Poprzednie częściBo przecież obiecałem

Bo przecież obiecałem cz.3

Rozdział 3

Klątwa Weselna

 

Tak idąc przed siebie, zacząłem słyszeć głosy...

 

Zerwij z Marianną - wypowiedział pierwszy głos.

 

Marianna nie jest w Twoim typie - poinformował drugi głos.

 

Diana jest idealną kandydatką dla Ciebie - szeptał trzeci głos.

 

Te trzy głosy ciągle mi towarzyszyły na przemian, a ja już miałem tego serdecznie dosyć. Chciałem, aby te głosy w końcu ucichły, ale niestety tak się nie stało. W lesie robiło się coraz mroczniej i ciemniej. Głosy dokuczające mi przez całą tę drogę, a jednocześnie ta smutna pieśń kobiety stawała się coraz głośniejsza. Szedłem dalej przed siebie, aż te trzy głosy wreszcie ucichły. Wtedy zobaczyłem przed sobą przechadzającego się ducha kobiety w sukni ślubnej. To ten duch śpiewał smutną piosenkę. Przetarłem oczy, aby upewnić się, czy to dzieje się naprawdę. Byłem już zmęczony. Duch owej kobiety nagle pojawił się przede mną.

 

Dawno nie widziałam śmiertelnika tutaj - wypowiadając te słowa można było poczuć chłód.

 

Kim jesteś? - zapytałem.

 

Jestem Strażnikiem tego lasu - poinformował mnie duch kobiety.

 

Strażnikiem? Jak to możliwe? - zdziwiłem się.

 

Kiedyś też byłam, tak jak Ty, żywa - odpowiedziała.

 

Nie rozumiem... wytłumacz mi proszę - poprosiłem, chcąc poznać prawdę.

 

Ach, jakiś Ty niecierpliwy... Gdzież Pana maniery? - pokręciła głową, spoglądając na mnie lodowatym spojrzeniem.

 

Przepraszam... Mam na imię Samuel - kulturalnie odpowiedziałem, jednocześnie mając ciarki od jej spojrzenia.

 

Za życia nazywałam się Anabel... Nikt do tego lasu nie wchodzi przypadkowo - poinformowała - "jesteś tutaj ze względu na osobę, którą kochasz" - dodała.

 

Ale jak? Nawet o tym nie powiedziałem - zdziwiłem się.

 

To da się wyczuć. Więc nie bój się. Nie zrobię Ci krzywdy - jej głos stał się taki ciepły i miły, jakby to wypowiadała osoba żyjąca o dobrym sercu.

 

Ma Pani rację. Chodzi o moją ukochaną, to jest cel mojej wizyty tutaj - oznajmiłem.

 

Tak jak sądziłam. Zakochana osoba poświęci wszystko dla tych, których kocha - powiedziała Anabel.

Co masz na myśli, mówiąc to? - zaintrygowała mnie swoją wypowiedzią. Opowiem Ci moją historię, a zrozumiesz - szepnęła tajemniczo, co sprawiło, że poczułem lodowaty dreszcz.

To było bardzo dawno temu. Ten las nie był wtedy aż tak duży jak teraz. Pamiętam ów dzień. To był dzień mojego ślubu z Erikiem. Nasi rodzice stwierdzili, że to będzie idealne miejsce na ceremonię ślubną. W tamtych czasach Ślub w plenerze był czymś przeznaczonym tylko dla osób zamożnych. Z Erikiem znałam się już od ponad piętnastu lat. Nasi rodzice z początku nie byli przekonani do tego, jak zaczęliśmy się spotykać ze sobą, ale z biegiem czasu uznali, że jesteśmy idealną parą. Na naszym Ślubie moją świadkową miała być moja najlepsza przyjaciółka Celestia, z którą przyjaźniłam się od dziecięcych lat. Mojej przyjaciółce przedstawiłam Erika. Gdy nadszedł dzień ceremonii ślubnej, to Celestia poprawiała mi welon. Jednocześnie jeszcze ze mną rozmawiała, nie wiedząc, że mój Erik niedługo przyjdzie. Celestia ciągle mi zawsze mówiła, że ja to mam szczęście, że Erik jest ze mną. Do czasu, gdy tego dnia postanowiła mi wyznać prawdę. Dowiedziałam się od Celestii, że ona podkochuje się w Eriku i chciałaby być z nim. Zastanawiałam się, dlaczego ona mi tego nie powiedziała wcześniej i usłyszałam wtedy od Celestii…

Skoro ja nie mogę z nim być, to Ty też nie możesz… Jedynie Ty mi stoisz na drodze, abym mogła być z Erikiem – odpowiedziała szorstko Celestia.

Wtedy Celestia wyjęła sztylet. Ja lekko cofałam się i kątem oka zauważyłam idącego Erika w moją i Celestii stronę.

Proszę nie rób tego! – krzyknęłam.

I wtedy Celestia mi wbiła sztylet w serce. Pamiętam jeszcze kilka chwil po tym, jak mi sztylet wyjęła i padłam na ziemię, wykrwawiając się.

Coś ty zrobiła! – Krzyknął Erik.

Zrobiłam to po to abyśmy mogli teraz być razem – odpowiedziała Celestia.

Erik odepchnął Celestię i podbiegł do mnie.

Anabel ukochana proszę nie umieraj! – we łzach to wypowiadał, starając się zatamować lecącą krew.

Anabel proszę zostań ze mną! – rozpaczliwie próbował utrzymać mnie przy życiu, ale wykrwawiłam się.

Nagle podbiegli moi i Erika rodzice i zobaczyli mnie martwą na ziemi. Erik wziął sztylet i wypowiedział…

Już dołączam do Ciebie ukochana. Bez Ciebie moje życie straciło sens – wypowiedział, jednocześnie popełniając samobójstwo.

Nasi rodzice we łzach przeklęli ten las i Celestię tego dnia. Celestia została skazana na powieszenie. A moje i Erika ciało zakopano razem na cmentarzu – smutnym głosem opowiedziała Anabel.

To straszne. Dlaczego stałaś się strażniczką? – zapytałem.

Stwierdziłam, że chociaż w ten sposób będę mogła zobaczyć radość u kogoś innego – Odrzekła Anabel.

Posłuchaj Anabel. Moja Marianna miała wypadek i jest teraz w śpiączce – zmieniłem temat.

To nie był zwykły wypadek – powiedziała Anabel.

Jak to nie był wypadek? Nie ma jakichkolwiek dowodów na to, aby to była próba zabójstwa – podniosłem lekko ton podczas wypowiedzi.

Owszem jest dowód. Twoja matka ten wypadek spowodowała. Pewnie zastanawiasz się jak jest to możliwe, ale to prawda. – spokojnym głosem mówiła Anabel.

To nie może być prawda! – krzyknąłem.

Niestety jest to prawda. Uwierz mi. Twoja mama nie wyobraża sobie, abyś był z kimś, jak ona to nazywa „z pospólstwa”. Sama pochodziła przecież z nieco zamożnej rodziny, a Twój tata musiał się napracować, aby zdobyć jej względy. Po tym, jak Twój tata udoskonalił prototyp wynalazku stał się sławny. – dokładnie skróciła Anabel historię moich rodziców.

Skąd to wiesz? Przecież nikt o tym nie wie oprócz mojej rodziny – odparłem zmieszamy.

Nie mogę tego powiedzieć… Ale powiem Ci, kto ma te dowody. Otóż Twoja matka chce, abyś związał się z Dianą, której nienawidzisz. Jej matka jest wysoko ustawioną sędziną, ale ten samochód, który widziałeś należał do niej. Wiesz, że samochody posiadają tylko bogacze i jest to coś naprawdę nowego w moich czasach takowego czegoś nie było. Ale do rzeczy. Ten samochód został wypożyczony, a dokumenty potwierdzające wypożyczenia ma matka Diany. Gdybyś poprosił Dianę o te dokumenty, to byś miał na nią dowód – poinformowała Anabel.

A co z Marianną? – zapytałem.

Masz – wręczyła mi małą fiolkę z płynem.

Co to jest? – zastanawiałem się.

Dzięki temu Marianna wybudzi się – Podpowiedziała Anabel.

Jeszcze jedno, czy moja mama będzie próbować zniszczyć moje szczęście? – zadałem pytanie.

Tak. Dlatego ustaw to przy łóżku Marianny i zapal to ją uchroni – podała mi srebną świecę ze swoim imieniem.

A teraz idź i ratuj ukochaną – dodała po chwili, wskazując mi kierunek.

Pobiegłem od razu w tamtym kierunku bez namysłu i wyszedłem przy jeziorze. Zobaczyłem siedzącą tam Dianę.

Och jesteś wszędzie Cię szukałam – rzuciła się mi w ramiona Diana.

Nic mi nie jest – odepchnąłem ją.

Ach tak? To, dlaczego poszedłeś do lasu? – dociekliwie żądała odpowiedzi Diana.

Przemyśleć kilka spraw – odpowiedziałem wymijająco, jednocześnie pamiętając o tym, co mi powiedziała Anabel.

I co przemyślałeś sobie wszystko? – znów dociekliwie zapytała.

Tak, ale wolę się czegoś upewnić. – zacząłem swoją wypowiedź.

No co chcesz wiedzieć? – agresywnie wtrąciła się Diana.

Czy moja mama wypożyczała samochód – odpowiedziałem.

Niech pomyślę… wydaje się mi, że tak – przyznała się Diana.

A po co Ci ta informacja? – od razu dodała z agresją.

Tak się pytam. Jeśli ona chce, abym był z Tobą to muszę mieć potwierdzenie, że wypożyczyła ten samochód – podpuściłem Dianę.

Diana, aż się uśmiechnęła i ucałowała mnie w policzek. Po, czy usłyszałem…

Zaraz Ci przyniosę to zaczekaj chwilę. Zauważyłem jak szybko biegnie. Czekałem tak prawie dwie godziny. Dina wróciła z dokumentami potwierdzającymi, że moja mama tego dnia wynajęła samochód. Podziękowałem Dianie i pobiegłem szybko do szpitala. Ustawiłem srebrną świecę przy Mariannie i ją zapaliłem. Poczułem taką dziwną ulgę, gdy płoną płomień tej świecy. Poprosiłem lekarza, aby podał ten płyn Mariannie, tłumacząc, że to jej pomoże. Lekarz niechętnie chciał jej to podać, ale w końcu się mi go przekonać. Gdy o tym dowiedziała się moja mama, to od razu wściekła wparowała do szpitala, krzycząc wniebogłosy „coś Ty narobił”. Poszła do pokoju Marianny i chciała raz na zawsze z tym skończyć. Ona chciała Mariannę udusić I w tym momencie nagle pojawił się duch Anabel i przestraszyła moją mamę. Moja mama leżała na podłodze nieprzytomna.

Będę ją nawiedzać, jeśli będzie chciała stanąć na drodze do szczęścia – oznajmiła Anabel, po czym zniknęła.

Ja szybko podszedłem do łóżka Marianny i zauważyłem, że Marianna się budzi.

Co się dzieje… Gdzie jestem? – zapytała zdezorientowana Marianna.

Wszystko w porządku. Miałaś wypadek – odpowiedziałem.

Wypadek ja nic nie pamiętam – poinformowała Marianna.

Nie musisz – ucałowałem ją w czoło.

Samuel dziękuję, że jesteś – wypowiedziała z trudem Marianna.

Obiecałem Ci, że będę przy Tobie – chwyciłem jej rękę.

Marianna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Ja natomiast wiedziałem, że od teraz tego szczęścia mi nikt nie odbierze, bo mam ją…

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Łukaszenkow rok temu
    U ciebie nie ma sensu komentować bo nie odpowiadasz, co znaczy że ignorujesz czytelników, a tego nikt nie wybaczy...
  • DarkQueen rok temu
    Masz całkowitą rację... Jestem strasznie introwertyczna i nie chciałam się udzielać. Teraz chcę to naprawić.
  • Łukaszenkow rok temu
    DarkQueen To już coś, ale teraz ja zaczynam się czuć spłoszony, daj mi czas na uspokojenie emocji...
  • DarkQueen rok temu
    Nie ma sprawy, doskonale to rozumiem...
  • Łukaszenkow rok temu
    DarkQueen To jest tak jak się komuś przyglądasz i nagle ten ktoś spojrzy ci prosto w oczy hehee

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania