Chaotyczny ruch wirowy
Na niebie płonąca fotografia
Fotograf ja
W jednym miejscu
A potem lecimy lecę na bal
I chaotyczny ruch wirowy
Z ogniem zamiast włosów zamiast dłoni
Z ogniem zamiast mnie lecę
Siadam przy pianinie
Spalam je
Potem spaliłam brodę ze śniegu
Nie wiem jak i kiedy
I twój rękaw gdy za niego ciągnęłam
Bo tak było trzeba
Ale nadal nie widzisz
Wszystko spalam
Wszystko i jeszcze więcej
Nikt tego nie widzi tylko ona
A ja jej oczami widzę że niszczę że nie potrafię
Utrzymać
I nikt do mnie nie podchodzi bo gorąco
A lato jest przecież upały
Tylko z daleka patrzą i
Jak to jest możliwe
Cholera
Jest to możliwe jak
Nikt nie ma gaśnicy?
Mają
Wszyscy
Żałują nie na siebie
Komentarze (17)
Ren, wiersz wspaniały :) Przykro myśleć o sobie, że czego się nie dotknie obraca w perz, 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania