"Śmialiśmy się zbyt głośno, taki śmiech słychać zbyt daleko, zbyt wysoko, za bardzo w głąb. Taki śmiech odbija się rykoszetem, echem zemsty zza gór. Ostatnio unikaliśmy miast." - cudo.
"nos pulsował czerwienią niczym neon taniego, przydrożnego burdeliku." - to tez, swietne porownanie
"wypchnęła mnie siła bolesnych parć" - siłą*
"Wypełniał etat na zwierzę" - ja bym jednak: etat zwierzęcia*
"Być może nie odczułby starty, gdyby różnica z nią i bez niej, nie była aż tak obszerna." - i to, bardzo na tak.
by dostrzec jego kształt? - wydaje mi sie, ze zamyslem bylo: *jej kształt i zaszła literowka
"Zaraz potem uszyliśmy za poszlaką kół." - *ruszyliśmy
Pierwsze dwa akapity bardzo interesujace.
Interesujace przedstawienie postaci.
Zaciekawienie, co bedzie dalej.
No i brak komentatorskiego zaciecia u mnie, ale - mnie sie podoba :).
Witaj ponownie :)
Milo mi po raz kolejny. Literowki poprawie troszke później, gdyż właśnomie wsiadlam do bumbusia, ale część wylapałam i poprawilam chyba w momencie, gdy czytałaś.
Koncepcja dojrzewała odkad zobaczylam zestaw, bedzie kontynuowane.
Dziekuję pieknie :)
O, szykuje się jakaś nowa seria! Liczę, tak po cichutko, że pomoże odblokować Cmyka. Tak, naprawdę po cichutku liczę na to.
Co do tekstu, jest ciekawie. Powiało groteską albo makabreską - nie wiem, jakoś tak to widzę. Świetny pomysł na ekipę. Dość różnorodna. Opisy niemęczący i co najlepsze, trafione.
Kto nie znałby kolesia podobnego do tego Klowna?
Jestem na tak.
Ciekawy zestaw miałaś i pytanie: miałaś ten pomysł wcześniej w głowie czy za sprawą zestawu Cię olśniło?
Pozdrawiam ciepło w ten cholernie wietrzny dzień! :))
"A może dowód? Nie miał kwitów, jedynie słuszność po swojej stronie.
Po swojej stronie miał nas." - coś Ci na początku napiszę i tak będzie. Ten tekst nie będzie miał dwóch części. Zobaczysz. To jedynie preludium pieśni drogi. Na 100%.
"Nie mówił prawie nic. Dopóki nie zaczął się spektakl." - może w jedno zdanie?
"Śmialiśmy się zbyt głośno, taki śmiech słychać zbyt daleko, zbyt wysoko, za bardzo w głąb. Taki śmiech odbija się rykoszetem, echem zemsty zza gór. Ostatnio unikaliśmy miast." - Las Vegas dla hazardisty. Aż mam prawie siłę się odblokować i isć do taktu Twego wybornego tanga.
"statni to Klown, był gruby, sporo pił, nos pulsował czerwienią niczym neon taniego, przydrożnego burdeliku. Klauny są zwykle ulubieńcami dzieci. Ten nasz nie był. Miał celne oko, jednak gorzej ukierunkowane poczucie moralności." - Podbijam. 200%, że seria. I to jaka.
" Chcieliśmy się go kiedyś pozbyć, tylko raz, gdy spał. Wyhamowało nas coś na kształt wyrzutów sumienia i nigdy więcej nie wróciliśmy do tematu.
Wiem, że wrócimy, Klown przyciągał tarapaty." - nie dam rady bez kopiowania. WOw, Ritha. Idzie w kierunku topu każdym zdaniem.
"Arlekin miał kobietę. Wygrał ją, nie wiem dokładnie jak. Mówił, że była bita, uniesiona przypadkiem dłoń sprawiała, że odruchowo kuliła się niczym pamiętliwy pies. Miała jakieś imię, ale wszyscy mówiliśmy na nią lalka, choć być może z większym szacunkiem – Lalka.
Zabiłby dla niej każdego z nas." - to całe niezwykłe. Cholera, nie mam mocy trochę, no ale kurde.
"K’nife ruszył butem truchło Foki. Tony kucnął, mówiąc, że może tylko śpi." - a zobacz bez "tylko".
No nie wiem, kurczę, naprawdę. Coś jak bar. Jest ten pierwiastek. Ja wiem i Ty wiesz. Musisz wiedzieć. Wiedz.
Musisz wiedzieć.
Chyba to jest ten moment, żeby dać wszystkiemu odpocząć. Chyba ten.
Albo inaczej. Nie łączyć tego. Podawać jako wycinki z tego świata.
Co myślisz?
No jestem.
A więc - podejrzewałam, że Ci siądzie, być może nie myślałam, że aż tak, być może zbytnio nad tym nie rozmyślałam, bo i po co, u mnie piłka krótka - piszę, pobieżna "korektoruję", publikuję. Okazuję się, że siadło i jest ku temu szereg czynników. Po pierwsze - pustynia śmierci, mam tylko jedno skojarzenie i jest nim Pincet. Po drugie - cyrk pełen morderców, pomijając cyrk - grupa morderców - kolejne skojarzenie z Pincet. I nie chciałabym, by wyszło, że zżynam, ale zestaw spowodował, że miałam w głowie Pincet. Pisało się elegancko. Pisało się w zasadzie samo. Lud chce serię, dokładnie tak samo jak przy Cmyku, z tym, że z Cmykiem było gorzej, poza 1 cz. nie miałam w głowie absolutnie nic. Tu, co nieco świta. Niewiele, ale byłoby w czym dłubać. Chyba nie mam wyjścia... :)
Kolejna sprawa - jesteś wróżką. Przepowiedziałeś taki tekst. Wróżbita Canulardo.
"K’nife ruszył butem truchło Foki. Tony kucnął, mówiąc, że może tylko śpi." - a zobacz bez "tylko". - taa, wywalę
"No nie wiem, kurczę, naprawdę. Coś jak bar. Jest ten pierwiastek. Ja wiem i Ty wiesz. Musisz wiedzieć. Wiedz.
Musisz wiedzieć" - taa. Ritha wie wszystko. Oficjalie zmieniam tytuł Zagubionej myśli na Bar, tamtego nigdy nie zapamiętasz, więc niechaj bydzie Bar :D
"Albo inaczej. Nie łączyć tego. Podawać jako wycinki z tego świata.
Co myślisz?" - nic nie myślę, jestem chwilowo w szoku, bo nie planowałam serii. Ale ochotę mam, nabrałam. Mogę trochę na postaciach pociągnąć, rozpiszę se ich charakterologicznie i samo pójdzie. Albo pójdę na żywioł. Zobaczymy.
Ciekawostka. To:
"Jak długo trzeba wpatrywać się w ciemność, by dostrzec jej kształt?
Nie wiedział, ale lubił rozwiązywać świat i gdyby akurat się nudził, pokusiłby się o przeprowadzenie obliczeń, jednak… akurat się nie nudził" - był początek kolejnego Cmyka. Cmyk stop do odwołania. Zostało wycięte, przeklejone. Heh! Ritha-kombinator.
"Aż mam prawie siłę się odblokować i isć do taktu Twego wybornego tanga" - wyczekuję!
Dziena. Ź. Wywróż mi jeszcze co dobrego.
(i nie pluj do mleka!)
Pozdro!
Ritha, ponawiam. Nie pijam mleka. Da mnie wódę - pomyślimy.
Mówiłem, że tak będzie, bo wiedziałem, że tak będzie.
Wróżba ma wypadkową wypadkową prawdopodobieństwa. Tutaj musiało tak być.
Może Bar również będzie wyimkiem z tego świata.
Noiry też nie są połączone,.ale pierwiastek mają.
Bydzie git.
Taa, ja tyż wóde, mleka tyż niet.
Już zmienione na Bar :DD
Podobno jak poniedziałek jest git, to cały tydzień też bydzie git. Tu wypadkowa sugeruje, że tydzień będzie bardzo git, bo moj humor wreszcie w normie za sprawą tegoż odbioru i nowej opcji piśmienniczej na horyzoncie *.*
Dziękuję pieknie :)
Aaaaaa! I jeszcze jedno! Miałam imiona, myślałam nad nimi długo, potrzebowałam impulsa. Wczoraj w pitoleniu ta rozmowa o Saloonie, pokerze, itp. Pomyślałam (już mając postaci), że gdyby mój sadystyczny arystokrata Arlekin miał kobietę, i gdyby ją... wygrał. Ha! A podobno pitolenie to strata czasu.
No tyle wyjaśnień, komentarze objetością przegoniły tekst.
Odmeldowuję się.
„Arlekin był najbardziej milczący. Arlekin-myśliciel.” – gdybym ja to pisał, byłoby „Arlekin-milczyciel”. Jeśli Ci się podoba, może wykorzystać ;)
„...monologi słów...” – wiem, na upór, i tak dalej, na skraju alej, ale „monologi” już same z siebie oznaczają słowa, dużo słów, więc jestem za wywaleniem tych „słów”, co by nie było masła.
„...wyczołgał się z pożaru i[,] z wystającą piszczelą[,] dopełzł do cywilizacji...” – dałbym tu wtrącenie, bo „z wystającą piszczelą” nie jest kolejną rzeczą, z której się wyczołgał, a tak to w tym zdaniu wygląda ;)
„...wepchnęli z powrotem do środka.” – skoro wepchnęli, wiadomo, że nie na zewnątrz. „do środka” jest tu „masłem”.
„Być może nie odczułby starty” – straty?
Nie wiem dlaczego, a może wiem, ten tekst wygląda, jakby napisał go Can. No, kurrna, Can jak cholera! Jakbyście pili mleko z jednej butelki dziećmi będąc. Piliście, czy co? Ładny zaczyn do czegoś, co poniewiera człowiekiem na długo po przeczytaniu, i to poniewiera pozytywnie jak najbardziej. Pewnie są takie indywidua, co poniewierane pozytywnie być nie lubią, ale to nie ja. Mnie poniewierać takimi jest zalecane, więc nieśmiało palce wznoszę: może by tak jeszcze? Co? Co Can na to? Yyy... to znaczy, co TY na to? ;)
Pozdrawiaki ;)
''Jakbyście pili mleko z jednej butelki dziećmi będąc.'' - Właśni - mi też się budową, zdaniami delikatnie kojarzy. (Z tym Cana, co była dziewczynka-duch i Wiwat. Ale to jak najbardziej komplement.)
Adamie. Tera tu łodpiszę.
Arlekin-milczyciel, i Ty taki korekt i mi "milczyciel" podsuwasz? Toż to ni ma takiego słowa chyba?
„...monologi słów...” - taa, wywalam "słów"
"„...wepchnęli z powrotem do środka" - "do środka" też out
Przecinki ofkors, powstawiam, i "straty", literówka, si.
Dziękuje pięknie.
Widzisz mam tak, że w tych "pustostanowych" tekstach celowo miejscami udziwniam, nie dopowiadam, widzę to, ale mam takową "wizję", fanaberio-flow, tak coś próbuję w różne strony. Jeśli natomiast chodzi o zwykłe teksty, to jak najbardziej korekt musi być i za rady wdzięcznam.
Co do podobieństwa z Canem - najlepszy komplement. Gusta literackie mamy bardzo podobne, często wręcz jednakowe, jeśli w pisaniu też czuć, to podskakuję i klaszczę *.*
Cieszę się, że siadło i Tobie. Bezie kontynuowane :)
Pozdrawiam :)
Ritha na fali. Pinknie. Aż se przypomniałem swoje złote czasy. Ahh, fajnie powspominać. Radym wielce. A i tekst zajebisty bo w sumie to czemu nie :)
Seria się szykuje coś czuję. A jak ja czuję to tak jest.
Nie wiem. Bo fabuła, o nią chodzi, etc. Ale, powiem tak, i to będzie, jest, komplement - że drugą część przeczytam, bo tak zadziałała pierwsza, że przeczytam drugą, o.
Taki w zasadzie komentarz, żeby nie było, że mnie nie było.
No i dorzucę ofc wiadomo co, bo technicznie to jest ofc wiadomo jakie. ;)
Jak się przeczyta to pojawia się tylko myśl : "Ej no, ja chcę wincyj :/" Ciekawie opisałaś postacie, wesoła kompania, aż by się chciało do nich należeć. Najsik Ritha ;)
Przyszłam. Myślałam, że bedą się tłuc jacyś ludzie na pustyni albo co... Na wiaderka i łopatki chociaż. Ale to by było do bólu przewidywalne, a Ty przewidywalna nie jesteś. Ogólnie to mogłabyś pisać jakieś kryminałki fajne, takie zawiłe, dziwaczne. Trochę mam skojarzenie z "To" Kinga, to raz, a dwa ze stylem jednego z opowijczyków, w którego jak ktoś określił: "wpatrzeni jesteśmy jak we świętą krowę".
Co do tekstu, bo po to przylazłam, prozy poetyckiej tak ze dwa wiaderka by się nałapało. Ale nie więcej. Może nie jest to takie liryczne i och, ach, ale jest coś w sposobie przedstawienia postaci, w konstrukcji zdań, co podchodzi pod powyższe.
Trochę już Cię poczytałam i widzę, do czego masz tendencję, i co powtarzasz w większości tekstów. A mianowicie....
... nie ma zazwyczaj miejsca na jakiś głębszy oddech, wszystko jest ciasno zwarte, mam wrażenie, że nie ma niepotrzebnych słów i ograniczasz się do przekazania sensu, ale w sposób bardzo wyrazisty i mocny. No może oprócz tych "Pustostanów", które sobie nazwałam lirycznymi. Tam oddechów można wziać sporo.
Co więcej, budujesz gęsto atmosferę na przewrotności, na grze słów. Skaczesz od jednej postaci do drugiej, jakieś wtrącenie, nawiązanie do mało istotnych rzeczy, ale robisz to tak zgrabnie, że nie ma żadnej przepaści.
Teraz o tekście samym, bo wyżej przegadałam. Trafione te wszystkie postaci cyrkowe, każdy inny, każdy czymś się charakteryzuje, jest jakiś. Blędów się nie doszukiwałam. Ładnie przeplatasz refleksyjne kawałki z czymś mocniejszym.
"Byłem jeszcze ja, Scapio. Matka wypchnęła mnie siłą bolesnych parć dwie minuty po Arlekinie. Sukinsyn zawsze musiał być pierwszy. Psa nazwaliśmy Foka, pomimo że to amstaf. Wypełniał etat zwierzęcia w naszej wędrownej trupie. Oblubiliśmy sobie noc, a odgrywana commedia dell’arte opierała się głównie na improwizacji. Zawsze mieliśmy co jeść." - mój ulubiony akapit.
Hej, hej :)
Kryminalki posac probowalam, ale z kryminalkami problem mam taki, ze pasowaloby miec rozplanowaną fabułe juz na starcie, a ja raczej na zywiol, w zwiazku z czym ja i kryminalki podziekowalismy sobie za wspolpracę :D
"To" Kinga nie czytalam, a co do opowijczyka, w ktorego "wpatrzeni jestesmy jak w swieta krowe", ta, jest to kolejny glos i komplement do kolekcji (coz za stwierdzenie, zapewne jakis zazdrosnik ze zlosliwym poczuciem humoru tak pieknie to sformuowal ;)).
Co do tekstu i sposobu pisania - zgodze się w 100 %, nie lubie, a w zasadzie nawet nie umiem rozwlekac, szanuje czas czytajacych, od refleksji mam inne teksty, to fakt. "mam wrażenie, że nie ma niepotrzebnych słów" - no tak wlasnie sie staram czynic, jednemu przypasi, innym nie, ale Twoj idbior zgadza sue, ze tak powiem, z moja wizją :D
Dziękuje za obszerny komentarz i za zestaw cudny, ofkors, jeszcze raz ;)
ps. Sorks za brak polskich leter, z komorki i padniętam.
Buziole :)
Witam,
Wyłapałam to i owo :))
"Miał celne oko, jednak gorzej ukierunkowane poczucie moralności. " — bardzo ładne :)
"Wyhamowało nas coś na kształt wyrzutów sumienia i nigdy więcej nie wróciliśmy do tematu." — to też intrygujące :)
"Czas mierzony od wydarzeń do wydarzeń właśnie przekręcał kartkę kalendarza naszej podróży. " — niesamowite
Ty to masz te opisy ... Nastrój... Niedokończone myśli... Przemycasz strzępki informacji, celnie trafiając...
Lecim dalej...
"Jak długo trzeba wsłuchiwać się w ciszę, by usłyszeć jej szmer?"- bardzo obiecujący początek.
"Miał celne oko, jednak gorzej ukierunkowane poczucie moralności. "- zabieram.
"Wygrał ją, nie wiem dokładnie jak. Mówił, że była bita, uniesiona przypadkiem dłoń sprawiała, że odruchowo kuliła się niczym pamiętliwy pies. Miała jakieś imię, ale wszyscy mówiliśmy na nią lalka, choć być może z większym szacunkiem – Lalka."- świetne.
Nie wiem, ale chyba po raz pierwszy czytam u Ciebie coś w takim klimacie, niemniej, bardzo mi się podoba. Zarysowałaś bohaterów, porozrzucałaś jakieś strzępki, słowem: Zaciekawiłaś.
Popisane. Czuć w tym wszystkim niesamowicie chłodny podmuch powietrza. Aż flaki kurczą się w środku przez tę bryzę. Wszyscy są skrzywieni pod jakimś względem. A być może tutaj wcale nie chodzi o żaden cyrk. Może cyrk jest metaforą czegoś... Jakiegoś grona dziwaków z traumami na koncie. A może... moze, kurczę, przez tego noira zaczęłam dostrzegać rzeczy nieprawdziwe i wierzyć w nie, niczym jakiś schizofrenik lub kreacjo-... w sumie tooo już nic. xD
Anyway, idę czytać część drugą.
W pierwszym momencie te cyrkowe role miały być metaforami, poszło to jednak w innym kierunku, ale chyba tylko chwilowo. Dziękuje pięknie za wizytację, i fajnie, że jesteś nazad Nimf :)
Komentarze (48)
"nos pulsował czerwienią niczym neon taniego, przydrożnego burdeliku." - to tez, swietne porownanie
"wypchnęła mnie siła bolesnych parć" - siłą*
"Wypełniał etat na zwierzę" - ja bym jednak: etat zwierzęcia*
"Być może nie odczułby starty, gdyby różnica z nią i bez niej, nie była aż tak obszerna." - i to, bardzo na tak.
by dostrzec jego kształt? - wydaje mi sie, ze zamyslem bylo: *jej kształt i zaszła literowka
"Zaraz potem uszyliśmy za poszlaką kół." - *ruszyliśmy
Pierwsze dwa akapity bardzo interesujace.
Interesujace przedstawienie postaci.
Zaciekawienie, co bedzie dalej.
No i brak komentatorskiego zaciecia u mnie, ale - mnie sie podoba :).
Co to za naplyw udanych tekstow, Panno Ritho :).
Milo mi po raz kolejny. Literowki poprawie troszke później, gdyż właśnomie wsiadlam do bumbusia, ale część wylapałam i poprawilam chyba w momencie, gdy czytałaś.
Koncepcja dojrzewała odkad zobaczylam zestaw, bedzie kontynuowane.
Dziekuję pieknie :)
Co do tekstu, jest ciekawie. Powiało groteską albo makabreską - nie wiem, jakoś tak to widzę. Świetny pomysł na ekipę. Dość różnorodna. Opisy niemęczący i co najlepsze, trafione.
Kto nie znałby kolesia podobnego do tego Klowna?
Jestem na tak.
Ciekawy zestaw miałaś i pytanie: miałaś ten pomysł wcześniej w głowie czy za sprawą zestawu Cię olśniło?
Pozdrawiam ciepło w ten cholernie wietrzny dzień! :))
Dzięki, pozdrawiam też.
"A może dowód? Nie miał kwitów, jedynie słuszność po swojej stronie.
Po swojej stronie miał nas." - coś Ci na początku napiszę i tak będzie. Ten tekst nie będzie miał dwóch części. Zobaczysz. To jedynie preludium pieśni drogi. Na 100%.
"Nie mówił prawie nic. Dopóki nie zaczął się spektakl." - może w jedno zdanie?
"Śmialiśmy się zbyt głośno, taki śmiech słychać zbyt daleko, zbyt wysoko, za bardzo w głąb. Taki śmiech odbija się rykoszetem, echem zemsty zza gór. Ostatnio unikaliśmy miast." - Las Vegas dla hazardisty. Aż mam prawie siłę się odblokować i isć do taktu Twego wybornego tanga.
"statni to Klown, był gruby, sporo pił, nos pulsował czerwienią niczym neon taniego, przydrożnego burdeliku. Klauny są zwykle ulubieńcami dzieci. Ten nasz nie był. Miał celne oko, jednak gorzej ukierunkowane poczucie moralności." - Podbijam. 200%, że seria. I to jaka.
" Chcieliśmy się go kiedyś pozbyć, tylko raz, gdy spał. Wyhamowało nas coś na kształt wyrzutów sumienia i nigdy więcej nie wróciliśmy do tematu.
Wiem, że wrócimy, Klown przyciągał tarapaty." - nie dam rady bez kopiowania. WOw, Ritha. Idzie w kierunku topu każdym zdaniem.
"Wypełniał etat zwierzęcia w naszej wędrownej trupie." - Jejku. Naprawdę, no.
"Arlekin miał kobietę. Wygrał ją, nie wiem dokładnie jak. Mówił, że była bita, uniesiona przypadkiem dłoń sprawiała, że odruchowo kuliła się niczym pamiętliwy pies. Miała jakieś imię, ale wszyscy mówiliśmy na nią lalka, choć być może z większym szacunkiem – Lalka.
Zabiłby dla niej każdego z nas." - to całe niezwykłe. Cholera, nie mam mocy trochę, no ale kurde.
"K’nife ruszył butem truchło Foki. Tony kucnął, mówiąc, że może tylko śpi." - a zobacz bez "tylko".
No nie wiem, kurczę, naprawdę. Coś jak bar. Jest ten pierwiastek. Ja wiem i Ty wiesz. Musisz wiedzieć. Wiedz.
Musisz wiedzieć.
Chyba to jest ten moment, żeby dać wszystkiemu odpocząć. Chyba ten.
Albo inaczej. Nie łączyć tego. Podawać jako wycinki z tego świata.
Co myślisz?
Cudo - tekst.
A więc - podejrzewałam, że Ci siądzie, być może nie myślałam, że aż tak, być może zbytnio nad tym nie rozmyślałam, bo i po co, u mnie piłka krótka - piszę, pobieżna "korektoruję", publikuję. Okazuję się, że siadło i jest ku temu szereg czynników. Po pierwsze - pustynia śmierci, mam tylko jedno skojarzenie i jest nim Pincet. Po drugie - cyrk pełen morderców, pomijając cyrk - grupa morderców - kolejne skojarzenie z Pincet. I nie chciałabym, by wyszło, że zżynam, ale zestaw spowodował, że miałam w głowie Pincet. Pisało się elegancko. Pisało się w zasadzie samo. Lud chce serię, dokładnie tak samo jak przy Cmyku, z tym, że z Cmykiem było gorzej, poza 1 cz. nie miałam w głowie absolutnie nic. Tu, co nieco świta. Niewiele, ale byłoby w czym dłubać. Chyba nie mam wyjścia... :)
Kolejna sprawa - jesteś wróżką. Przepowiedziałeś taki tekst. Wróżbita Canulardo.
"K’nife ruszył butem truchło Foki. Tony kucnął, mówiąc, że może tylko śpi." - a zobacz bez "tylko". - taa, wywalę
"No nie wiem, kurczę, naprawdę. Coś jak bar. Jest ten pierwiastek. Ja wiem i Ty wiesz. Musisz wiedzieć. Wiedz.
Musisz wiedzieć" - taa. Ritha wie wszystko. Oficjalie zmieniam tytuł Zagubionej myśli na Bar, tamtego nigdy nie zapamiętasz, więc niechaj bydzie Bar :D
"Albo inaczej. Nie łączyć tego. Podawać jako wycinki z tego świata.
Co myślisz?" - nic nie myślę, jestem chwilowo w szoku, bo nie planowałam serii. Ale ochotę mam, nabrałam. Mogę trochę na postaciach pociągnąć, rozpiszę se ich charakterologicznie i samo pójdzie. Albo pójdę na żywioł. Zobaczymy.
Ciekawostka. To:
"Jak długo trzeba wpatrywać się w ciemność, by dostrzec jej kształt?
Nie wiedział, ale lubił rozwiązywać świat i gdyby akurat się nudził, pokusiłby się o przeprowadzenie obliczeń, jednak… akurat się nie nudził" - był początek kolejnego Cmyka. Cmyk stop do odwołania. Zostało wycięte, przeklejone. Heh! Ritha-kombinator.
"Aż mam prawie siłę się odblokować i isć do taktu Twego wybornego tanga" - wyczekuję!
Dziena. Ź. Wywróż mi jeszcze co dobrego.
(i nie pluj do mleka!)
Pozdro!
Mówiłem, że tak będzie, bo wiedziałem, że tak będzie.
Wróżba ma wypadkową wypadkową prawdopodobieństwa. Tutaj musiało tak być.
Może Bar również będzie wyimkiem z tego świata.
Noiry też nie są połączone,.ale pierwiastek mają.
Bydzie git.
Już zmienione na Bar :DD
Podobno jak poniedziałek jest git, to cały tydzień też bydzie git. Tu wypadkowa sugeruje, że tydzień będzie bardzo git, bo moj humor wreszcie w normie za sprawą tegoż odbioru i nowej opcji piśmienniczej na horyzoncie *.*
Dziękuję pieknie :)
"Nie mówił prawie nic. Dopóki nie zaczął się spektakl." - może w jedno zdanie? - takem uczyniła
No tyle wyjaśnień, komentarze objetością przegoniły tekst.
Odmeldowuję się.
Tech-aid być musi:
„Arlekin był najbardziej milczący. Arlekin-myśliciel.” – gdybym ja to pisał, byłoby „Arlekin-milczyciel”. Jeśli Ci się podoba, może wykorzystać ;)
„...monologi słów...” – wiem, na upór, i tak dalej, na skraju alej, ale „monologi” już same z siebie oznaczają słowa, dużo słów, więc jestem za wywaleniem tych „słów”, co by nie było masła.
„...wyczołgał się z pożaru i[,] z wystającą piszczelą[,] dopełzł do cywilizacji...” – dałbym tu wtrącenie, bo „z wystającą piszczelą” nie jest kolejną rzeczą, z której się wyczołgał, a tak to w tym zdaniu wygląda ;)
„...wepchnęli z powrotem do środka.” – skoro wepchnęli, wiadomo, że nie na zewnątrz. „do środka” jest tu „masłem”.
„Być może nie odczułby starty” – straty?
Nie wiem dlaczego, a może wiem, ten tekst wygląda, jakby napisał go Can. No, kurrna, Can jak cholera! Jakbyście pili mleko z jednej butelki dziećmi będąc. Piliście, czy co? Ładny zaczyn do czegoś, co poniewiera człowiekiem na długo po przeczytaniu, i to poniewiera pozytywnie jak najbardziej. Pewnie są takie indywidua, co poniewierane pozytywnie być nie lubią, ale to nie ja. Mnie poniewierać takimi jest zalecane, więc nieśmiało palce wznoszę: może by tak jeszcze? Co? Co Can na to? Yyy... to znaczy, co TY na to? ;)
Pozdrawiaki ;)
Arlekin-milczyciel, i Ty taki korekt i mi "milczyciel" podsuwasz? Toż to ni ma takiego słowa chyba?
„...monologi słów...” - taa, wywalam "słów"
"„...wepchnęli z powrotem do środka" - "do środka" też out
Przecinki ofkors, powstawiam, i "straty", literówka, si.
Dziękuje pięknie.
Widzisz mam tak, że w tych "pustostanowych" tekstach celowo miejscami udziwniam, nie dopowiadam, widzę to, ale mam takową "wizję", fanaberio-flow, tak coś próbuję w różne strony. Jeśli natomiast chodzi o zwykłe teksty, to jak najbardziej korekt musi być i za rady wdzięcznam.
Co do podobieństwa z Canem - najlepszy komplement. Gusta literackie mamy bardzo podobne, często wręcz jednakowe, jeśli w pisaniu też czuć, to podskakuję i klaszczę *.*
Cieszę się, że siadło i Tobie. Bezie kontynuowane :)
Pozdrawiam :)
Dziękuję pieknie i Tobie :)
Can, oddawaj butelke! Wypiles wiecej!
Seria się szykuje coś czuję. A jak ja czuję to tak jest.
Radam wielce i ja.
Poza tym dziękuję za wizytację.
Pozdrawiam :)
Taki w zasadzie komentarz, żeby nie było, że mnie nie było.
No i dorzucę ofc wiadomo co, bo technicznie to jest ofc wiadomo jakie. ;)
Fajnie. Uradowanam.
ps. Joker... Joker by mi pasował w tym opku. Rola antagonisty nadal nie obsadzona...
Co do tekstu, bo po to przylazłam, prozy poetyckiej tak ze dwa wiaderka by się nałapało. Ale nie więcej. Może nie jest to takie liryczne i och, ach, ale jest coś w sposobie przedstawienia postaci, w konstrukcji zdań, co podchodzi pod powyższe.
Trochę już Cię poczytałam i widzę, do czego masz tendencję, i co powtarzasz w większości tekstów. A mianowicie....
... nie ma zazwyczaj miejsca na jakiś głębszy oddech, wszystko jest ciasno zwarte, mam wrażenie, że nie ma niepotrzebnych słów i ograniczasz się do przekazania sensu, ale w sposób bardzo wyrazisty i mocny. No może oprócz tych "Pustostanów", które sobie nazwałam lirycznymi. Tam oddechów można wziać sporo.
Co więcej, budujesz gęsto atmosferę na przewrotności, na grze słów. Skaczesz od jednej postaci do drugiej, jakieś wtrącenie, nawiązanie do mało istotnych rzeczy, ale robisz to tak zgrabnie, że nie ma żadnej przepaści.
Teraz o tekście samym, bo wyżej przegadałam. Trafione te wszystkie postaci cyrkowe, każdy inny, każdy czymś się charakteryzuje, jest jakiś. Blędów się nie doszukiwałam. Ładnie przeplatasz refleksyjne kawałki z czymś mocniejszym.
"Byłem jeszcze ja, Scapio. Matka wypchnęła mnie siłą bolesnych parć dwie minuty po Arlekinie. Sukinsyn zawsze musiał być pierwszy. Psa nazwaliśmy Foka, pomimo że to amstaf. Wypełniał etat zwierzęcia w naszej wędrownej trupie. Oblubiliśmy sobie noc, a odgrywana commedia dell’arte opierała się głównie na improwizacji. Zawsze mieliśmy co jeść." - mój ulubiony akapit.
A i podziękowania przyjęte.
Papa :)
Kryminalki posac probowalam, ale z kryminalkami problem mam taki, ze pasowaloby miec rozplanowaną fabułe juz na starcie, a ja raczej na zywiol, w zwiazku z czym ja i kryminalki podziekowalismy sobie za wspolpracę :D
"To" Kinga nie czytalam, a co do opowijczyka, w ktorego "wpatrzeni jestesmy jak w swieta krowe", ta, jest to kolejny glos i komplement do kolekcji (coz za stwierdzenie, zapewne jakis zazdrosnik ze zlosliwym poczuciem humoru tak pieknie to sformuowal ;)).
Co do tekstu i sposobu pisania - zgodze się w 100 %, nie lubie, a w zasadzie nawet nie umiem rozwlekac, szanuje czas czytajacych, od refleksji mam inne teksty, to fakt. "mam wrażenie, że nie ma niepotrzebnych słów" - no tak wlasnie sie staram czynic, jednemu przypasi, innym nie, ale Twoj idbior zgadza sue, ze tak powiem, z moja wizją :D
Dziękuje za obszerny komentarz i za zestaw cudny, ofkors, jeszcze raz ;)
ps. Sorks za brak polskich leter, z komorki i padniętam.
Buziole :)
(i za babole :/)
Wyłapałam to i owo :))
"Miał celne oko, jednak gorzej ukierunkowane poczucie moralności. " — bardzo ładne :)
"Wyhamowało nas coś na kształt wyrzutów sumienia i nigdy więcej nie wróciliśmy do tematu." — to też intrygujące :)
"Czas mierzony od wydarzeń do wydarzeń właśnie przekręcał kartkę kalendarza naszej podróży. " — niesamowite
Ty to masz te opisy ... Nastrój... Niedokończone myśli... Przemycasz strzępki informacji, celnie trafiając...
Lecim dalej...
Dziękuję pięknie, Agu :) Mordecka się mię raduje Cię widząc.
Kłaniam się w pas, życzę miłego popołednia :)
"Miał celne oko, jednak gorzej ukierunkowane poczucie moralności. "- zabieram.
"Wygrał ją, nie wiem dokładnie jak. Mówił, że była bita, uniesiona przypadkiem dłoń sprawiała, że odruchowo kuliła się niczym pamiętliwy pies. Miała jakieś imię, ale wszyscy mówiliśmy na nią lalka, choć być może z większym szacunkiem – Lalka."- świetne.
Nie wiem, ale chyba po raz pierwszy czytam u Ciebie coś w takim klimacie, niemniej, bardzo mi się podoba. Zarysowałaś bohaterów, porozrzucałaś jakieś strzępki, słowem: Zaciekawiłaś.
Anyway, idę czytać część drugą.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania