Pokaż listęUkryj listę

Creso Rozdział XXXIII: Uczucia

Dotarli do Morte. Ellie niezmiernie cieszyła się na myśl o ponownym spotkaniu swojej rodziny. Po drodze grupa znalazła Davisa, Dylazi i Martina, którzy potwierdzili historię z jaskinią. To spotęgowało gniew Grace. Było pewne, że gdy kobieta spotka tą całą Dorce, to nie obejdzie się bez zamieszek.

 

Obóz elfów w Morte był tak naprawdę spory miasteczkiem ukrytym wśród drzew oraz przed oczami wrogów. Władzę nas tym kawałkiem ziemi posiadał najstarszy z braci Ellie. Resztę państwa miał otrzymać dopiero po objęciu tronu. Jemu jak najbardziej pasował taki stan rzeczy, ponieważ dużo podróżował. Prawdopodobnie zwiedził już całą Capranę.

 

W obozie Ellie od razu podeszła do jednego z członków gwardii królewskiej i poprosiła o spotkanie w Dorlenem. Elf ją rozpoznał i kazał całej grupie podążyć za nim. Zaprowadził ich do jednego z mniejszych domków. Nic nie wskazywało na to, że przebywała tam głowa królestwa. Weszli do środka. Zastali tam Dorlena pochylonego nad mapą Caprany Właściwej. Był on wysokim, barczystym elfem. Jego siwe włosy spięte były w niskiego kucyka. Posiadał też błękitne oczy z tym samym ciekawskim błyskiem, co te należące do Ellie. Naprzeciwko niego przy stole siedziała królowa Krody, jego żona, Morgan. Pomimo wielu siwych pasm, jej włosy wciąż posiadały swój naturalny, kasztanowy kolor.

 

Przy ich wejściu żadne z nich nie uniosło wzroku.

 

- Marcusie, nie mam teraz czasu – oznajmił Dorlen.

 

- Panie, masz gości – rzekł strażnik.

 

Król Krody spojrzał w stronę grupy, a jego oczy rozszerzyły się w zdziwieniu.

 

- Przybyli Ellie Marie Chia, Lealia Dahrei, Dan Mide oraz ich towarzysze – gwardzista ukłonił się i opuścił pomieszczenie.

 

Ellie podeszła do Dorlena, a on mocno ją wyściskał.

 

- Dobrze was znowu widzieć – powiedziała księżniczka, po czym puściła tatę i przytuliła mamę.

 

- Ciebie też – oznajmiła Morgan.

 

- Gdzie bliźniaki i David?

 

- Za niedługo przyjadą – Dorlen uśmiechnął się uspokajająco.

 

- Będziemy walczyć z Zachodem, prawda?

 

Morgan i Dorlen spojrzeli po sobie. Następnie mama Ellie opuściła budynek. Król Krody westchnął ciężko.

 

- Twoja matka boi się, że was straci – oznajmił. – Nie dziwie jej się. Może i przeżyliście już tyle lat, lecz dla rodzica największy ból to strata dziecka.

 

- Lecz jeśli nie zareagujemy, to zapukają pod nasze drzwi. Lepiej zrobić coś teraz, dopóki nie zdobyli za wiele. Zawsze możemy szukać wsparcia.

 

- Byliśmy już u demonów, a z Buferanami nawet kontaktu nie mogliśmy zdobyć.

 

- Nic dziwnego – stwierdziła Lealia. – Jakoś elfy nigdy z nimi nie miały dobrych stosu...

 

- Dahrei, naprawdę, po co się wtrącasz? – zapytał Dan. – Ty wiedzy nawet... - dostał z łokcia w brzuch od Grace.

 

- Nie słuchaj go – rzekła Grace. – Jest uprzedzony przez Wielką Wojnę.

 

Lealia pokiwała głową ze smutnym uśmiechem na ustach. Ellie zrobiło się żal mrocznej elfki. Przecież ona nic nie zrobiła!

 

- Spokojnie, Grace, wiem, że Dan może tutaj wiele zdziałać, więc nie zamierzam przeszkadzać – odwróciła się do Dorlena i dygnęła. – Dziękuję za okazany szacunek – powiedziała, zerkając kątem oka na Dana.

 

Następnie Lealia opuściła ich. Ellie nie podążyła za nią. Została na nudnej i bezefektownej naradzie.

 

Gdy tylko ta się skończyła, poszła szukać mrocznej elfki. Niestety nie mogła jej nigdzie znaleźć. W pewnym momencie spotkała swoją mamę. Zapytała ją, czy nie widziała Leali.

 

- Skrabie, ona opuściła obóz wschodnim wejściem – odpowiedziała jej Morgan.

 

Później coś jeszcze dodała, lecz Ellie jej już nie usłyszała. Pobiegła we wskazanym kierunku. Nie wiedziała właściwie dlaczego. Gdzieś w głębi serca zależało jej na mrocznej elfce oraz na tym żeby została. Biegła na oślep. Nagle wpadła na coś, a raczej na kogoś. Lealia podała jej rękę, aby pomóc jej wstać. Ellie ją przyjęła i poczuła jak jakieś ciepło wpływa na jej policzki. Mroczna elfka już miała iść dalej, lecz księżniczka złapała ją za rękę, po czym puściła ją nieco speszona.

 

- Proszę cię, nie odchodź – zaczęła Ellie. – Jesteś potrzebna.

 

- W czym niby? – zapytała Lealia. – Ewidentnie mnie tutaj nie chcą. Dan jako jedyny otwarcie o tym mówi. Zresztą mam swoje problemy w Odele. Podaj choć jeden sensowny argument, który mnie przekona – Ellie spuściła głowę. – No właśnie.

 

Mroczna elfka zaczęła iść.

 

- Bo cię naprawdę lubię – oznajmiła Ellie. Lealia odwróciła się. – Nawet bardzo... To co chcę powiedzieć to... to, że ja... Ja cię kocham!

 

Widać było, że ta informacja wbiła w ziemię mroczną elfkę.

 

- Może i... - pokręciła przecząco głową. – Nie możemy. To niemożliwe.

 

Może jednak było. Przynajmniej Ellie tak myślała. Na razie było to zaledwie zauroczenie, lecz elfka wiedziała, że mogłoby by powstać z tego coś wspaniałego. Gdyby tylko dać temu szansę...

 

Ellie chciała już coś powiedzieć, lecz w tym momencie z krzewów wyszła Morgan. Obydwie elfki spojrzały na nią zaskoczone.

 

- Co się tak patrzycie? – zapytała Morgan, zerkając to na jedną, to na drugą. – Starej elficy nigdy nie widziałyście?

 

Ellie otrząsnęła się ze zdziwienia.

 

- Mamo, co ty tutaj robisz? – zapytała.

 

- Oglądam życie miłosne mojej jedynej córki – odparła. – Czasem trzeba interweniować, bo takie głupoty się dzieją. Ty – wskazała na Lealię. – Powiedz mi, dlaczego uważasz to za niemożliwe?

 

Mroczna elfka, szukając ratunku, spojrzała na Ellie. Elfka tylko wzruszyła ramionami. Nie wiedziała, co jej mama wymyśliła.

 

- Yhm... Jakby... No, pani Morgan, proszę tylko zerknąć – Lealia wskazała na siebie i Ellie. – Jak?

 

- Co? Że należcie do różnych ras? – zapytała Morgan. – Kogo to teraz obchodzi? Ważne chyba jest to, kim jesteś i jakie są twoje intencje. To tyle ode mnie – odwróciła się do Ellie. – Nieważne, co ojciec powie, ja Lealię za córkową wezmę – ruszyła z powrotem do obozu.

 

Między elfkami zapadła niezręczna cisza. Mroczna elfka wyglądała jakby wpadła w zadumę. Ellie zaś zaczęła dłubać butem w ziemi.

 

- Trwa wojna – odezwała się w końcu Lealia. – Śmierć przyjdzie po nas w tym samym momencie. Jeśli to mają być moje ostatnie dni, to chcę je przeżyć w pełni.

 

Ellie nie była pewna, co mroczna elfka miała na myśli. Wtedy Lealia zrobiła coś, czego elfka się nie spodziewała. Delikatnie złapała w swoje dłonie twarz Ellie, po czym pocałowała elfkę. Trwało to zaledwie chwilę. Ellie poczuła jak na jej twarz wpłynął rumieniec.

 

- Zostaję – oznajmiła Lealia i razem wróciły do obozu.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania