Pokaż listęUkryj listę

Creso Rodział XIV: Carlee

W Edofield spędzili już ponad tydzień. Zamieszkali w domu Dylazi. Pół Helderka posiadała piętrowy dom z czterema sypialniami oraz mieszkalną piwnicą, więc wszyscy się pomieścili. Dawniej budynek należał do jej siostry Ulazi, lecz jak to powiedziała Dylazi: „Wszystko pozostało w rodzinie, jedynie tej nieco dalszej i niechcianej". Cokolwiek by to nie znaczyło. W Edofield wszystkie budynki wyglądały na wyciągnięte z różnych epok. Styl, w którym dom pół Helderki został wykonany, wydawał się być Nataszy znajomy. Vanessa to w ogóle wydawała się czuć jak u siebie. Niestety zaledwie kilka dni po ich przybyciu do Edofield Dan musiał wyjechać. Dostał jakieś zlecenie, aby odnaleźć jakiegoś zabójcę.

 

Natasza została wysłana do lokalnego sklepu po składniki potrzebne Dylazi do zrobienia obiadu. Dziewczynce wydawało się to dziwne, że po tylu tygodniach, porwaniu i innych dziwnych rzeczach, żyła teraz sobie normalnie z jakimś odległym świecie. Mimo to dalej pamiętała o treści przepowiedni, lecz najbardziej prawdopodobne było to, że to Grace jest tym czarodziejem. W końcu ani Natasza, ani Vanessa nie umiały zbytnio magii. Mogłyby powrócić do swojego świata. Jednak według tego, co Florence mówiła, portale między światami zostały zamknięte setki lat temu. Jakieś musiały być otwarte. W końcu jakoś się do Caprany dostały. Musiał być sposób.

 

Nagle dziewczynka zauważyła jak po drugiej stronie ulicy jak Maliena idzie z jakimś starszym mężczyzną i żywo gestykuluje. Po chwili Natasza go rozpoznała. To był Ezun! Tylko co on tutaj robił? Dziewczynka podążyła za nimi w pewnej odległości. Nagle skręcili w boczną uliczkę. Natasza chciała tam pójść, lecz akurat się zatrzymali. Szybko cofnęła się za zakręt. Mimo to doskonale wszystko słyszała.

 

- Carlee, co ty tutaj robisz? – syknął Ezun.

 

Carlee? Gesag próbował ją przekonać, że nazywa się Carlee Salie i jest jego córką.

 

- Naprawdę myślałeś, że tam zostanę? – Mailena skrzyżowała ręce na piersi. – I nie nazywaj mnie Carlee, tylko Mailena. Tamto imię już dawno jest dla mnie martwe. Po co w ogóle mnie nachodzisz?

 

- Nie możesz walczyć przeciwko swojemu ojcu! Twoja mama by tego nie chciała.

 

Dziewczyna westchnęła ciężko.

 

- Ona była martwa zanim się urodziłam – odparła. – Wiem, że ją znałeś. Wiem, że Gesag jakoś ją wskrzesił, a kilka lat później zabił. Gość zwariował! Porwał was! Ledwo co uciekliśmy! Tylko Darli i Grace nie mogliśmy znaleźć. Eileen umarła, dając nam szansę! Dlaczego w ogóle uciekłeś wtedy z Flilam? Przecież podobno to było bezpieczne miejsce.

 

- To przez Havenfista – odparł Ezun. – Dowiedziałem się, że pracuje dla Gesaga. Spanikowałem i...

 

Nataszy tyle wystarczyło. Szybko poszła do sklepu.

 

Czyli Mailena tak naprawdę nazywała się Carlee Salie. Gesag cały czas ją szukał. To dlatego jej włosy mają zielony kolor! Dziewczyna pewnie jest blondynką tak jak Natasza. Tylko dlaczego trzymała to w tajemnicy? Avoil, Lalessa i Florence musieli o tym wiedzieć. Może chodziło o Dana? Może jednorożec nie mógłby zaakceptować kim jest ojciec Maileny.

 

Dziewczynka wróciła do domu Dylazi. Mailena jeszcze nie wróciła. Natasza przeszła do kuchni. Tam dziewczynka spotkała Dylazi wałkującą ciasto. Zostawiła zakupy. Następnie czekała na powrót Maileny. W końcu przyszła. Dziewczyna od razu podeszła do Florence, która stała na schodach. Natasza stanęła tak, aby jej nie zauważyły.

 

- Florence, Ezun do mnie przyszedł – zaczęła Mailena.

 

- On tutaj jest?! – zdziwiła się Veranderanka.

 

Dziewczyna uniosła brew.

 

- No tak, a gdzie miałby być? Tak czy inaczej prosił, abym cię pozdrowiła. Tam mi gadał, żebym nie walczyła przeciwko swojemu ojcu, że tam mama by tego nie chciała i tak dalej.

 

- Twoja mama? O kim ty mówisz?

 

Coś było nie tak. Mailena również to zauważyła.

 

- Florence, powiedz mi, jak się nazywam? – poprosiła dziewczyna.

 

- Co to za pytanie? – zapytała Veranderanka. – To chyba oczywiste, że jesteś Mailena Damae.

 

- Nie. Jak się naprawdę nazywam?

 

- Nie rozumiem.

 

Mailena bez zawahania zrzuciła Florence ze schodów. Veranderanka zleciała na sam dół. Dylazi z uniesionym wałkiem przybiegła na miejsce. Zaraz potem przybiegli tam Avoil oraz Lalessa.

 

- To nie jest Florence – Mailena zwróciła się do Lalessy. – Ona nie wie kim jestem.

 

Lalessa wyciągnęła sztylet i przyłożyła go do gardła „Florence".

 

- Kim tak naprawdę jesteś? – zapytała ostro. – Wysłał cię Gesag?

 

„Florence" zaśmiała się cicho.

 

- Wiedziałam, że w końcu tak będzie – stwierdziła. – Siostro, ja naprawdę jestem Florence. Mieli rację. Rzeczywiście ja i Nedem byłyśmy identyczne.

 

- Byłyście tak identyczne, że aż podobne rysy – prawie wypluła Lalessa, zabierając sztylet. – Kolor oczu, włosów i skóry mogłaś zawsze zmienić. W końcu możemy być czymkolwiek. Do tego jesteś znacznie młodsza – podała jej dłoń, aby pomóc jej wstać, a Florence skorzystała z pomocy.

 

- Kto to jest? – zapytała Natasza. – Znacie ją?

 

Lalessa przewróciła oczami.

 

- Florence Usubra, siostra Amely oraz Lalessy Usubry, król Acreli – wymieniał Avoil. – Słyszeliśmy, że komuś udało się zabić Florence, lecz nie chcieli Lali, aby przejęła tron. To oznaczało, że Florence wciąż żyje. Florence, czyli Florence Nedem musiała być wtedy w jej zastępstwie jako duplikat i to ona została zabita.

 

- Czyli... nasza Florence... nie żyje? – spytała Mailena słabym głosem. Widać było jak cała się trzęsie.

 

Avoil chciał do niej podejść, lecz ta zbiegła po schodach i z całej siły popchnęła Florence. Smok od razu złapał ją w pasie. Dziewczyna zalała się łzami. Pomimo że biła Avoila po rękach ten zaparcie jej nie puszczał.

 

- Ty gnido! – krzyknęła Mailena, a głos jej się łamał. – Przez ten cały czas ją udawałaś! Ufaliśmy ci przez ten cały czas! To dlatego nie wiedziałaś o naszym planie z Edofield!

 

Avoil trzymał takdziewczynę dopóki ta się kompletnie nie uspokoiła.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania