Cień, który kiedyś był światłem.

Życie zniszczyło osobę, którą byłem. To nie metafora, nie przesada - to najzwyklejsza prawda, którą noszę w sobie każdego dnia. Kiedyś byłem kimś. Kiedyś czułem. Teraz... teraz jakby ktoś wyłączył we mnie cały świat, zgasił wszystkie światła i zostawił mnie w ciemności tak gęstej, że nie pamiętam już, jak wygląda brzask.

Nie mam siły, żeby chcieć. Ludzie mówią ,,musisz chcieć się zmienić'', ,,musisz walczyć'', jakby chcenie było czymś, co można po prostu włączyć, jak przełącznik. Ale gdy stoisz w miejscu, gdzie ja stoję - albo raczej leżę, bo nawet stanie wydaje się zbyt wielkim wysiłkiem - to zrozumiesz, że chcenie też wymaga energii. A ja jestem pusty. Doszczętnie pusty.

Zatraciłem się w ciszy i czterech ścianach, bo tylko one jeszcze mnie nie ranią. Świat na zewnątrz to pole minowe - każdy dźwięk za głośny, każdy kontakt za bolesny, każde spojrzenie za ciężkie do udźwignięcia. Najpierw na klucz, potem na wszystkie zasuwy, a w końcu zbudowałem mur tak gruby, że nawet światło przestało przez nie przenikać. Te cztery ściany to moja cela i moje schronienie jednocześnie. Więzią, którego sam jestem strażnikiem.

Patrzę w lustro i zastanawiam się, gdzie podział się tamten Ja. Ten, który potrafi się śmiać - nie tym grzecznym, udawanym śmiechem, ale prawdziwie, z głębi brzucha, aż łzy płynęły po policzkach. Ten, który potrafił marzyć - budować w głowie całe światy, wyobrażać sobie przyszłość w kolorach, nie w szarościach. Ten, który potrafił kochać - dawać siebie bez lęku, bez liczenia ran, bez muru wokół serca.

Gdzie on jest? Kiedy dokładnie umarł? Czy to było w jednej chwili, czy powoli, kawałek po kawałku, z każdym kolejnym ciosem, z każdym dniem, który przynosił więcej bólu niż nadziei?

Stoję przed lustrem i widzę obcego. Twarz znajoma, ale oczy... oczy puste. Jakby ktoś wykradł z nich wszystko co żywe. Widzę cień, sylwetkę człowieka, ale nie człowieka. Widzę kogoś, kto udaje istnienie, kto przechodzi przez dni jak automat - wstać, jeśli w ogóle, coś zjeść, jeśli się zmusi, zasnąć, jeśli ciało w końcu odpuści. To nie jest życie. To przetrwanie w jego najbardziej pierwotnej formie. I nawet to jest wyczerpujące.

Jestem zmęczony. Nie tym zmęczeniem, które zniknie po dobrym śnie. Jestem zmęczony psychicznie, moim własnym umysłem, który stał się więzieniem, gdzie każda myśl jest oskarżycielem, każde wspomnienie nożem, każda próba spojrzenia w przyszłość murem nie do przeskoczenia. Jestem zmęczony fizycznie, jakby ciało, czując, że dusza odpłynęła, postanowiło też się poddać. Nawet oddychanie wydaje się czasem za dużym wysiłkiem.

Więc nie mów mi, że będzie dobrze. Nie mów, bo nie znasz tego miejsca, w którym jestem. Nie znasz tej ciemności, która nie jest brakiem światła, ale brakiem możliwości zobaczenia światła. Nie mów mi, że ,,z każdym dniem będzie lepiej'', bo każdy dzień jest identyczny - szara, niekończąca się powtórka tego samego pustego scenariusza. Nie mów mi, że ,,wszystko ma swój sens'', bo jeśli to ma sens, to jest to sens zbyt okrutny, żebym chciał go pojąć.

Nigdy nie będzie dobrze. Może to brzmi jak poddanie się, ale dla mnie to jedyna szczera prawda w świecie pełnym kłamstw. Ludzie mówią piękne rzeczy, żeby nie czuć się nieswojo z cudzym bólem. Ale ja nie chcę pięknych kłamstw. Siedzę tu, w tych czterech ścianach, i jedyne, co mi zostało, to szczerość wobec samego siebie.

Tamten Ja - ten który żył, czuł, kochał - gdzieś zginął po drodze. Może w którymś z tych momentów, gdy świat udowodnił mi po raz kolejny, że nadzieja to tylko okrutny żart. Może wtedy, gdy ostatni człowiek, ktoremu ufałem, odwrócił się plecami.

A może umierał powolo, każdego dnia tracąc po kawałku siebie, aż zostało tylko to - cień udający istnienie.

Jestem cieniem, który kiedyś był światłem. I nie wiem, czy światło potrafi się odrodzić z cienia. Nie wiem, czy chcę, żeby potrafiło. Bo żyć to znaczy czuć. A czuć to znaczy cierpieć. I może właśnie dlatego ten świat we mnie zgasł, bo to jedyny sposób, żeby przestało boleć.

Średnia ocena: 2.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Pulinaaa 2 miesiące temu
    Chcesz porozmawiać?
    Zapraszam Cie do świata prawdziwości, ale tylko z prawdą bez klamstw i obłudy...
    Jestem jeszcze oddycham jak Ty...
    Nie zamykaj się
    Kazdy obok Ciebie ma podobne problemy, każdego dnia zabieramy ciezki plecak jak do Szkoly kiedys...
    Krgoslup nie wytrzumuje, psycha siada... Ale wlasnie
    Ale...
    Nie jestes sam, sa tez podobni do ciebie, wiec przestac pierdolic!
    Dawaj te smoki ujazmimy je wszyscy razem🤗
  • il cuore 2 miesiące temu
    /Więzią, którego sam jestem strażnikiem./ – chyba miało być: Więzieniem, którego...
    /gdzie podział się tamten Ja./ – rozumiem intencję, lecz tutaj zaimek osobowy powinien być małą literką
    /gdy ostatni człowiek, ktoremu ufałem, odwrócił/ – któremu
    /A może umierał powolo, każdego dnia/ – powoli
    Czemu nie używasz półpauzy, tylko dywizu?
    cul8r
  • Hanna 2 miesiące temu
    czuć - to nie tylko czuć cierpienie. Ono zdominowało, może będzie cieplej?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania