Bo przecież obiecałem
Rozdział 1
Śpiączka
Zdarza się, że nasze plany ulegają zmianie. Co szczerze mówiąc, nie jest to dla nas takie fajne jakby mogło się nam wydawać. Bywa wręcz to frustrujące, gdy plany dosłownie lub w przenośni są zrujnowane. Jednakże... Wszystko zmieniło się, ale do rzeczy.... od wielu lat przyjaźniłem się z Marianną. Marianna pochodziła z ubogiej rodziny co w szczerze mówiąc moja mama wręcz nie przepadała, gdy ją przyprowadzałem do domu. Zawsze Mariannę mogłem spotkać w towarzystwie zwierząt. Ona je uwielbiała, a zwierzęta widać było, że lubią jej towarzystwo. Jednakże moja mama zawsze powtarzała mi, abym od niej trzymał się z daleka, lecz jej się nie słuchałem. Marianna zawsze mnie pocieszała. Jej rodzice gdy przychodziłem do niej w odwiedziny to gościli mnie przepysznymi ciastami. Uwielbiałem te ciasta. Problem polegał na tym, że moja mama całkowicie zakazała mi przyjaźnić się z nią. Było mi przykro, że psuje mi drogę do szczęścia. Postanowiła, abym bardziej dogadał się z utalentowaną Dianą, która chodziła do tej samej szkoły co ja. Ciągle słyszałem od matki "jaka ładna z was para", "ona pasuje do ciebie" . Jednak ja nienawidziłem towarzystwa Diany. Diana wręcz egoistyczna i narcystyczna. Także widać przejawiała cechy skąpca, ale wiecie jak to jest, mama stwierdziła, że Diana jest wręcz idealną kandydatką na żonę dla mnie. Nie interesowało ją to czy ja będę z nią szczęśliwy, czy nie. Diana była zapraszana dość często i widziałem jak ona owija wokół palca moją matkę, aby zyskać ten cały majątek. Gdy zawsze miała ona przyjść to ja uciekałem przez okno, aby spotkać się z moją Marianną. Temu wszystkiemu przyglądała się moja babcia Tina, która mieszkała wraz ze mną i z mamą. One nie miały ze sobą dobrych relacji od czasu, gdy mój tata rozwiódł się i wyprowadził. Ja natomiast do babci przychodziłem dość często, aby ta mogła nacieszyć się jedynym wnukiem. Pewnego dnia usłyszałem niedaleko mojego domu pisk opon. Pobiegłem zobaczyć co się stało i zobaczyłem w oddali potrąconą przez samochód Mariannę. Bez namysłu pobiegłem, aby zobaczyć czy coś jej się nie stało. Marianna leżała nieprzytomna, a kierowcy w samochodzie nie było. Jedynie co zauważyłem to otwarte drzwi od strony kierowcy i pozostawione kluczyki w samochodzie. Marianna żyła, to mnie ucieszyło.
Marianno, słyszysz mnie! -krzyknąłem
-Odezwij się ukochana proszę...- wypowiedziałem to we łzach
- Obiecuję Ci, że jesteś tą jedyną, z którą chcę spędzić resztę swego życia
Po czym zadzwoniłem na pogotowie. Zawieźli Mariannę do szpitala. Wróciłem do domu bardzo tym zasmucony. Moja mama wcale nie zwróciła na to uwagi, ale za to babcia Tina od razu wzięła mnie na stronę...
Tylko raz widziałam Ciebie aż tak smutnego. Coś się stało ? - zapytała babcia
Marianna została potrącona przez samochód — odpowiedziałem jednocześnie próbując powstrzymać napływające łzy do moich oczu
Spokojnie Samuelu... Na pewno Marianna szybko wróci do zdrowia — spróbowała łagodnym głosem pocieszyć
Tego nie wiem. Gdy dotarłem na miejsce była nieprzytomna — oznajmiłem roniąc kilka gorzkich łez
Wiesz, do jakiego szpitala ją zabrali ? - podpytała babcia
Nie wiem — cicho wypowiedziałem
No nie płacz już, wszystko się ułoży. Może jej rodzie wiedzą — delikatnie otarła mi łzy babcia
Może masz rację — odpowiedziałem
Poczekaj Samuelu. Muszę Ci zadać jedno pytanie — Zatrzymała mnie, zanim miałem wyjść z jej pokoju
Spojrzałem się na babcię i podszedłem do niej z powrotem. Na jej twarzy malował się lekki uśmiech.
Samuelu, czy Ty kochasz Mariannę ? — zapytała
Gdy to usłyszałem to nie wiedziałem, skąd ona może wiedzieć co ja do Marianny czuję, ale moje serce biło jedynie dla niej. Widać było po mojej twarzy lekkie zmieszanie z zaskoczenie. Babcia to wyczuła. Tę prawdziwą miłość. Taką, o którą warto zawalczyć.
Tak — wydusiłem to z siebie po dłuższej chwili w ciszy
Moja babcia cierpliwie czekała na moją odpowiedź. A gdy to usłyszała, to zobaczyłem w jej oczach taki błysk. Wcześniej tego nie widziałem w jej oczach i odnosiłem wrażenie, że jeszcze chce ona mi coś przekazać.
Idź dowiedzieć się, czy Mariannie nic się nie stało, a potem wróć do mnie... A jeszcze jedno nie mów nic mamie. Dam Ci pretekst, abyś poszedł do rodziców Marianny. Proszę Cię, abyś wziął przepis na to przepyszne ciasto dla mnie — mrugnęła okiem do mnie
Gdy to usłyszałem, od razu czułem, że muszę działać. Po wyjściu od babci zaraz zatrzymała mnie moja mama.
A Ty dokąd znowu się wybierasz ! - krzyknęła i spojrzała takim złowieszczym wzrokiem
Idę do rodziców Marianny — pewnym głosem odrzekłem
Nie ma mowy. Nie idziesz więcej razy do tego pospólstwa i tych wyrzutków społecznych — agresywnym tonem wypowiedziała mama
Nie mów tak o jej rodzicach ! - przeciwstawiłem się jej słowom
Nie takim tonem do mnie młodzieńcze! Gdzie Twoje maniery ! - zaczęła wrzeszczeć na mnie mama
Zamknij się ! Mam prawo iść gdzie chcę ! Nie jestem Twoją własnością ! - podniosłem bardziej ton swojej wypowiedzi
Masz mnie przeprosić, bo inaczej Cię wydziedziczę — zagroziła mama
To proszę bardzo wydziedziczaj mnie. Nie obchodzi mnie to ! - wyszedłem, wykrzykując te słowa i trzaskając drzwiami
Poszedłem do rodziców Marianny. Gdy dotarłem, zastałem jej mamę zasmuconą, lecz gdy mnie ujrzała ten smutek, zamienił się w uśmiech. Jej tata był przygnębiony, pomimo że się pojawiłem.
Witaj Samuelu. Dobrze, że jesteś -zawołała
Podejdź do nas. Musimy Tobie o czymś powiedzieć — wypowiedział to jej tata
Podszedłem bliżej i zauważyłem, że jeszcze mają policzki mokre od łez.
No widzisz...- zaczęła mama Marianny, lecz w tym momencie znów napłynęły jej łzy
Widać było, że jest to dość trudny temat do poruszenia, ale musieli mi to jakoś przekazać.
Kochanie uspokój się — spróbował ją pocieszyć jej mąż
Posłuchaj Samuel. Dowiedzieliśmy się, że nasza Marianna jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się wybudzi — złamanym głosem wypowiedział tata Marianny
To okropne ! Do jakiego szpitala ją zabrali? - zapytałem zmartwiony
Do tego, który jest naprzeciw kościoła — poinformowała jej mama
Bardzo dziękuję za informację. Prawie bym zapomniał od tych emocji o tym, że moja babcia by chciała przepis na to przepyszne ciasto — powiedziałem
Mama Marianny wstała i poszła po przepis. Wróciła po chwili i mi go wręczyła. Podziękowałem i wróciłem do swojej babci Tiny.
Wróciłeś — ucieszyła się babcia
Tak. Mam do Ciebie dobą i złą wiadomość — wypowiedziałem to taki przygnębiony
Babica spojrzała się na mnie przenikliwie.
Jaka jest zła wiadomość? — szybko wymówiła to
Marianna jest szpitalu. Dowiedziałem się, że jest w śpiączce i nie wiadomo kiedy się wybudzi — wyszeptałem jednocześnie dałem jej przepis na ciasto
Przykro mi Samuelu — podsumowała babcia
Tak spoglądałem się na babcię, która w ciszy czytała przepis. Postanowiłem jej nie przeszkadzać i chciałem wyjść, gdy usłyszałem...
Zaczekaj chwilę... Przecież ja Ciebie nie wyganiam — odezwała się babcia
Odwróciłem się i zobaczyłem, że babcia pokazuje na fotel.
Usiądź się, proszę... Muszę Ci o czymś powiedzieć...- babcia zaczęła wymawiać te słowa, jednocześnie przyglądając się mi uważnie.
Usiadłem się i słuchałem jej...
Posłuchaj Samuelu, istnieje las, w którym jest się wystawianym na próbę miłości. Sama kiedyś byłam poddana takowej próbie. Ów las znajduje się blisko jeziora. Z pozoru to wygląda na zwykły las, ale gdy wejdziesz tam do środka, to możesz już nigdy nie wrócić. Ale do rzeczy. Kiedyś weszłam do tego lasu. Byłam to wtedy piękna i młoda, a Twój dziadek to wtedy był powołany do wojska na służbę i wyjechał na jakiś czas. Poszłam, gdyż chciałam przekonać się, czy to ten jedyny. W lesie miałam różne wizje, że dostaję list z wiadomością, iż mój ukochany nie żyje, ale też słyszałam głosy, że na pewno zapomni o mnie lub znajdzie sobie inną. Jednakże ja ciągle wierzyłam, że on tylko mnie kocha. Także widziałam duchy mężczyzn, którzy chcieli, abym zapomniała o ukochanym. Ja jednak nie dawałam za wygraną. Miałam tyle obaw i bałam się, że już nigdy z nim się nie zobaczę, lecz w tym momencie na swojej drodze spotkałam ducha pięknej kobiety w sukni ślubnej. Ona powiedziała mi, że ten, którego kocham wróci cały i zdrowy oraz oświadczy się mi. Łzy radości mi wtedy napłynęły do oczu, gdy to usłyszałam. Wybiegłam z lasu i zauważyłam przy jeziorze czekającego na mnie Twojego dziadka. Nie wierzyłam własnym oczom. To był on. - spokojnym głosem opowiadała tę historię babcia Tina
Babciu magiczne lasy nie istnieją — prychnąłem śmiechem
Możesz mi nie wierzyć... Ale to prawda. Ten las istnieje, ale tylko nieliczni o nim wiedzą — pewnym siebie głosem odpowiedziała
To, gdzie ten magiczny las się znajduje — sarkastycznie powiedziałem
Znajdziesz go tam, gdzie przy jeziorze zobaczysz głaz w kształcie serca — zagadką odpowiedź dała babcia
Nie wiedziałem, co to ma znaczyć...zastanawiałem się, gdy zobaczyłem wiszące zdjęcie ślubne mojej babci. Było zrobione właśnie przy tym głazie w kształcie serca
To zdjęcie — wskazałem na nie — gdzie to było zrobione? - zapytałem
Polną ścieżką tam dojdziesz wśród alei drzew — kontynuowała zagadkę babcia
Już trochę mnie denerwowało... nie byłem zbyt dobry w takowych zagadkach
No dobra widzę, że nie rozumiesz nadal zagadek. Zupełnie tak jak Twój tata... Gdy wyjdziesz z domu, kieruj się w stronę wielkiego dębu na pobliskiej polanie. Za tym dębem w oddali zobaczysz polną ścieżkę. Kieruj się nią, a dojdziesz do celu. A teraz już idź, czas ucieka. Ratuj ukochaną — niewytrzymała babcia
Po tych słowach wyszedłem do babci, ale moja mama mnie znów zatrzymała.
Dokąd znów tym razem ! - krzyknęła
Nie zatrzymuj mnie wychodzę do lasu — wypowiedziałem
Do lasu? -zaskoczyła się mama
Tak do lasu — oznajmiłem
Nigdzie nie pójdziesz ! - odpowiedziała po na myślę — Masz tutaj zostać, bo inaczej Cię wydziedziczę — zagroziła
Nic mi nie zrobisz. Odsuń się. Wychodzę — Odepchnąłem mamę, która próbowała mnie zatrzymać
Nawet nie wiesz co tracisz! — krzyknęła, gdy wychodziłem z domu
Raczej to ona nie wiedziała co traci. Nie rozumiałem, dlaczego tak komplikuje ona mi życie. Postanowiłem iść do lasu, o którym opowiadała mi babcia, mając nadzieję, że może zdarzy się cud.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania