Hura załapałam się na premierę
Wreszcie Max ktoś powiedział o nim prawdę, że jest narwany bo tak jest jeszcze porywaczom pyskuje, jak go zaraz pierdyknę to się wklei w ścianę barana jeden. Ma szczęście, że Cassie jest cała i zdrowa. Oczywiście pięć
"Mieliście taka rudą lalę."ogonek uciekł
no to Maxa zgasila. Nie pamięta... no ciekawe co będzie dalej. Fajna część. Najpierw emocjonująca rozmowa A potem ulga i rozczarowanie. Zagralas emocjami czytelnika. Mam nadzieje, kontynuacja niebawem.
Pocztówka :)
Meta dla Maxa okazała się wielką niewiadomą.
Mężczyzna pojechał mu równo... Czasem jedna cipa wystarczy, żeby zrobić z ciebie mentalną pizdę. Zaczyna mi być ciebie żal, przyjacielu.
Wydaje mi się, że teraz Karl ma pole do popisu. Myślę, że on wcale nie jest taką ofiarą. Strzykawka będzie wybawieniem.
Cassie ma czarną dziurę i nie pamięta lub nie chce pamiętać.
No to Max ma problem z kobietą.
Pozdrawiam
Hihi :) Dokładnie. Rozwiązanie jednych problemów rodzi nowe, cóż... c'est la vie ;)
Dziękuję Pasjo za wizytę i spojrzenie kobiecym okiem, lubię Twoje wizyty ;)
Pozdrawiam :)
(ps. Przejeżdżałam przez Krościenko w sobotę, okolica jak zawsze piękna i tera zawsze jak tam jestem myślę o Tobie ;))
pasja bardzo chętnie, nawet i nie przypadkiem ;) jak tylko bedę sie wybierac w tamte okolice dam znac. W weekend majowy jeszcze nic nie planuję. Morze daleko, a góry mają coś w sobie, coś... magicznego <3 ;)
Pozdrawiam
"— No powiedz. Po prostu powiedz o swoim przekonaniu. Ciach, lewe oko, nie ma. Wierzysz w to? Wierzysz, że to — Wpatrywał się coraz intensywniej — wystarcza?"- fajne. Ja uważam, że na 50% wystarcza. Noo 65% nawet.
"— Tak zaobserwowałem — przyznał szczerze chłopak." - samo przyznał jest świadectwem uczciwości, więc dla mnie "szczerze" jest tu nainformacją. Przyznał - lub WYznał, wystarczyłoby.
"Spokój w głosie mężczyzny mroził skuteczniej niż szalejąca piętro niżej zima." - ładne. Już z telefonu to zauważyłem.
Ogólnie typ przyćmił nieco Maxa.
"Bo owszem, nie myślałem, że tak po prostu podejdziesz, nawet nie zwalniając kroku i wbijesz mi pieprzony nóż w pieprzone oko." - tu mi nic nie wadzi w wypowiedzi. Jednak jej styl pasuje do kogoś, komu albo: kończy się zapas cierpliwości. Albo chce podkreślić własną ułomność z czasu tego zdarzenia i wyrywa mu się to przez pryzmat flashbaku wspomnieniowego. Tak czy siak, jest wystarczająco zasadne, by zostać.
"— Kim jesteś? Albo, kurwa, czym? - dobre pytanie.
Ogólnie, że się jeszcze raz odniosę, zakłopotanie Maxa jest widoczne, mimo że stara się to maskować w krótkich odwetówkach, typu: Pierdol się. Ten drugi ludek ciekawy
"— Pamiętasz ten film — zaczął znowu facet - Znak zapytania
Jestem w momencie, kiedy ją już odnalazł. Dobrze, że traci panowanie, kiedy ona zbyt szybko nie odpowiada. Kolejna mała rysa na szkle jego cudowności. Dobrze, nie będzie poczucia, że to męski odpowiednik Marry Sue.
Noo, zdaję sobie sprawę, że komentarz jest niespójny i przyjebany, ale mi by sięprzydał nowy procesor i nie chodzi o komputer. Część puentująca. Jakby zamykająca pierwszy większy rozdział.
Poznaliśmy bohaterów. Zawiązała się intryga.
Tera pytanie - co dalej?
Być może (ale nie wiem) jeśli mi puści umysłowa niemoc, jakoś się jeszcze wgryzę. Chwilowo jest mi ciężko o konstruowanie logicznych przemyśleń.
Mam jednak jakieś takie przeczucie, że gdzieś tam, blisko, trzymasz jeszcze jeden drapieżny twist. Jakiś ostry, przykuwający uwagę wszystkich - zwrot.
Zobaczymy.
Ciao, Łita.
Kolejna dobra część.
Więc tak – owszem, to jest moment kiedy kończy się pierwsza część tej opowieści. Tera klimat ewoluuje, tera klimat będzie (mam głęboką nadzieję) taki jaki jest Cmyk w mojej głowie – bardziej postapokaliptyczny, bardziej urbanistyczny, może ciut bardziej sensacyjny i hm, a propo Maxa - mam pewną inspirację, która trzymam w głowie od lat, pewnej postaci z pewnego filmu, chciałam zaczerpnąć 15 % rdzenia i to winno wystarczyć, kusiło mnie nawet zdradzić Ci bokiem cichaczem, ale nie – odkrywajmy Cmyka krok po kroczku ;) Więc, nie wiem czy to będzie zwrot akcji taki typowy zwrot – myk!, ale bardziej płynne przejście.
Tam pytajniki pododaję i ine wątpliwości (dopowiedzenia itp) również.
Feralne stwierdzenie „pieprzony nóż w pieprzone oko” – facet na wspomnienia Maxa z tamtego dnia, jest po prostu wkurwiony tym, że dał się zaskoczyć. Dlatego mówi w ten sposób. Tak to widzę. Wszyscy bohaterowie mają wady i zalety (i emocje). Maxa też tak staram się budować i ta rozmowa z gościem miała go właśnie przyćmić. No nie miał już argumentów, co z tego że ściska siekierę, skoro tylko ten facet mógł go zaprowadzić do Cassie, skoro świat lekko podupadł, a Max przekonał się, że waletowanie w dziczy nie jest zbyt łatwe. On czuje jego przewagę, więc musi deczko położyć uszy po sobie.
Fajnie, żeś się w gryzł, nie przesadzaj z procesorem, jest gites. Byde to dziergać dalej (zaraziłam się od Ciebie „byde” nie wiem nawet, w którym momencie xd).
Pozdrawiam Canulardo
Obadałam jedną wątpliwość i... mam wątpliwość :D
"— Pamiętasz ten film — zaczął znowu facet — o tych kurduplach, co nieśli taki strasznie ważny pierścionek — kpił — no wiesz, ten taki bardzo znany?" - piszesz, że znak zapytania po "Pamiętasz ten film", ale potem mam wtrącenia podialogowe sugerujące, ze to nie koniec wypowiedzi i znak zapytania na końcu całego pytania "...ten taki bardzo znany?" Nie wystarczy tylko tam pytajnik? Pytam, bo serio nie wiem.
Okrutna Ritha! Tak jest! Nie ma to tamto. Opcją drugą bylo, ze znajdzie ją martwą, wiec i yak bylam laskawa :>
Jak nie opierdzielasz mła to git, zly sen sie nie spelnil ;)
Dziekuję i pozdrawiam Agu ;)
,,ozdabiał każde słowo odstępem kilku sekund'' - Ozdabiał dużą, bo nie gębowe i kilka sekund między wyrazami, to baaaardzo długo
,,Jeb, oko, jeb, trup, tył zwrot, ''- tu bardziej pasowałoby: (mnie oczywiście) w tył zwrot
,,Zachodził się śmiechem. '' - ?
Końcówka świetna :) Nie mogłam i ja uwierzyć, że jest taka obojętna i małomówna, a tu masz ci los - amnezja.
Czyli nie zrobili, ale jednak zrobili :(
Trochę mnie zdziwił ten przeskok z Cmyka od razu po dziewczynę i tak po prostu, jak na tacy, ją oddali, ale to byłoby za proste - fajnie to wymyśliłaś :)
5 wstawione, pozdrawiam :)
Dzięki Karolcia, nareperuję rano z komputerka, zmienie na ulamki sekund czy cos i w tyl zwrot ;)
"Zachodził się śmiechem" - to je błąd?
Oddali na tacy i radz se cowieku z nie kumatą babą ;D No takem to obmyśliła i bede pchac historie dalej :)
Pozdrawiam :))
Fajnie to obmyśliłaś, powiem ci :)
A to, co pytasz, nie wiem czy błąd, ale dziwnie mi zabrzmiało, to był okaz zdziwienia :)
Wcześnie dziś wstałam, i od razu odpisuję :)
Miłego dnia :)
No kurdę końcówka mnie wbiła w fotel. Tyle trudu a tu taki koniec. Pewnie jej pogmerali w mózgu. Mam nadzieje, że to się da odwrócić. Natomiast nadal nie wiadomo, co to za ludzie, choć mi to wygląda na jakąś instytucję rządową, może CIA która prowadziła, albo nadzorowała jakieś pracę nad czymś tajnym - to sugerują te strzykawki. Mało tego coś mi świta, że to oni mogli sprowadzić apokalipsę na świat specjalnie, albo poprzez jakiś wypadek w laboratorium. Uf dotarłem tu w tempie wręcz wyścigowym, ale było warto i nikt mi nie powie, że nie można przeczytać całej serii w 3 dni hahahahahah. Cóż mam tylko nadzieję, że będzie kolejnych choć 10 odcinków. 5+ Dla mnie to była fajna przygoda.
Trafiłeś bardzo blisko, ale nie spoileruję, 17tka prawie gotowa, ona sporo roztłumaczy. Dziękuję Ci Ozar, że przeprnąłeś przez całą drogę. Jest mi niezmiernie miło, zwlaszcza że serio fajnie to odbierasz, emocjonalnie, brawo! :)) Czy bedzie jeszcze 10 odcinkow - plan jest, żeby bylo duzo wiecej, mam jeszcze kilka pomyslow w zanadrzu;)
Pozdrawiam seeerdecznie ;)
Serce pękło mi na pół przy końcówce. No, ja pierdolę. Max dostał w policzek i ja też, tak przy okazji. Ja pierdolę.
W głowie mi się nie mieści, że biedna Cassie nie wie, kim on jest. Po prostu, była jego małym oczkiem w głowie, radością, ulgą i wszystkim, czego taki twardy facet potrzebuje. Przy niej mógł być miękki: całować, przytulać, okazywać uczucia... Opiekował się nią, w sumie, tak jak Gollum swoim skarbem (bardzo trafne porównanie, chociaż wypadło z ust totalnego idioty).
Co im w głowie świta. Co oni chcą zrobić Maxowi. I co zrobili biednej Cassie.
Jezu.
Idę dalej, do tej części, która tak poróżniła czytelników w kwestii lubienia/nielubienia Maxa.
Buziaki! :*
Elołapku, nie ukrywam, że mi Ciebie brakowało i Twojego żywiołowego, emocjonalnego podejscia <3 Piszac koncowke myskalam glownie o Tobie ;D
Jak Gollum skarbem, co nie? Tez mi sie zdaje, ze podobnie, biorac pod uwage to jak Max sie zaparl itp.
No, lece za Toba pod feralna czesc ;)
Dzieki Elorence :*
Ciekawe określenie dla zaślepienia, chociaż ja tam go rozumiem i popieram. Miłość nie jest czymś nad czym się tzreba zastanawiać i produkować
,Hmm, nieciekawie się robi na końcu. Bardzo to smutne. Lecę dalej, póki jeszcze cokolwiek kumam
Pozdrówka,
aha i dziękuję za komentarze pod moimi pisaninami. Piszę tutaj, bo naprawdę nie mam czasu się nawet wys...
Jak zwykle tech-aid i inne na początek:
„Wierzysz, że to — Wpatrywał się coraz intensywniej — wystarcza?” – tu mam zagwozdkę. Dialog w narracji jest wtrąceniem, stąd te pauzy, przecinki, co kto lubi, ale tu mógłby się jakiś tęgi łeb wypowiedzieć. Czy taki jest jest poprawny. „Wpatrywał się...” – do mowy się odnosi, więc dużą, ok. Ale to „wpatrywał się...” jest z kolei wtrącone w dialog. W narracji byłyby dodatkowe przecinki, względnie półpauzy, a tu? Po „Wierzysz, że to...” nie ma kropki, więc duża litera z kolei bezzasadna. Kurwa, no, nie wiem. Ja bym to „wpatrywał się...” dał po pauzie w nawiasach małą literą, czyli byłoby tak:
Wierzysz, że to — (wpatrywał się coraz intensywniej) — wystarcza?
Ale jeśli masz jakiś tęgi łeb w zanadrzu, to zapytaj. Przyda się wszystkim, którzy bawią się w technikę.
„Myślisz, że taki botanik — Ozdabiał każde słowo półsekundowym odstępem” – tutaj „ozdabiał” małą, bo się do mowy jak najbardziej odnosi.
„Czy metodą na barbarzyńcę?” – dałbym „na barbarzyńcę” w cudzysłów. Nawet jeśli to wymysł mówiącego, ale z drugiej strony cytuje on sam siebie, wymyśloną przez siebie nazwę przytacza.
„Spokój w głosie mężczyzny mroził skuteczniej niż szalejąca...” – małą „spokój” według mnie. To się do mowy odnosi, nieważne, jak ta mowa działa.
„Wstał, podchodząc do okna...” – nie bardzo wiem, jak mógł wstać, podchodząc jednocześnie. To znaczy mogę sobie to jakoś wyobrazić... Poza tym masz tu drugie „wstał”. Sugerowane: „Podniósł się”.
„Czasem jedna cipa wystarczy, żeby zrobić z ciebie mentalną pizdę. Zaczyna mi być ciebie żal, przyjacielu.” – to, z kolei, bardzo ładne ;) I celne.
„Towarzyszył mu Karl, zdziwienie i podejrzliwość.” – skoro trzy „rzeczy”, to „Towarzyszyły mu” z dwukropkiem na przykład.
„...aż do kameralnej, wąskiej uliczki. Max szedł w milczeniu. Towarzyszył mu Karl, zdziwienie i podejrzliwość. Facet wsiadł pierwszy...” – wsiadł do uliczki? Wiem, potem piszesz o samochodzie, ale to musi byc teraz, bo się robi dziwnie.
„Pamiętasz ten film — zaczął znowu facet — o tych kurduplach, co nieśli taki strasznie ważny pierścionek — kpił — no wiesz, ten taki bardzo znany? Był tam taki chudy łysol...” – noż, tak świętości szargać! ;)))
„No, chodź do mnie, mały sztywniaku. — Podszedł, chwycił Cassie za rękę i pociągnął do siebie, zmuszając, by poderwała się z tapczanu. „ – to bardzo ładny moment. Dużo tu uczucia, ciepła, co ciekawe, właśnie w tym „mały sztywniaku”. Tę ulgę Maxa tu się najlepiej czuje.
„Zrobili ci coś? — zmrużył podejrzliwie powieki...” – dużą „zmrużył”, się do mowy nie odnosi.
„Dygnęła, zaskoczona wykrzyczanym poleceniem.” – tutaj, tak: dałbym to od akapitu, bo już nie jest to kom narracyjny do tego, co mówi Max, jeno reakcja jej, czyli „odpowiedź”. Druga rzecz, „dygnięcie” to rodzaj grzecznego, żeby nie powiedzieć: skromnego ukłonu. Czy nie chodziło Ci o „drgnęła/zadygotała”?
„Musiałem zeżreć psa, spierdalać przed kanibalami, spać na mrozie i pić rozpuszczony śnieg, żeby nie paść z pragnienia! Rozpierdoliłem dzikiej babie łeb siekierą. Karl albo marudził, albo się łamał, albo awanturował. A ty nawet nie powiesz: fajnie, Max, że się udało?” – wylazł z niego ego-ista/centryk. Nie dobrze, ale to do niego pasuje.
Dziwna ta postać bez oka, niby tajemnicza, trochę śmieszna w tym, co gada, przez to... dziwna, niepokojąca. Miała nie żyć, a żyje, światopogląd Maxa w ruinie.
Cassie nie wie, kim jest Max. To już największy zwód klasyczny w tej części. I mocny akcent na zakończenie. Aż się chce dalej czytać.
Pozdrawiaki ;)
Ps. Kurcze, nie wiedziałem, że aż tyle tego wyjdzie :(
Ok, jestem, ale baboli natrzaskała! Popoprawiam na dniach, bo musze do tego przysiąść na spokojnie. Te stwierdzenia w nawiasach, jestem do tego jakaś sceptyczna, w sensie nie widziałam zapisu w takiej formie, a kolo wszystkiego co nowe muszę musze połazić, poniuchać. Nadal robię błędy z zapisem małych/wielkich liter we wtrąceniach podialogowych, nareperuję to.
Dziękuję za ogrom włożonej pracy, wdzięcznam :)
Co do egoizmu Maxa, ofkors, nie chcę stworzy correct postaci, ino taką z krwi i kości, ze słabościami i reakcją "z marszu", uznałam, że miał prawo się wkurzyć.
Taa, ten plot twist był jednym z najbardziej zaskakujących, wiele Cię już nie zdziwi, chociaż... kto wie ;)
Dzięki, pozdrawima :)
Ritha, tych nawiasów też nie jestem pewien, wpadło mi to do głowy wczoraj, nie wiem czy słusznie. Wygląda to... tak sobie. Przydałyby się warsztaty z jakimś dobrym redaktorem tekstów.
No i co tera niby wszystko ładnie pięknie, ale Ty musiałaś, no musiałaś wywrócić wszystko do góry nogami ostatnim zdaniem! Jesteś bardzo niedobrą kobietą! :)
Świetny zwrot akcji, gdy już wydawało się, że wita się z gąską... tu nagle zong.
Żeby nie było wyłapuje to co w tle, ten żywy zabity...
Tu byłem jakby coś :)
Że świetna cześć mimo przygarnięcia akcji to wywnioskowałas z mojego komentarza wyżej, mam nadzieję ? :)
Ritha ty mi Piekarni nie wypominaj, bo bagietką oberwiesz:)
Nie, ale jest dobrze wykombinowany pomysł główny, a pewnie jak piszesz to sama nie wiesz do końca co napiszesz, bo przewidzieć tu nic nie można :)
"Czasem jedna cipa wystarczy, żeby zrobić z ciebie mentalną pizdę." - o to, to... w końcu ktoś się odważył powiedzieć mu to prosto w twarz
Ten trik z końcówką części jest prosty, ale jakże chwytliwy. Łapię się na niego coraz częściej, ale fajnie być tak pochwyconym czytelnikiem.
Biedny Maksiu i co on teraz zrobi :(
"Czasem jedna cipa wystarczy, żeby zrobić z ciebie mentalną pizdę" - tez lubię ten cytat :)
Trik stosuje, jest prosty, ale trza też uważać - na czuja wyważyć.
Jezu, Adelajdo, pochłonęłaś to opko.
Komentarze (53)
Wreszcie Max ktoś powiedział o nim prawdę, że jest narwany bo tak jest jeszcze porywaczom pyskuje, jak go zaraz pierdyknę to się wklei w ścianę barana jeden. Ma szczęście, że Cassie jest cała i zdrowa. Oczywiście pięć
Pozdrawiam :)
no to Maxa zgasila. Nie pamięta... no ciekawe co będzie dalej. Fajna część. Najpierw emocjonująca rozmowa A potem ulga i rozczarowanie. Zagralas emocjami czytelnika. Mam nadzieje, kontynuacja niebawem.
Pocztówka :)
Dziękuje Justyś, kontynuacja ofkors, 3-6dni, zobaczymy :)
Pozdrawiam :)
A ja myślałem, że odgryzie mu rękę/palec/ dziabnie w szyję/ powie, ze facio jest jej ojcem
Nawiązanie do Lotr -ok, mógł się pomylić przy imieniu Gollum, coś przekręcić, wiesz.
Poza tym, ok, część jak część. Cieszę się, że Max zjadł psa.
Mając na uwadze wszelkie sugestie wywaliłam słowo "gollum"
Pozdrawiam :p
Mężczyzna pojechał mu równo... Czasem jedna cipa wystarczy, żeby zrobić z ciebie mentalną pizdę. Zaczyna mi być ciebie żal, przyjacielu.
Wydaje mi się, że teraz Karl ma pole do popisu. Myślę, że on wcale nie jest taką ofiarą. Strzykawka będzie wybawieniem.
Cassie ma czarną dziurę i nie pamięta lub nie chce pamiętać.
No to Max ma problem z kobietą.
Pozdrawiam
Dziękuję Pasjo za wizytę i spojrzenie kobiecym okiem, lubię Twoje wizyty ;)
Pozdrawiam :)
(ps. Przejeżdżałam przez Krościenko w sobotę, okolica jak zawsze piękna i tera zawsze jak tam jestem myślę o Tobie ;))
Może kiedyś się spotkamy przypadkiem?
Góry są spokojniejsze od morza.
Pozdrawiam
Pozdrawiam
ps. Czekam jeszcze na reakcje Elołapka ;)
"— Tak zaobserwowałem — przyznał szczerze chłopak." - samo przyznał jest świadectwem uczciwości, więc dla mnie "szczerze" jest tu nainformacją. Przyznał - lub WYznał, wystarczyłoby.
"Spokój w głosie mężczyzny mroził skuteczniej niż szalejąca piętro niżej zima." - ładne. Już z telefonu to zauważyłem.
Ogólnie typ przyćmił nieco Maxa.
"Bo owszem, nie myślałem, że tak po prostu podejdziesz, nawet nie zwalniając kroku i wbijesz mi pieprzony nóż w pieprzone oko." - tu mi nic nie wadzi w wypowiedzi. Jednak jej styl pasuje do kogoś, komu albo: kończy się zapas cierpliwości. Albo chce podkreślić własną ułomność z czasu tego zdarzenia i wyrywa mu się to przez pryzmat flashbaku wspomnieniowego. Tak czy siak, jest wystarczająco zasadne, by zostać.
"— Kim jesteś? Albo, kurwa, czym? - dobre pytanie.
Ogólnie, że się jeszcze raz odniosę, zakłopotanie Maxa jest widoczne, mimo że stara się to maskować w krótkich odwetówkach, typu: Pierdol się. Ten drugi ludek ciekawy
"— Pamiętasz ten film — zaczął znowu facet - Znak zapytania
Jestem w momencie, kiedy ją już odnalazł. Dobrze, że traci panowanie, kiedy ona zbyt szybko nie odpowiada. Kolejna mała rysa na szkle jego cudowności. Dobrze, nie będzie poczucia, że to męski odpowiednik Marry Sue.
Noo, zdaję sobie sprawę, że komentarz jest niespójny i przyjebany, ale mi by sięprzydał nowy procesor i nie chodzi o komputer. Część puentująca. Jakby zamykająca pierwszy większy rozdział.
Poznaliśmy bohaterów. Zawiązała się intryga.
Tera pytanie - co dalej?
Być może (ale nie wiem) jeśli mi puści umysłowa niemoc, jakoś się jeszcze wgryzę. Chwilowo jest mi ciężko o konstruowanie logicznych przemyśleń.
Mam jednak jakieś takie przeczucie, że gdzieś tam, blisko, trzymasz jeszcze jeden drapieżny twist. Jakiś ostry, przykuwający uwagę wszystkich - zwrot.
Zobaczymy.
Ciao, Łita.
Kolejna dobra część.
Tam pytajniki pododaję i ine wątpliwości (dopowiedzenia itp) również.
Feralne stwierdzenie „pieprzony nóż w pieprzone oko” – facet na wspomnienia Maxa z tamtego dnia, jest po prostu wkurwiony tym, że dał się zaskoczyć. Dlatego mówi w ten sposób. Tak to widzę. Wszyscy bohaterowie mają wady i zalety (i emocje). Maxa też tak staram się budować i ta rozmowa z gościem miała go właśnie przyćmić. No nie miał już argumentów, co z tego że ściska siekierę, skoro tylko ten facet mógł go zaprowadzić do Cassie, skoro świat lekko podupadł, a Max przekonał się, że waletowanie w dziczy nie jest zbyt łatwe. On czuje jego przewagę, więc musi deczko położyć uszy po sobie.
Fajnie, żeś się w gryzł, nie przesadzaj z procesorem, jest gites. Byde to dziergać dalej (zaraziłam się od Ciebie „byde” nie wiem nawet, w którym momencie xd).
Pozdrawiam Canulardo
"— Pamiętasz ten film — zaczął znowu facet — o tych kurduplach, co nieśli taki strasznie ważny pierścionek — kpił — no wiesz, ten taki bardzo znany?" - piszesz, że znak zapytania po "Pamiętasz ten film", ale potem mam wtrącenia podialogowe sugerujące, ze to nie koniec wypowiedzi i znak zapytania na końcu całego pytania "...ten taki bardzo znany?" Nie wystarczy tylko tam pytajnik? Pytam, bo serio nie wiem.
"— Człowieku, popracuj sobie nad symetrią pola widzenia. Chyba się nie dogadamy... " — wygadany ten młokos ;))
"Towarzyszył mu Karl, zdziwienie i podejrzliwość." — i znów ten zabieg, w stylu: za rogiem stali ten, tamten i... rower ;)) dobre ;)
"— Ale ja nie wiem, kim ty jesteś! — wybuchła, wyrywając się i wracając na tapczan. " — ależ jesteś okrutna, droga Ritho ;))
Fajniutka część :) czekam cóż dalej obmyślisz...
Pozdrowionka :))
Jak nie opierdzielasz mła to git, zly sen sie nie spelnil ;)
Dziekuję i pozdrawiam Agu ;)
,,Jeb, oko, jeb, trup, tył zwrot, ''- tu bardziej pasowałoby: (mnie oczywiście) w tył zwrot
,,Zachodził się śmiechem. '' - ?
Końcówka świetna :) Nie mogłam i ja uwierzyć, że jest taka obojętna i małomówna, a tu masz ci los - amnezja.
Czyli nie zrobili, ale jednak zrobili :(
Trochę mnie zdziwił ten przeskok z Cmyka od razu po dziewczynę i tak po prostu, jak na tacy, ją oddali, ale to byłoby za proste - fajnie to wymyśliłaś :)
5 wstawione, pozdrawiam :)
"Zachodził się śmiechem" - to je błąd?
Oddali na tacy i radz se cowieku z nie kumatą babą ;D No takem to obmyśliła i bede pchac historie dalej :)
Pozdrawiam :))
A to, co pytasz, nie wiem czy błąd, ale dziwnie mi zabrzmiało, to był okaz zdziwienia :)
Wcześnie dziś wstałam, i od razu odpisuję :)
Miłego dnia :)
Miłego i Tobie Karolcia :)
Pozdrawiam seeerdecznie ;)
Spoko, nie, nie gniewam się, fajnie, że usunęłaś.
Pozdro :)
Spoko, nie, nie gniewam się, fajnie, że usunęłaś.
Pozdro :)
Powaga..!
W głowie mi się nie mieści, że biedna Cassie nie wie, kim on jest. Po prostu, była jego małym oczkiem w głowie, radością, ulgą i wszystkim, czego taki twardy facet potrzebuje. Przy niej mógł być miękki: całować, przytulać, okazywać uczucia... Opiekował się nią, w sumie, tak jak Gollum swoim skarbem (bardzo trafne porównanie, chociaż wypadło z ust totalnego idioty).
Co im w głowie świta. Co oni chcą zrobić Maxowi. I co zrobili biednej Cassie.
Jezu.
Idę dalej, do tej części, która tak poróżniła czytelników w kwestii lubienia/nielubienia Maxa.
Buziaki! :*
Jak Gollum skarbem, co nie? Tez mi sie zdaje, ze podobnie, biorac pod uwage to jak Max sie zaparl itp.
No, lece za Toba pod feralna czesc ;)
Dzieki Elorence :*
Max mnie tu przywołał :D I jestem!
,Hmm, nieciekawie się robi na końcu. Bardzo to smutne. Lecę dalej, póki jeszcze cokolwiek kumam
Pozdrówka,
aha i dziękuję za komentarze pod moimi pisaninami. Piszę tutaj, bo naprawdę nie mam czasu się nawet wys...
„Wierzysz, że to — Wpatrywał się coraz intensywniej — wystarcza?” – tu mam zagwozdkę. Dialog w narracji jest wtrąceniem, stąd te pauzy, przecinki, co kto lubi, ale tu mógłby się jakiś tęgi łeb wypowiedzieć. Czy taki jest jest poprawny. „Wpatrywał się...” – do mowy się odnosi, więc dużą, ok. Ale to „wpatrywał się...” jest z kolei wtrącone w dialog. W narracji byłyby dodatkowe przecinki, względnie półpauzy, a tu? Po „Wierzysz, że to...” nie ma kropki, więc duża litera z kolei bezzasadna. Kurwa, no, nie wiem. Ja bym to „wpatrywał się...” dał po pauzie w nawiasach małą literą, czyli byłoby tak:
Wierzysz, że to — (wpatrywał się coraz intensywniej) — wystarcza?
Ale jeśli masz jakiś tęgi łeb w zanadrzu, to zapytaj. Przyda się wszystkim, którzy bawią się w technikę.
„Myślisz, że taki botanik — Ozdabiał każde słowo półsekundowym odstępem” – tutaj „ozdabiał” małą, bo się do mowy jak najbardziej odnosi.
„Czy metodą na barbarzyńcę?” – dałbym „na barbarzyńcę” w cudzysłów. Nawet jeśli to wymysł mówiącego, ale z drugiej strony cytuje on sam siebie, wymyśloną przez siebie nazwę przytacza.
„Spokój w głosie mężczyzny mroził skuteczniej niż szalejąca...” – małą „spokój” według mnie. To się do mowy odnosi, nieważne, jak ta mowa działa.
„Wstał, podchodząc do okna...” – nie bardzo wiem, jak mógł wstać, podchodząc jednocześnie. To znaczy mogę sobie to jakoś wyobrazić... Poza tym masz tu drugie „wstał”. Sugerowane: „Podniósł się”.
„Czasem jedna cipa wystarczy, żeby zrobić z ciebie mentalną pizdę. Zaczyna mi być ciebie żal, przyjacielu.” – to, z kolei, bardzo ładne ;) I celne.
„Towarzyszył mu Karl, zdziwienie i podejrzliwość.” – skoro trzy „rzeczy”, to „Towarzyszyły mu” z dwukropkiem na przykład.
„...aż do kameralnej, wąskiej uliczki. Max szedł w milczeniu. Towarzyszył mu Karl, zdziwienie i podejrzliwość. Facet wsiadł pierwszy...” – wsiadł do uliczki? Wiem, potem piszesz o samochodzie, ale to musi byc teraz, bo się robi dziwnie.
„Pamiętasz ten film — zaczął znowu facet — o tych kurduplach, co nieśli taki strasznie ważny pierścionek — kpił — no wiesz, ten taki bardzo znany? Był tam taki chudy łysol...” – noż, tak świętości szargać! ;)))
„No, chodź do mnie, mały sztywniaku. — Podszedł, chwycił Cassie za rękę i pociągnął do siebie, zmuszając, by poderwała się z tapczanu. „ – to bardzo ładny moment. Dużo tu uczucia, ciepła, co ciekawe, właśnie w tym „mały sztywniaku”. Tę ulgę Maxa tu się najlepiej czuje.
„Zrobili ci coś? — zmrużył podejrzliwie powieki...” – dużą „zmrużył”, się do mowy nie odnosi.
„Dygnęła, zaskoczona wykrzyczanym poleceniem.” – tutaj, tak: dałbym to od akapitu, bo już nie jest to kom narracyjny do tego, co mówi Max, jeno reakcja jej, czyli „odpowiedź”. Druga rzecz, „dygnięcie” to rodzaj grzecznego, żeby nie powiedzieć: skromnego ukłonu. Czy nie chodziło Ci o „drgnęła/zadygotała”?
„Musiałem zeżreć psa, spierdalać przed kanibalami, spać na mrozie i pić rozpuszczony śnieg, żeby nie paść z pragnienia! Rozpierdoliłem dzikiej babie łeb siekierą. Karl albo marudził, albo się łamał, albo awanturował. A ty nawet nie powiesz: fajnie, Max, że się udało?” – wylazł z niego ego-ista/centryk. Nie dobrze, ale to do niego pasuje.
Dziwna ta postać bez oka, niby tajemnicza, trochę śmieszna w tym, co gada, przez to... dziwna, niepokojąca. Miała nie żyć, a żyje, światopogląd Maxa w ruinie.
Cassie nie wie, kim jest Max. To już największy zwód klasyczny w tej części. I mocny akcent na zakończenie. Aż się chce dalej czytać.
Pozdrawiaki ;)
Ps. Kurcze, nie wiedziałem, że aż tyle tego wyjdzie :(
Dziękuję za ogrom włożonej pracy, wdzięcznam :)
Co do egoizmu Maxa, ofkors, nie chcę stworzy correct postaci, ino taką z krwi i kości, ze słabościami i reakcją "z marszu", uznałam, że miał prawo się wkurzyć.
Taa, ten plot twist był jednym z najbardziej zaskakujących, wiele Cię już nie zdziwi, chociaż... kto wie ;)
Dzięki, pozdrawima :)
Świetny zwrot akcji, gdy już wydawało się, że wita się z gąską... tu nagle zong.
Żeby nie było wyłapuje to co w tle, ten żywy zabity...
Tu byłem jakby coś :)
Że świetna cześć mimo przygarnięcia akcji to wywnioskowałas z mojego komentarza wyżej, mam nadzieję ? :)
Wywnioskowałam z komcia wszystko jak trza, Mauryc, dziękuję pięknie :))
Nie, ale jest dobrze wykombinowany pomysł główny, a pewnie jak piszesz to sama nie wiesz do końca co napiszesz, bo przewidzieć tu nic nie można :)
To prawda, sana donkońca nie wiem i to jest najfajniejsze ;)
Ten trik z końcówką części jest prosty, ale jakże chwytliwy. Łapię się na niego coraz częściej, ale fajnie być tak pochwyconym czytelnikiem.
Biedny Maksiu i co on teraz zrobi :(
Trik stosuje, jest prosty, ale trza też uważać - na czuja wyważyć.
Jezu, Adelajdo, pochłonęłaś to opko.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania