Poprzednie częściCelibatowe opowieści cz1

Celibatowe opowieści cz.4

Była godzina 21:56, a ja siedziałam po ciemku pod kołdrą i wydawałam z siebie pełne podniecenia dzwięki. Witold Słowik ma facebook'a!!! Gdy tylko wpisałam w wyszukiwarce jego imię, wyświetlił sie profil z tak dobrze mi znanymi wysokimi kośćmi policzkowymi, błyszczącymi inteligencją oczyma...i tym tajmeniczym uśmiechem...

Zaczęłam skakać i wydawać dzikie okrzyki radości. Bez zastanowienia wzięłam telefon i już miałam zadzwonić do Iba, gdy przypomniałam sobie, że on jeszcze nie wie o...moim drobnym, sercowym defekcie.

Rzuciłam się więc w stronę laptopa, wzięłam kartkę i ołówek i zaczęłam wypisywać wszystkie informacje na temat mojego lubego. Wiem, że żaden normalny człowiek nie studiuje życia innego człoweka w sposób dosłownego uczenia się na pamięć jego danych ale...ja musiałam.

Następnie z pełną koncentracją oglądnęłam WSZYSTKIE jego zdjęcia, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w tym, że bliżej mu do anioła. Bo gdzież taki ideał może mieć cokolwiek wspólnego z tak powieszchniowymi przedstawicielami rodzaju ludzkiego?! Pyk-przesłałam wszystkie pilki na telefon i utworzyłam folder " Witold Mój Na Zawsze".

Witold pijący kawę, Witold na szczycie Babiej Góry, Witold spływający kajakiem po rwącej rzece, Witold odprawiający mszę, ubrany w złote, odświętne szaty, Witold trzymający w ramionach małą, czarną dziewczynkę szarpiącą go za koloradkę i Witold z jakimiś...laskami?!?!?

Co to ma znaczyć?!?! Wstrząśnięta zaczęłam zawzięcie jeździć po ekranie myszką. Chciałam kliknąć na profil jednej z tych dziewczyn ze zdjęcia, które tak beszczelnie z nim pozują i nie zachowują trzech metrów bezpiecznej odległści. Jedna z nich...zaraz, zaraz...o nie.

Nie.

Ona styka się z nim ramieniem! Tego było za wiele. Do oczu napłynęły mi łzy, a palce w obłędzie próbowały znaleść odpowiedni przycisk, gdy, o ironio, zupełnie przypadkowo kliknęłam na "zaproś do grona znajomych". Zaproszenie zostało wysłane.

Zastygłam w bezruchu. Czułam, jakby coś żywego zwijało się w moim żołądku. Przerażona trzasnęłam laptopem i kucnęłam w kącie pokoju zatykając uszy rękoma.

Nigdy wcześniej nie byłam w tak tragicznym stanie psychicznym...wiem, że to idoityczne panikować z tak błahego powodu...ale to "toksyczne" uczucie zawładnęło mną całkowicie.

Wbrew cieniutkiemu głosikowi wewnątrz mojej głowy piszczącem - Nie rób tego! On nie ma takiej wrażliwości na kobiece serce! - wykręciłam numer do Iba.

-Witam, co chcesz? - zaczęłam bawić się brzegiem poduszki.

-Przeszkadzam ci? -zapytałam niepwenie.

-Jak zawsze - parsknął rozbawiony - Co jest?

-Eee...wiem, że jest juz dostyć późno...ale czy mógłbyś do mnie na moment przyjść?

Niezręczna cisza w słuchawce otrzeźwiła mi umysł i zmusiła do wymierzenia sobie własnoręcznego policzka.

-Albo wiesz, już nic. Wracaj do swoich pań z ekranu...

-Czy ty się sama uderzyłaś w twarz...? Zaraz będę.

Od razu pożałowałam tej spontanicznej decyzji. Zaczęłam zgarniać z ziemi walające się chusteczki i ściągnęłam z szafy koronkowy biustonosz. Gdy wrzucałam go do szuflady usłyszałam irytującą melodyjkę dzwonka do drzwi, a potem dochodące z pierwszego piętra mieszkania odgłosy kroków i zdziwione stęknięcie mamy.

-Ibrahim? Dobry wieczór skarbie...przyszedłeś do Simony...oh...ah tak. Jest u siebie w pokoju kochanienki - nie zdoałam się powstrzymać od pełnego wywrotu oczami (mama od niepamiętnych czasów podejmuje próby zeswatania mnie z Ibem).

Wyczułam moment, w którym znalazł się pod drzwiami mojego pokoju i otworzyłąm je zanim zdąrzył nacisnąć klamkę. Widać było, że wyszedł w pośpiechu...nie zawiązał nawet butów.

-Wpuścisz mnie? - zapytał podnosząc brwi. Westchnęłam i przesadnym gestem ręki zaprosiłam go do środka. Rzucił się z brudnymi buciorami na móje łóżeczko.

-Powiedziałam, że jednak nie musisz przychodzić - jęknęłam po chwili milczenia patrząc jak ściąga buty.

-Mówią, że kobiety są zmienne, ale bez przesady - położył się na plecach i patrzył w sufit przyzdobiony świecącymi w ciemności gwiazdkiami - dzwonisz do mnie w bynajmniej "nieświerzej" porze...prawie płaczesz do słuchawki...Bijesz się w twarz! A potem...a potem mnie wyganiasz - znowu ten jego głupi wyraz twarzy - Ty jesteś nienormalna. Chodż tu i wytłumacz mi wreszcie o co chodzi.

Położyłam sie obok niego i przygryzłam dolną wargę.

-Eghm...od czego by tu...Ej, ale nie będziesz się śmiać? - rzuciłam mu jedno z moich najgroźniejszyc spojrzeń, ale na Iba raczej nie podziałało, bo miałam wraźenie, że zaraz wybuchnie.

-Żartujesz. Ja zawsze poważnie podchodzę do twoich problemów...pamiętasz jak mi powiedziałąś, że chciałaś się we mnie zakocha...- wytężyłam spojrzenie modercy, co poskutkowało - Mów.

Poczułam, jak moja twarz zmienia się w dojrzałego pomidora. Ib też to zauważył. Spoważniał i nachylił się w moją stronę.

- To jest aż tak poważne? Ha! Wyglądasz...powiedziałbym strasznie, ale to nieadekwatne do sytuacji...Popatrz na mnie - podniosłam zawstydzone oczy,a on (co dla niego naprawdę nietypowe i rzadko spotykane) sprawiał wrażenie dobrych chęci - To tylko ja.

To tylko Ib.

Przycisnęłąm głowę do materaca tak mocno, że nie mogłam oddychać i powiedziałam mu wszystko. O majonezie i groszku...o ślinotoku...o tym co czułam, gdy po raz pierwszy wszedł do klasy...jakie mysli chodziły mi po głowie, gdy rozplątywał łańcuszek...o tym, jakie ma sline dłonie...i o tym, że to dla niego ubrałam się w ładnie rzecz ujmując, nieskromny strój...że mam na telefonie folder z jego zdjęciami...a codziennie staję na głowie, żeby móc chociaż na niego spojrzeć i nie zwymiotować albo nie uciec z piskiem do łazienki.

Gdy skonczyłam, nie spadł mi przysłowiowy kamień z serca, tylko zdawało mi się, że ktoś napchał do mojej piersi tonę czarnego węgla. Bałam się podnieść głowę i spojrzeć mu w oczy...Jezu co ja zrobiłam?! I po co to było?! Będzie patrzył na mnie oskarżycielskim wzrokiem...albo co gorsza, ryknie śmiechem w twarz.

Cisza.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • ausek 11.11.2015
    No, zaczyna mi być żal dziewczyny. :)
  • Angela 11.11.2015
    Dobrze że choć przyjaciela ma w porządku : )
  • Hosseni 11.11.2015
    Miłość jest destrukcyja...
  • comboometga 12.11.2015
    - dosyć późno*
    - zanim zdążył*
    - ,,Rzucił się z brudnymi buciorami na móje łóżeczko'' to zgrubienie i zdrobnienie...nie pasują do siebie :c
    - nieświeżej porze*
    - położyłam się obok niego*
    - najgroźniejszych spojrzeń*
    - powiedziałaś*
    I znów mnie zaskoczyłaś :D Każda kolejna część jest coraz lepsza, naprawdę :3 Znów były błędy interpunkcyjne, ale wiem, że za niedługo znikną :) Pisz dalej, świetne ;D 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania