Poprzednie częściCelibatowe opowieści cz1

Celibatowe opowieści cz.3

Mówiąc, że popadłam w lekką obsesję, okłamywałabym samą siebie. Za każdym razem kiedy szłam do szkoły, towarzyszyło mi marzenie chociażby ujrzenia jego skrzących, szarych oczu...albo otarcie się o jego ramię w tłumie... mój Boże...a gdybym tak "przypadkowo" wpadła w jego otwarte ramiona?!

Idąc szkolnym korytarzem, nie raz, nie dwa, specjalnie nakładałam sobie drogi, by przejść obok sali, w której Witold miał aktualnie lekcje. Ile razy miałam okazję, by powiedzieć mu zwyczajne "Szczęść Boże"...ale za każdym razem, albo chowałam się za filarem, bądź przyśpieszałam kroku i skrywałam się w łazience.

Za każdym razem chciałam wyglądać przy nim jak księżniczka, a nie, jak zwyczajna Simona - dziewczyna o rzadkim imieniu, zadziwiająco często mająca styczność z kompromitującymi sytuacjami...jak na przykład pewnego poniedziałku...

-W coś ty się cholera jasna ubrała?! - powitał mnie okrzyk Iba. Wychodząc po schodach musiałam naciągać spudniczkę, bo przez cały czas czułam niepokojący przewiew. Że niby za krótka?! A na nogi Alicji to mógłby się patrzeć bez przerwy!

-A jak ci się wydaje? - zapytałam buntowniczo - Tak, chłopcze, wygląda kobieta - podniosłam wysoko głowę i niemal spadłam ze schodów, ponieważ zachaczyłam branzoletką o barjerkę.

Ibrahim podniósł wysoko brwi, patrząc na moją heroiczną walkę z poręczą.

-Taka spod latarni...czekaj pomogę ci...co za cholerstwo...Matko Boska gdzie ty takie żelastwa kupujesz...KURDE ZARAZ URWIĘ CI TĘ RĘKĘ! - szarapł moim nadgarstkiem z całych sił, a ja w międzyczasie krzyczałam niecenzurowane słowa...

-Cóż to za nadzwyczajny widok z samego rana.

Serce mi stanęło. Nie...nie...to niemożliwe - obiekt mojego pożądania stał jakieś pół metra od nas...a jego oczy puszczały iskry. Otworzyłam usta i zastygłam w tej pozycji.

-Widzę, że mamy tu poważny problem - nauczyciel podszedł bliżej i zaczął powoli rozplątywać łańcuszki. Zmarszczył w skupieniu brwi. Przeszedł mnie dreszcz, jakiego nigdy przedtem nie doznałam...wpatrywałam się w jego dłonie...były takie spracowane, naznaczone bliznami, a jednocześnie zwinne i długopalczste. Nie miałam odwagi popatrzeć mu w twarz, więc zwiesiłam głowę.

- Dobra. Gotowe. Czekajcie, kiedy mamy razem lekcje? - ukryłam trzęsące się dłonie za plecami i z wielkimi oczami, pokręciłam przecząco głową.

-We wtorek prze księdza - odpowiedział Ib, patrząc na mnie podejrzliwym wzrokiem. Poczułam się, jakby ktoś walił mnie łopatą w głowę...powoli...powoli wbijając w glebę

-Ibrahimie, przypomnij mi potem, że mam waszej klasie coś powiedzieć - Ib kiwnął głową i chwycił mnie za zimną rekę, odciagając od klatki schodowej.

- Dziękujemy księdzu. Zawsze musi coś narobić...Z Bogiem!

-Z Bogiem - czarna plamka idąca korytarzem robiła się coraz mniejsza i mniejsza, aż w końcu zupełnie zniknęła za zakrętem.

Ib jednym pchnięciem rozpłaszczył mnie na ścianie i przez pełną napięcia chwilę mierzył w milczeniu.

-Dlaczego zachowywałaś się jak przestraszone zwierzątko, a nie jak Simona? - zapytał, a po jego twarzy widać było, że przechodzi swój najwyższy stopień pracy mózgu.

Chiałam mu powiedzieć o tym, co ostatnio nie daje mi spokoju...nie wiem czy to szczeniackie uczycie smarkuli...czy kaprys dziwnej dziewczynki...a może zalążek czegoś nieskończonego i czystego? Zdawałam sobie sprawę, że niektórzy mogą uznać mnie za...eghm...złą? Nienormalną? A jak wyobraziłam sobie, co by wykrzyczała mi w twarz jedna z tych babuleniek przesiadujących do nocy w kościele, to aż mnie zemdliło.

-Simono? Simona?! - krzyknął, lecz gdy zobaczył, że jestem bliska opróżnienia mojego żołądka z owsianki z rodzynkami, jego czarne oczy zrobiły się jeszcze większe i wypełniły się panikom.

-Czekaj...czekaj nie ruszaj się...o nie...- uznałam to, bynajmniej za zły pomysł, bo persektywa sprzatania własnych wymiocin nie przypadła mi specjalnie do gustu. Puściłam się pędem w stronę łazienki. Odnajdując klamkę w drzwiach toalety, kątem oka zobaczyłam, jak Witold wchodzi do pobliskiej klasy..Oooo tego było juz za wiele...moja stosunkowo słaba psychika nie wytrzymała i dała o sobie bardzo wyraźnie znać.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • ausek 09.11.2015
    Hm, przypomniał mi się mój nauczyciel religii... przystojny wikariusz nie ma co :) 5 Czytając uśmiechałam się i czekałam aż bohaterka coś sknoci lub palnie. Bardzo fajne. :)
  • Hosseni 10.11.2015
    Hah dziękuję ^^ Ksiądz też mężczyzna XD
  • Angela 10.11.2015
    Bardzo podoba mi się postać głównej bohaterki : ) 5
  • comboometga 12.11.2015
    - za każdym razem, za każdym razem - powtórzenie
    - spódniczkę, barierkę, nieocenzurowane*
    - wydaje mi się, iż Caps Lock jest niepotrzebny ;)
    - uczycie - uczucie*
    - perspektywa*
    Dość ciekawa część, jestem ciekawa, co wydarzy się dalej :D Było jeszcze kilka błędów interpunkcyjnych, ale przymknę oko ;) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania