Pokaż listęUkryj listę

Creso Rozdział XXI: Podróż

Natasza wróciła do domu Dylazi. Ledwo zamknęła drzwi, a już rozległo się pukanie w nie. Dziewczynka westchnęła poddenerwowana i otworzyła drzwi. Stał za nimi młody mężczyzna o jasnobrązowych włosach i bystrych, błękitnych oczach. W ręku trzymał jakiś zwój. Przepchnął się obok dziewczynki, dostając się do środka.

 

- Lalessa Usubra! – zawołał.

 

- Co za niewychowany gość! – pomyślała dziewczynka.

 

- Gdybyś się zapytał o nią, to bym po nią poszła, a nie drzesz się na cały dom! – powiedziała już głośno i uderzyła mężczyznę w potylicę. Ten złapał ją za rękę i już chciał ją unieruchomić, lecz Natasza była szybsza. Przywołała wiatr, który zwalił go z nóg. Nauczyła się tego od Grace, zanim wyjechała na Piekielne Pustkowia. – Kim ty w ogóle jesteś?

 

- Rafael! – usłyszała za sobą Lalessę.

 

Dziewczynka odwróciła się w jej stronę. Veranderanka zbiegła po schodach, a tuż za nią Florence.

 

Rafael zmierzył Lalessę wzrokiem.

 

- Widzę, że robienie wszystkiego, by nie przypominać siostry wychodzi ci na dobre – stwierdził. – Opaliło cię tak przez te wszystkie lata, czy ktoś ligickim ściemnił ci skórę?

 

Lalessa jedynie przewróciła oczami na jego słowa. Veranderanin podał jej zwój.

 

- Potrzebujemy Nedem w Acreli natychmiast – oznajmił.

 

- Nedem nie żyje – odparła Lalessa.

 

- Jak to?! Przecież stoi właśnie przede mną!

 

- Spokojnie, duchów nie widzisz – rzuciła Nataszę.

 

Lalessa spojrzała na Florence. Ta skinęła głową.

 

- O to Florence Usubra – Veranderanka wskazała na swoją siostrę. – Król Królestwa Acreli.

 

- Czyli jednak się ciebie nie pozbyli – westchnął zrezygnowany Rafael. – Tak czy inaczej teraz nie mamy dowódcy, a Gesag wypowiedział nam wojnę!

 

- Nie prawda – rzekła Florence. – Mamy i to tego z przepowiedni.

 

- Świetnie – odparł. – Ja już jadę. Atak odbędzie się z terenów Krody. Jeszcze nie wiemy gdzie. Wyślę wam gońca o położeniu armii.

 

Rafael ukłonił się Florence, po czym wyszedł z budynku.

 

W taki sposób dowiedzieli się o wojnie?! Do Nataaszy wciąż to nie docierało. Przecież dopiero co się dowiedziała, że jest czarodziejem, a już miała się zmierzyć z Gesagiem?! To za szybko. Zdecydowanie za szybko.

 

- Avoil! – zawołała Florence. Zaraz potem smok pojawił się u wejścia do kuchni. – Piszesz list do Dana. Wiem, że słyszałeś wszystko. Jessica go później dostarczy.

 

- Paniusiu, nie rozstawiaj nas po kątach – odezwała się zabójczyni.

 

- A macie jakiekolwiek pojęcie na temat prowadzenia wojny? – Jessica milczała. – No właśnie. Wyruszamy jutro. Lalessa, zbierz wszystkich i to jak najszybciej.

 

Lalessa odeszła bez słowa.

 

- A co z Kade'em? – zapytała Natasza.

 

Florence unisła brew w zdziwieniu.

 

- Jak to co z nim? – spytała. – Jedzie z nami.

 

- Ale to przecież dziecko.

 

- Ty też jesteś dzieckiem.

 

- Nawet jeśli, to co innego! Ja próbuję wrócić do domu i odzyskać pamięć, a on... Dopiero wydostał się z jakiegoś obozu karnego. On prawie jest w domu.

 

- Nie będzie walczył. Przyda nam się czegoś innego. Potem go odeślemy do jakiegoś miasta.

 

- Do czego ma się niby przydać?

 

- Zobaczysz. Teraz przygotuj się do drogi.

 

* * *

 

Ellie stała oparta o ścianę budynku poczty. Włosy miała związane w gruby warkocz i założyła ciemny płaszcz. Przed chwilą wraz z Dahrei przekroczyły granicę Wschodu z Północą. Mroczna elfka od razu chciała dostać się na pocztę. Ellie została na zewnątrz. Elfce strasznie się nudziło. Dahrei siedziała tam już dobre pół godziny. Co ona historię swojego życia spisywała? Co mogło tyle trwać.

 

W końcu mroczna elfka wyszła na zewnątrz.

 

- No nareszczcie! – Ellie złączyła ręce jak do modlitwy w podzięce. – Co tak długo? Do kogo to?

 

- Nie twoja sprawa – odparła Dahrei.

 

Elfka uniosła ręce w geście kapitulacji.

 

- No dobrze, zatem co teraz?

 

- Pociąg mamy za jakieś dwadzieścia minut.

 

- Pociąg? – Ellie nie miała pojęcia o czym mówiła mroczna elfka.

 

- Ach, no przecież nasza księżniczka nie bywała nigdy na Północy – Dahrei ułożyła dłoń na biodrze. – Chodź, to zobaczysz – elfka spojrzała na nią podejrzliwie. Mroczna elfka przewróciła na to oczami, złapała Ellie za dłoń i zaczęła ją prowadzić. – Nie masz czego się obawiać. Nie wrzucę cię przecież pod tory.

 

Chwilę później były ju zna stacji. Ellie oglądała wszystko z zachwytem. To prawda, że elfka nigdy nie była na Północy. Jeszcze przed jej narodzinami doszło do podziałów wśród elfów. Jej lud oraz rodzina przeniosła się z Odele na należące do nich tereny, czyli do Krody i Morte. Ellie również rzadko podróżowała. To aż wydawało się dziwne, patrząc po tym, że liczyła sobie już dziewięć wieków.

 

Niewiele później przybyła maszyna. Lokomotywa na przedzie wypuszczała kłęby dymu. Ellie, gdyby tylko mogła, obejrzałaby pociąg z każdej możliwej strony. Niestety Dahrei zaciągnęła ją do odpowiedniego wagonu. Zajęły tam miejsca.

 

- Kiedy to powstało? – zapytała mroczną elfkę Ellie.

 

Dahrei zastanowiła się przez chwilę.

 

- To od Cresańczyków – oznajmiła w końcu. – Nie pamiętam kiedy dokładnie. Teraz pociągów jest sporo i to na całej Północy.

 

Ellie pokiwała ze zrozumieniem głową.

 

- Co mam zrobić, aby ruszyło? – zapytała.

 

- Ty nic. To jest jak z wozem i woźnicą. Tylko tutaj masz wiele wozów i nie ciągną ich konie.

 

Ellie ponownie pokiwała głową i oparła się o oparcie siedzenia.

 

- Dlaczego w ogóle nosisz nazwisko Dahrei? – zapytała nagle. – Twoja mama to Kieran. To nazwisko na większe znaczenie nawet po podziale.

 

- Nie chcę mieć nic wspólnego z ciotką – odparła. – Ona nas doprowadziła do takiej sytuacji.

 

- Ciotka? Czekaj, Amanda Kieran to nie twoja mama?

 

Mroczna elfka pokręciła przecząco głową.

 

- Nie, jej młodsza siostra, Miranda Kieran nią była. Po odsunięciu Amandy od władzy, próbowała nas otruć i... raczej jej się udało. W sensie od zawsze to robiła. Nawet w taki sposób, aby było wiadome, że to ona. Jednak trucizna, od której zginęli moi rodzice była... była inna. Nie ta, której Amanda używa. Potem koronacja... To była jedna wielka masakra. Wybrali mnie, a potem Gesag na nas najechał – w jej oczach pojawiły się lzy. Czym prędzej je starła. – Odele było ogarnięte chaosem. Nikt, dosłownie nikt nie mógł być na to gotowy.

 

Ellie przytuliła mocno Lealię. Mroczna elfka z początku spięła się nieco na ten gest, lecz odwzajemniła uścisk.

 

- Może Luna coś na to poradzi, pomoże ci – zasugerowała Ellie.

 

- Oby. Nadzieja umiera ostatnia.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania