Cytryn Lemoniadow i śmiercionośne kleksy - zapoznanie (I)
Krótka wprawka. Jak mi chęci pozwolą, to będą odcinki różnorakie, oprócz standardowego Fabloka. Wrzucam w fantastykę, bo potem coś z niej będzie xd
*************************************************************************
Kiedy biały peugeot zatrzymał się obok bramy z numerem siedem, kobieta siedząca za kierownicą przetarła ze zdumieniem oczy. Jeszcze raz wyszukała w gąszczu niezbędników wpakowanych do ciasnej torebki kartkę z adresem, który otrzymała przez telefon. Wszystko się zgadzało. Wysiadła więc z auta i podeszła do przerdzewiałej furtki, za którą stał drewniany barak, przypominający raczej melinę niż biuro detektywistyczne. Za barakiem, po lewej stronie znajdowało się spore gospodarstwo, skąd nieustannie dobiegały jakieś dźwięki hodowlanej zwierzyny.
Złapała za klamkę, a furtka momentalnie otworzyła się z lekkością, która o mało nie przysporzyła kobiecie nieoczekiwanego upadku. Kątem oka zauważyła, że w jednym z okien baraku pojawiła się jakaś postać.
Podeszła do drzwi i zgodnie z życzeniem wypisanym na kartonowym prostokącie, wcisnęła guzik dzwonka. Chwila oczekiwania, potem chrzęst zamka i w końcu stanęła twarzą w twarz z osobnikiem niewysokim, ściętym na jeża, z zapadłymi policzkami i głodowym wzrokiem.
– Nie ma czasu na uprzejmości – powiedział facet, widząc, jak kobieta układa usta w słowa dzień dobry.
Kiedy spróbowała powiedzieć coś jeszcze, pociągnął ją za ramię i zamknął drzwi.
– Potem, potem, teraz do gabinetu.
Nie miała czasu na rozmyślanie, czy metody obchodzenia się z klientem rażąco odbiegały od normy. Weszła do wskazanego przez mężczyznę pomieszczenia, a on za nią. Oboje zajęli miejsca przy biurku z dwóch stron. Jeszcze łyk zimnej, rozwodnionej kawy i można zaczynać.
– Dobrze trafiłam? – zapytała.
– Nie widać?
Chciała coś, ale…
– No przecież, że nie widać. W tej branży dyskrecja przede wszystkim. Proszę sobie wyobrazić, że ten drewniany barak to taki super mocny, bezzapachowy i bezsmakowy kondom.
– Ja…
– Dziewica? To jeszcze lepiej. W sumie nie wiem, nieważne. Zaczynajmy. Proszę opowiedzieć wszystko ze szczegółami. Pikantne wątki są dla mnie najcenniejsze.
– To będzie dłuższa historia.
Mężczyzna przytaknął. Wyglądało, że to stwierdzenie tylko mocniej go podnieciło.
Kobieta już otwierała usta, aby powiedzieć pierwsze, jakże ważne słowo, ale wtedy bocznym wejściem do gabinetu wszedł jakiś knypek, cały ubabrany w oborniku. Cuchnął jak melina po sobotniej popijawie dobita niedzielnymi poprawinami.
– Ojciec, sprawa jest – powiedział, ocierając zapoconą twarz.
– Nic ci do tego łba nie dotarło, gamoniu! Co mówiłem, że jak stary w robocie, to ani waż się tu pokazywać.
Synalek trochę się speszył, nawet z opóźnieniem ukłonił kobiecie, a potem szybko zniknął za drzwiami.
– Proszę wybaczyć, moje dzieci z reguły zachowują się przyzwoicie. Czasami tylko odzywa się w nich rodzinny duch głupoty.
– To nic. Może oprócz tego fetoru. Okropny, naprawdę. Jakby coś zdechło.
– No już bez przesady. Przyszłaś tu pluć na moje dzieci?
– Od kiedy to jesteśmy na ty?
– W tej branży uprzejmości są zbędne.
– A co z kulturą osobistą?
Mężczyzna wysunął jedną z szuflad i wyciągnął z niej trochę papierzysk. Przekartkował, wyjął ze stosu jedną kartkę A4 i podał kobiecie wraz z długopisem.
– Tak dobrze się nam rozmawia, że aż zapomniałem o umowie.
– Jakiej umowie?
– Standardowej. Przede wszystkim chodzi o to, aby na piśmie zamknąć pani jadaczkę dla postronnych. Muszę dbać o interes.
Kobieta poczuła, że jej duma właśnie została ugodzona wielokrotnie jakimś ostrym narzędziem i ani chybi zaraz skona w męczarniach.
– I bez tego niczego bym nie powiedziała.
– Wszyscy tak mówią, a potem podpisują umowę. No to jak będzie?
– Dobra i tak już jestem w ciemnej dupie.
– Dlatego pani trafiła do mnie. Posiadam szczególne zdolności w połowie takich beznadziejnych przypadków.
Machnęła dwie parafki i jeden czytelny podpis we wskazanych miejscach.
– To jak, zaczniemy w końcu?
– Powiem wszystko, ale jeszcze jedno pytanie mam.
– No, śmiało.
– Cytryn Lemoniadow to pseudonim, prawda?
– Nic z tych rzeczy. Jeśli to wszystko, zaczynaj. Spędzę nad tym gównem całą noc z miłą chęcią.
Komentarze (28)
– Proszę wybaczyć, moje dzieci z reguły zachowują się przyzwoicie.
- Proszẹ wybaczyć pani dziwico , moje dzieci z reguły zachowują siẹ przyzwoicie.
– Tak, dobrze się nam rozmawia aż zapomniałem o umowie.
Wtedy to zdanie - – Dobra i tak już jestem w ciemnej dupie. Zbẹdne.
Mój ty motylku.
ps. nie stresuj się Aleks
Humor zbliżony jest do Fablokowego, ogólnie zapowiada się nieźle.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania