Pokaż listęUkryj listę

Creso Rozdział XLIV: Tron

Vanessa, Avoil, Mailena, Lalessa i Aaron powrócili do obozu w Morte. Droga była spokojna, więc długo im to nie zajęło. W obozie zaś był spory ruch. Pewnie za niedługo mieli wyruszyć, aby skonfrontować się z Moderniteit. Niedaleko Vanessa zauważyła Jessicę. Dziewczynka zsiadła z konia i podbiegła do zabójczyni.

 

- Jak poszło u rusałek? – zapytała.

 

Kobieta jedynie przewróciła oczami.

 

- Masakra – oznajmiła. – Prawie mnie utopiły! Ja pływać nie umiem. Nie zgodziły się, ale z nimi to podobno nic nie wiadomo.

 

Nim dziewczynka zdążyła cokolwiek powiedzieć, Jessica odeszła. Vanessa zrozumiała, że zabójczyni nie jest chętna do rozmowy i wróciła do grupy. Akurat podeszła do nich Ellie w asyście Leali. Mroczna elfka wyglądała przy niej niczym groźny pies, będący w stanie rzucić się na każdego, kto chociaż krzywo spojrzy na niższą elfkę.

 

- Jak poszło z demonami? – zapytała Ellie.

 

- Słabo – westchnęła Lalessa. – Są jednak plusy. Władcą demonów jest George Glorgersk i nie był chętny nawet z nami rozmawiać. Jego córka była milsza i zdradziła nam, że zbroja, broń i inne rzeczy Zachodu są prawdopodobnie z berylu lub nim pokryte. Mamy tarcze z berylu.

 

Ellie rozpromieniła się na tą informację.

 

- Świetnie się składa, bo my od Buferanów otrzymaliśmy cały arsenał broni z niego – oznajmiła.

 

- Wiecie, co się stało z Light i Dark? – wypaliła nagle Vanessa.

 

Elfka jedynie wzruszyła ramionami.

 

- Rozpłynęły się w powietrzu, po tym jak zabrały nas z Tronu – wyjaśniła Lealia.

 

Następnie elfki odeszły. Grupa zsiadła z konii i oddała je w odpowiednie ręce.

 

- Dlaczego tak nagle zapytałaś o wersje Luny? – zapytał Avoil.

 

- Dalej zamierzam szukać Nataszę – przypomniała dziewczynka.

 

Mailena pokiwała ze zrozumieniem głową.

 

- Rozumiem cię – objęła ramionami Lalessę i smoka. – Nie wyobrażam sobie życia bez tych moich głupków.

 

Przygotowania do walki trwały w najlepsze. Po kilku godzinach znaczna większość obozu wyruszyła w drogę. Całą armią dostali się do Artharoth – kraju leżącego najbliżej Tronu. Tam mieli zagwarantowany transport na wyspę. Czasowo wszystko było dopięte przez Dorlena na ostatni guzik. Dobili do północno-zachodniego brzegu Tronu. W tym miejscu rozbili też obóz. Nie musieli długo czekać, gdy do Dorlena dotarł list. Moderniteit stawiało sprawę prosto: albo opuszczą wyspę, albo będą musieli stanąć do walki. Odpowiedź była oczywista.

 

Rozpoczął się przydział rynsztunku. Vanessa stanęła w kolejce. Już prawie była jej kokej. Zauważyła, że przygotowania nadzoruje Dorlen wraz z Elvisem. Nagle ktoś wyciągnął ją z kolejki.

 

- Dziecko, co ty robisz? - Lalessa mocno ją przytuliła. - To nie twoja walka.

 

- Jest moja - rzekła dziewczynka. - Jeśli wygramy, to zostanie mi tylko znaleźć Nataszę.

 

- Jeśli tutaj zginiesz, nie będziesz miała choćby szansy, żeby ją zobaczyć - zauważyła Mailena. - A co z twoją rodziną? Na pewno kogoś masz.

 

Vanessa zacisnęła zęby. Mailena miała rację.

 

- Masz tylko trzynaście lat - zaczął Avoil. - Przed tobą całe życie.

 

- A Mailena? Ona ma tylko siedemnaście - zaoponowała dziewczynka.

 

- Tak jak wcześniej mówiłam, bez tej dwójki koło mnie nie widzę świata - oznajmiła dziewczyna. - To mój świat, moi przyjaciele. Wolę zginąć razem z nimi w walce, niż pozostać sama.

 

Avoil zacisnął usta w prostą linię. Widać było, że nie podobał mu się ten pomysł.

 

- Zostając tutaj, nie będziesz bezużyteczna - dodała Lalessa. - Jest wiele rzeczy, w których możesz pomóc. O nas nie musisz się martwić, poradzimy sobie. Mamy znacznie większe doświadczenie - ucałowała Vanessę w czoło i uśmiechnęła się smutno. - Wrócimy, obiecuję ci to. Jeszcze się spotkamy.

 

- Dziękuję, że zawsze przy mnie byliście - oznajmiła dziewczynka, po jej policzkach spłynęło kilka łez.

 

Bez nich nigdy nie poradziłaby sobie w Capranie.

 

- Mała, to nie koniec - Mailena starła jedną z jej łez i się uśmiechnęła. - Nie tak łatwo pozbyć się szkodników takich jak my. Jesteśmy niczym karaluchy. Myślisz, że się nas pozbyłeś, a my powracamy.

 

- Oby tak było - wyszeptała Vanessa i przytuliła ich wszystkich.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania