Creso Rozdział XXVI: Zachód
Tuż po tym jak Light i Dark teleportowały Ellie oraz Lealię, dowłownie rozpłynęły się w powietrzu. Ellie nie miała pojęcia, co to oznaczało. Przestały istnieć? Przeniosły się gdzieś? Niezależnie od tego oczywistym było, że Zachód wykorzystał śmierć Luny. Po tylu latach wciąż dążyli do wytępienia magii w Capranie. W tym momencie elfkę uderzyła pewna myśl. Oniemiała usiadła pod najbliższym drzewem. Lealia spojrzała na nią zdziwiona i przysiadła obok.
- Co jest? – zapytała mroczna elfka.
- Skoro Zachód ruszył, to dotrą do Steenkool – wymamrotała Ellie. – Tam jest cała moja rodzina! Co jeśli ich wybiją jak kaczki?
Lealia objęła ją ramionami.
- Spokojnie, pojedziemy tam jak najszybciej. Na razie nie masz czym się zbytnio martwić. Jakby kto z Zachodu odważyłby się zapuścić na południową część Ninas? Szczególnie koło Lengte? Mam nadzieję, że Gesag już nie żyje. Nawet jeśli, to są bezpieczniejsi u niego niż u Moderniteitczyków.
Ellie w podzięce za słowa otuchy przytuliła się do mrocznej elfki. Lealia znów zareagowała podobnie jak w pociągu.
- Nie przeszkadza ci jak tak robie? – zapytała elfka.
- Nie – odparła spokojnie mroczna elfka. – Po prostu mnie tym zaskakujesz.
Lealia przyciągnęła do siebie Ellie, a ta wtuliła się w jej klatkę piersiową.
* * *
Natasza obudziła się na zimnym, metalowym podłożu. Powoli dochodziło do niej to, co się wydarzyło. Wepchnęła Vanessę do dziury. Mogła za nią wskoczyć, ale tego nie zrobiła. Bała się powrotu. Co jeśli jej wspomnienia nie wrócą i nie będzie w stanie nikogo rozpoznać? Tutaj miała przyjaciół. Oni ją znali, a ona ich. Czuła się z nimi bezpiecznie. Może i Vanessa nie chciała wracać bez niej, ale teraz nie mogła nic na to poradzić. Po tym jak portal się zamknął, Natasza została sama z żołnierzami Zachodu. Walczyła, bo co innego miałaby zrobić? Może udałoby jej się uciec, gdyby lepiej kontrolowała swoją magię. Ba! Gdyby potrafiła, to by się stamtąd po prostu teleportowała. Niestety jeden z żołnierzy zaszedł ją od tyłu i sparaliżował. Nie pamiętała momentu, w którym straciła przytomność. Tak czy inaczej wylądowała w tym ciemnym miejscu.
Pomieszczenie było spowite w półmroku. Natasza podniosła się z ziemi i zrobiła kilka kroków w przód. Nagle się z czymś zetknęła. Zaświeciło zielonym światłem, po czym kopnęło ją prądem. Nieważne, w którą stronę by poszła, sytuacja była taka sama. Była uwięziona. Jej klatka rozciągała się między metalową kontrukcją o kształcie sześcianu. Nie mogła nic zrobić. Z braku zajęcia położyła się na ziemi.
Nie wiedziała ile minęło czasu, gdy do pomieszczenia wpadło światło słoneczne. Do środka weszli jakaś kobieta i mężczyzna. Kobieta czym prędzej podbiegła do konstrukcji sześcianu i coś zaczęła przy niej robić. Po chwili weszła do sześcianu, złapała Nataszę za nadgarstek i wyproadziła ją z niego. Następnie kobieta pokazała dziewcynce, aby zachowała ciszę. Cała trójka opuściła pomieszczenie. Okazało się, że byli na wielkim statku transportowym, który stał w porcie. Nieznajomi poprowadzili ją tak, aby mogli opuścić pokład niezauważeni. Niestety ktoś ich zauważył i wszczął alarm.
- Biegnij za nami – rozkazała kobieta.
Zaczęli uciekać. Na wyjściu z portu czekało już na nich kilkunastu strażników. Natasza stworzyła barierę, którą odsunęła strażników, torując im drogę. Kobieta posłała jej spojrzenie pełne zaskoczenia.
Uciekli bocznymi uliczkami, których układ nieznajoma dwójka musiała znać na pamięć. Weszli do opuszczonego budynku. Tam kobieta przybiła piątkę z mężczyzną.
- W końcu jakiś sukces – rzekła ucieszona, po czym zwróciła się do Nataszy. – Za co zamknęły cię te świnie?
Dziewczynka spojrzała na nich podejrzliwie.
- Skąd mogę wiedzieć, że mogę wam zaufać? – zapytała.
- Bo właśnie cię wyciągnęliśmy z więzienia? – zauważył mężczyzna. – Czy to czegoś nie udowadnia?
- Oczywiście, bo przecież teraz oddam w twoje ręce swoje życie. Podasz mi chusteczkę, a ja powierzę ci wszystkie sekrety.
- Jak chcesz, to możesz tam wrócić.
- Florian! – powiedziała oburzona kobieta. – Odpuść.
- Odpuść? Co ja mam niby odpuścić? Znalazła się panienka ze Starego Kontynentu. Małolata zachowuje się, jakby sama dała radę się stamtąd wydostać!
- Według mnie poradziłaby sobie – stwierdziła kobieta.
Florian spojrzał na nią zdziwiony. Kobieta uniosła prawą brew.
- Jakim niby cudem, skoro to zwykłe dziecko? – zapytał.
- To ona przecież stworzyła tamtą barierę – odparła kobieta.
Mężczyzna spojrzał najpierw na Nataszę, a potem na swoją towarzyszkę. Dopiero wtedy dziewczynka zauważyła, że białka jego oczu były czarne.
- A to nie byłaś ty? – spytał.
- A od kiedy ja się na magii znam? – sama taka sugestia wydawała się być absurdem. – Rozumiem, że mógłbyś tak pomyśleć, gdybyśmy się długo nie widzieli, ale dopiero co uciekliśmy z Baster!
- Baster? – włączyła się Natasza. – To ten dziwny obóz, prawda? – kobieta skinęła głową. – To musieliście spotkać moją przyjaciółkę.
- Mówisz o tej Charlie? – zapytał Florian.
- Nie... Znaczy tak! Tak naprawdę nazywa się Vanessa. Luna ją tam wysłała.
- Alice, tak teraz się zastanawiam... czy my dobrze zrobiliśmy, zostając?
- Bardzo dobrze zrobiliśmy – rzekła kobieta bez cienia zawachania.
- Co my teraz z nią zrobimy?
- Wezmę ją do siebie.
- Czy ja mam tutaj cokolwiek do powiedzenia? – zapytała Natasza.
- Nie bardzo – oznajmiła Alice. – Jako osoba posługująca się magią, będą cię ścigać po całym Zachodzie. Na sto procent mają twoje zdjęcia i zrobią z ciebie kryminalistkę.
- Mam trzynaście lat i jestem niska jak krasnolud – zauważyła dziewczynka.
- Nie szkodzi. Oni znajdą sposób. Teraz jesteśmy twoimi jedynymi sojusznikami. Należymy do tutejszego Ruchu Oporu.
Natasza pokiwała ze zrozumieniem głową.
- Dobrze – rzekła. – Zatem nie mam innego wyboru.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania