Pokaż listęUkryj listę

Creso Rozdział IX: Dan

- Sprawa jest całkiem prosta – zaczęła Mailena. – Przepowiednia się spełnia, mamy dwójkę dzieci z Creso, tylko jedno porwał Gesag. Specjalny patrol Nedem przeszukuje Jerun i Ninas, aby ją odnaleźć. Natomiast ty jesteś nam potrzebny, aby nauczyć Vaneskę werbalnego ligickiego – zakończyła nienaturalnie szczerząc zęby.

 

Jednorożec zastanowił się przez chwilę.

 

- Co z tą drugą dziewczynką? – zapytał.

 

- Ma na imię Natasza – oznajmiła Florence. – Blondynka, niebieskie oczy, straciła pamięć.

 

Dan kiwnął głową na znak zrozumienia.

 

- Czy słyszeliście coś na temat Grace Mistletoe? – zapytał poważnie.

 

- Masz na myśli Phanene? O nikim innym o tym imieniu i nazwisku nie słyszeliśmy – rzekł Avoil.

 

Dan zerwał się z krzesła i oparł ręce o blat biurka.

 

- Chcesz mi powiedzieć, że ta Cresanka została jedną z nieumarłych?! – zawołał. Smok kiwnął głową. Dan opadł z powrotem na krześło, jakby był kompletnie wykończony i westchnął. – Dobrze zrobiłem, nie stając się śmiertelnikiem. Teraz przez następne wieki mogę pokutować za niedopilnowanie tego dziecka – jego oczy pokryła warstwa łez. – Gesag porwał Grace dwanaście lat temu. Myślałem, że zostawiłem ją w bezpiecznym miejscu, lecz on i tak ją znalazł.

 

- Jak działa to miejsce? – zapytała Vanessa, aby odwrócić jego uwagę od przykrych wspomnień. – To jest jakiś mały świat?

 

Dan zaśmiał się lekko, po czym wstał i zaczął się przechadzać.

 

- Za pomocą ligickiego nie jesteśmy w stanie stworzyć wymiaru, który mieściłby się na przykład w kieszeni. Gdy wszyscy przeszliście przez ten portal, zostało na was nałożone zaklęcie pomniejszające. To miasteczko znajduje się na samym środku łąki, na której przed chwilą byliście. Żeby nikt przez przypadek nie rozdeptał tego miejsca, na jego granicę nałożyłem barierę i wszystko jak widać działa oraz nie pobiera ode mnie zbyt dużo energii.

 

- Danie, a czy wybierzesz się z nami do Edofield? – spytała Mailena. – W końcu ludzie tutaj żyją sobie spokojnie, a ty nie musisz się o nich martwić. Ligicki, jeżeli dobrze pamiętam, działa na odległość.

 

- Jak najbardziej się z wami wybiorę – odpowiedział jednorożec. – W końcu nie mam nic do stracenia.

 

* * *

 

Natasza oraz Dessa zajechały do miasta we Flulece – Lopoli. Fioletowowłosa powiedziała dziewczynce, że zanim zajechała do Hewidy, to właśnie tam mieszkała.

 

- Mam tam sporo ukrytych pieniędzy, a przy okazji zrobi się coś z tą twoją ręką – powiedziała jej.

 

Dostanie się do Lopoli zajęło im dwa dni. Na miejscu wszędzie panowało wielkie poruszenie. Dessa podeszła do stojącej niedaleko staruszki.

 

- Co się stało, że wszyscy się tak ożywili? – zapytała ją.

 

- Z Esmeli wydostał się jednorożec, co nas dwanaście lat temu ratował przed zarazą – odpowiedziała jej starsza kobieta. - Mówił podobno, że do Edofield się wybiera.

 

- Ah, to wspaniała nowina – stwierdziła Dessa, uśmiechając się. – Dziękuję i miłego dnia.

 

Staruszka pomachała jej na pożegnanie, a fioletowowłosa powróciła do dziewczynki.

 

- Dan Mide, ostatni jednorożec, jedzie do Edofield – przekazała Nataszy. – Sam z siebie by Gugee nie opuścił, więc musiał spotkać kogoś z przepowiedni.

 

- To prawdopodobnie Vanessa – stwierdziła blondynka. – Ona razem ze mną się tutaj dostała.

 

- Zatem załatwimy ci na szybko uzdrowiciela, o ile go znajdę, wezmę pieniądze i zjemy w końcu coś innego niż owoce – oznajmiła Dessa. – Nie żeby coś, tak naprawdę są pyszne i w ogóle, ale jednak lubię mięso, bardzo lubię, a wino to jest pierwsza klasa. Mam na myśli uhm.. tak trochę, nie żeby się upić, czy coś – odchrząknęła. – Nieważne. Załatwmy na razie to, co mamy załatwić.

 

Dessa zaczęła iść, a Natasza podążyła za nią. Zaszły aż na stary, mały cmentarz na obrzeżach miasteczka. Wyglądał całkiem miło ze względu na ilość kwiatów oraz zadbane nagrobki. Niestety nie cały cmentarz tak wyglądał. Dotarły do miejsca, gdzie groby były już podupadłe. Fioletowowłosa podeszłą do nagrobka z całkiem wytartymi napisami i kucnęła za nim. Natasza podeszła tam. Okazało się, że w tylnej części nagrobka znajdowała się skrytka, z której Dessa wyciągnęła woreczek z brzęczącą zawartością. Tutejsze pieniądze.

 

- Znasz walutę w Capranie? – zapytała fioletowowłosa. Dziewczynka pokręciła przecząco głową. – Masz miedź, brąz, srebro, złoto i platynę. Jednostka nazywa się munty, Brąz jest wart pięć muntów, miedź jeden, srebro dziesięć, złoto dwadzieścia, a platyna pięćdziesiąt. Całkiem prosta sprawa. We Flulece za wszystko płacisz jak leci, ale na przykład w Ninas, Drimitchce, Dalgi oraz Filkerk bardzo lubią się targować.

 

Dessa zamknęła skrytkę, po czym opuściły cmentarz. Następnie fioletowowłosa poprowadziła Nataszę ulicami miasteczka aż pod drzwi nieznanej jej knajpy.

 

- Nigdzie indziej w Lopoli, ba, w całej Flulece nie pojesz sobie tak dobrze jak u Diablara – rzekła podekscytowana Dessa. – Chodźmy.

 

Kobieta zaciągnęła Nataszę do środka. Ich oczom ukazało się bardzo przytulne wnętrze w kolorach brązu. Usiadły przy jednym z stolików przy oknie i zamówiły danie dnia, czyli kotlet schabowy, ziemniaki i surówkę z marchewki. Wszystko to zjadły ze smakiem. Po skończonym posiłku Dessa za wszystko zapłaciła dwoma srebrnymi monetami. Dwadzieścia muntów.

 

Gdy tylko opuściły lokal, do ich uszu dobiegły krzyki ludzi. Każdy rzucał się, aby znaleźć jakieś schronienie.

 

- Granabil – stwierdziła fioletowowłosa. – Gdyby to byli zwykli nieumarli, to by nie było takiego popłochu – westchnęła. – No i nie naprawiłyśmy ci tej ręki. Trudno, musimy uciekać jak najszybciej.

 

Dessa złapała dziewczynkę za rękę, aby się nie zgubiła. Pobiegły między tłumem w kierunku tygrysa. Ten czekał na nie niewzruszony rozgrywającą nie niedaleko sceną. Obydwie czym prędzej na niego wsiadły i ruszyły w kierunku Edofield.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania