Jak dla mnie jedna z lepszych części. Dynamiczna, fajne dialogi i nowa postać. Dobrze, że nie zrobiłaś z nie takiej bezosobowej laski. Jako czytelnik domyślam się, że jej rola będzie się rozwijać. Ode mnie duże 5:)
Nie wiem czy są błędy, bo przeleciałam jak burza, tak fajnie się czytało.
Pozdrówki:)
Git Justys, grazie.
Błedów jeszcze z ostatniej nie napoprawiałam, więc... :)
Jak się podobało to git. Bardzo nawet git, bo mnie brak weny poturbował, poddusił, przytopił ostatnio. Bardzo możliwe, że przejszło ;)
Pozdrawiam :))
Tekst interesujący!
Nie wiem, Ritha, czy zdanie " — Myślę, że jednak Jackson. — Jak zawsze postawił na swoim." nie powinno wyglądać następująco: — Myślę, że jednak Jackson — jak zawsze postawił na swoim.
Z serdecznym pozdrowieniem
Hej, tekstu nie czytałem, bo lecę po kolei, ale wpadła mi w oko ta wątpliwość.
W komentarzach dialogowych małą literą pisze się wszystko, co dotyczy mowy dosłownie i niedosłownie. "Jak zawsze postawił na swoim" dotyczy, chcąc, nie chcąc, mowy, ponieważ "postawił" mówiąc: "Myślę, że jednak Jackson". Ponieważ więc "postawienie" dotyczyło mowy, a nie czynności (co przecie byłoby bez sensu), powinno być napisane małą literą. Czyli punkt dla Krtawego.
Sorrka za wtręt. Natręctwo teorii. Niniejszym spadam.
Pozdrawiaki ;)
Max mi coraz bardziej imponuje. On ją tak bardzo kocha. Jezu, jak mu musi być ciężko. Jego deska ratunku, wsparcie, ostoja... przestała nagle istnieć, a zamiast niej, ma zupełnie obcą, przerażoną dziewczynę.
I biedna Lily. Może spodoba się jej bycie w centrum uwagi i ciągły seks, a może całkowicie podupadnie na duchu.
I kim jest ta nieznajoma? Pewnie dostanie większą rolę, ale mam nadzieję, że nie zrobisz z niej nowej dziewczyny Maxa. I Boże, nie zabijaj Cassie!
Trzymam kciuki za wenę na kolejny rozdział! :D
Ślę moc uścisków! :*
Elo Tys powinna na studia prawnicze iść, wybroniłabyś Maxa z wszystkiego :D Tera ma ostoje Karla, musi mu starczyć ;)
Może slodoba jej sie ciahly seks - taa napewno :D Bedzie super! Spokojnie, na razie se siedzi elegancko w subaru.
Nową dziewczyne Maxa, hm... Rozważe ten jakze ciekawy pomysl.
Nieznajoma - hehehehe. No co nie powiem to spoiler.
Dzieki Elo, wena lepi ;)
Dobra noc
Jak zwykle dialogi tych dwojga wpisane są w Cmyka.
Troska Maxa o Serga i załatwienie dziewczyny pewnie ma znaczenie. Biedna Lily pomimo krzywdy wyrządzonej przez ojca, dba o niego.
Ciekawe jak smakują pieczone szczury?
Zakończenie i kobieta kierująca się na północ i twarz jego zapamiętana... tajemnicze.
Niepasujący element.
Nie było takiej literki... pewnie początek czegoś?
Pieczone szczury - nie mam pojęcia. Być może podobnie jak pieczony pies (tu futro, tam futro).
Nie bylo takiej literki.. Coz. Nie umiem z Wami rozmawiac nie mogac nic roztlumaczyc, wiec... Dziękuję za wizyte i pozdrawiam, Pasjo ;)
Tam gdzieś okiem zawadziłem w komentarzach, że najlepsza 19-tka. Zobaczymy, zobaczymy.
"Ogrodzenie, do którego ludzie lgnęli niczym ćmy do świecy." - nie rozumiem tego zdania. W sensie, wydaje mi się urwane. "Do którego" coś sugeruje. Coś wiecej.
"Max jeszcze raz sprawdził, czy aby na pewno zamknął samochód. Ani żywej duszy w pobliżu, zbyteczna troska." - wiesz że lubię takie ciachanie. Ani jednej żywej duży, zbyteczna troska. No lubię, no. Wpychasz dużo. Dajesz ogląd przez pryzmat oczu i od razu puentujesz myślą. Lubię te zabiegi. Są świetne i wybudzają jak lotka w oku.
"— Rozumiem, że masz zastrzeżenia, postulaty i w przyszłości na pewno zostaniesz radnym, ale póki co podnieś ręce do góry i idziemy tam o!" - a jak czytasz głośno, to, skądinąd, świetne zdanie, to nie robi Ci sie pauza na oddech po "tam". Jakby wskazywał głową czy ręką? W sensie czy nie dać odpoczywającego przecinka?
"— Gość wygląda jak ten Aaron — Karl nie po raz pierwszy czuł subtelne macki manii prześladowczej." - uśmiechnąłem się ze szczerym, bezdźwiecznym "kurwa, świetne". No świetne.
Wcześniej tak nie uważałem, ale zmienia się trochę Max.
"I z wszystkich jej bliskich przeżył tylko on. Ślepy los uformowany w kiepski żart. Teraz piekła szczury również staremu." tak się wyżyma ręcznik z treścią. Mało miejsca, moc informacji opalanych nad klimatycznym ogniem. Bardzom na tak.
"Po cztery dla siebie i dla ojca." - Albo: Po cztery dla siebie i ojca.
"Kroki dudniły wyraźnie, odbijając się ostrym echem i dublując same siebie." - lubię. Zatrzymałem się.
"Dorwał ją za zakrętem, powalił na ziemię, zatkał usta słoną dłonią, potem taśmą. Związał najpierw ręce, potem nogi, a na końcu przerzucił ciało przez ramię. Wszystko szybko i sprawnie." - biegły dwie osoby, wiec nawet jeśli sam akt przeprowadziął jedna, to z pozycji ofiary widziałbym to w opisie: "Dorwali ją za zakrętem" A jeśli chcesz, by top jeden z nich wykonał cąłą robotę, możesz z jej perspektywy doopisać w zdaniu, coś w stylu: WIększy wykonałcałą robotę, niższy się tylko patrzył. Czy coś.
Druga rzecz. "Dorwał ją za zakrętem, powalił na ziemię, zatkał usta słoną dłonią, potem taśmą. Związał najpierw ręce, potem nogi, a na końcu przerzucił przez ramię. Wszystko szybko i sprawnie." - wywaliłem słowo "ciało" - Zobacz czy nie lepiej.
"Gruby materiał spodni nie pozwolił jednak, by to poczuł." - dałbym: Gruby materiał spodni nie pozwolił mu jednak tego poczuć. - A w ogóle, świetny niuans.
"Lily nie miała już ani butów, ani konserw." - a gdyby tak pierwsze "ani" poszło z bani?
Bardzo ciekawa końcówka. Ukryta. Dla mnie to zwiastum wstrząsu. Być może zmiany warty. Ktoś niedługo padnie. Ktoś, kto był z nami długo.
Dobra, surowa część. Uczłowieczasz Maxa. Pięknie.
Jezdę.
"Ogrodzenie, do którego ludzie lgnęli niczym ćmy do świecy" - czegóż nie rozumiesz Canulardo? Ogrodzenie (stop) do którego ludzie lgnęli (stop) niczym ćmy do świecy (stop). Że do ogrodzenia ludzie lgnęli (chcąc się dostać na beczpiezniejszy teren, ale, że było pod prundem to - bzzzzyt.
W prund notabene nie wierzę, wiadomo, ale to science fiction, wiec może istnieć.
"idziemy tam o" - taaa, przecinek bydzie, winien być, se czytam i mie się tam zatrzymuje
"Wcześniej tak nie uważałem, ale zmienia się trochę Max" - być może, a być może poznajemy Maxa z rożnych stron/w różnych sytuacjach/w różnym humorze.
A być może sie zmienia. Ciasno stwierdzić. Najwyżej go ubijemy:p
Wszystkie pozostałe wątpliwości zdają mi się zasadne. Napoprawiam zara, abo rano. (Dziś dopiero nareperowalam 18-tke).
No, co do podsumowania - nie mam nic do powiedzenia, syćko co powiem może być użyte przeciwko mnie, czyły spoilerom mówimy stanowcze - nie.
Grazie Maestro.
Nie pozdrawiam, bo ide pod następny :p
Że se było. Stoi Max i Karl, a przed nimi ogrodzenie. Wielkie ogrodzenie. ni ma przejścia, jest płot. Może zabrakło zdania opisu. Pomyślę świezym lbem.
Klasyczna sprawa. Dorwali kobitę z dużymi cycami i wio do siebie. Trochę to standardowe, ale pasuje do schematu. Końcówka daje do myślenia, coś jakby rzut na inny ekran na ścianie... Lece dalek 5+
Witam Ozarello. Martwilam się o Tjebja!
Max ironizował mowiąc, żeby rozejrzeli się za taka z duzymi cyckami. Dorwali pierwszą lepszą. Standardy o schematy sa po to, by je czasem wykorzystać. Tak myślę :D
Nikt nie czai końcówki. Zadziwiające.
Ale tak - tera planuje rzuty z kilku kamer, lubię tak.
Grazie signore :)
Ritha Co do 11 odcinka, to rzeczywiście musiałem go ominąć, ale co tam czytało się super. Teraz już jestem można powiedzieć w teraźniejszości. Wiesz co? jak czytam, to czuje lekkie Canulasowe klimaty, może lżejsze niż Cana, ale do pewnego stopnia podobne. Tak mi się skojarzyło, może błędnie. A co do końcówki to jak sama kiedyś napisałaś jeszcze do niej daleko, więc trudno coś prognozować.
Ritha fajnie to opisałaś. Pewnie tak, ale dla mnie to komplement porównanie do Cana bo on jest mistrzem w swoich klimatach, choć niektóre dla mnie zbyt trudne.
Ritha Hahhahha sorka napisałem skrótowo. Otóż zagięło bo nie wiedziałem o co biega, tak jakby tok mojego myślenia rozszedł się z tekstem dość mocno. Tak prosto nie rozumiałem sensu tego co czytam. Było zbyt psychodelicznie.
Tak, okolica, w której się znaleźli nie była miła, więc nie dziwię się, że dziewczyna nie krzyczała, kiedy się stamtąd wyrwała, a raczej została wyrwana. Nie wiem tylko, czy to ona postanowiła biec dalej? Końcówka intrygująca :)
Dialog Maxa i Karla - super :) Lubię te ich dopełnienia. Są jak dwa bieguny przyciągające się.
W wolnej chwili odwiedzę Cię znowu :)
5 wstawione :)
Pozdrawiam :)
Kim jest ta kobieta, która pojawia się teraz idąc samotnie. Tego nie mogę nigdzie dopasować.
Porwanie z historią dziewczyny i ojcem uderza w punkt.
Przykra sprawa, że czeka ją piekło, albo i nie. :)
Jeśli chodzi o wątki - jest ostre cięcie. Oni w aucie, ona z konserwami, małe retro o ojcu - buduje postać, ok, akcja - w zasadzie żadna akcja, czasem więcej sie trzeba bahatować, żeby kupić karpia na swięta w jakims megahiperze. W każdym razie hop, siup i po robocie. I siedzimy w samochodzie, wraca Jackson, chwila gadki, porwana milczy.
Wtedy wskakujemy do przedzierającej się przez las istoty.
W sumie dobre posunięcie. Akcja nie idzie jak po sznurku, zaczynają się rozgałezienia, "kontrapunkty", nawarstwienia.
Gdzieś mi wpadło, że to najlepsza część.
Nie wiem, jest dobra, to na pewno. Ja jestem ciągle pod wrażeniem opisu oprawiania psa w lesie. Tam było kapitalnie literacko, z polotem, niby zwykła czynność, a już samo czytanie porywało. Tu jest akcja, dobrze opisana akcja. Oczywiście - "moim zdaniem".
Pozdrawiam ;)
Wiesz co, dla mnie wciąż najlepsza jest jedynka. Nie wiem czemu, może sentyment, może otoczka tajemnicy, nie wiem co, ale jedynka jest moja ulubiona, wtedy szło samo, teraz pocę, norma, ale... Ale tak naprawdę uczę się na Cmyku kilku rzeczy, cały czas ćwiczę. Teraz Mar czyta Leę, heh, byłam nawet zadowolona jak ją pisałam, teraz mam odruch wymiotny, serio, przynajmniej w co drugiej części i jesli chodzi o rzut okiem na całość pokracznej fabuły. Cmyk jest lepszy, ale dalej zauważam rzeczy, które bym zmieniła. Zwłok Alice nie byłoby koło dodga, zwłok Alice nie byłoby po prostu nigdzie (w sensie na miejscu śmierci, gdy wracali, nie byłoby ich, zagwozdka), Max by miał opisany wygląd od początku, Karl, Cassie i reszta też. Can zajebiście opisuje postaci, nie nudnie, a rzucajac kilka detali, Rose jak poznała Wiwata miała pomalowane paznokcie, heh zapamietałam, bo niuans wchodzący w łeb. Ta scena z patroszeniem, też ją lubię, to było zatrzymanie, slow motion, a tu wyżej chciałam przyspieszyć, ciachając scenami, nie umiem zbytnio budować scen akcji w sposób powolnej narracji, umiem tylko refleksyjne sceny rozbudowywać, jak pisze akcję mam w głowie takie "dobra, dobra, po łebkach i jedźmy z tym dalej". Najbardziej chyba lubie pisać dialogi. Także tak to wygląda, widzę pierdyliard rzeczy, które chciałabym poprawić i widzę tez takie, których nie poprawię pomimo, że są na granicy jakichś norm, bo ja np. lubię (Kim chciała mnie oduczyć powtórzeń, nie ma opcji są częścia stylu i lubię je, więc będe pisać jak lubie ;))
Oki, naszło mnie na takie przemyślenia. Oczywiście dziękuję za wizytę i pozdrawiaki sle :)
A myślisz, że dlaczego usunąłem wszystko, co tu było? Bo uznałem, że jest do dupy, słabo tu i tam, tu opis kulał, tam akcja, tu banał, tam lipa kompletna. Przerobiłem Obrazki z wystawy na Fuzję, czy to dobrze, czy żle, nie wiem. PO prostu miałem sygnały, że Obrazki są zlepkiem bez fabuły, postanowiłem więc fabułę stworzyć, spiąć to jakoś, nawet kosztem odarcia z tajemniczości, której podobno troche było, ale ja zawsze jestem wobec mojego pisania krytyczny do urzygu. Niestety. Ale to nie miejsce na pitolenie o moim pisaniu. Leę wspominam bardzo na plus – luźno, z klimatem, z fajnymi postaciami.
A jednak Max okazał się bardziej nieczuły niż myślałam, w sumie to fajnie. Jest trochę jak niedźwiadek, którego nieliczni potrafią oswoić.
Oczywiście świetny kawałek :)
Komentarze (53)
Nie wiem czy są błędy, bo przeleciałam jak burza, tak fajnie się czytało.
Pozdrówki:)
Błedów jeszcze z ostatniej nie napoprawiałam, więc... :)
Jak się podobało to git. Bardzo nawet git, bo mnie brak weny poturbował, poddusił, przytopił ostatnio. Bardzo możliwe, że przejszło ;)
Pozdrawiam :))
Choc kto wie, co przyniesie los... ;)
Dzięki Mar :)
ale mogę go porwać
ale mogę go porwać
dziękuję bo skradł me serce tak jak twoje Wiwacik
Nie wiem, Ritha, czy zdanie " — Myślę, że jednak Jackson. — Jak zawsze postawił na swoim." nie powinno wyglądać następująco: — Myślę, że jednak Jackson — jak zawsze postawił na swoim.
Z serdecznym pozdrowieniem
Pozdrawiam również :)
W komentarzach dialogowych małą literą pisze się wszystko, co dotyczy mowy dosłownie i niedosłownie. "Jak zawsze postawił na swoim" dotyczy, chcąc, nie chcąc, mowy, ponieważ "postawił" mówiąc: "Myślę, że jednak Jackson". Ponieważ więc "postawienie" dotyczyło mowy, a nie czynności (co przecie byłoby bez sensu), powinno być napisane małą literą. Czyli punkt dla Krtawego.
Sorrka za wtręt. Natręctwo teorii. Niniejszym spadam.
Pozdrawiaki ;)
Krtawy - rację zes mial, poprawiam :)
I biedna Lily. Może spodoba się jej bycie w centrum uwagi i ciągły seks, a może całkowicie podupadnie na duchu.
I kim jest ta nieznajoma? Pewnie dostanie większą rolę, ale mam nadzieję, że nie zrobisz z niej nowej dziewczyny Maxa. I Boże, nie zabijaj Cassie!
Trzymam kciuki za wenę na kolejny rozdział! :D
Ślę moc uścisków! :*
Może slodoba jej sie ciahly seks - taa napewno :D Bedzie super! Spokojnie, na razie se siedzi elegancko w subaru.
Nową dziewczyne Maxa, hm... Rozważe ten jakze ciekawy pomysl.
Nieznajoma - hehehehe. No co nie powiem to spoiler.
Dzieki Elo, wena lepi ;)
Nie spoileruj, ale lepiej, żeby wena Cię nie opuszczała :)
Jak zwykle dialogi tych dwojga wpisane są w Cmyka.
Troska Maxa o Serga i załatwienie dziewczyny pewnie ma znaczenie. Biedna Lily pomimo krzywdy wyrządzonej przez ojca, dba o niego.
Ciekawe jak smakują pieczone szczury?
Zakończenie i kobieta kierująca się na północ i twarz jego zapamiętana... tajemnicze.
Niepasujący element.
Nie było takiej literki... pewnie początek czegoś?
Pozdrawiam i miłej nocy
Nie bylo takiej literki.. Coz. Nie umiem z Wami rozmawiac nie mogac nic roztlumaczyc, wiec... Dziękuję za wizyte i pozdrawiam, Pasjo ;)
"Ogrodzenie, do którego ludzie lgnęli niczym ćmy do świecy." - nie rozumiem tego zdania. W sensie, wydaje mi się urwane. "Do którego" coś sugeruje. Coś wiecej.
"Max jeszcze raz sprawdził, czy aby na pewno zamknął samochód. Ani żywej duszy w pobliżu, zbyteczna troska." - wiesz że lubię takie ciachanie. Ani jednej żywej duży, zbyteczna troska. No lubię, no. Wpychasz dużo. Dajesz ogląd przez pryzmat oczu i od razu puentujesz myślą. Lubię te zabiegi. Są świetne i wybudzają jak lotka w oku.
"— Rozumiem, że masz zastrzeżenia, postulaty i w przyszłości na pewno zostaniesz radnym, ale póki co podnieś ręce do góry i idziemy tam o!" - a jak czytasz głośno, to, skądinąd, świetne zdanie, to nie robi Ci sie pauza na oddech po "tam". Jakby wskazywał głową czy ręką? W sensie czy nie dać odpoczywającego przecinka?
"— Gość wygląda jak ten Aaron — Karl nie po raz pierwszy czuł subtelne macki manii prześladowczej." - uśmiechnąłem się ze szczerym, bezdźwiecznym "kurwa, świetne". No świetne.
Wcześniej tak nie uważałem, ale zmienia się trochę Max.
"I z wszystkich jej bliskich przeżył tylko on. Ślepy los uformowany w kiepski żart. Teraz piekła szczury również staremu." tak się wyżyma ręcznik z treścią. Mało miejsca, moc informacji opalanych nad klimatycznym ogniem. Bardzom na tak.
"Po cztery dla siebie i dla ojca." - Albo: Po cztery dla siebie i ojca.
"Kroki dudniły wyraźnie, odbijając się ostrym echem i dublując same siebie." - lubię. Zatrzymałem się.
"Dorwał ją za zakrętem, powalił na ziemię, zatkał usta słoną dłonią, potem taśmą. Związał najpierw ręce, potem nogi, a na końcu przerzucił ciało przez ramię. Wszystko szybko i sprawnie." - biegły dwie osoby, wiec nawet jeśli sam akt przeprowadziął jedna, to z pozycji ofiary widziałbym to w opisie: "Dorwali ją za zakrętem" A jeśli chcesz, by top jeden z nich wykonał cąłą robotę, możesz z jej perspektywy doopisać w zdaniu, coś w stylu: WIększy wykonałcałą robotę, niższy się tylko patrzył. Czy coś.
Druga rzecz. "Dorwał ją za zakrętem, powalił na ziemię, zatkał usta słoną dłonią, potem taśmą. Związał najpierw ręce, potem nogi, a na końcu przerzucił przez ramię. Wszystko szybko i sprawnie." - wywaliłem słowo "ciało" - Zobacz czy nie lepiej.
"Gruby materiał spodni nie pozwolił jednak, by to poczuł." - dałbym: Gruby materiał spodni nie pozwolił mu jednak tego poczuć. - A w ogóle, świetny niuans.
"Lily nie miała już ani butów, ani konserw." - a gdyby tak pierwsze "ani" poszło z bani?
Bardzo ciekawa końcówka. Ukryta. Dla mnie to zwiastum wstrząsu. Być może zmiany warty. Ktoś niedługo padnie. Ktoś, kto był z nami długo.
Dobra, surowa część. Uczłowieczasz Maxa. Pięknie.
"Ogrodzenie, do którego ludzie lgnęli niczym ćmy do świecy" - czegóż nie rozumiesz Canulardo? Ogrodzenie (stop) do którego ludzie lgnęli (stop) niczym ćmy do świecy (stop). Że do ogrodzenia ludzie lgnęli (chcąc się dostać na beczpiezniejszy teren, ale, że było pod prundem to - bzzzzyt.
W prund notabene nie wierzę, wiadomo, ale to science fiction, wiec może istnieć.
"idziemy tam o" - taaa, przecinek bydzie, winien być, se czytam i mie się tam zatrzymuje
"Wcześniej tak nie uważałem, ale zmienia się trochę Max" - być może, a być może poznajemy Maxa z rożnych stron/w różnych sytuacjach/w różnym humorze.
A być może sie zmienia. Ciasno stwierdzić. Najwyżej go ubijemy:p
Wszystkie pozostałe wątpliwości zdają mi się zasadne. Napoprawiam zara, abo rano. (Dziś dopiero nareperowalam 18-tke).
No, co do podsumowania - nie mam nic do powiedzenia, syćko co powiem może być użyte przeciwko mnie, czyły spoilerom mówimy stanowcze - nie.
Grazie Maestro.
Nie pozdrawiam, bo ide pod następny :p
Max ironizował mowiąc, żeby rozejrzeli się za taka z duzymi cyckami. Dorwali pierwszą lepszą. Standardy o schematy sa po to, by je czasem wykorzystać. Tak myślę :D
Nikt nie czai końcówki. Zadziwiające.
Ale tak - tera planuje rzuty z kilku kamer, lubię tak.
Grazie signore :)
Trudno prognozowac, byc moze tak ;)
No tak Brudne noir to mogly byc nie Twoje klimaty, Pincet predzej.
Co znaczy zagięło?
Psychodelicznie - ach, dokladnie tak.
Dialog Maxa i Karla - super :) Lubię te ich dopełnienia. Są jak dwa bieguny przyciągające się.
W wolnej chwili odwiedzę Cię znowu :)
5 wstawione :)
Pozdrawiam :)
Taa, Max i Karl w duecie są dość lubiani ;)
Pozdrowienia ślę :)
Porwanie z historią dziewczyny i ojcem uderza w punkt.
Przykra sprawa, że czeka ją piekło, albo i nie. :)
Wtedy wskakujemy do przedzierającej się przez las istoty.
W sumie dobre posunięcie. Akcja nie idzie jak po sznurku, zaczynają się rozgałezienia, "kontrapunkty", nawarstwienia.
Gdzieś mi wpadło, że to najlepsza część.
Nie wiem, jest dobra, to na pewno. Ja jestem ciągle pod wrażeniem opisu oprawiania psa w lesie. Tam było kapitalnie literacko, z polotem, niby zwykła czynność, a już samo czytanie porywało. Tu jest akcja, dobrze opisana akcja. Oczywiście - "moim zdaniem".
Pozdrawiam ;)
Oki, naszło mnie na takie przemyślenia. Oczywiście dziękuję za wizytę i pozdrawiaki sle :)
Duzo nie wymyślę, z komentarzem, bo tak czuję, że coś jest za „zakrętem” i trza to sprawdzić.
Alem był i tu :)
Oczywiście świetny kawałek :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania