Chłopcy z Placu Broni

środek lata na mojej ulicy

podłużnej brytfannie z mieszanką franczyz

ze znacznym spadkiem dla spłukującego ją deszczu

odkąd padło ostatnie drzewo nie ma bezpłatnego cienia i lodów

 

kiedyś w naszym wiejskim sklepie

darmowych nie na zeszyt dla dzieciarni

która po niszczycielskiej wichurze

nie obejrzała filmu o przeżuwaczach kitu

 

dwa tygodnie później odeszła matka do wypracowanego nieba

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Lotos 4 miesiące temu
    No, a gdzie ta rakieta co omal nie spadła na twoją rodzinę na wschodniej granicy?
  • Grain 4 miesiące temu
    ZDROWO PIERDOLNIĘTY, znowu nie byłeś w psychiatryku, a pod tekstem pierwszy
  • Lotos 4 miesiące temu
    No to może powiesz coś o Różewiczu, tak lubiłeś o nim rozmawiać.
  • TseCylia 4 miesiące temu
    A mnie się podoba.
  • Grafomanka 4 miesiące temu
    Mnie też się podoba...
  • Grain 4 miesiące temu
    dzięki
  • piliery 4 miesiące temu
    To dobry wiersz, szczególnie pierwsza strofa. W drugiej strofie zamiana wersów; trzeci wskoczył przed drugi.
  • Grain 4 miesiące temu
    dzięki potężne, poprawie
  • zingara 4 miesiące temu
    Mnie też się podoba
  • Sucre 4 miesiące temu
    Fajne.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania