Pokaż listęUkryj listę

Creso Rozdział III: Ezun

Wkrótce ujrzały bramę wjazdową Flilam. Znajdowała się ona na samym końcu mostu po drugiej stronie góry. Była wykonana z czarnego surowca oraz wysadzana różnokolorowymi kamieniami. Tuż przed nią się zatrzymały.

 

- Miło mi było spędzić z wami te kilka dni, lecz teraz muszę już wracać do swoich ludzi - oznajmiła Florence. - W mieście na pewno znajdziecie mojego znajomego, Ezuna. Szkolił się on w zakresie magii ziół i wywarów. Na pewno pomoże Nataszy z pamięcią. Żegnajcie - pobiegła w swoim nadzwyczajnie szybkim tempie przez most.

 

- Chwila... nie dała nam pieniędzy! - zauważyła Vanessa.

 

- Czyli niestety zostaje nam znaleźć tego Ezuna i poprosić go o pomoc - stwierdziła Natasza.

 

- Ugh... Jeszcze więcej chodzenia... - jęknęła brunetka przeciągając ostatni wyraz.

 

Natasza przewróciła oczami i pociągnęła za sobą Vanessę. Gdy tylko przekroczyły bramę, brunetka podbiegła do pierwszej lepszej osoby i zapytała ją o miejsce, w którym może teraz przebywać Ezun.

 

- Dziecko, dzisiaj jest Pod Kozim Łbem - odpowiedziała jej przypadkowa kobieta.

 

Dziewczynka podziękowała jej i wróciła do swojej przyjaciółki. Tamta od razu złapała ją za ramię.

 

- Co ty robisz? - spytała ostro szeptem Natasza.

 

- Zdobywam informacje - odpowiedziała Vanessa.

 

- Z tego, co wiem, to nie powinno nas tutaj w ogóle być, a ty chodzisz i dajesz wszystkim znać, że żyjesz.

 

- Spokojna twoja głowa, najważniejsze, że mimo utraty pamięci, wciąż jesteś tą samą Nataszą - pobiegła przodem, szukając miejsca, które podała jej wcześniej spotkana kobieta.

 

Blondynka tylko za nią szła całkowicie zażenowana. W końcu po pewnym czasie dziewczynki znalazły karczmę "Pod Kozim Łbem". Tuż obok niej znajdowały się inne jadłodajnie, lecz aktualnie zamknięte z powodu zabrudzonych przez rozbite jajka oraz inne tego typu rzeczy na ścianach oraz oknach budynków.

 

Natasza podeszła do drzwi karczmy, aby je otworzyć, lecz z drugiej strony ktoś ją przez przypadek nimi uderzył. Dziewczynka upadła na ziemię i złapała się za nos, który prawdopodobnie był złamany.

 

Za ten czas wysoki, postawny mężczyzna wyrzucił z lokalu faceta koło pięćdziesiątki.

 

- Oj, Haroldzie... - zaczął wyrzucony - nie róbmy z tego wielkiej afery... Po prostu będzie spał jakieś dziesięć do trzydziestu minut dłużej.

 

Mężczyzna nazwany Haroldem jedynie z trzaskiem zamknął drzwi. Natomiast pięćdziesięciolatek podniósł się i podszedł do dziewczynek.

 

- Przepraszam was za niego - powiedział. - Jest bardzo przewrażliwiony na punkcie swoich klientów.

 

- Wie pan może, gdzie dostaniemy zimny okład? - zapytała Vanessa.

 

- Możemy pójść do mojego mieszkania. To prawie w centrum miasteczka. W ogóle to się nie przedstawiłem. Jestem Ezun, magister w dziedzinie caprańskiej alchemii, więc prawdopodobnie o mnie słyszałyście.

 

Brunetce zaświeciły się oczy i zgodziła się pójść do mieszkania mężczyzny. Razem z Nataszą i Ezunem zaszli tam w kilka minut. Mężczyzna mieszkał w domu "bliźniaku". Dwa niewielkie mieszkanka były połączone przez znajdujący się między nimi hol. To co zdziwiło najbardziej Vanessę, było to, że wszystkie drzwi były nie zamknięte. Każdy w dowolnym momencie mógł wejść do środka i coś ukraść. Część należąca do Ezuna była całkowicie zagracona biurkami, szafkami, oraz półkami z różnymi składnikami, substancjami i narzędziami. Mężczyzna skądś wstrząsnął krzesło i kazał Nataszy na nim usiąść. Ezun całkowicie w swoim żywiole zaczął krążyć między różnymi szafkami mrucząc pod nosem nazwy różnych substancji. W końcu wrócił do dziewczynek z białym, mętnym wywarem.

 

- To na szybszą regenerację oraz zrośnięcie się kości - oznajmił.

 

Natasza przyjęła od niego miksturę i od razu wypiła. Prawie od razu się skrzywiła.

 

- Może być trochę gorzkie - stwierdził mężczyzna.

 

- Właśnie wręcz przeciwnie, jest okropnie słodkie - zaprzeczyła blondynka.

 

- Natasza jest przyzwyczajona do gorzkiego smaku, więc niektóre rzeczy wydają się jej być bardziej słodkie niż naprawdę są - wyjaśniła Vanessa.

 

- Rozumiem, teraz to te słodycze z Zachodu są bardzo uzależniające... Dobrze słyszeć, że ktoś się od nich powstrzymuje. Dziękuję wam dziewczynki za odwiedziny, możecie już iść.

 

- Właśnie, proszę pana, przysyła nas Florence Nedem - zaczęła Vanessa. - Przyprowadziła nas do tego miasta, ponieważ mówiła, że pomoże pan mojej przyjaciółce w przywróceniu jej wspomnień oraz zostawiła nas tutaj bez pieniędzy.

 

- Ah... Florence... moja stara znajoma - Ezun klasnął w dłonie. - Dajcie mi chwileńkę - ruszył między szafki.

 

Po kilku minutach, w tym jednym trzasku szkła, mężczyzna powrócił z fiolką wypełnioną jasnofioletowym, przeźroczystym płynem.

 

- Czy pan zamierza ją otruć denaturatem?! - krzyknęła brunetka.

 

Ezun spojrzał na nią litościwym wzrokiem.

 

- Denaturat ma znacznie ciemniejszą barwę. Na chemii oraz alchemii raczej w ogóle się nie znasz - podał Nataszy fiolkę, a dziewczynka od razu ją wypiła. - Efekt powinien być natychmiastowy...

 

- Ale ja nadal nic nie pamiętam... - przerwała mu blondynka.

 

Mężczyzna otworzył szeroko oczy.

 

- Jakim cudem?! - wykrzyknął. - Ta mikstura nigdy nie zawiodła! Możesz mi opowiedzieć, co się wydarzyło przed utratą pamięci? - zapytał Vanessę.

 

- Uh.. to dosyć skomplikowane...

 

- Mów dziecko, ja nikogo nie osądzam.

 

- Otóż ta sprawa jest dosyć specyficzna, ponieważ heh... jesteśmy z innego świata i... po prostu zanim się tutaj znalaźłyśmy, skoczyłyśmy ze skały nad stawem. Jak dla mnie równie dobrze możemy być martwe albo to wszystko dzieję się tylko w mojej głowie, lecz sądząc po tym, że jesteśmy tu od kilku dni, raczej to wszystko jest prawdziwe.

 

Ezun zaśmiał się z niedowierzaniem.

 

- Moja droga, to jest poważna sprawa, nie czas na głupie żarciki.

 

- Myśli pan, że sobie tą historyjkę na szybko wymyśliłam? - dziewczynka wytrzeszczyła oczy na mężczyznę.

 

- Ja może i za wiele nie pamiętam, ale wiem, że spadłam ze skały, więc pokrywałoby się to z tą historią - wtrąciła się Natasza

 

Ezun westchnął ciężko.

 

- Załóżmy, że to prawda. Coś się wydarzyło przed samym skokiem?

 

Brunetka zastanowiła się przez chwilę.

 

- Pod wodą usłyszałam jakiś krzyk - stwierdziła w końcu.

 

Ezun uniósł wysoko brwi.

 

- Krzyk? Cóż... Nie jestem w stanie nic zrobić, ponieważ pierwszy raz się z czymś takim spotykam. Mówiłaś, że nie macie pieniędzy. Dam wam odpowiednią kwotę na dzisiejszy nocleg. To dwie ulice stąd, na prawo.

 

Blondynka wzięła pieniądze od mężczyzny i obie dziewczynki wyszły z domu Ezuna. Po kilku minutach znalazły się w odpowiednim miejscu. Tam miła, starsza pani odebrała od nich pieniądze i wskazała im pokoje.

 

W środku nocy Vanessę obudziło intensywne pukanie w okno. Dziewczynka mozolnie zsunęła się z hamaka, który służył jej za łóżko. Podeszła do okna i rozsunęła zasłony. O mało nie dostała zawału, gdy zobaczyła za szybą Florence zwisającą do góry nogami z dachu. Veranderanka pokazała jej, aby otworzyła okno, co brunetka zrobiła. Kobieta złapała za ramę okna i zgrabnie dostała się do środka.

 

- Co ty tutaj robisz? - zapytała Vanessa.

 

- Kroda została podbita i z jej terenów został wysłany niewielki oddział nieumarłych. Gesagowi zachciało się potyczek. Tak czy inaczej szybko się z nimi rozprawiliśmy, ponieważ nie byli uzdolnieni magicznie. Natomiast jesteśmy tutaj z powodu listu od Ezuna. Napisał, abym jak najszybciej was znalazła. On sam zaś opuścił miasto z najbardziej niebezpiecznymi miksturami i aktualnie nie możemy go znaleźć. Co takiego mu powiedziałyście?

 

- No, że jesteśmy z innego świata i zanim się tutaj znalaźłyśmy, ja pod wodą usłyszałam krzyk, a potem skończyłyśmy ze skały.

 

Na twarzy Florence ekscytujacja mieszała się z zaskoczeniem.

 

- Czyżby proroctwo? - zastanawiała się na głos Veranderanka.

 

- Florence, jakie znowu proroctwo? - zapytała zdziwiona brunetka.

 

- Gdy w Creso zajdzie słońce poniesie się krzyk. Ze światów pięciu pogromcy staną przeciwko Gesagowi - panu nieumarłych. Z Creso przyjdzie czarodziej. Z Asci przybędzie wojownik. Z Ido przyleci zabójca. Z Leso przyjedzie strzelec, a z Odrei dowódca. Razem dadzą ład w Capranie. Najbliżsi mogą im stanąć na drodze, lecz muszą iść dalej. Ich walka będzie czerwona jak krew, biała jak kość, czarna niczym noc i błękitna jak niebo.

 

Vanessie kompletnie odebrało mowę. Zatem ona albo Natasza jest "czarodziejem" z przepowiedni, a ich świat nazywa się Creso!

 

Z zamyślenia wyrwało ją wywarzenie z buta drzwi przez nastoletnią, zielonowłosą dziewczynę.

 

Florence przyłożyła rękę do czoła.

 

- Ile razy ma ci mówić, żebyś tak nie robiła? - zapytała gniewnie kobieta.

 

- Nie teraz Florence - rzekła nastolatka i poprawiła swoją krótką, czarną spódniczkę - Nie ma drugiej dziewczyny.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania