Creso Rozdział XXIII: Bitwa
Grace i Jessica szły przez las całe ubrane na biało. Według zabójczyni dostanie się do Gesaga i zabicie go miało być proste. Oby miała rację. Grace nie spieszyło się do umierania. Do ich uszu dobiegł dźwięk trąby. Walka się rozpoczęła. Jessica pokazała Grace, aby się pospieszyła. Śnieg trzeszczał pod ich butami. Niestety nie mogły się teleportować na miejsce, ponieważ Grace nigdy tam nie było. Opcja lotu też odpadała. Od razu zostałyby zauważone. Pozostała im piesza wędrówka i trzeszczący biały puch. Przynajmniej były już niedaleko. Dotarły do Zgórza, na którym obozowała armia przeciwnika. Jessica pokazała Grace, aby się zatrzymała. Sama zaś podeszła pod granicę lasu. Po chwili wróciła z uśmiechem na ustach.
- Tak jak myślałam – wyszeptała. – Gesag został. Stoi na tym wzgórzu dumny jak król i ogląda. Zajdziemy go od tyłu, ty coś zrób tą magią, żeby go przytrzymać, a ja załatwię resztę.
Grace skinęła głową na znak zgody. Zabójczyni odwróciła się plecami do kobiety i zrzuciła płaszcz. Skrzydła Jessici były spięte szerokim pasem, aby jak najciaśniej przylegały do jej ciała. Wyglądało to na bolesne. Grace zrozumiała, że zabójczyni chce od niej, żeby poprawiła pas. Wykonała to najdelikatniej jak się tylko dało. Jessica zagryzła rękaw swojego swetra, ale nie wydała żadnego dźwięku. Po wszystkim zabójczyni założyła płaszcz. Poszły dalej.
Na wzgórzu umiejscowiły się w dogodnym miejscu i przeszły do działania. Grace stworzyła fioletowe łańcuchy, które oplotły ręce i nogi Gesaga. Zaskoczony Władca Nieumarłych zaczął oglądać się za sprawcą. W tym momencie Jessica się na niego rzuciła i wbiła mu sztylet prosto w gardło. Gesag padł na śnieg. Zabójczyni wyciągnęła broń z ciała i spojrzała na niego oniemiała. Grace również to zauważyła. Broń była czysta. Nie było na niej ani kropli krwi. Zbyt późno zareagowały. Łańcuchy Grace w jednej chwili popękały. Gesag posłał Jessicę na drzewo. Uderzyła tyłem. Na pewno połamała skrzydła. Grace za pomocą superszybkości dotarła do niej. Teleportowała je gdziekolwiek. Wylądowały niedaleko miejsca na ognisko. Grace zobaczyła tam Vanessę i Mailenę podające broń do Veranderanów, którzy ją gdzieś zabierali. Kobieta czym prędzej podeszła do Maileny. Dziewczyna ubrana była w skórzaną zbroję.
- Gdzie jest Natasza? – zapytała Grace.
Mailena zaskoczona wypuściła trzymany miecz.
- Nie wiem – oznajmiła. – Elvis dopuścił ją do walki. Mnie i Vanessy nie. Co do mnie to poparł go jeszcze Avoil! Co się w ogóle stało?
- Gesag to Phanene, jestem tego pewna. Potrzebuję Nataszy, aby go zniszczyć.
- Wyślij tam mnie i Vanessę. Zatrzymamy go tam, aby nie ruszył do walki, a ty znajdź Martina. On będzie wiedział, gdzie jest Natasza.
- Jesteś pewna?
Mailena kiwnęła głową. Wzięła do ręki miecz i taki sam podała Vanessie. Potem Grace złapała obie za ręce i teleportowała na miejsce. Czym prędzej wróciła i pobiegła do Elvisa, aby złapać tam Martina.
* * *
Grace teleportowała je niedaleko Gesaga. Mailena pokazała Vanessie, aby na razie pozostała z tyłu. Sama zaś wyszła do przodu i uniosła miecz.
- Gesag! – zawołała.
Władca Nieumarłych odwrócił się w jej stronę i uśmiechnął się przebiegle. Vanessa po raz pierwszy ujrzała Gesaga. Nie wyglądał jakoś staro. Nie wyglądał nawet na ojca Mailena. Zupełnie jakby czas się dla niego zatrzymał. Coś rzeczywiście było z nim nie tak. W końcu był Phanene. Dziewczynka niewiele wiedziała na ich temat. Słyszała jedynie o ich niezwykle potężnej magii.
- No i kto tutaj dotarł?! – Gesag rozpostarł ramiona. – Moja własna córka zechciała mnie zobaczyć!
- Nawet mnie tak nie nazywaj – odparła Mailena chłodno i zaatakowała. – Dla mnie jesteś martwy!
Gesag stworzył z szarej energii coś, co przypominało miecz. Z łatwością odbijał zadawane przez dziewczynę zaciekłe ciosy. Nawet się nie wysilał. Miecz poruszał się tam, gdzie Gesag wskazał ręką. Był wręcz znudzony tą walką.
- Co się stało z twoją magią, dziecko? – zapytał nagle.
W tym momencie Mailena się zawahała. Gesag to wykorzystał i ciął ją w prawy bok. Dziewczyna złapała się za zranione miejsce. Władca Nieumarłych stworzył łańcuchy, które ściągnęły Mailenę na ziemię.
Vanessa nie myślała nad tym co robiła. Uniosły dany jej miecz i ruszyła na Gesaga. Władca Nieumarłych nie spodziewał się jej.
Dziewczynce aż udało się uderzyć go z biodro. Tuż po tym Gesag ciął ją po udzie. Rana była długa i płytka. Dziewczynce w pierwszej chwili napłynęły łzy do oczu. Zebrała się w sobie. Teraz musiała odwrócić uwagę Gesaga od Maileny. Stanęła gotowa do walki. Władca Nieumarłych wręcz zaśmiał się na ten widok. W jednej chwili pozbawił ją broni. Tuż po tym Vanessa straciła równowagę. Gesag złapał ją za włosy i gdzieś teleportował. Vanessa próbowała się wyrwać. Nic to nie dało. Gesag, wciąż trzymając ją za włosy, zaczął ciągnąć dziewczynkę po ziemi. Vanessie udało się ujrzeć dokąd – Kanion. Byli tuż nad urwiskiem. Władca Nieumarłych trzymając dziewczynkę za gardło, uniósł ją. Vanessa kopała i szarpała się jak tylko mogła. Nawet paznokciami próbowała zranić jego rękę. Gesag zaś nie był tym choć trochę poruszony. Zamachnął się i wrzucił dziewczynkę do kanionu.
Vanessa krzyczała. Czuła pęd powietrza na swoich plecach. Wiatr huczał jej w uszach. Była przerażona, a bezwład jeszcze go wzmacniał. Nagle wylądowała na czymś z impetem. Na chwilę ją przydusiło. Jednak dalej żyła! Aż ciężko było jej w to uwierzyć. Obróciła się i zobaczyła na czym wylądowała. Było to ogromne stworzenie pokryte brązowo-pomarańczowymi łuskami i posiadało wielkie skrzydła. Smok! Avoil właśnie uratował jej życie!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania