Nie czytałam poprzednich części, więc teraz w oderwaniu - wciąga, fajny styl. Jest napięcie, są niedopowiedzenia, które lubię. Pozostaje mi przeczytać części poprzedzające. ;->
Potknęłam się na: "ku ciepłu i bezpieczeństwu". Naturalniej brzmiałoby "do ciepła..." - wg mnie, oczywiście.
Hej.
Ten cykl nie jest w żaden sposób ukształtowany numerycznie. Każdy to zamknięty, osobny twór. Mają jednak jakieś cechy zbiorcze i dlatego oszyldowałem pod wspólnym.
Serdecznie zapraszam do tanga ;)
Wielokrotnie pisałem, że na poezji się nie znam. Szczerze dodam, że wręcz nie lubię tych wygiętych w konwulsjach konstrukcji, które w zamyśle twórcy miały tworzyć cudowną koronkę, a w moje ocenie są bezsensownym kłębem bełkotu. Gdyby jednak te twory były napisane jak to co powyżej... Głęboki pokłon Canulasie! To jest w mojej ocenie tekst poetycki, kompletny, piękny, refleksyjny. Dziękuję Ci więc z pokłonem. ;)
aaa... skleroza nie boli - pięć chyba nikt wątpliwości nie ma.
Kurde.
Dzięki piękne.
Treść jest raczej wymówką dla przypomnienia sobie kreacji obrazów. Jak się wypadnie na chwilę z siodełka, trudno wskoczyć
Cieszę się, że nie było "żenuy".
Pozdrawiański
marok, bez sensu gadka. Że ja nie, bo gorszy itd. Nie wymagam oceny. Napisałeś dwa słowa i git. Nie siadło Ci git. Tylko jak czujesz, że trzeba przypierdolić 2+, to się nie krępuj.
Lubisz ocierać się wyrachowanie. Zaplanowali, wykonali. Przed śmiercią bliskość, jakby porozumienie ciał jeszcze mocniej łączyło ich dusze. Bardzo mroczne, chyba zacznę się Ciebie bać...
Masz rację - lubię. Tutaj jednak to jedynie szkic treści. Bardziej mi zależało na odnowieniu pewnego charakterystycznego stanu psychicznego.
Bac się nie ma co. Jak puszysty i dobrocią oblany bardziej niż niemowli króliczek.
Dzięki piękne za odwiedziny.
Na to mogłoby odpowiedzieć rozwinięcie i w pewnym momencie zasymtanawialem się czy tego jakoś nieskonkretyzować czy rozwinąć.
Postawiłem jednak na próby oddania treści obrazami, choć sama treść może być przez to potraktowana jako swego rodzaju wymówka dla tych obrazów.
Ale w skrócie - tak.
Choć w tym wykonawstwie bardziej bym widział oddanie i współdzielenie krzywdy.
No ale racja.
Co ma być zrobione, musi być zrobione.
Ale jednak wszystko zachowawczo. W ostatnim noir pod tym kątem chyba przedobrzyłem i teraz wszystko dużo bardziej ostrożnie.
Cóż. Mówisz, że git, więc git.
Dziękuje pięknie za wizytę i gawędę.
No tak, ale treningów ka, więc bez napinki. Byl nawet zamysł na "balet", ale nie udzwignąłem. Nie wiem czy przyszłość nie przyniesie serii w tym klimacie.
Póki co buduję dom na piachu.
Pozdroxix
Początek i koniec są jak klamry, trzymając tekst w ryzach. Trochę szkoda, że środek, czyli część najważniejsza, jest tak krótka. Ogarnęłam w komentarzach, że to treningówka, że przygotowujesz się na coś większego, ale i tak uważam, że mogło być ciut dłuższe.
A przechodząc dalej, chcę poinformować, że moja interpretacja może się różnić o Twojej :) Ostatnio odczuwam pewne problemy z czytaniem, a to może zwyczajnie burza hormonów, które nie pozwalają mi myśleć "po mojemu".
"— Opanowani — oddała piskliwym głosem jego ciemnowłosa koleżanka. Chwilę po tym kredowe zwisy chmur pękły, ulewając z trzewi potop szarej wody." - w mojej głowie wyświetlił się piękny, romantyczny obraz. Piękne słowa, Can.
"Jestem tobą ukąszony" - jak dla mnie, pokazuje toksyczność relacji między kochankami.
"— Uduszę cię sznurem — wycedził wolno przez swe wilcze zęby. — Uduszę, a potem przybiję do drzwi twoją samotność. Czy tego chcesz?" - mocne, ale z nutką jakiejś popieprzonej czułości.
"Potem zaś nastał koniec.
Nie rozmawiali, idąc za ręce na dno." - i tu nie wiem za bardzo jak to zinterpretować. Z jednej strony, wydaje mi się, że się zabili, ale z drugiej, chcę to traktować jak metaforę, ale nijak mi to pasuje.
Oczywiście, zacznę teraz szukać drugiego dna w tym wszystkim. Toksyczna miłość, na niepewnych fundamentach, dająca upust na łonie natury. Walka ze światem, wojna z systemem, plan mordu. Nerwowy sen, lodowaty deszcz, wymierzenie sprawiedliwości, krew na rękach. Chwilowy spokój i upadek na dno.
Hmm, stworzyłeś bardzo żywe obrazy. Prawdziwe kolory, dobrze dobrana pogoda. Ale... miałeś lepsze teksty, tego typu. W skali 0-10, waham się między 7 a 7,5. Tekst naprawdę świetny, ale ustawiłeś sobie poprzeczkę bardzo wysoko, i nie będę udawać, że jej nie ma :)
Nie wiem Can, czy w ogóle ten komentarz nadaje się do przeczytania, ale próbowałam uformować swoje myśli. Jednak nie do końca wiem, z jakim skutkiem :)
Pozdrawiam!
Elorence - "Potem zaś nastał koniec.
Nie rozmawiali, idąc za ręce na dno." - i tu nie wiem za bardzo jak to zinterpretować. Z jednej strony, wydaje mi się, że się zabili, ale z drugiej, chcę to traktować jak metaforę, ale nijak mi to pasuje." - właśnie. Świetnie dostrzeżone.
Zgadzam się w pełni, co do oceny, długości tekstu i do wszystkiego.
Bardzo celnie dziś strzelasz. Kapitalna analiza ;)
Do wieczora nie wytrzymam, skoncentruję się teraz.
''Czerwień po ciemni nieba płynęła falą.'' - w kwestii szyku, to ja bym: Czerwień płynęła falą po ciemni nieba / Po ciemni nieba płynęła falą czerwień, no ale znowu - to kwestia gustu i mojej zbytniej skrupulatności nad Twoimi Noir'ami.
''Wszędzie wokół kalekie zmory poutrącanych olch'' - Jak pięknie ujęte.
''Efekt dewiacji kompasu.'' - To też
''Trudno kogoś przestraszyć w czasach, gdzie w 4K można już nagrywać umieranie.'' - Bardzo pigułkowa (?), e, w sensie - minimalistyczna, ale wiele niosąca i mówiąca myśl. Bardzo mi się podoba. Ironiczno gorzka, ale pyszna.
''w plastykowych formach z ługu żołnierzyki
nie chcą iść na wojnę.'' - ładne zakończenie.
Całość zadowalająca. Ten mój komentarz taki suchy. Ale nie jestem w formie ostatnio.
Jak będą 'balety', to przyszłość będzie słodsza, z nimi.
Komentarz adekwatny do treści. Wolno łapię odpowiednie natężenie. Chwilę to pewnie potrwa. Wątpliwość obadam na spokojnie w domu.
Dzięki piękne. To fajnie, że ktoś czeka.
Balet będzie przynajmniej jeszcze jeden.
Pozdrówka
Komentarz adekwatny do treści. Wolno łapię odpowiednie natężenie. Chwilę to pewnie potrwa. Wątpliwość obadam na spokojnie w domu.
Dzięki piękne. To fajnie, że ktoś czeka.
Balet będzie przynajmniej jeszcze jeden.
Pozdrówka
Canie to zupełnie nie mój klimat, ales to napisał tak, że ja pierdziu, i teraz to już jest mój klimat.
Masz tu tyle rzeczy, których Ci zazdroszczę, że ja tak nie umiem, że to masakra, jak mozna tak krotki tekst nafaszerować tak gęsto, tak zajebistymi frazami. To taki Pewex (skojarzyło mi się z dawnymi latami) wśród tekstów. Niektóre się czyta, np moje, no jest cos tam, ale biednie i na kartki, u Ciebie na bogato i nawet dewiz nie trzeba.
Podoba mi się bardzo ten tekst, tak z 10 na całe 10 punktów lub nawet wiecej. Wybrałem moje ulubione fragmenty, choć jak pisałem wyżej jest tego miodu tu naprawdę dużo.
„Chwilę po tym kredowe zwisy chmur pękły, ulewając z trzewi potop szarej wody. ”
„Wszędzie wokół kalekie zmory poutrącanych olch, próbowały wyrwać dla siebie trochę miejsca, rozpychając się kikutami gałęzi.”
Do tego tekstu nie dorzucić kompletu gwiazd to według mnie przestępstwo, dziś po dłutowaniu pępowiny spodziewaj się ich od mua.
Pozdro
Maurycy Lesniewski, Olaboga, panie. Miło mi, że tak siadło. Ciężko mi się jakoś rezolutnie odnieść.
Nie chciałem przesadzić z gęstości, bo ostatnio to zrobiłem. Widzą Ci się zdania, które się widzą i mi. Odczuciowa korelacja. Pieknie.
Wielkie dzięki za wizytex.
Się kłaniam.
"Majestatyczny, czerwony, przegubowy" - taa, potem jest jeszcze "Spodnie, koszulka, twarz", jakże prosty zabieg, a działa wciąż
"któremu się rzucę" - wiesz co bym tu zrobiła z "się" ;D Taki krok jak we szachach, ale to oczywiscie nie jest to konieczne :)
"Stali wśród szumu trzcin, mocząc stopy w błocie i chłonąc swoje własne zezwierzęcenie. Upieprzeni po pachy, poobijani, lecz jednocześnie naelektryzowani oczekiwaniem na finał tego jakże niecodziennego aktu. Transgresja kwitła na twarzach. Adrenalina frontowego żołnierza na sekundy przed opuszczeniem okopu" - to!
"Chwilę po tym kredowe zwisy chmur pękły, ulewając z trzewi potop szarej wody. On ruszył ku niej. Ona ruszyła ku niemu.
Utonęli, choć jeszcze nie osiadł deszcz" - to też
"Wszędzie wokół kalekie zmory poutrącanych olch, próbowały wyrwać dla siebie trochę miejsca, rozpychając się kikutami gałęzi" - i to
Taa...
"Pośrodku jeziora grająca na wiolonczeli śmierć obiecywała, że poprowadzi ich precyzyjnie donikąd. Porcelanowa twarz, krwistoczerwone usta - i to
"Dziewczyna nie zareagowała. Zapewne w myśl tego, że kamień z profilu jest zawsze taki sam. Zbliżył się więc, zaciskając palce na jej chudej ręce i doskonale wyczuwając kość. Ścisnął. Szarpnął. Z lekkością odwrócił przodem" - i to
"Rozkaz od zagubionej wydany niepotrzebnemu" - zatrzymałam się przy tym zdaniu, czytałam dalej, cofnęłam się
"Dziewczyna nie miała na imię Annabelle, ale było to w zasadzie bez znaczenia" - to, przez klimat, nieprzywiazywanie wagi do pewnych spraw, inne sprawy, w obliczu ktorych zwyczajnosc jest bez znaczenia
Pierwszy i ostatni akapit z kreseczkami, klamrujace elegancko. Dużo niedopowidzen, ktore stanowia caly rdzen tekstu, całą "tajemnicę" (kogo on ubił, dkaczego i co finalnie z tą parą), nic nie trza rozjasniać, tak jest bene. I co najwazniejsze - wrócił jakis taki luz. Luz w narracji, luz w doborze tych wszystkich "Twoich" zwrotów, porównań itp.
O luz, o powrót głównie chodziło. Treść jest wymówką. Kto obcował z tekstami noir, mógłby nawet zarzucić tekstowi pewną wtórność. Musiałem to napisać przed powrotem do serii. Tera ona.
PS. To się z początku tym razem musi tak być.
Cudne dzięki.
Pozdro
(zdjęcia rób).
"Noir"- przynęta:)
No dobrze...
Ładnie.
"Chwilę po tym kredowe zwisy chmur pękły, ulewając z trzewi potop szarej wody. On ruszył ku niej. Ona ruszyła ku niemu.
Utonęli, choć jeszcze nie osiadł deszcz."- romantycznie wręcz, sensualnie.
"Uduszę, a potem przybiję do drzwi twoją samotność. Czy tego chcesz?"- to również bardzo ładne. Zawsze w ten "mrok" wplatasz takie cieplejsze nutki. To jest chyba największą zaleta tych tekstów.
"Potem zaś nastał koniec.
Nie rozmawiali, idąc za ręce na dno."- no, o tym mówię.
Wy
Nie ma się czego przyczepić, ale... Podpadnę trochę.
Niby wszystko super- jako zarys, jakiś szkic grubym ołówkiem, ale nie "całość". Czegoś brakuje. Poskąpiłeś , schowałeś, ukryłeś, nie dałeś:) Nie wiem. Może gdybym nie czytała tych poprzednich...
To trochę tak, jak ktoś proponuje najpierw ramię, a potem wyciąga dłoń. Niby miłe jedno i drugie, ale pole do grymasów jest. No to ociupinkę grymaszę.
Ale poza tym, przyjemnie się czytało. Pzdr.:)
PS Uściski i pozdrowienia dla Thelmy;)
Taaa, do Thelmy właśnie siadam.
Masz sporo racji. Odpowiadając na komentarze już o tym pisałem. Tutaj treść jest niestety wymówką dla wskrzeszenia słów jako takich. Dla zapisu zdań. Treść na tym straciła, ale ja się umiem odbudować tylko tak.
Dzięki piękne.
(oddawaj teksty)
Mroczno - romantyczny klimat. Bardzo mi się podobało, ale nie bardziej od poprzedniego, bo tamto zwaliło mnie z nóg.
"Wszędzie wokół kalekie zmory poutrącanych olch, próbowały wyrwać dla siebie trochę miejsca, rozpychając się kikutami gałęzi" tu ten opis drzew, które uwielbiam złapał mnie za serce.
Ale czytałam to w sumie 3 razy i "zaś" mnie wkurza. Czemu nie "znów" :) Ale to pierdoła, lubię Cię w takim wydaniu.
Pozdrawiam serdecznie!
Hej, jak dla mnie lepiej tzn od jakiegoś nasadzonego gesto tekstu co poprzednio czytałam, jest klimat mimo mroku nie przytłacza, i tu jest balans i stonowanie i nawet bym rzekła delikatnie, przede wszystkim te stonowanie mi siadło, naturalnie z lekkością się czyta wcześniej pamiętam odczucie przesady, coś w stylu zbyt obficie przystrojonej choinki czy za gęstej zupy, ale to tylko było moje subiektywne wtedy zdanie.
Haj, to miej świadomość, że lżejszy kaliber tego tekstu jest w dużej mierze podyktowany Twoim komentarzem pod tamtym. Komentarzem, z którym się w pełni zgodziłem. Dzięki piękne.
Znowu buszuję po nocy, ale dziś to nie najazd, zerkam jedynie nieśmiało i chyba jednak wrócę do tekstu jak się po nocce wyśpię bo albo do mnie nie dotarł albo może tym razem to nie miłość od pierwszego wejrzenia. Ale o żołnierzykach co nei chcą na wojne jakoś mi się spodobało, zgrabne takie zakończenie
Możliwości sporo.
Tekst słaby.
Nie Twój klimat (czytaj: tekst słaby)
Wiesz jak to się mówi: Nie można dać wszystkim wszystkiego, bo wszystkich tak dużo, a wszystkiego tak mało.
Dzięki za wizytę.
Dobre są te Twoje obrazy, no. Coś jak gdyby, ja wiem, rozmiękczona, ciepła, brudna plastelina. Może dziwaczne skojarzenie, ale ja raczej nie miewam niedziwacznych, a to było pierwsze. I ono jest komplementem, jak by co.
Z innej strony - "Nie mieli celu. Efekt dewiacji kompasu. Na końcu cisza. ". Przykładowy cytat; te wstawki - "Efekt dewiacji kompasu". Za każdym razem mnie to mnie kupująco zaskoczy.
Taaa, treść wymówką, złapaniem się na stopa, by wrócić do gry. Krok po kroczku w stronę cienia. Już blisko.
Piękne dzięki, bo lubię tę czerwoną kropeczkę, co przez pierwsze 20minut się zapala, jak ktoś coś nasmaruje. Zwłaszcza w nocy się zajebiście żarzy.
No wymówką, umówmy się, w tym, co dodajesz (nie we wszystkim, ale często), nie o fabułę przede wszystkim chodzi.
Masz kolejną kropeczkę.
ps. mimo wszystko, czasem ta kropeczka potrafi jeśli nie wkurwiać, to nużyć. Dobrze, że 'to' nieczęsto się zdarza ;)
Nieoczekiwanie nuży w sensie dziwnej gównoburzy. Rymowanka na dobranoc. Nieprzyzwyczajony jeszcze jestem widocznie ;D
no, mam nadzieję że powrót do gry będzie owocował częściej
pzdr
Dzień dobry
Cóż mam rzec. Obraz jak Szał Podkowińskiego.
Porcelanowa twarz, krwistoczerwone usta. Bransoleta z naskórków oraz łusek oczu - piękność i gdyby jeszcze rude włosy rozwiane na wietrze.
Naturalne opisy i umieranie w nicości, wcześniej oddanie wszystkiego.
i Potem zaś nastał koniec.
Nie rozmawiali, idąc za ręce na dno... dno zawsze jest brudne, u ciebie czyste i piękne.
Pozdrawiam i ukłony dla Autora
Kurde, taki mam egoskiz, że nie lubię, kiedy lubią coś, co ja, ci, co ich nie lubię. A w zasadzie, nie tyle ich, co tego, jak się wypowiadają. Cóż, z regóły omijam miejsca z takimi "naroślami", no alę, jak tu ominąć takie tekst? No, jak, kurna? Nie da się. Choćbyś omijał setki razy, za sto pierwszym napiszesz komentarz, bo jak inaczej.
Co ja będę pierdzielił jak jakiś zgrzybiały emeryt.
Krótko - jest zajebiście.
Pozdrawiam ;)
No, ja chyba tak nie mam. Narośl czasem jest purchlem zagubienia. Często otwiera we mnie pokłady (niekiedy zgubne) Jezusowości.
Naroślowcy nie są z reguły źli. To ośle zagubienie ich popycha ku przepaści z napisem "smieszność" na dnie. Ja ich lubię.
Pozdroxix, dzięki za wizytę.
;)
W takim razie bardzo romantyczny z Ciebie bohater (mesjanizm, i tak dalej). Kiedy Cię będą krzyżować, pamiętaj, zawsze patrz na tę jasną stronę życia (ukłony od Monty Pythona).
Ale widzisz? Przemogłem się. Pisanie Twe to sprawiło.
Adam T , taaa, Life of Brian is very dobry. Mój romantyzm jest wybiórczy. Staram się nie wychodzić z tlenowym dficytem w nic niedających gawędach. Szturchać patyczkiem wolę w realnym świecie.
Ja nie będę cytować, bo nie umiem tak profesjonalnie jak inni. Nie chcę być wazeliniarska, ale chciałabym kiedyś mieć takie umiejętności. Albo w ogóle, jeszcze bardziej to chciałabym mieć umiejętności ludzi, którzy Cię tam jakoś konstruktywnie skrytykowali kiedyś. Nie podlizuję się, ale warsztat to masz Pan przekozacki.
Jezu, nie musisz profesjonalnie czy coś. Przeczytałaś, dałaś hasło i git. Podobało się - pięknie. Jakby nie podeszło - trudno. Lubię pisać w tym akurat stylu, choc nie jest on mym wiodącym. Bardziej odskocznią. Ten tekst jest po dłuższej przerwie. Broni się, ale też nie zrywa papy z dachu.
Dzięki piękne.
Uwaga! Komunikat!
Ogłaszamy tworzenie nowego projektu TW 3.0!
Wszystkich zainteresowanych zapraszamy jutro (poniedziałek, 23.07.2018) do wątku "TW 2.0". Obrady rozpoczną się między godziną 19 a 20.
PS: Przepraszam za spam :)
PS2: Jak wszyscy to wszyscy :D
"Upieprzeni" - zgrzyt. Pewne przekleństwa u mnie przechodzą, ale pewne nie. T właśnie jedno z nich. Zbyt pospolite? Nawet nie to. Nie wiem, po prostu wydaje się być z niższej półki. Jakoś klasyczna "kurwa" mniej mnie boli niż to. Ot, takie zboczenie :)
"oddała piskliwym głosem" - literówka. "Dodała".
"Wszędzie wokół kalekie zmory poutrącanych olch, próbowały wyrwać dla siebie trochę miejsca, rozpychając się kikutami gałęzi. " bez przecinka.
"Uśmiechnęła się, za nic mając jego nieudolnie sfingowaną złość. Trudno kogoś przestraszyć w czasach, gdzie w 4K można już nagrywać umieranie." to
"— Bardzo lubię spoglądać z okna na podmiejski autobus linii dziewięć.
Majestatyczny, czerwony, przegubowy.
Autobus linii dziewięć, któremu się rzucę pod koła. —" - to
"Stali wśród szumu trzcin, mocząc stopy w błocie i chłonąc swoje własne zezwierzęcenie. Upieprzeni po pachy, poobijani, lecz jednocześnie naelektryzowani oczekiwaniem na finał tego jakże niecodziennego aktu. Transgresja kwitła na twarzach. Adrenalina frontowego żołnierza na sekundy przed opuszczeniem okopu.
— Zrównoważeni — wyszeptał blondyn, odprowadzając kątem oka toczące się nieopodal auto. Samochód zwolnił, lecz raczej za sprawą dosyć ostrego zakrętu. Po chwili zniknął w mgielnej zawiesinie, którą bez widocznego zapału próbowały zwalczyć ostatnie promienie zachodzącego słońca. Czerwień po ciemni nieba płynęła falą.
— Opanowani — oddała piskliwym głosem jego ciemnowłosa koleżanka. Chwilę po tym kredowe zwisy chmur pękły, ulewając z trzewi potop szarej wody. On ruszył ku niej. Ona ruszyła ku niemu.
Utonęli, choć jeszcze nie osiadł deszcz." - to
Właśnie, powyżej jest coś na zasadzie paralelnych zdań. Uwielbiam tę technikę, sięgać po nią, choć trzeba z tym uważać, by nie iść za bardzo w stronę powtórzeń.
i to:
"— Oświetleni rubinową poświatą abażuru lamp
szyjemy zabawki
kalecząc swe palce
w plastykowych formach z ługu żołnierzyki
nie chcą iść na wojnę. —"
Reszta jest opakowaniem. Tłem.
Ale każde diamenty muszą mieć tło. Niemniej, po "Balecie Zimowych Noży" poprzeczka tkwi zawieszona wysoko. Koń pociągowy nie śmiałby marzyć o takich wysokościach, ale tu mamy do czynienia z ciepłokrwistym ogierem, który wziął ślub z parkurem.
Werdykt?
Jest dobrze, momentami fantastycznie, ale mogłoby być lepiej. 7/10 ;) (mocne)
Enchanteuse, haha. Cudna puenta. Ja padłem. Jakby jakąś apokalipsa, to bym wstał, ale...księżyc, w lesie, wśród wycią wilkołaków, strofujących pazursmi swoje niesforne wilkołaczęta...?.
Nie.
Wolałem spać.
Ok, Ench. Lecim.
Upieprzeni zostaje, gdyż zależało mi tu na półśrodku bardziej niż jaskrawości. Poza tym tonacja. Lubię wybudzać, rzucając kurwami w wypowiedziach,. Narracja natomiast lekko mnie w tym (oj, nie zawsze, nie zawsze) hamuje.
""oddała piskliwym głosem" - literówka. "Dodała"." - nie ma tu literóki. Oddała tak, jak noc oddaje echo krzyku, czy studnia dająca pogłos odbijającego się w jej trzewiach kamyka.
"Właśnie, powyżej jest coś na zasadzie paralelnych zdań. Uwielbiam tę technikę, sięgać po nią, choć trzeba z tym uważać, by nie iść za bardzo w stronę powtórzeń." - również uwielbiam ten rodzaj echa. Najbardziej lubię udźwięczać na trzy, choć ostatnio kombinuję z rozszerzeniem tego udźwięczania. Coś na kształt, jeden wyraz, dwa i trzy. Ciężko wytłumaczyć bez przykładu, a nie mam teraz mózgu na podorędziu
Tekst (co już pisałem) jest próbą uzyskania stosownego i odpowiedzniego syku w głowie. Treść nie jest odkrywcza i stanowi wymówkę dla technicznych wrzutek.
No niestety taka prawda ;)
"Wszędzie wokół kalekie zmory poutrącanych olch, próbowały wyrwać dla siebie trochę miejsca, rozpychając się kikutami gałęzi. " bez przecinka." - ale chyba bez pierwszego tylko?
Witam,
Dotarłam w końcu i... uderzyłam głową w mur — z wrażenia, żeby nie było niedomówień.
Mroczna atmosfera, swoisty klimacik, świetne porównania, celne zwroty i nic nie podane wprost na tacy. Takim Cię lubimy ;)
Pozdrawiam
Oś magnetyczna naszej Ziemi wciąż w ruchu.
Tak, po to jest mężczyzna, by bronił. A kobieta by rzucać sobą wyzwania.
Piękne nic?
Piękno najtrudniej zdefiniować, stąd to poczucie.
Bardzo.
Dobrze, że mam jeszcze wiele do przeczytania.
Na razie nie planuję dalszych dilejtów. Ten wyimek jest do uszeregowania na tle całości. Być może kiedyś rozrzucę gdzieś kęsy map.
Ten tekst w skali noirów jest chyba niskopodłogowy. Taki najtańszy produkt, stojący przy kasie w Tesco. Fabularia oddają pola taniemu efekciarstwu. Nooo, ale noir, więc się uchował.
Pozdroxon
Wrotycz - nie, nie. Nie ujmuję. To moje odautorskie takie. Nie uważam, że jest zły. Uważam, że nie tyle zabija, co rani go pewna schematyczność, a dobór słów stara się to maskować. No nic. Dzienks.
Canulas, jest inny. Ale brak pogłębienia, nie upuścił mu mocy.
Pozostańmy przy swoich zdaniach, nie ma sensu, abyś zaczął mi coś udowadniać.
Odmeldowuję się.
Komentarze (91)
Potknęłam się na: "ku ciepłu i bezpieczeństwu". Naturalniej brzmiałoby "do ciepła..." - wg mnie, oczywiście.
Ten cykl nie jest w żaden sposób ukształtowany numerycznie. Każdy to zamknięty, osobny twór. Mają jednak jakieś cechy zbiorcze i dlatego oszyldowałem pod wspólnym.
Serdecznie zapraszam do tanga ;)
(wątpliwość obadam dopiero wieczorem, z kompa)
aaa... skleroza nie boli - pięć chyba nikt wątpliwości nie ma.
Dzięki piękne.
Treść jest raczej wymówką dla przypomnienia sobie kreacji obrazów. Jak się wypadnie na chwilę z siodełka, trudno wskoczyć
Cieszę się, że nie było "żenuy".
Pozdrawiański
Pięknie. :)
Bac się nie ma co. Jak puszysty i dobrocią oblany bardziej niż niemowli króliczek.
Dzięki piękne za odwiedziny.
Postawiłem jednak na próby oddania treści obrazami, choć sama treść może być przez to potraktowana jako swego rodzaju wymówka dla tych obrazów.
Ale w skrócie - tak.
Choć w tym wykonawstwie bardziej bym widział oddanie i współdzielenie krzywdy.
No ale racja.
Co ma być zrobione, musi być zrobione.
Cóż. Mówisz, że git, więc git.
Dziękuje pięknie za wizytę i gawędę.
Jest wreszcie!
Pod wieczor bede czytac. Ale sie ciesze. I to noir.
Póki co buduję dom na piachu.
Pozdroxix
Początek i koniec są jak klamry, trzymając tekst w ryzach. Trochę szkoda, że środek, czyli część najważniejsza, jest tak krótka. Ogarnęłam w komentarzach, że to treningówka, że przygotowujesz się na coś większego, ale i tak uważam, że mogło być ciut dłuższe.
A przechodząc dalej, chcę poinformować, że moja interpretacja może się różnić o Twojej :) Ostatnio odczuwam pewne problemy z czytaniem, a to może zwyczajnie burza hormonów, które nie pozwalają mi myśleć "po mojemu".
"— Opanowani — oddała piskliwym głosem jego ciemnowłosa koleżanka. Chwilę po tym kredowe zwisy chmur pękły, ulewając z trzewi potop szarej wody." - w mojej głowie wyświetlił się piękny, romantyczny obraz. Piękne słowa, Can.
"Jestem tobą ukąszony" - jak dla mnie, pokazuje toksyczność relacji między kochankami.
"— Uduszę cię sznurem — wycedził wolno przez swe wilcze zęby. — Uduszę, a potem przybiję do drzwi twoją samotność. Czy tego chcesz?" - mocne, ale z nutką jakiejś popieprzonej czułości.
"Potem zaś nastał koniec.
Nie rozmawiali, idąc za ręce na dno." - i tu nie wiem za bardzo jak to zinterpretować. Z jednej strony, wydaje mi się, że się zabili, ale z drugiej, chcę to traktować jak metaforę, ale nijak mi to pasuje.
Oczywiście, zacznę teraz szukać drugiego dna w tym wszystkim. Toksyczna miłość, na niepewnych fundamentach, dająca upust na łonie natury. Walka ze światem, wojna z systemem, plan mordu. Nerwowy sen, lodowaty deszcz, wymierzenie sprawiedliwości, krew na rękach. Chwilowy spokój i upadek na dno.
Hmm, stworzyłeś bardzo żywe obrazy. Prawdziwe kolory, dobrze dobrana pogoda. Ale... miałeś lepsze teksty, tego typu. W skali 0-10, waham się między 7 a 7,5. Tekst naprawdę świetny, ale ustawiłeś sobie poprzeczkę bardzo wysoko, i nie będę udawać, że jej nie ma :)
Nie wiem Can, czy w ogóle ten komentarz nadaje się do przeczytania, ale próbowałam uformować swoje myśli. Jednak nie do końca wiem, z jakim skutkiem :)
Pozdrawiam!
Nie rozmawiali, idąc za ręce na dno." - i tu nie wiem za bardzo jak to zinterpretować. Z jednej strony, wydaje mi się, że się zabili, ale z drugiej, chcę to traktować jak metaforę, ale nijak mi to pasuje." - właśnie. Świetnie dostrzeżone.
Zgadzam się w pełni, co do oceny, długości tekstu i do wszystkiego.
Bardzo celnie dziś strzelasz. Kapitalna analiza ;)
''Czerwień po ciemni nieba płynęła falą.'' - w kwestii szyku, to ja bym: Czerwień płynęła falą po ciemni nieba / Po ciemni nieba płynęła falą czerwień, no ale znowu - to kwestia gustu i mojej zbytniej skrupulatności nad Twoimi Noir'ami.
''Wszędzie wokół kalekie zmory poutrącanych olch'' - Jak pięknie ujęte.
''Efekt dewiacji kompasu.'' - To też
''Trudno kogoś przestraszyć w czasach, gdzie w 4K można już nagrywać umieranie.'' - Bardzo pigułkowa (?), e, w sensie - minimalistyczna, ale wiele niosąca i mówiąca myśl. Bardzo mi się podoba. Ironiczno gorzka, ale pyszna.
''w plastykowych formach z ługu żołnierzyki
nie chcą iść na wojnę.'' - ładne zakończenie.
Całość zadowalająca. Ten mój komentarz taki suchy. Ale nie jestem w formie ostatnio.
Jak będą 'balety', to przyszłość będzie słodsza, z nimi.
Dzięki piękne. To fajnie, że ktoś czeka.
Balet będzie przynajmniej jeszcze jeden.
Pozdrówka
Dzięki piękne. To fajnie, że ktoś czeka.
Balet będzie przynajmniej jeszcze jeden.
Pozdrówka
Masz tu tyle rzeczy, których Ci zazdroszczę, że ja tak nie umiem, że to masakra, jak mozna tak krotki tekst nafaszerować tak gęsto, tak zajebistymi frazami. To taki Pewex (skojarzyło mi się z dawnymi latami) wśród tekstów. Niektóre się czyta, np moje, no jest cos tam, ale biednie i na kartki, u Ciebie na bogato i nawet dewiz nie trzeba.
Podoba mi się bardzo ten tekst, tak z 10 na całe 10 punktów lub nawet wiecej. Wybrałem moje ulubione fragmenty, choć jak pisałem wyżej jest tego miodu tu naprawdę dużo.
„Chwilę po tym kredowe zwisy chmur pękły, ulewając z trzewi potop szarej wody. ”
„Wszędzie wokół kalekie zmory poutrącanych olch, próbowały wyrwać dla siebie trochę miejsca, rozpychając się kikutami gałęzi.”
Do tego tekstu nie dorzucić kompletu gwiazd to według mnie przestępstwo, dziś po dłutowaniu pępowiny spodziewaj się ich od mua.
Pozdro
Nie chciałem przesadzić z gęstości, bo ostatnio to zrobiłem. Widzą Ci się zdania, które się widzą i mi. Odczuciowa korelacja. Pieknie.
Wielkie dzięki za wizytex.
Się kłaniam.
"któremu się rzucę" - wiesz co bym tu zrobiła z "się" ;D Taki krok jak we szachach, ale to oczywiscie nie jest to konieczne :)
"Stali wśród szumu trzcin, mocząc stopy w błocie i chłonąc swoje własne zezwierzęcenie. Upieprzeni po pachy, poobijani, lecz jednocześnie naelektryzowani oczekiwaniem na finał tego jakże niecodziennego aktu. Transgresja kwitła na twarzach. Adrenalina frontowego żołnierza na sekundy przed opuszczeniem okopu" - to!
"Chwilę po tym kredowe zwisy chmur pękły, ulewając z trzewi potop szarej wody. On ruszył ku niej. Ona ruszyła ku niemu.
Utonęli, choć jeszcze nie osiadł deszcz" - to też
"Wszędzie wokół kalekie zmory poutrącanych olch, próbowały wyrwać dla siebie trochę miejsca, rozpychając się kikutami gałęzi" - i to
Taa...
"Pośrodku jeziora grająca na wiolonczeli śmierć obiecywała, że poprowadzi ich precyzyjnie donikąd. Porcelanowa twarz, krwistoczerwone usta - i to
"Dziewczyna nie zareagowała. Zapewne w myśl tego, że kamień z profilu jest zawsze taki sam. Zbliżył się więc, zaciskając palce na jej chudej ręce i doskonale wyczuwając kość. Ścisnął. Szarpnął. Z lekkością odwrócił przodem" - i to
"Rozkaz od zagubionej wydany niepotrzebnemu" - zatrzymałam się przy tym zdaniu, czytałam dalej, cofnęłam się
"Dziewczyna nie miała na imię Annabelle, ale było to w zasadzie bez znaczenia" - to, przez klimat, nieprzywiazywanie wagi do pewnych spraw, inne sprawy, w obliczu ktorych zwyczajnosc jest bez znaczenia
Pierwszy i ostatni akapit z kreseczkami, klamrujace elegancko. Dużo niedopowidzen, ktore stanowia caly rdzen tekstu, całą "tajemnicę" (kogo on ubił, dkaczego i co finalnie z tą parą), nic nie trza rozjasniać, tak jest bene. I co najwazniejsze - wrócił jakis taki luz. Luz w narracji, luz w doborze tych wszystkich "Twoich" zwrotów, porównań itp.
Bardzo git, Canulardo, bardzom na tak.
Pozdro! :)
PS. To się z początku tym razem musi tak być.
Cudne dzięki.
Pozdro
(zdjęcia rób).
Mam nadzieje, ze bydziesz mial w Bieszczady ładniej.
Pozdro raz jeszcze
No dobrze...
Ładnie.
"Chwilę po tym kredowe zwisy chmur pękły, ulewając z trzewi potop szarej wody. On ruszył ku niej. Ona ruszyła ku niemu.
Utonęli, choć jeszcze nie osiadł deszcz."- romantycznie wręcz, sensualnie.
"Uduszę, a potem przybiję do drzwi twoją samotność. Czy tego chcesz?"- to również bardzo ładne. Zawsze w ten "mrok" wplatasz takie cieplejsze nutki. To jest chyba największą zaleta tych tekstów.
"Potem zaś nastał koniec.
Nie rozmawiali, idąc za ręce na dno."- no, o tym mówię.
Wy
Nie ma się czego przyczepić, ale... Podpadnę trochę.
Niby wszystko super- jako zarys, jakiś szkic grubym ołówkiem, ale nie "całość". Czegoś brakuje. Poskąpiłeś , schowałeś, ukryłeś, nie dałeś:) Nie wiem. Może gdybym nie czytała tych poprzednich...
To trochę tak, jak ktoś proponuje najpierw ramię, a potem wyciąga dłoń. Niby miłe jedno i drugie, ale pole do grymasów jest. No to ociupinkę grymaszę.
Ale poza tym, przyjemnie się czytało. Pzdr.:)
PS Uściski i pozdrowienia dla Thelmy;)
Masz sporo racji. Odpowiadając na komentarze już o tym pisałem. Tutaj treść jest niestety wymówką dla wskrzeszenia słów jako takich. Dla zapisu zdań. Treść na tym straciła, ale ja się umiem odbudować tylko tak.
Dzięki piękne.
(oddawaj teksty)
"Wszędzie wokół kalekie zmory poutrącanych olch, próbowały wyrwać dla siebie trochę miejsca, rozpychając się kikutami gałęzi" tu ten opis drzew, które uwielbiam złapał mnie za serce.
Ale czytałam to w sumie 3 razy i "zaś" mnie wkurza. Czemu nie "znów" :) Ale to pierdoła, lubię Cię w takim wydaniu.
Pozdrawiam serdecznie!
5 wstawione :)
Pozdrawiam :)
Tekst słaby.
Nie Twój klimat (czytaj: tekst słaby)
Wiesz jak to się mówi: Nie można dać wszystkim wszystkiego, bo wszystkich tak dużo, a wszystkiego tak mało.
Dzięki za wizytę.
Z innej strony - "Nie mieli celu. Efekt dewiacji kompasu. Na końcu cisza. ". Przykładowy cytat; te wstawki - "Efekt dewiacji kompasu". Za każdym razem mnie to mnie kupująco zaskoczy.
Piękne dzięki, bo lubię tę czerwoną kropeczkę, co przez pierwsze 20minut się zapala, jak ktoś coś nasmaruje. Zwłaszcza w nocy się zajebiście żarzy.
Masz kolejną kropeczkę.
ps. mimo wszystko, czasem ta kropeczka potrafi jeśli nie wkurwiać, to nużyć. Dobrze, że 'to' nieczęsto się zdarza ;)
no, mam nadzieję że powrót do gry będzie owocował częściej
pzdr
Cóż mam rzec. Obraz jak Szał Podkowińskiego.
Porcelanowa twarz, krwistoczerwone usta. Bransoleta z naskórków oraz łusek oczu - piękność i gdyby jeszcze rude włosy rozwiane na wietrze.
Naturalne opisy i umieranie w nicości, wcześniej oddanie wszystkiego.
i Potem zaś nastał koniec.
Nie rozmawiali, idąc za ręce na dno... dno zawsze jest brudne, u ciebie czyste i piękne.
Pozdrawiam i ukłony dla Autora
Równiez ukłony ślę.
Co ja będę pierdzielił jak jakiś zgrzybiały emeryt.
Krótko - jest zajebiście.
Pozdrawiam ;)
Naroślowcy nie są z reguły źli. To ośle zagubienie ich popycha ku przepaści z napisem "smieszność" na dnie. Ja ich lubię.
Pozdroxix, dzięki za wizytę.
;)
Ale widzisz? Przemogłem się. Pisanie Twe to sprawiło.
Dzięki piękne.
Ogłaszamy tworzenie nowego projektu TW 3.0!
Wszystkich zainteresowanych zapraszamy jutro (poniedziałek, 23.07.2018) do wątku "TW 2.0". Obrady rozpoczną się między godziną 19 a 20.
PS: Przepraszam za spam :)
PS2: Jak wszyscy to wszyscy :D
"oddała piskliwym głosem" - literówka. "Dodała".
"Wszędzie wokół kalekie zmory poutrącanych olch, próbowały wyrwać dla siebie trochę miejsca, rozpychając się kikutami gałęzi. " bez przecinka.
"Uśmiechnęła się, za nic mając jego nieudolnie sfingowaną złość. Trudno kogoś przestraszyć w czasach, gdzie w 4K można już nagrywać umieranie." to
"— Bardzo lubię spoglądać z okna na podmiejski autobus linii dziewięć.
Majestatyczny, czerwony, przegubowy.
Autobus linii dziewięć, któremu się rzucę pod koła. —" - to
"Stali wśród szumu trzcin, mocząc stopy w błocie i chłonąc swoje własne zezwierzęcenie. Upieprzeni po pachy, poobijani, lecz jednocześnie naelektryzowani oczekiwaniem na finał tego jakże niecodziennego aktu. Transgresja kwitła na twarzach. Adrenalina frontowego żołnierza na sekundy przed opuszczeniem okopu.
— Zrównoważeni — wyszeptał blondyn, odprowadzając kątem oka toczące się nieopodal auto. Samochód zwolnił, lecz raczej za sprawą dosyć ostrego zakrętu. Po chwili zniknął w mgielnej zawiesinie, którą bez widocznego zapału próbowały zwalczyć ostatnie promienie zachodzącego słońca. Czerwień po ciemni nieba płynęła falą.
— Opanowani — oddała piskliwym głosem jego ciemnowłosa koleżanka. Chwilę po tym kredowe zwisy chmur pękły, ulewając z trzewi potop szarej wody. On ruszył ku niej. Ona ruszyła ku niemu.
Utonęli, choć jeszcze nie osiadł deszcz." - to
Właśnie, powyżej jest coś na zasadzie paralelnych zdań. Uwielbiam tę technikę, sięgać po nią, choć trzeba z tym uważać, by nie iść za bardzo w stronę powtórzeń.
i to:
"— Oświetleni rubinową poświatą abażuru lamp
szyjemy zabawki
kalecząc swe palce
w plastykowych formach z ługu żołnierzyki
nie chcą iść na wojnę. —"
Reszta jest opakowaniem. Tłem.
Ale każde diamenty muszą mieć tło. Niemniej, po "Balecie Zimowych Noży" poprzeczka tkwi zawieszona wysoko. Koń pociągowy nie śmiałby marzyć o takich wysokościach, ale tu mamy do czynienia z ciepłokrwistym ogierem, który wziął ślub z parkurem.
Werdykt?
Jest dobrze, momentami fantastycznie, ale mogłoby być lepiej. 7/10 ;) (mocne)
i sama przyjemność. Okrwawiony księżyc był zresztą świetną okazją do odkopania.
Nie.
Wolałem spać.
Upieprzeni zostaje, gdyż zależało mi tu na półśrodku bardziej niż jaskrawości. Poza tym tonacja. Lubię wybudzać, rzucając kurwami w wypowiedziach,. Narracja natomiast lekko mnie w tym (oj, nie zawsze, nie zawsze) hamuje.
""oddała piskliwym głosem" - literówka. "Dodała"." - nie ma tu literóki. Oddała tak, jak noc oddaje echo krzyku, czy studnia dająca pogłos odbijającego się w jej trzewiach kamyka.
"Właśnie, powyżej jest coś na zasadzie paralelnych zdań. Uwielbiam tę technikę, sięgać po nią, choć trzeba z tym uważać, by nie iść za bardzo w stronę powtórzeń." - również uwielbiam ten rodzaj echa. Najbardziej lubię udźwięczać na trzy, choć ostatnio kombinuję z rozszerzeniem tego udźwięczania. Coś na kształt, jeden wyraz, dwa i trzy. Ciężko wytłumaczyć bez przykładu, a nie mam teraz mózgu na podorędziu
Tekst (co już pisałem) jest próbą uzyskania stosownego i odpowiedzniego syku w głowie. Treść nie jest odkrywcza i stanowi wymówkę dla technicznych wrzutek.
No niestety taka prawda ;)
Dziękuje cudnie, przecinki już dokręcam
Dotarłam w końcu i... uderzyłam głową w mur — z wrażenia, żeby nie było niedomówień.
Mroczna atmosfera, swoisty klimacik, świetne porównania, celne zwroty i nic nie podane wprost na tacy. Takim Cię lubimy ;)
Pozdrawiam
Dzięki piękne.
Tak, po to jest mężczyzna, by bronił. A kobieta by rzucać sobą wyzwania.
Piękne nic?
Piękno najtrudniej zdefiniować, stąd to poczucie.
Bardzo.
Dobrze, że mam jeszcze wiele do przeczytania.
Ten tekst w skali noirów jest chyba niskopodłogowy. Taki najtańszy produkt, stojący przy kasie w Tesco. Fabularia oddają pola taniemu efekciarstwu. Nooo, ale noir, więc się uchował.
Pozdroxon
Co tam możesz wiedzieć, Panie Autorze, o uczuciach czytelnika.
Ten noir nawet w koszu na śmieci by świecił.
Pozostańmy przy swoich zdaniach, nie ma sensu, abyś zaczął mi coś udowadniać.
Odmeldowuję się.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania