Bez tytułu - bo rozmyślam przy oknie o losie naszym i swoim.

I w ten wieczór, wnet nocna pora

i ja - myślami w gwiazdach, które zakłócone mgłą nad

mym miastem chcą dorwać mnie - i ja chcę dorwać je.

Szeroko, mlekiem niebo polane nad mym miastem ogranicza mnie,

bo gwiazdy moim marzeniem, wiecznie przez coś rozmytym.

I jam nad mym miastem rozrywam swoją niedoskonałość,

by przekuć ją coś wartę mgnienia okiem.

Ale czy naprawdę zależy mi na czyimś spojrzeniu?

Nie - na moich gwiazdach mi zależy, na moim odwiecznym

marzeniu.

I w moim mieście - wyssanym z życia i pozbawionym przeżycia

każdy jednak ma swoją gwiazdę - swój punkt odniesienia.

Każdy, niezależnie od ambicji i prostych marzeń ludzkich

posiada swojego graala, własne miejsce spełnienia.

I podsumowując me miasto najdroższe,

bo mimo, że dziwne, to ciągle ciekawe,

to chciałbym tę mgłę zmieść i zamieść pod dywan,

aby każdy gwiazdę zabrał na kolację i wyznał swe prawdy,

wyznał swe pragnienia i w objęcia gwiazd tych przepadł bez cierpienia.

 

miko.

Średnia ocena: 2.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania