Nie no Ritha litości nie masz z tym zakończeniem serio...
A tak sobie myślę o tych 40 milach na rowerze... czyli ponad 60 kilometrów z obciążeniem na siodełku. To nie zarzut, bo do wykonania, tylko mam przed oczami ich zmęczenie i ogromną determinacje. Tzn Maxa determinacje.Czegóż dla miłości się nie zrobi...
A tak z innej beczki, bo zerknęłam na komentarz powyżej, to ty tak bez planu naparzasz? Nieźle... serio dobra jesteś.:)
Pozdrawiam serdecznie :) i 5 zostawiam oczywiście
No nie mial wyjścia Justyś, musiał pedalować. 9 mil/h jechał czyli 14/15 km/h. Sam na rowerze by zasuwał 22/23 km/h na bank. Więc myślę, że jest ok. Musiał, nie miał wyjścia. Jak kobita na porodówce, niby se ne da, a jednak.
Max to taki synonim determinacji :D
Dzięki, bejb. Pozdrawiam, ciao :)
To ja. Tęskniliśmy?
Chyba tak. Ja jak śpię, to za sobą tęsknię ;) W sensie, tęskniłbym, gdybym akurat nie spał. Hmmm... Chyba mi się zawiesił windows. Dobra, chuj. Lecim.
"— Patrz na drogę. — Karl znanymi sobie, babciowymi sposobami na image jedynej odpowiedzialnej osoby w towarzystwie, jeszcze bardziej irytował kompana." - przegięte zdanie, przynajmniej pod kątem przecinkowym chyba. Poza tym nie "babcinymi?"
"— Ja sądzę — wbił się w słowo — że gdyby nie ja, to siedziałbyś teraz pod drzewkiem, sześćset mil stąd, tuż obok rozpieprzonego dodge’a, bezradnie rozkładając ręce." - dobre szyderstwo. Lubię.
Bardzo przednia wymiana myśli z dostkonałym akcentem.
"— Obecnie nie boję się niczego. Zastrzeliłeś mi wszystko." - ooo, tak się właśnie dostaje wpierdol od 8 wyrazów. Zgasił go jak niewidome dziecko świeczki na dwunastych urodzinach w Mc-Donaldzie.
"Nigdy więcej nie powrócili do tematu." - cienka linia. Ostre zagranie, ale kiedyś możesz dostać bumerangiem. SŁowo nigdy zamyka Ci drogę, a oni są tylko we dwóch, wiec jako wypełniacze wspólnych treści jeszcze się kłócić będą. Nie zabieraj sobie tego na zawsze.
To tak, jak ja bym napisał. Thelma już nigdy nie wróciła.
Napisz.
Nie wrócili do tematu, ale bez nigdy. No, chyba, że za dwa odcinki Karl dostanie "bekchendem" od neidźwiedzia Grizzli, to możesz zamieść pod regał mój zapyziały wywód.
"Dyndającego trupa czas posunął bardziej niż tygodniowa tułaczka i głodówka ich obydwu." - dobre i miłe. Czuję ich oddech. Ich radość i zmęczenie. Zarty, które serwujesz niżej są dobrym uzupełnieniem dodbrego samopoczucia.
"— Wal się. Nawpieprzałeś się tak, że czuję, jakbym świnie na ubój wiózł." - haha, zacne. Przypominaja mi się od razu dwie rzeczy.
1.- Wygłąda pani jak świnia
Łiiiitaammm.
2. Czym się zajmujesz?
Przeganiam krowy z miejsca na miejsce.
Czyli jesteś hodowcą?
Nie. Prowadzę zumbę.
Oba głupie, ale się przypomniały. to sie napisały.
" Stali w mroku bramy — Max, Karl i rower. " - kurde, wszystko mi się kojarzy. To z: https://www.youtube.com/watch?v=HQlkkt35gcs
Tylko, że tu jest świnia, a tam koza.
"Max czuł, jakby te ostatnie kilka metrów było najtrudniejsze." - taaaa.
"Cały pancerz i wszystkie maski rozmyły się w konfrontacji z faktami, których poznanie było kwestią kilku minut. Odwrót nie wchodził w grę, inne opcje stanowiły zbiór pusty — nie miał pomysłu, czuł, że zrobił, ile potrafił." - bardzo ładnie ujęte. Emocjonalne i uczciwe.
"Pyk. Płomień. Pyk. Ciemność." very me gusta. Lubiem.
"— Siadaj i słuchaj.
Usiadł. I słuchał." - no i DELISZYN. Ale może, tak nieśmiało... : usiadł i posłuchał?". W każdym razie zabieg jaki zastosowałaś - UWIE-LBIAM (chuj, chciałem podzielić sylabami, ale objadłem się pompy na treningu i coś mi się zepsuło w rozkodywaniu podstaw) No nic.
Tęskniliśmy!
Fajnie prawisz na zawieszonym windowsie :>
Babciowe zdanie przegięte, wiem. Pomyśle nad nim potem, chwilowo wytrzaskałam się z prunda.
Martwiłam się tym wszystkimi dialogami, czy aby mnie nie ponosi. Rozmowy mi się piszę na pstryk paluchem, to dlatego. Takie "hmmm, czy aby za łatwo nie poszło", ale skoro signore Canulaso zaaprobował, to szczęsliwam.
"Zgasił go jak niewidome dziecko świeczki na dwunastych urodzinach w Mc-Donaldzie" - jprdl xD
"Nigdy więcej nie powrócili do tematu." - cienka linia" - nie wrócą nigdy więcej do temata, bo ja nie chcę poruszać już tego temata, bo żem go już wyczerpała kilkukrotnie i to by już było smędzenie. Powypominał mu parę razy, ten się potlumaczył, była Alice, ni ma Alice, temat zamknięty. Dodatkowo chciałam wprowadzić takie - nie wrócą do tematu, bo któryś pójdzie w piach... rachu ciach. Ale z drugiej strony... a jak mnie za 8 odcinków najdzie? A jak mi się wpasuje ta sprawa? Licho nie śpi! Wywalę "nigdy".
"1.- Wygłąda pani jak świnia
Łiiiitaammm"
"mmm" na końcu jest niepotrzebne ;D
Ciekawe skojarzenia (yt), oni se musza żartować, tudzież przekomarzać jak z tą świnią. Postapo postapem, ale ludź jest ino ludziem.
"Usiadł i posłuchał" przemyślę. Tak mi tam pasowało ciachnąć, odczuwalam wewnętrzny mus, jak se czasem nie rozciacham jakiego zdania, to chodzę nabuzowana tydzień. Ale ciachniete jest wyzej. Ludzie mi ostatnio wypominali za duże ciachanie. Zmieniam.
Nie wierzę..."jakby te ostatnie kilka metrów było najtrudniejsze"
Gdybym se linijke w prawe łapkę zlapała i po lewej pucowała, to może bym zapamiętała.
Różnica polega na tym, że Tobie się czasem trafi, a mi cud jak się nie trafi.
Chwilowo nie mam czasa na 16, bo mój problem, który ciągnie się trzeci tydzień, co mnie wstrzymał z Cmykiem, na rzecz pustostanowej produkcji, wlasnie się rozwiązuje, a do weekenda powinnam mieć spokojniejsza głowę. Więc, jakby to pedzieć - wracam do zywych :> Wizje Cmyka mam, a tę scenę tu na końcu trzymałam we łbie od trzeciej/czwartej części.
Ritha - już napisałem, ale sama oceni czy jej to wadzi. Ja źle śpię, jak mam kropki brak, ale ja jestem jebnięty jak nieprzypięty rower zostawiony pod sklepem na 2h
Ritha - już napisałem, ale sama oceni czy jej to wadzi. Ja źle śpię, jak mam kropki brak, ale ja jestem jebnięty jak nieprzypięty rower zostawiony pod sklepem na 2h
Kumam. Ja też. Wczoraj wstalam z łóżka bosą nogą podreptałam do komorki, co daleko lezy w nocy (żeby wyłączenie budzika wymagało spaceru) tylko po to, zeby se zapisać jedną wypowiedź dialogową. Cóż. Dziwne, bo dziwne, ale da się z tym żyć.
Zaskoczyłaś mnie tym dotarciem na miejsce już w tym odcinku. Ale ładnie i płynnie i drogę było czuć.
Poza tym nie mam uwag, rąbnęłam to bez zacięć, heh, a zacinam się przy swoich czytankach.- ech, kiedy to u mnie będzie tak płynąć? Przez przerwy wymuszone żywotem, pewno na święte nigdy.
No i ciekawam, czy w dupie oni czy nie chociaż roi mi się, co mogli zrobić Cassie...
pozdrówka
Ilez można o tej podróży, już chcialam urbanistycznie bardziej.
Płynie James, nie przesadzaj! James jest zajebisty. Mój Max by se z twoim Jamesem golnął kielicha.
Cóż mogę rzec - c.d.n. ;)
Dzięki i pozdrawiam :)
i dojechali :) Całkiem zgrabnie im to poszło, tylko jedna kłótnia :)
Pełne brzuchy, nadzieja, a tu niespodzianka i zamiast dziewczyny facet, hm, ale jest nadzieja i to duża skoro czekał na nich.
Z rowerem nie zawiodłaś, to i rozmowa będzie pewnie przednia. Czekam więc na nią :)
5 :) i pozdrowienia :)
Tylko jedna kłótnia - dokładnie :D
No facet, facet; gdyby to byla Cassie to trzeba by bylo na koncu The end naskrobać;) A tak - bawie się dalej ;))
Pozdrawiam ;)
Nie miałeś lepszych opcji, niż iść ze mną. Jestem bardziej zaradny i lepiej walczę z każdym wrogiem, wyskakującym co rusz zza rogu, czy to dwunożnym, czy czworonożnym, czy tym najpotężniejszym, nie zmaterializowanym, mieszkającym bardzo głęboko w głowie. Każdym... Bardzo mocna postawa Maxa i trochę brzmi na wyrost i pachnie pychą.
Dialog też jest emocjonalny i nasączony żalem. Ze strony Maxa widać, że wszystko można zapomnieć. Tylko czy Karl mu zapomni?
Dojechali i znowu nie do celu.
Twarz z wyłupanym lewym okiem... nie wróży dobrej pogody.
Pyk. Płomień. Pyk. Ciemność...
Pozdrawiam i miłego dnia
"— To jest nowy dzień — zaczął Max, lustrując okolicę — dzień zmian. Przyjrzyj się, zasmakuj, zapamiętaj.
— Wiesz co? — Karl zdecydowanie nie czuł magii chwili. — Zostaw sobie inwokację dla ukochanej. Jeszcze nie wiadomo jak ten dzień się skończy." - uśmiechnęłam się, a potem zaczęłam się śmiać.
Max ma takie huśtawki nastrojów. Humor mu się polepszał z każdym kolejnym jardem. Im bliżej Cassie, tym więcej było w nim pozornej radości.
Max to wódz, normalnie samiec alfa całego stada (co za stado! jest ich AŻ dwóch xD). Wszystko musi mieć pod kontrolą. Nawet martwą siekierą, chociaż... Karl byłby zdolny ją zgubić. To niezaprzeczalny fakt.
"— Zapierdolę... — syczał sam do siebie co kwadrans." — uśmiechnęłam się pod nosem, wizualizując sobie te momenty ;))
"— Widzisz... — kontynuował przekornie Karl. — Różnica między nami polega na tym, że ja gnam z tobą, po twoją kobietę, w twojej sprawie — starannie akcentował zaimki — od ponad tygodnia, narażając się na głód i inne niedogodności, podczas gdy ty moją kobietę — kolejny zaimek — zadźgałeś bez mrugnięcia okiem! — wrzasnął, zeskakując z bagażnika." — cóż, w sumie prawda... ładnieś to zdanie rozpisała ;)
"Stali w mroku bramy — Max, Karl i rower. " — i... rower ;)) cudo! ;) Kumam iż to zabieg celowy i ... niezwykle udany ;)
Ooo no i teraz dopiero się zacznie :))
Pozdrowionka
Kurde tak nie można, zgłaszam sprzeciw! U ciebie na początku odcinka spoko, sielanka, jakiś trupek. A im dalej tym lepiej, a na końcu mamy apogeum i co? I się kończy odcinek. Masakra hahahahahahaha. Superek trafiasz w moje klimaty zajebiście. Już muszę zajrzeć do następnego, bo czuje się tak jakbym zaczął obiad od kompotu, potem sałatka, potem zupa a jak sie zabrałem za schabowego, to nagle zniknął. 5+
Sprzeciw oddalony ;p
"U ciebie na początku odcinka spoko, sielanka, jakiś trupek. A im dalej tym lepiej, a na końcu mamy apogeum i co?" :D - sorry, taki mamy klimat ;)
Hahaha, no nie życzę Ci takiego obiadu ze znikajacym schabowym, oj nie :D
Hej.
Tech-aid:
„...słyszał bowiem, jak serducho próbuje wyrwać się z klatki piersiowej, na równi z oczami ciekawe, co zastaną w środku.” – choć chcę, to nie ogarniam. Serce na równi z oczami z klatki piersiowej? Ratuj ;)
„Karl kukał zza pleców kompana, przeczesując wzrokiem pomieszczenie w poszukiwaniu Cassie.” – no, wiem, kolokwializm „kukał”, ale sie zastanawiam, czy nie dobrze byłoby dać go w cudzys. Bo ja Karla widzę, jak stoi za Maxem i, kurde, kuka, gniazdka sobie szuka ;))
No i fajnie. I teraz ciekawe, co usłyszał?
Powiem szczerze, cała rozmowa podczas drogi jest taka bardzo... kurcze, brak mi określenia, jakby rozmawiała para, on i ona, nawet w temacie zabitej jest ta relacja. I, co ciekawe, rolę kobiety przejmuje raz jeden, raz drugi. Takir sobie moje wrażenie po przeczytaniu, bo w zasadzie większość części wypełniają te rozmowy. Rozumiem, panowie są już mocno sponiewierani i dziwię się, bo to cud, że jeszcze nie skaczą sobie do oczu, widocznie idealnie dobrali się charakterami.
Jakoś, w każdym razie, na tym rowerku dojechali, chociaż nie wróżyło to dobrze, bo rowerek na dwóch (o „Głupim i głupszym” już pisałem). Pomysł kuriozalny, do tego w zimie, bez zaplecza typu smary, ampule, itp. Jakoś dali radę. Nie wiem dlaczego teraz pomyślałem, że to bardzo japoński pomysł, manga, anime, coś w tym stylu. Mam na myśli tę podróż na rowerze.
Radosne pozdrawiaki ;))
Heh, Adamie, ta część to beka, wpadłam w taki nastrój, że, hm, że są już tak zmęczeni, a zarazem blisko celu, że juz głupawką trąca. Ja miałam głupawkę i oni tak jakby trochę też.
Wiesz co jesrt najgorsze? Że ja ciągle zapominam, ze to zima. Nie czuć tej zimo, wiem, ja o to za mało dbam, bo sobie kurde zimę umyślałam, a po Lei (wiadomo, ze lato) i przez temperature za oknem, ciagle zapominam, ze tam jest niby zima!
Wiesz co, jakby się zaparli to by dojechali. No chyba, ze by pękła opona. Ale moze by nie pękła. No nic, jesteś coraz blizej Cassie, kuniec travellingu :)
Babole zara nareperuję.
Dzięki Adamie :)
No to wrócili na linię startu. To trochę jak w grze planszowej, kiedy już prawie wygrałeś a stajesz nieszczęśliwie na pole pułapkę.
Jedno co wiadomo, albo prawie wiadomo, dziewczyna żyje, a co za tym idzie, logika Maxa zadziałała bardzo poprawnie, w porywach do genialnie.
No to teraz możliwości są nieograniczone, i znowu trzeba czytać kurna dalej :)
No tak, dotarli, zmęczeni, brudni, mimo wszystko bez planu - prosto w paszczę wilka. Z jednej strony zastanawiające jest to, co takiego ma w sobie Max, czego oni tak bardzo pragną, bo przecież nie ma ludzi niezastąpionych. Gonić jednego człowieka i bawić się z nim w berka, trochę mało opłacalne, chyba że posiada coś bardzo cennego.
Zacna część.
Noo, wiesz, jest trochę fabularnych niedociągnięć, nie ukrywam :) Nie wszystko mi się trzymało kupy, postawiłam na emocje i plot twisty :D
Dzięki i tu :)
Komentarze (44)
trudny dylemat, miałam mało czasu na przemyślenia, - miałem
Część okej. Masz pomysl na co dalej, czy fristajlujesz?
A tak sobie myślę o tych 40 milach na rowerze... czyli ponad 60 kilometrów z obciążeniem na siodełku. To nie zarzut, bo do wykonania, tylko mam przed oczami ich zmęczenie i ogromną determinacje. Tzn Maxa determinacje.Czegóż dla miłości się nie zrobi...
A tak z innej beczki, bo zerknęłam na komentarz powyżej, to ty tak bez planu naparzasz? Nieźle... serio dobra jesteś.:)
Pozdrawiam serdecznie :) i 5 zostawiam oczywiście
Max to taki synonim determinacji :D
Dzięki, bejb. Pozdrawiam, ciao :)
Chyba tak. Ja jak śpię, to za sobą tęsknię ;) W sensie, tęskniłbym, gdybym akurat nie spał. Hmmm... Chyba mi się zawiesił windows. Dobra, chuj. Lecim.
"— Patrz na drogę. — Karl znanymi sobie, babciowymi sposobami na image jedynej odpowiedzialnej osoby w towarzystwie, jeszcze bardziej irytował kompana." - przegięte zdanie, przynajmniej pod kątem przecinkowym chyba. Poza tym nie "babcinymi?"
"— Ja sądzę — wbił się w słowo — że gdyby nie ja, to siedziałbyś teraz pod drzewkiem, sześćset mil stąd, tuż obok rozpieprzonego dodge’a, bezradnie rozkładając ręce." - dobre szyderstwo. Lubię.
Bardzo przednia wymiana myśli z dostkonałym akcentem.
"— Obecnie nie boję się niczego. Zastrzeliłeś mi wszystko." - ooo, tak się właśnie dostaje wpierdol od 8 wyrazów. Zgasił go jak niewidome dziecko świeczki na dwunastych urodzinach w Mc-Donaldzie.
"Nigdy więcej nie powrócili do tematu." - cienka linia. Ostre zagranie, ale kiedyś możesz dostać bumerangiem. SŁowo nigdy zamyka Ci drogę, a oni są tylko we dwóch, wiec jako wypełniacze wspólnych treści jeszcze się kłócić będą. Nie zabieraj sobie tego na zawsze.
To tak, jak ja bym napisał. Thelma już nigdy nie wróciła.
Napisz.
Nie wrócili do tematu, ale bez nigdy. No, chyba, że za dwa odcinki Karl dostanie "bekchendem" od neidźwiedzia Grizzli, to możesz zamieść pod regał mój zapyziały wywód.
"Dyndającego trupa czas posunął bardziej niż tygodniowa tułaczka i głodówka ich obydwu." - dobre i miłe. Czuję ich oddech. Ich radość i zmęczenie. Zarty, które serwujesz niżej są dobrym uzupełnieniem dodbrego samopoczucia.
"— Wal się. Nawpieprzałeś się tak, że czuję, jakbym świnie na ubój wiózł." - haha, zacne. Przypominaja mi się od razu dwie rzeczy.
1.- Wygłąda pani jak świnia
Łiiiitaammm.
2. Czym się zajmujesz?
Przeganiam krowy z miejsca na miejsce.
Czyli jesteś hodowcą?
Nie. Prowadzę zumbę.
Oba głupie, ale się przypomniały. to sie napisały.
" Stali w mroku bramy — Max, Karl i rower. " - kurde, wszystko mi się kojarzy. To z: https://www.youtube.com/watch?v=HQlkkt35gcs
Tylko, że tu jest świnia, a tam koza.
"Max czuł, jakby te ostatnie kilka metrów było najtrudniejsze." - taaaa.
"Cały pancerz i wszystkie maski rozmyły się w konfrontacji z faktami, których poznanie było kwestią kilku minut. Odwrót nie wchodził w grę, inne opcje stanowiły zbiór pusty — nie miał pomysłu, czuł, że zrobił, ile potrafił." - bardzo ładnie ujęte. Emocjonalne i uczciwe.
"Pyk. Płomień. Pyk. Ciemność." very me gusta. Lubiem.
"— Siadaj i słuchaj.
Usiadł. I słuchał." - no i DELISZYN. Ale może, tak nieśmiało... : usiadł i posłuchał?". W każdym razie zabieg jaki zastosowałaś - UWIE-LBIAM (chuj, chciałem podzielić sylabami, ale objadłem się pompy na treningu i coś mi się zepsuło w rozkodywaniu podstaw) No nic.
Dobre i jakby... wyczekujem, co umalujesz dali.
Bajaderra.
Fajnie prawisz na zawieszonym windowsie :>
Babciowe zdanie przegięte, wiem. Pomyśle nad nim potem, chwilowo wytrzaskałam się z prunda.
Martwiłam się tym wszystkimi dialogami, czy aby mnie nie ponosi. Rozmowy mi się piszę na pstryk paluchem, to dlatego. Takie "hmmm, czy aby za łatwo nie poszło", ale skoro signore Canulaso zaaprobował, to szczęsliwam.
"Zgasił go jak niewidome dziecko świeczki na dwunastych urodzinach w Mc-Donaldzie" - jprdl xD
"Nigdy więcej nie powrócili do tematu." - cienka linia" - nie wrócą nigdy więcej do temata, bo ja nie chcę poruszać już tego temata, bo żem go już wyczerpała kilkukrotnie i to by już było smędzenie. Powypominał mu parę razy, ten się potlumaczył, była Alice, ni ma Alice, temat zamknięty. Dodatkowo chciałam wprowadzić takie - nie wrócą do tematu, bo któryś pójdzie w piach... rachu ciach. Ale z drugiej strony... a jak mnie za 8 odcinków najdzie? A jak mi się wpasuje ta sprawa? Licho nie śpi! Wywalę "nigdy".
"1.- Wygłąda pani jak świnia
Łiiiitaammm"
"mmm" na końcu jest niepotrzebne ;D
Ciekawe skojarzenia (yt), oni se musza żartować, tudzież przekomarzać jak z tą świnią. Postapo postapem, ale ludź jest ino ludziem.
"Usiadł i posłuchał" przemyślę. Tak mi tam pasowało ciachnąć, odczuwalam wewnętrzny mus, jak se czasem nie rozciacham jakiego zdania, to chodzę nabuzowana tydzień. Ale ciachniete jest wyzej. Ludzie mi ostatnio wypominali za duże ciachanie. Zmieniam.
Gracias Canuarrrrdo :) (hiszpański nie włoski!)
Ps. Ja dziś w "Wilczym bilecie" znalazłęm. Metr od okna. Pięknie. Eh.
Gdybym se linijke w prawe łapkę zlapała i po lewej pucowała, to może bym zapamiętała.
Różnica polega na tym, że Tobie się czasem trafi, a mi cud jak się nie trafi.
A to - Pstryk jasność - pstyk ciemność, to skąd.
Z Ozarelli brain working collection?
Nie, z Ritha brain :p
We Włoszech na szczęście są metry, więc ufff, Lei nie muszę poparawiać pod tym wzgledem.
Poza tym nie mam uwag, rąbnęłam to bez zacięć, heh, a zacinam się przy swoich czytankach.- ech, kiedy to u mnie będzie tak płynąć? Przez przerwy wymuszone żywotem, pewno na święte nigdy.
No i ciekawam, czy w dupie oni czy nie chociaż roi mi się, co mogli zrobić Cassie...
pozdrówka
Płynie James, nie przesadzaj! James jest zajebisty. Mój Max by se z twoim Jamesem golnął kielicha.
Cóż mogę rzec - c.d.n. ;)
Dzięki i pozdrawiam :)
Pełne brzuchy, nadzieja, a tu niespodzianka i zamiast dziewczyny facet, hm, ale jest nadzieja i to duża skoro czekał na nich.
Z rowerem nie zawiodłaś, to i rozmowa będzie pewnie przednia. Czekam więc na nią :)
5 :) i pozdrowienia :)
No facet, facet; gdyby to byla Cassie to trzeba by bylo na koncu The end naskrobać;) A tak - bawie się dalej ;))
Pozdrawiam ;)
Dialog też jest emocjonalny i nasączony żalem. Ze strony Maxa widać, że wszystko można zapomnieć. Tylko czy Karl mu zapomni?
Dojechali i znowu nie do celu.
Twarz z wyłupanym lewym okiem... nie wróży dobrej pogody.
Pyk. Płomień. Pyk. Ciemność...
Pozdrawiam i miłego dnia
Pyk. Dziękuję. Pyk. Pozdrawiam ;))
— Wiesz co? — Karl zdecydowanie nie czuł magii chwili. — Zostaw sobie inwokację dla ukochanej. Jeszcze nie wiadomo jak ten dzień się skończy." - uśmiechnęłam się, a potem zaczęłam się śmiać.
Max ma takie huśtawki nastrojów. Humor mu się polepszał z każdym kolejnym jardem. Im bliżej Cassie, tym więcej było w nim pozornej radości.
Max to wódz, normalnie samiec alfa całego stada (co za stado! jest ich AŻ dwóch xD). Wszystko musi mieć pod kontrolą. Nawet martwą siekierą, chociaż... Karl byłby zdolny ją zgubić. To niezaprzeczalny fakt.
Czekam na Cassie!
Pozdro, Ritha :**
PS: Drażni mnie, że znów ominęła mnie premiera...
"— Zapierdolę... — syczał sam do siebie co kwadrans." — uśmiechnęłam się pod nosem, wizualizując sobie te momenty ;))
"— Widzisz... — kontynuował przekornie Karl. — Różnica między nami polega na tym, że ja gnam z tobą, po twoją kobietę, w twojej sprawie — starannie akcentował zaimki — od ponad tygodnia, narażając się na głód i inne niedogodności, podczas gdy ty moją kobietę — kolejny zaimek — zadźgałeś bez mrugnięcia okiem! — wrzasnął, zeskakując z bagażnika." — cóż, w sumie prawda... ładnieś to zdanie rozpisała ;)
"Stali w mroku bramy — Max, Karl i rower. " — i... rower ;)) cudo! ;) Kumam iż to zabieg celowy i ... niezwykle udany ;)
Ooo no i teraz dopiero się zacznie :))
Pozdrowionka
Dziękuję i tu :))
"U ciebie na początku odcinka spoko, sielanka, jakiś trupek. A im dalej tym lepiej, a na końcu mamy apogeum i co?" :D - sorry, taki mamy klimat ;)
Hahaha, no nie życzę Ci takiego obiadu ze znikajacym schabowym, oj nie :D
"Trup zrobił postępy" :D
Fajnie, że wróciłaś :)
Tech-aid:
„...słyszał bowiem, jak serducho próbuje wyrwać się z klatki piersiowej, na równi z oczami ciekawe, co zastaną w środku.” – choć chcę, to nie ogarniam. Serce na równi z oczami z klatki piersiowej? Ratuj ;)
„Karl kukał zza pleców kompana, przeczesując wzrokiem pomieszczenie w poszukiwaniu Cassie.” – no, wiem, kolokwializm „kukał”, ale sie zastanawiam, czy nie dobrze byłoby dać go w cudzys. Bo ja Karla widzę, jak stoi za Maxem i, kurde, kuka, gniazdka sobie szuka ;))
No i fajnie. I teraz ciekawe, co usłyszał?
Powiem szczerze, cała rozmowa podczas drogi jest taka bardzo... kurcze, brak mi określenia, jakby rozmawiała para, on i ona, nawet w temacie zabitej jest ta relacja. I, co ciekawe, rolę kobiety przejmuje raz jeden, raz drugi. Takir sobie moje wrażenie po przeczytaniu, bo w zasadzie większość części wypełniają te rozmowy. Rozumiem, panowie są już mocno sponiewierani i dziwię się, bo to cud, że jeszcze nie skaczą sobie do oczu, widocznie idealnie dobrali się charakterami.
Jakoś, w każdym razie, na tym rowerku dojechali, chociaż nie wróżyło to dobrze, bo rowerek na dwóch (o „Głupim i głupszym” już pisałem). Pomysł kuriozalny, do tego w zimie, bez zaplecza typu smary, ampule, itp. Jakoś dali radę. Nie wiem dlaczego teraz pomyślałem, że to bardzo japoński pomysł, manga, anime, coś w tym stylu. Mam na myśli tę podróż na rowerze.
Radosne pozdrawiaki ;))
Wiesz co jesrt najgorsze? Że ja ciągle zapominam, ze to zima. Nie czuć tej zimo, wiem, ja o to za mało dbam, bo sobie kurde zimę umyślałam, a po Lei (wiadomo, ze lato) i przez temperature za oknem, ciagle zapominam, ze tam jest niby zima!
Wiesz co, jakby się zaparli to by dojechali. No chyba, ze by pękła opona. Ale moze by nie pękła. No nic, jesteś coraz blizej Cassie, kuniec travellingu :)
Babole zara nareperuję.
Dzięki Adamie :)
Jedno co wiadomo, albo prawie wiadomo, dziewczyna żyje, a co za tym idzie, logika Maxa zadziałała bardzo poprawnie, w porywach do genialnie.
No to teraz możliwości są nieograniczone, i znowu trzeba czytać kurna dalej :)
Zacna część.
Dzięki i tu :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania