Chciałem być - Rozdział 10... dlaczego January?
Bożena siedziała przy kuchennym stole, z pochyloną głową i zmarszczonym czołem. Próbowała dobrać się do nasion granatu, ale szło jej to opornie. Soki ciekły jej po palcach, czerwone plamy lśniły na paznokciach.
— Dlaczego January? — zapytał Janek, stając w progu.
— Co „dlaczego January”? — odpowiedziała, nie podnosząc wzroku.
— Dlaczego nazwałaś mnie akurat tak?
Podszedł i usiadł naprzeciw niej. Przez chwilę patrzył, jak próbuje dłubać w owocu, jakby próbując znaleźć sens w tej dziwnej, codziennej czynności.
— Czemu akurat teraz o to pytasz? — spytała spokojnie, ale nieco ostrożnie.
— Chciałaś mi zrobić na złość? — Janek przechylił się nieco w jej stronę. — Wiedziałaś, że dzieci będą się ze mnie śmiały?
Bożena odłożyła granat i sięgnęła po ściereczkę, by wytrzeć dłonie.
— To ładne imię — odpowiedziała, bez cienia ironii.
— Jak byłem mały, nikt się tak nie nazywał. — Skrzywił się lekko. — Nie mogłem być po prostu... Tomkiem?
— Na drugie masz Tomek.
— A czemu nie Krzysiek?
Bożena uniosła głowę, marszcząc brwi.
— O co ci znowu chodzi?
W odpowiedzi Janek wyjął z portfela zdjęcie. Pożółkła fotografia, zagięta w rogach. Położył ją na środku stołu. Bożena spojrzała. Przez chwilę tylko siedziała w ciszy, patrząc na nią bez emocji.
— Wolałabym, żebyś nie ruszał moich rzeczy — powiedziała w końcu chłodno. — To pamiątka.
— Dlaczego zawsze ucinasz temat, kiedy pytam o swojego starego?
Spojrzała na niego. Długo, powoli, z czymś pomiędzy zmęczeniem a niedowierzaniem. W końcu powiedziała:
— Nie myślisz chyba...
Nie dokończyła. Wstała i wyszła z kuchni, trzaskając drzwiami z taką siłą, że owoc granatu aż podskoczył na talerzu. Janek został sam. Przez chwilę tylko siedział, patrząc w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą siedziała matka. Potem wstał, jakby miał już odejść — ale zawrócił. Wyjął telefon i zrobił zdjęcie fotografii leżącej na stole. Chciał mieć dowód? A może tylko potrzebował odpowiedzi?
Komentarze (2)
Mam nadzieję, że bohater w końcu zrobi coś wzbudzającego sympatię, bo zasób mojego współczucia dla gościa zaczyna się wyczerpywać...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania