Bo to zła kobieta była
Paula siedziała w pokoju razem z dziewczynami. Poprawiała makijaż i fryzurę. Wiedziała, że dziś matka również znajdzie dla niej klientów. Na razie miała szczęście, że większość wolała bardziej doświadczone w tym fachu. Ona była tu dopiero od trzech miesięcy.
Miała zaledwie siedemnaście lat. Była drobna, mierzyła zaledwie 155 centymetrów, ważyła 44 kilogramy. Włosy sięgały jej prawie do tyłka, były idealnie proste, czarne. Twarz miała okrągłą z małym noskiem. Największe wrażenie sprawiały jej duże, zielone oczy i kształtne usta. Wyglądała bardzo młodo, nawet makijaż, który musiała nakładać nie czynił jej starszą.
Właśnie skończyła zakładać krótką, czarną sukienkę gdy weszła matka.
- Paula, zbieraj się masz klienta - córka spojrzała na nią przestraszona - pospiesz się, czas to pieniądz.
Sziewczyna posłusznie wyszła z pokoju. Schodząc po schodach cała się trzęsła. Wiedziała co się dzisiaj stanie. Znów ktoś jej to zrobi. Nienawidziła matki za to. Ta od kilku lat zajmowała się tym biznesem. Nie mogła znaleźć dobrej pracy, więc postanowiła otworzyć burdel. Pracowało w nim kilkanaście dziewczyn. Przeważnie były w wieku 20 - 30 lat.
Paulina od dawna wiedziała czym jej rodzicielka się zajmuje. Zawsze było jej wstyd z tego powodu. W szkole, przed znajomymi musiała zmyślać gdy pytali o to czym zajmuje się mama. Mimo, że wiedziała, że matka nie ma uczuć i jest zła do szpiku kości, to nigdy nie sądziła, że własnej córce będzie kazała się prostytuować. Paulina nigdy by się na to nie zgodziła, jednak groźba, że zostanie wyrzucona z domu podziała. Od trzech miesięcy pracuje jako prostytutka. Miała już kilkunastu klientów ale to i tak zbyt wiele dla takiej osoby jak ona.
- Pojedziesz z Piotrkiem, masz być prezentem urodzinowym dla jakiegoś osiemnastolatka. Zostaniesz z nim całą noc. Zarobię za Ciebie niezłe pieniądze! - cieszyła się matka Pauliny, podczas gdy w głowie dziewczyny układaly się mroczne scenariusze. Nie wiedziała czy gorszy jest seks z nastolatkiem czy z dorosłym. Jej pierwszym klientem był trzydziestotrzyletni biznesmen. Zrobili to w Jego w domu. Paula była przestraszona i cały czas płakała. To jednak jej nie uratowało. Facet obszedł się z nią bezlitośnie. Ból jaki jej zadał był nie do wytrzymania. Dziewczyna krzyczała, błagała żeby przestał ale ale to tylko bardziej Go nakręcalo. Po wszystkim usiadła w koncie jego pokoju cichutko płacząc a on zadowolony z siebie położył się spac. Wydarzenia z tamtej nocy dawały o sobie znać codziennie. Wtedy myślala, że niżej już upaść nie może.
Tydzień po tym nadszedł czas na kolejnego klienta a raczej klientów. Byli to dwaj dwudziestolatkowie. Paula błagała matkę, żeby nie kazała jej tego robić. Wszystko na nic. Za drugim razem było jeszcze gorzej. Po tamtej nocy czuła się jak prawdziwa sszmata. Doslownie. Tych dwóch zapłaciło za nią nie małe pieniądze, więc uważali, że mogą zrobić z nią co chcą. Bili, szarpali, ciągnęli za włosy, wyzywali. Dopełniali to stosunkiem o ile tak można nazwać to co zrobili. Męczyli ją tak przez całą noc. Po wszystkim Paula straciła szacunek do siebie. Brzydzila się swojego ciała, które jeszcze niedawno było tak delikatne i niewinne.
Wysiadając z samochodu Piotra, który miał wrócić po nią rano, powoli podeszła do domu z numerem siedem i drżąca ręką zapukała do drzwi. Ledwo stała w wysokich szpilkach, na których nie za bardzo potrafiła chodzić. Drzwi otworzyły się niemal natychmiast i oczom dziewczyny ukazało się czterech chłopaków. Zadrżała bo przeszło jej przez myśl, że oni wszyscy dziś będą się z nią zabawiać.
- Zapraszamy, zapraszamy. Solenizant już czeka - odezwał się jeden z nich. Był już nieźle wystawiony.
Paula niepewnie weszła do środka. Czuć było zapach papierosów i alkoholu. Nagle jeden z chłopaków pociągnął ją za rękę i poprowadził do pokoju. Otworzył drzwi i powiedział do kolejnego chłopaka, który był w środku:
- Paweł, Twoja bogini przyszła - po tym wszyscy wybuchneli śmiechem.
- No to zostawiamy Was. Bawcie się dobrze - cała grupka wyszła z pokoju zamykając drzwi. Słychać było ich jeszcze przez chwilę a potem opuścili budynek.
Paweł był wysokim, przystojnym chłopcem. Miał blond włosy, piwne oczy i lekki zarost. Patrzył na Paulinę lekko się uśmiechając. Nie wyglądał groźnie. Mimo to dziewczyna skuliła się jeszcze bardziej w sobie i patrzyła na niego przestraszonymi oczami. W pewnej chwili popłynęły z nich łzy - wspomnienia pierwszego razu wróciły. Paweł zdezorientowany zachowaniem dziewczyny powiedział:
- Jejku, czemu Ty płaczesz? Nic Ci nie zrobiłem.
- Ale zrobisz - wychrypiała dziewczyna.
- Przecież Ty to lubisz. To Twoja... - nie zdążył dokończyć gdy dziewczyna zaczęła krzyczeć słabym głosem:
- To, ze to robie nie znaczy, że lubię! Nie nawidzę tego, rozumiesz? nienawidzę tego i nienawidzę siebie za to...
Paweł był zdziwiony tym co słyszał. Dziwka mówi takie rzeczy? Fakt, że była bardzo młoda ale to nie zmieniało tego, że była dziwką.
Zrobiło mu się jej szkoda. Odruchowo chciał ją przytulić, pocieszyć. Ochota na bara bara już mu przeszłola. Gdy jego ręce zbliżały się do ciała dziewczyny, odskoczyła na bok mówiąc:
- Nie dotykaj mnie.
- Hej spokojnie nic Ci nie zrobie - zapewnił probujac ponownie wziąć ją w swoje ramiona. Tym razem nie było oporu - tak naprawdę to pomysł moich kumpli, ja nie chcialem za bardzo.
Paulina spojrzała na niego z nadzieją w oczach. Czy to możliwe, że choć raz uda jej się uniknąć tych okropnych rzeczy? Teraz zauważyła, że Paweł nie był pijany jak tamci.
Po chwili poprowadził ją na kanapę i usiedli.
Paula poczuła, że ten chłopak był inny. Pod wpływem impulsu opowiedziała mu swoją historię. Ze szczegółami. On słuchał z niedowierzaniem. Nie mógł zrozumieć jak matka mogła tak skrzywdzić wlasna córkę. Jak można być tak złym?
- Ja już nie chcę dalej tego robić, nie chce... - dziewczyna znalazła się znow w objęciach Pawła. Było mu bardzo szkoda Pauliny i postanowił to zrobić, czy komuś się to podoba czy nie
- Zabiorę Cię stąd, wyjedziemy, moi rodzice nam pomogą. Nie pozwolę na to, żeby Twoja matka dalej Cię tak krzywdziła.
Dziewczyna spojrzała na swojego wybawiciela oczami pełnymi łez. W małym, niewinnym serduszku zrodziła sie nadzieja na lepsze dni.

Komentarze (20)
I na litość boską - interpunkcja, gramatyka..... Pozdrawiam serdecznie - nie oceniam.
Długość, szczególnie w przypadku literatury, niewiele znaczy - i tu Cię wspieram dwojgiem rąk. Lecz jeśli, jak Sama piszesz - cytuję "temat jest dobrze znany każdemu" - koniec cytatu - to rodzi się pytanie po co pisać - temat obroni się w tak oczywistej sytuacji sam. Refleksji związanych z tematem mam multum podczas codziennych wiadomości w TV.
A gdzie w tym wszystkim TY - w tym opowiadaniu zupełnie Cię, przepraszam, nie odnajduję. Może poprowadź swoją bohaterkę dalej, może się obudzi w niej jakieś życie. Napisz przed opowiadaniem słowo - prolog a później już będzie łatwiej.
Ściskam serdecznie - za dużo gadam - Pozdrawiam miło !!!
Wydaje Ci się tylko, że wspomniane przez Ciebie tematy są wszystkim znane. Uwierz mi, że niewielka część ludzkości ma o tym jakiekolwiek pojęcie. Bardzo dobrze o tym wiem.
Powtórzę tylko pytanie - A gdzie w tym wszystkim TY ?
Przeczytaj jeszcze raz swoje opowiadanie i proszę wróć do mojego pierwszego komentarza.
A tak poza tym to masz rację, niech każdy pisze to co chce - powodzenia - WW
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania