Creso Rozdział XXXIV: Zgoda
Mirabelle przeteleportowała całą grupę do Morte. Znaleźli się w elfickim miasteczku. Vanessa nie rozumiała, dlaczego to miejsce nazywano obozem.
- Znajdź Miriam – rozkazała dziewczynce Mirabelle.
Vanessa skinęła głową i ruszyła między budynki. Niestety prędko się zgubiła Miała wrażenie, że już po raz czwarty minęła ten sam budynek. Ulice były nienazwane, a kolorowe wzory na domach były do siebie bardzo podobne.
Minęło sporo czasu do momentu, gdy Vanessa znalazła nie Miriam, lecz Miroslavę, a raczej Miroslava ją.
- Gdzie ty się szlajasz? – rzuciła młoda wiedźma. – Już od dawna na ciebie czekają.
Nim Vanessa zdążyła się odezwać, Miroslava złapała ją za nadgarstek i poprowadziła do jednego z mniejszych domów. W środku weszły do salonu, na którego środku stał stół zawalony różnymi papierami, a po jego przeciwnych stronach siedzieli Miriam ze swoją filiżanką i potężny siwowłosy elf.
- No nareszcie – westchnęła Miriam i odłożyła filiżankę. – Dorlenie, to jest Vanessa, to dziecko, które sobie Luna upodobała. Jeśli potrzebujemy pomocy, to myślę, że jest na tyle kompetentna, że podoła zadaniu.
- Chwileczkę – wtrąciła się Vanessa. – Jakiemu zadaniu? Nie jestem w temacie. Po drugie Luna wysłała mnie na Zachód wbrew mojej woli.
Miriam przewróciła oczami. Natomiast Dorlen wstał i zaczął przechadzać się po salonie.
- Vanesso – zaczął. – Mamy zaszczyt poprosić cię, abyś pomogła nam ze zdobyciem sojuszników w nadchodzących walkach.
- Dobrze, zatem jaki jest plan? – zapytała.
- Część naszego planu dla ciebie dostępna – oznajmiła Miriam. – To na czym masz się skupić to pozyskanie dla nas sojuszników.
- To kogo mamy przekonać?
- Kogo tylko możemy, ale nie każdy się zgodzi do nas dołączyć.
- Szczególnie na elfickich warunkach – dodała Miroslava.
- Tak, szczególnie na takich warunkach – zgodziła się z nią Najwyższa Wiedźma.
Dorlen jedynie wzruszył ramionami.
- Ja nie widzę w nich problemu – stwierdził. – Jeżeli mają dowódcę, uznaję jego zwierzchnictwo nad nimi, lecz zawsze to ja jeastem ponad nim i podejmuję decyzje.
Vanessa nie zamierzała w to wnikać. Nie miała zbytnio wiedzy w tym temacie, a Dorlen wydawał się być dobrym przywódcą. Zresztą gdyby tak nie było, to Miriam raczej nie zdecydowałaby się do niego dołączyć.
- Od kogo zaczynamy? – zapytała i usiadła po lewej stronie Miriam.
- Jabarzy, demony, Buferani i rusałki – oznajmił Dorlen. – To ich wsparcia potrzebujemy.
- Może mi ktoś w skrócie wyjaśnić kim są, bo nigdy się z nimi nie zetknęłam?
- Demony to goście z wężami na plecach, Jabarzy to ludzie-giganci, rusałki topią ludzi, a Buferanów nikt nigdy nie widział – powiedziała Miroslava.
- W Bibliotece Kennisowskiej była jedna księga, w której było o nich trochę informacji – rzekł Dorlen. – Niestety była w zbiorze ksiąg poza użytkiem publicznym ze względu na dawne przymierze w Erze Pokoju. Tak czy inaczej została skradziona.
- Odnaleziono złodzieja? – zapytała Vanessa.
- Niestety nie. Podejrzewałem, że to Gesag, lecz po przeszukaniu Steenkool nic nie znaleziono.
Ciekawe o ilu jeszcze rzeczach na temat Gesaga Vanessa nie wiedziała. Nawet jeśli takie istniały, to teraz nie miały większego znaczenia.
- Są jakiekolwiek informacje na ich temat? – spytała.
- W „Wielkiej księdze legend" elfów jest jak do nich dotrzeć – powiedział ktoś. Vanessa natychmiast się odwróciła. W wejściu po salonu oparta o framugę stała czarnowłosa elfka. Vanessa pamiętała ją. Obok niej stała ta platynowłosa.
- Lealio, znasz ich treść? – zapytał Dorlen. Mroczna elfka skinęła głową. – To bardzo dobrze.
- Myślę, że powinniśmy wysłać Lealię do Buferanów – stwierdziła Miroslava.
Miriam roześmiała się serdecznie.
- Nie możemy jej ufać – rzekła stanowczo.
- Stoję tutaj i to słyszę – zauważyła Lealia.
- To dobrze, że jesteś przy zmysłach. Wiesz, podczas żałoby nie każdy trzeźwo myśli, a to może doprowadzić lud do klęski. Mam rację, prawda?
- Powiedziała to dorosła bab, która do tej pory nie może się pozbierać, po tym jak rusałki utopiły jej matkę – powiedziała Miroslava. – Czy to nie dlatego tak bardzo pilnujesz tej filiżanki?
To wyraźnie zdenerwowało wiedźmę.
- Miroslavo, odbieram ci możliwość zabrania głosu do końca tego spotkania – oznajmiła Miriam, siląc się na spokojny ton.
- Możemy odłożyć te spory na bok? – poprosiła Vanessa.
Dziewczynka miała już tego wszystkiego dosyć. Najchętniej wzięłaby pieniądze i zaczęła szukać Nataszy na całym Zachodzie. Gdyby wiedziała chociaż w jakim rejonie zacząć poszukiwania, zrobiłaby to. Teraz jednak siedziała na spotkaniu, bez planu, w trakcie kłótni obcych jej istot, licząc na nagrodę od sił wyższych, którą będzie powrót do domu razem z przyjaciółką.
- Dobrze, wyślemy Dahrei do Buferanów – rzekła w końcu Miriam. – Nie pojedzie tam sama. Mówiłeś, że przyjechał Mide ze sporą grupą. Podzielimy ich i powysyłamy.
Reszta zgodziła się na takie rozwiązanie.
- Skoro ustaliliśmy już cały plan działania, dziękuję wszystkim za to owocne spotkanie – oznajmił Dorlen. – Można się rozejść.
Wszyscy opuścili budynek. Vanessa podeszła do Miroslavy.
- Wiesz, że powinnaś lepiej trzymać język za zębami, prawda? – rzuciła do wiedźmy.
Miroslava jedynie wzruszyła ramionami.
- Ja tylko powiedziałam prawdę – stwierdziła. – Zawsze jestem szczera.
Młoda wiedźma poszła w swoim kierunku. Natomiast Vanessa czym prędzej podbiegła do Leali i platynowłosej elfki. Ta druga z twarzy nieco przypominała Dorlena. Pewnie byli ze sobą spokrewnieni.
- Wiecie, co się stało z Dark i Light? – zapytała je.
Elfki spojrzały po sobie.
- Teleportowały nas i rozpłynęły się w powietrzu – oznajmiła Lealia. – Domyślam się, że już nie żyją tak jak Luna.
Vanessa pokiwała ze zrozumieniem głową, po czym podziękowała im za odpowiedź.
Dark i Light były połączone z Luną. Najwidoczniej zginęły razem z boginią, lecz dopiero po jakimś czasie. To dlatego Light zatrzymała dziewczynki tuż po bitwie i unicestwieniu Luny. Miała czas, aby odesłać je Creso. To jednak nie przybliżyło Vanessy do odnalezienia Nataszy. Musiała na razie zaufać Miroslavie. Gdy wygrają z Moderniteitczykami, będzie miała dostęp do portalu. Może to przybliży ją do znalezienia przyjaciółki? Może nawet dostanie jakąś pomoc w poszukiwaniach? Oby. Niestety na razie były to tylko marzenia. Wkrótce wdroży te plany w życie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania