Poprzednie części: Białe, ckliwe
Białe, ckliwe
Wschód słońca trzyma nas przy sobie,
z oddali karmi sztukami rodzynek
i wszystko prostą przybiera pozę,
a słowa - jeszcze białe i ckliwe.
Gdy wieczór jest już pomny żalów,
przykryje nieba skrzydlatą rozpiętość,
spod własnych powiek wyjdziemy cali.
W słowa wlejemy zachodu tętno.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania