzieciństwo,

parę słów, naprawdę, garstka słów,

i ostre słońce,

ratujące mnie swym odbiciem.

Me dzieciństwo,

okno, a za oknem życie,

to całe piękno,

drzewka, krzewy i marzenia na gałęziach.

Me dzieciństwo,

takie niewinne, a skazane na potępienie,

gdzie dwoje ludzi żyje,

ale nie obcuje.

Me dzieciństwo,

strasznie wyobcowany,

ale marzeniami pochłonięty,

bezgranicznie zakochany.

Me dzieciństwo,

i co z tym dzieciństwem?

Co z moim chłopcem?

Co z mym marzeniem?

Gdzie przyjaciele?

Gdzie piaskownica?

Gdzie uśmiech piękny?

Gdzie zapach życia?

Tak patrzę na mnie,

te lata temu

i teraz tęsknię,

za czymś co zowią

pięknym dzieciństwem,

bo nieświadomy,

życia łakomy,

i niedojrzały,

no i płaczący,

i błagający gwiazdy na niebie,

które nie mówią i nie słuchają.

Mówię do Ciebie, mój przyjacielu,

że byłeś pięknym kwiatem Edenu,

ale nie lali na Ciebie wodą,

tylko zjedli kwiat Twój,

straciłeś kolor.

Mój przyjacielu ah..., mój przyjacielu,

nie byłeś nigdy wybitnym szkrabem,

ale smak miałeś i się starałeś,

by świat Twój wyglądał jak albumy z gazet.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania