Ci obcy część 1

Tomek był ośmioletnim chłopcem. Miał wiecznie rozstrzepane,koloru słomy włosy,oraz liczne piegi na nosie. Był niski,

miał anemiczną posturę i wyraz zagubienia na twarzy. Ogólnie cechował się nieśmiałością, nie miał żadnych przyjaciół. Bawił się samotnie, układając kijki znalezione w parku w równe rządki. Zajmował się zawsze sobą, wymyślając dziwaczne zabawy, na przykład robił operacje martwym ptaszkom, wyjmował im wnętrzności i wyrywał piórka. Często głośno krzyczał, tak bez powodu,wydzierał się w niebogłosy, jakby obdzierali go ze skóry. Sąsiedzi oraz znajomi rodziców chłopca nie mieli najmniejszych wątpliwości- z tym dzieckiem jest coś nie tak. Mama i tata Tomka sprzeciwiali się przypuszczeniom innych-ich syn jest zdrowy na umyśle, przecież to tylko mały chłopiec. Dzieci w jego wieku robią różne głupie rzeczy. Za jakiś czas wszystko się wynormuje. Na wszelki wypadek postanowili przeprowadzić się w spokojne, ciche miejsce. Wybrali mały jednorodzinny domek na odludziu. Dom, co prawda, nie był w najlepszym stanie, ale cena nie była opłacalna.Wystarczyło wykonać kilka remontów żeby ten dom zyskał urok.Podłoga krzywa,opklejone ściany w rozmazane róże i nieszczelne okna. Ale kto by się przejmował takimi drobiazgami? Ważne było to,że zmienili otoczenie i wreszcie Tomek dzięki zmianom, stanie się najnormalniejszym w świecie chłopcem. Myśleli, że taka zmiana pozytywnie wpłynie na chłopca.Nie wiedzieli,że będzie tylko gorzej.Te gwaltowne i zarazem dziwne zmiany zaczęły się mroźnego listopad . Rodzice wraz z Tomaszem pojechali aby kupić nowe meble do swojego nowiuśkiego mieszkania. Tomek tego dnia był zadziwiająco spokojny,grzecznie siedział w foteliku.Z przejęciem przyglądał się spadającym kroplom deszczu na szybie samochodu.Rodziców cieszyła taka zmiana.Wreszcie cisza i spokój.Tomek zawsze dawał o sobie nie zapomnieć krzycząc,tupiąc nogami,a nawet okładając pięściami mamę albo tatę.Po długiej godzinie ciszy malec powiedział z nutką przerażenia w głosie:

-Tato,nie jedź tak szybko-zaczął nerwowo wymachiwać rękami.Wpadł w nieokiełznaną panikę.Na początku rodzice się tym nie przejmowali:

-Spokojnie,jaddę tylko 40 na godzinę.Nic nam się z tego powodu nie stanie-uśmiechnął się aby synek zrozumiał,że tatuś panuje nad sytuacją.Zjechali na wąską,błotnistą drogę.Mogli jechać asfaltem,ale tą było znacznie szybciej dotrzeć na miejsce.Tomek nadął pliczki.Rysował na szybie niezgrabne kółka o różnej wielkości.Wykonywał tą pracę coraz szybciej,wydając przy tym dziwaczne dźwięki.Potem się uspokoił i popatrzył na rodziców:

-To dym,dym,dyyym-pukał paluszkiem na swoje arcydzieło

-Tak,tak,dym-przytaknęła mama,oglądając pracę plastyczną swojego małego,utalentowanego artysty-Ślicznie to narysowałeś.

Chłopiec wyprostował się i zaczął walić plastikową zabawką o brzeg fotelika samochodowego:

-Nie jedź tak szybko!-krzyczał,o wiele głośniej niż dotychczas-Nie chcę umierać

Mama pogładziła go po główce:

-Nie umrzesz,no coś ty-spojrzała pytająco na męża.Skąd takie rzeczy wpadły mu do głowy?Niby dlaczego mieli by umrzeć?Czy Tomek przewiduje jakiś wypadek?

-Kiedyś moja koleżanka jechała tą samą drogą-odparł poważnym głosem,po czym wskazał na rysunek dymu na szybie-Po jej wypadku zaczął dymić samochód,tak właśnie jak to narysowałem.Rodzice znieruchomieli.Przez chwilę nawet myśleli,że się przesłyszeli.Tomek mówił co innego,tylko padający deszcz sprawił,że rodzice usłyszeli co innego.Jednak ich syn mówił to na serio:

-Naprawdę?-pani Paulina pozwoliła sobie na słaby uśmiech-A wiesz,syneczku,ta twoja koleżanka to kłamczucha.Straszy cię i nic więcej.

-Synku-zaczął Paweł mocniej ściskając kierownice-Musimy porozmawiać z rodzicami tej dziewczynki, aby tobie już nigdy nie opowiadała takich głupot-następnie odwrócił się w strone chłopca-Gdzie mieszka ta koleżanka?

Chłopiec wyprostował się.Na jego owalnej twarzy malowała się powaga i dojrzałość jakby słowa, które wypowie były przemową ważnej osobistości:

-U nas w domu

Zapadła cisza.Przez chwilę nikt się nie poruszał, nawet mucha,która jakimś cudem znalzła się w aucie, przestała bzyczeć. Rodzice spojrzeli na siebie z wyraźnym niepokojem. Ich Tomek gada same kłamstwa, ale jego naturalne ruchy, mimika, stanowczo stwierdzały, że słowa chłopca są w istocie wiarygodne. Jednak to co mówił nie miało najmniejszego sensu. Jak to jakaś dziewczynka mieszka w ich jednorodzinnym domu? To jakiś absurd:

-Tomeczku, chcesz nas nastraszyć,tak? Opowiadasz przerażające opowiadania, żebyśmy się przestraszyli, prawda?- to co powiedziała było prawdopodobne. W końcu wczoraj było Halloween. Niektóre dziciaki go obchodzą. Łażą poprzebierani w wymyślne stroje, żebrają słodycze i gadają przeróżne straszne historie o duchach, upiorach i żywych trupach.Tomek mógł usłyszeć od jakiś dzieci, które straszyły siebie nawzajem wymyślając jakieś mrożące krew w żyłach bajeczki. Tomek nie chcąc być gorszy wymyślił swoją opowiastkę. Trzeba przyznać, miał bujną wyobraźnie i nieżle wystraszył swoich lękliwych, przewrażliwionych rodziców.Chłopiec rozpoczął natarczywe kopanie w fotel kierowcy, drąc się :

- Nie wymyśliłem tego, ona tam jest!!! Mówię prawde!!!!- oczy Tomasza zrobiły się całkowicie mokre. Łzy wielkości grochu spływały po piegowatych policzkach. Mocno zacisnął piąstki. Chłopiec był cały czerwony na tawrzy, płytko oddychał. Boże, co się dzieje z ich dzieckiem? Czy może rzeczywiście jest nienormalny i powinien być pod ścisłą kontrolą psychiatry? Rodzice pragnęli już w końcu dotrzeć do sklepu meblowego, zapomnieć tą całą sytuacjie, następnie powrócić do swojego nowiuśkiego domostwa. Chcieli żyć zwykłym życiem, za największy dar uznaliby normalne, przeciętne dziecko nie sprawiające zbytnio problemów wychowawczych. Czemu akurat ich to spotkało? Byli dobrymi,porządnymi ludźmi. Dlaczego mieli takiego syna? Oni nigdy nie mieli ciszy przez cały dzień, Tomasz zawsze sprawiał jakieś kłopoty albo wygadywał durnoty, ale nie na tak poważne oraz przerażające jak ta ostatnie informacja, dotycząca nieznajomego gościa w ich mieszkaniu.Niby rozwijał się w normalnym tempie, ale coś w tym dziecku budziło strach. Dokładnie, czuli przed nim lęk. Jak patrzył swoimi oczkami przepełnonymi złością oraz niekontrolowaną furią, jak bił kolegów z przedszkola łopatką,tak , aż jeden z nich trafił do szpitala z powodu obrażeń i złamanej nogi. Jak dzieciaczek może o mało nie zrobić kaleki ze swojego kolegi, w dodatku plastikowymi narzędziami do zabawy w piaskownicy. Na szczęscie Paweł z Pauliną załagodzili całą nieprzyjemną sytuacje. Sprawa brutalnego pobicia psychopatycznego chłopca w roli głównej została umożona. Zakończyła się przeprosinami, matka kolegi Tomka dała się przebłagać. Ogólnie opieka nad tym dziwacznym chłopaczkiem nie była za prosta. Był trochę niesforny, ale nigdy nikogo nie okłamał. A jeśli Tomek mówi prawdę ? Jeżeli rzeczywiście ktoś nawiedza ich dom? Oczywiście nie była to istota ludzka z krwi i kości. Jeśli to duchy, które błąkają się po korytarzach, zaglądają w każdy kąt i bacznie ich obserwują ? Paulinie ciarki przeszły po plecach. Pragnęła nakazać mężowi dać gaz do dechy i z piskiem opon opuścić ten region, sprzedać ten dom, nawet za marne grosze i wykupić mieszkanie w bloku. Tam na pewno nie ma upiorów ani dusz zmarłych. Po długim namyśle zmieniła zadanie. Takie sytuacje są tylko w dreszczowcach oraz w horrorach. Żaden normalnie funkcjonujący człowiek nie wierzy w istnienie zajwisk paranormalnych. To się nie dzieje naprawde. Tomek po prostu zmyśla lub... ma problemy z głową, co w głębi duszy Paula uzanwała za bardzo prawdopodobne. Zaczeła gładzić zmarszczki na swoich spodniach,

ukradkiem spoglądając na Pawła. Jej mąż tak mocno ściskał kierownice, że aż pobielały mu opuszki palców. Był wyraźnie tak samo zestresowany jak ona :

- Jak ma na imię twoja koleżanka i jak wygląda ?- odparł Paweł bezbarwnym tonem

Tomek rozpoczął zaczął ssać swój kciuk, zachowywał się tak, jakby pytanie wcale nie było skierowane do niego. Wydawał przy tym niepokojące dźwięki. Chrypiał coś pod nosem jakieś niezrozumiałe słowa. Wreszcie matka dosłyszała jego szmeranie, brzmiało ono ,, wszyscy zginiemy ‘’. Z przerażeniem połorzyła ręke na ramieniu męża :

- Zjedźmy na pobocze- wrzasnęła mu prosto do ucha. Paweł podniósł brew. Wydawało mu się, że jest on tutaj jedyną zrównoważoną psychicznie osobą. Na początku chciał rozkaz żony zignorować, ale wyszło na tym, że posłusznie zatrzymał auto :

- O co chodzi ? - syknął zirytowany - Co wam do cholery chodzi ? Czy nie możemy w spokoju se jechać do tego cholernego sklepu budowlanego, zakupić potrzebne meble i w czasie jazdy nie gadać durnot na temat jakiejś dziewczynki przebywającej w naszym domu ?! W tamtym domu mieszkamy tylko my, MY i nkit więcej, rozumiecie ? A ty - zwrócił się do małego- Przestań opowiadać takie historie i doprowadzać twoją matkę do obłędu, zrozumiano ?

Tomek kiwnął niepewnie głową. Poczym rozpoczął ponowne ślinienie swojego kciuka. Aż do powrotu do domu nikt się nie odzywał. Po tygodniu sytucaje oraz relacje między domownikami się unormowały. Tomek zaprzestał mówić o swojej koleżance. Rodziców to uspokoiło. Aż do początku grudnia. Matka przygotowała obiad i nakryła do stołu. Te nowe umeblowanie upiększyło te ponure pokoje, wszystko wyglądało o wiele lepiej niż w pierwszym dniu po przeprowadce. Zapach zupy i drugiego dania rozchodził się po całym domu. Paulina nalała pomidorową do miseczki i poszłą na górę, do Tomka, bo zazwyczaj jadał u siebie. Już chciała nacisnąć klamkę, kiedy usłyszała za drzwiami, że jej synek z kimś rozmawia...

Następne częściCi obcy cz.2 Ci obcy część 3

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • zmulona111 20.11.2014
    Przepraszam za literówki
  • NataliaO 20.11.2014
    oj tam, normalna rodzina i syn, który no właśnie ... zaciekawiona jestem co to będzie ; 4 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania