" To on uciekł, ciągnąc ze sobą trzy osoby i pokazując innym opłacalność niesubordynacji." - Ładne, łądne. Aż kipi.
"Chłopak wbił w towarzysza załamane spojrzenie. — Przelicz sobie powyższe na kilometry. I załóż, że to wersja optymistyczna." - Bardzoładne, ale... Czy aby na pewno kilometry? Czy nie mile?
O kurde. Max sie łamie. Uczłowieczenie rysami po szkle. Bardzo obrazowe i uczciwe.
Wykurwiście wykminiłaś te obliczenia, ale jeśli wejdziesz na mile (a imiona sugerują, że systemem miar mogą tam być mile) wtedy korekty muszą sięgnąć i tu.
"Popołudniu nieśmiało wyjrzało słońce."- po południu.
Ależ końcóweczka. Travellingowo się robi. Podróżniczo.
Lubię.
Bardzo ładna, klimatyczna, pasująca do całości część.
No i kreseczki są.
Bravo.
(łeb mnie boli, więc komentarz trochę z pizdy, ale naprawdę doceniam)
Mile... Omg. Nie pomyślałam o tym. I liczniki tez mają mile/h? Z pewnością tak... Musze to przemyśleć. Taa, korekty muszą być w całych obliczeniach, choć to ich nie powinno zmienić. Ale, kurwa, człowiek nie idzie 6 mil/h. Szlag! Muszę pomyśleć na spokojnie.
Ortograf mi zmieniał na "po południu", a ja uparcie razem, bo sobie myślę - od "popołudnia". Ale skoro Ty + Ortograf, to pędzę zmieniać.
Travellingowo będzie przez jakiś czas, nie całościowo. No, a ta część deczko wyhamowana, bo stwierdziłam, że nie może być cały czas akcja, bo zaburzy naturalność.
Dzięki Can, nie przemeczaj łba.
Pozdro (M, lte, łeb)
O Boże. Wycuwam czekający mnie risercz. Zara tu naprzeliczam km na mile, i zrobie tak, ze wyjdzie dwa tygodnie dalej. Spokojna. Kreatywna księgowość, te sprawy.
Marok ozdrowiał, racja, poza tym się rzuca, nie bedą pozdrowienia pod adresem sfochowanego kota szły :D
Dzięki za sugestię o tych miarach, bo kurde, istotna fest.
Ritha że się wtrynię — dlatego ja realia stanowczo staram się w naszym zaścianku umieszczać ;) Nie trza głównkować z przeliczaniem ;)) wszystko proste — wóda to wóda, bimber to bimber, kilometry to kilometry ;))
Wtrynianie mile widziane ;)
Ja nigdy nie napisze opka w realiach naszego zacnego kraju. Ze tak powiem - nie czuję klimat, serio. Imiona bym musiała polskie dać itp. Ja chcę ucieć od rzeczywistości za oknem, dla relaksa i odmiany, dlatego Włochy wcześniej, teraz hm, no USA zapewne to jest, zresztą jak apokalyspsa to w prostej linii jakoś tak z USA mi się kojarzy :D
Dalej tej kawy nie zalałam. Przez Was :D Tera ide, mam tu jeszcze parówki i ketchup. Bardzo pasują do, eee, kawy. Taa. Idę szamać.
Poważnie, pisz postapo jak masz cuś w głowie. Kibicuję!
Szkoda mi Maxa. Kurczę, stracił część swojej pewności siebie, bo w głowie pewnie słyszy głos "Cassie została porwana". Koleś od samego początku miał łeb na karku i tylko ta dziewczyna była jego słabością. Tamci musieli bardzo długo ich obserwować, skoro postanowili tylko ją zabrać. Ciekawe, o co może im chodzić i dlaczego wzięli sobie na cel Maxa.
Zdolny do takich poświęceń... Przejść tyle mil, żeby tylko znów zobaczyć swoją dziewczynę.
Normalnie, ideał.
Pozdro, Ritha!
Czekam w zniecierpliwieniu na ciąg dalszy!
PS: Widzę, że dotrzymałaś słowa. Dziś środa i jest tekst :D
"i tylko ta dziewczyna była jego słabością" - dokładnie.
Ideał, hm... Zapewne przez trudną sytuację - pilnował jej po prostu, bo gdy się zapodziała, to jak widać uderzyło w niego. Fajnie, że śledzisz. Cieszę się.
Dotrzymałam, oczywiście. Bywam słowna, zwłaszcza w kwestiach literackich :D
Pozdrawiam również, Elorynce ;) :*
Nie ma dziewczyny, jest gazeta -mocne
Źródeł ognia nigdy nie za wiele- [nie] do wyrzucenia.
Coraz ciekawiej. No i jest jakaś nadzieja
Pozdrówka i czekam na cd
I przyszło im wracać na pieszo. No to mają trochę do przejścia i brak pewności, co tam zastaną. Taka droga z celem, ale bez pewności, że cel będzie w miejscu, do którego zmierzają :( 5 zostawiłam, pozdrawiam :)
"Jest mi niedobrze, nie pamiętam wypadku, razi mnie wszystko i ogólnie czuję się przechujowo. " — przechujowo — zaleciało mi Canem ;)))
na plus — oczywiście ;)
"Karl zamilkł. Właśnie zrozumiał, że wizja jabłek w sadzie mogła nie być dla Maxa dostatecznym pocieszeniem." - świetne ;)
"Pif paf. Byle nie w oponę. Jeśli się skupi — ogarnie. Gorzej, gdy kierowca zignoruje i nawet nie zwolni." — bardzo celnie spisany plan (tj. krótkie, konkretne sformułowania, krótko i na temat).
"jakby świeciło tylko teoretycznie,..." - cudo
Czytając, rozmyślałam jak to było u Cana w jego "Milach" i wcześniejszym tasiemcu. I przypomniałam sobie słowa mojego ŚP. Dziadka, który od zawsze miał konie w gospodarstwie — "Konie zawsze będą potrzebne, nawet jak już nic nie będzie, one będą ważne. " — jakoś mniej więcej tak to leciało. W sytuacji "końca świata" — sprawdziły by się idealnie .
Tak jakoś mi się skojarzyło...
"Przechujowo" Ci Canem zaleciało, lool :D
W ogóle, dobre te fragmenty wyciągasz, w sensie, te które lubię, dobre oko, w moich gustach wyłapujesz.
Konie mi przeszły przez myśl ze dwie części temu, ale jakoś słabo widzę Maxa na kuniu. Wolę machiny z silnikiem.
Dzięki Agu, lecisz jak burza. Z piorunamy :D
Trzeźwo myślący Max i tęsknota za Cassie przezwyciężyła wszystko. Karl zawsze był z boku, ale jednak nie opuścił przyjaciela. Jednak wizja głodu nasuwa myśl...
jeśli znajdziemy sad, będą i owoce... trochę jak dziecko?
Znajdź lepszy świat, posadź fasolę i czekaj na nas, bo zamierzam wrócić... gdzieś z tylu głowy marzenie o domu.
Czyżby woda zatruta była?
Zatem idziemy dalej.
Pozdrawiam:)
Hej Pasjo :) Juz odpowiadam, Karl jak dziecko, bo glodny. Ludzie glodni to wiesz, cofaja sie w ewolucji, najpierw dzieci, potem zwierzeta. Max czy marzy o domu? O świetym spokoju przede wszystkim. I mniej problematycznym życiu.
Fajnie, że wdepłaś :)
Wyczuwam, że Maks trochę zmiękł. No niech rusza po ukochaną. Super, że Karl został. Czy ze strachu czy z przyjaźni. Albo wszystko naraz.
Piąteczka rzecz jasna
No ładnie, jak Max mógł dopuścić do porwania Cassie gdyby nie pędził, jak wariat to by teraz nie leżał nieprzytomny w wywróconym wozie teraz będzie mi strugał bohater plant jeden przeczytałam całość pięć
O kufa ponad 800 mil w takich klimatach to niemal samobójstwo. Muszą zdobyć pojazd, inaczej będą szli jeszcze ze 20 odcinków. A pomysł, żeby porwać dziewczynę po którą chłopak sam przyjdzie dość karkołomny, ale daje tobie możliwość pociągnięcia akcji przez owe 800 mil. A te wymioty to pewnie woda zatruta, bo na skutki promieniowania za wcześnie - uprzedzam, no chyba że dawka byłaby bardzo duża. Płynę dalej 5+
"A pomysł, żeby porwać dziewczynę po którą chłopak sam przyjdzie dość karkołomny" - być może. Sam ocenisz Ozarro jak mie to wyjdzie i czy wiarygodnie (pisząc cięzko ocenic). Woda zatruta, si.
Płyń, płyń :) Dziękuję :)
Powiem Ci, że dla mnie najbardziej dynamiczny moment, to te przeliczenia, w nich jest cały dramat sytuacji, jest też tempo, wydawałoby się, że liczby powinny spowalniać, a tu przeciwnie, przynajmniej ja to tak odbieram.
No i ostatnie zdanie to istna miazga (w senasie jak najbardziej pozytywnym).
Duźo nie piszę, bo dziś nie jestem za bardzo czasowy.
Dobrze było. Klasa jest.
Pozdrawiaki ;)
Dobrze, Adamie, od Ciebie i dwa zdania cenne. Przeliczenia, taa, lubie swiat w liczbach, troche stratega momentami probuje z Maxa zrobic ;)
Dziekuje pieknie, klaniam sie nisko, pozdrowienia ślę :))
Max jest bardziej ludzki, kiedy musi w równaniu uwzględniać własne uczucia. Tu nie ma pewności, że dziewczyna nie żyje, więc zakłada, że żyje i pod to niepewne przypuszczenie układa całe swoje przyszłe działanie. Myślenie takie zero-jedynkowe, ale w trudnym położeniu, właśnie takie jest potrzebne.
Coraz bardziej podoba mi się to opowiadanie :)
Mogę być okrutna? Chyba mogę. Ja to mam jednak nadzieję, że ona nie żyje, a jeśli tak to coś musi być na rzeczy.
Ładnie poprowadzona część. Bardziej spokojna, ale jakże potrzebna.
Podpełznę później.
Pozdrawiam.
Na pewno czegoś od Maxa chcą. On nawet może się i nawet domyśla czego konkretnie. Pojawia się migawka o "niesubordynacji", którą ktoś zamierza, być może, przykładnie ukarać. Czyżby całe towarzystwo zdezerterowało z jakiejś pozbawionej skrupółów organizacji? Zobaczymy. Co do anglosaskich jednostek miar i wag popieram tylko jedną: pintę. :-). Co prawda, bywa, że nawet w UK mają w pubie kufle 0,5 l. (!), ale jak się postarają, to i pintę tam wleją.
Komentarze (46)
"Chłopak wbił w towarzysza załamane spojrzenie. — Przelicz sobie powyższe na kilometry. I załóż, że to wersja optymistyczna." - Bardzoładne, ale... Czy aby na pewno kilometry? Czy nie mile?
O kurde. Max sie łamie. Uczłowieczenie rysami po szkle. Bardzo obrazowe i uczciwe.
Wykurwiście wykminiłaś te obliczenia, ale jeśli wejdziesz na mile (a imiona sugerują, że systemem miar mogą tam być mile) wtedy korekty muszą sięgnąć i tu.
"Popołudniu nieśmiało wyjrzało słońce."- po południu.
Ależ końcóweczka. Travellingowo się robi. Podróżniczo.
Lubię.
Bardzo ładna, klimatyczna, pasująca do całości część.
No i kreseczki są.
Bravo.
(łeb mnie boli, więc komentarz trochę z pizdy, ale naprawdę doceniam)
Ortograf mi zmieniał na "po południu", a ja uparcie razem, bo sobie myślę - od "popołudnia". Ale skoro Ty + Ortograf, to pędzę zmieniać.
Travellingowo będzie przez jakiś czas, nie całościowo. No, a ta część deczko wyhamowana, bo stwierdziłam, że nie może być cały czas akcja, bo zaburzy naturalność.
Dzięki Can, nie przemeczaj łba.
Pozdro (M, lte, łeb)
Pamiętaj, że :
Metry - jardy
Kilogramy - funty
Marok ozdrowiał, racja, poza tym się rzuca, nie bedą pozdrowienia pod adresem sfochowanego kota szły :D
Dzięki za sugestię o tych miarach, bo kurde, istotna fest.
Ja nigdy nie napisze opka w realiach naszego zacnego kraju. Ze tak powiem - nie czuję klimat, serio. Imiona bym musiała polskie dać itp. Ja chcę ucieć od rzeczywistości za oknem, dla relaksa i odmiany, dlatego Włochy wcześniej, teraz hm, no USA zapewne to jest, zresztą jak apokalyspsa to w prostej linii jakoś tak z USA mi się kojarzy :D
dobre, dobre ;)) Kuźwa, trza coś z tym zrobić, i czuje, że zrobię to chyba ja...
I przyznam szczerze, nieźle mnie natchnęłaś ...
Can Rosja też sie kojarzy z postapo, ale jakie imiona by mieli? Misza i Katiusza? xD
PS. Nie jedzcie kwaśnych żelek do kawy - masakra ;p
Poważnie, pisz postapo jak masz cuś w głowie. Kibicuję!
Zdolny do takich poświęceń... Przejść tyle mil, żeby tylko znów zobaczyć swoją dziewczynę.
Normalnie, ideał.
Pozdro, Ritha!
Czekam w zniecierpliwieniu na ciąg dalszy!
PS: Widzę, że dotrzymałaś słowa. Dziś środa i jest tekst :D
Ideał, hm... Zapewne przez trudną sytuację - pilnował jej po prostu, bo gdy się zapodziała, to jak widać uderzyło w niego. Fajnie, że śledzisz. Cieszę się.
Dotrzymałam, oczywiście. Bywam słowna, zwłaszcza w kwestiach literackich :D
Pozdrawiam również, Elorynce ;) :*
Źródeł ognia nigdy nie za wiele- [nie] do wyrzucenia.
Coraz ciekawiej. No i jest jakaś nadzieja
Pozdrówka i czekam na cd
Dziekuje Fel, pozdrawiam, buziole ślę :)
Patrzę z nieba i płaczę.
Dzięki, pozdrawiam, buziole ślę :) :*
"Jest mi niedobrze, nie pamiętam wypadku, razi mnie wszystko i ogólnie czuję się przechujowo. " — przechujowo — zaleciało mi Canem ;)))
na plus — oczywiście ;)
"Karl zamilkł. Właśnie zrozumiał, że wizja jabłek w sadzie mogła nie być dla Maxa dostatecznym pocieszeniem." - świetne ;)
"Pif paf. Byle nie w oponę. Jeśli się skupi — ogarnie. Gorzej, gdy kierowca zignoruje i nawet nie zwolni." — bardzo celnie spisany plan (tj. krótkie, konkretne sformułowania, krótko i na temat).
"jakby świeciło tylko teoretycznie,..." - cudo
Czytając, rozmyślałam jak to było u Cana w jego "Milach" i wcześniejszym tasiemcu. I przypomniałam sobie słowa mojego ŚP. Dziadka, który od zawsze miał konie w gospodarstwie — "Konie zawsze będą potrzebne, nawet jak już nic nie będzie, one będą ważne. " — jakoś mniej więcej tak to leciało. W sytuacji "końca świata" — sprawdziły by się idealnie .
Tak jakoś mi się skojarzyło...
W ogóle, dobre te fragmenty wyciągasz, w sensie, te które lubię, dobre oko, w moich gustach wyłapujesz.
Konie mi przeszły przez myśl ze dwie części temu, ale jakoś słabo widzę Maxa na kuniu. Wolę machiny z silnikiem.
Dzięki Agu, lecisz jak burza. Z piorunamy :D
jeśli znajdziemy sad, będą i owoce... trochę jak dziecko?
Znajdź lepszy świat, posadź fasolę i czekaj na nas, bo zamierzam wrócić... gdzieś z tylu głowy marzenie o domu.
Czyżby woda zatruta była?
Zatem idziemy dalej.
Pozdrawiam:)
Fajnie, że wdepłaś :)
Piąteczka rzecz jasna
Płyń, płyń :) Dziękuję :)
No i ostatnie zdanie to istna miazga (w senasie jak najbardziej pozytywnym).
Duźo nie piszę, bo dziś nie jestem za bardzo czasowy.
Dobrze było. Klasa jest.
Pozdrawiaki ;)
Dziekuje pieknie, klaniam sie nisko, pozdrowienia ślę :))
Coraz bardziej podoba mi się to opowiadanie :)
Ładnie poprowadzona część. Bardziej spokojna, ale jakże potrzebna.
Podpełznę później.
Pozdrawiam.
"Ja to mam jednak nadzieję, że ona nie żyje" xD
Super maraton, Adelajdo. Bardzo się ma mordka cieszy :))
Dziekuje pięknie, Nefer :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania