Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Czego nauczyły mnie studia pielęgniarskie - cz. V, czyli Szpitalne Polaków Rozmowy

9. Komunikacji z różnymi ludźmi.

 

Mam wrażenie, że przez trzy lata poznałam więcej ludzi, niż przez całe dotychczasowe życie. Pacjenci i ich rodziny, wszelkiej maści pracownicy sektora medycznego, inni studenci, kadra naukowa…

 

Poznać to jedno, tu jeszcze musisz się z nimi dogadać.

 

Pacjentka, która stara się naśladować swoją ulubioną postać z popkultury – do poziomu, w którym codziennie zakłada i chodzi po oddziale w charakterystycznej peruce imitującej jej uczesanie?

 

Pacjent (chirurgia), który chwali ci się, że już cztery razy umierał, ale Bóg nad nim czuwa?

 

Mały pacjent i jego matka narodowości koreańskiej – chłopczyk mówi po angielsku lepiej niż mama, ale oboje tak średnio? (I wtedy uczysz się, że najlepiej mówi po angielsku nie ten, kto opanował fikuśne słownictwo i szczegółową gramatykę, ale ten, kto potrafi wyrazić się tak, by go zrozumiano. Czyli jak i po polsku.)

 

Bardzo sympatyczna, głucha pacjentka?

 

Chłopczyk, który jest przesympatyczny, ale mówi jednocześnie cicho, wysokim głosem, niewyraźnie i sepleni, a jego mama nie jest w stanie być z nim cały czas w szpitalu? (Kiedy opowiadał mi, jakie ma zwierzęta, przez chwilę pomyślałam, że powiedział „kury”. Chodziło o szczury.)

 

Pielęgniarka, która jest… no dobrze, irytująca, ale nie celowo, ot różnica charakterów, ciągle przekręca twoje imię i okazuje się być babcią twojej koleżanki z gimnazjum?

 

Niejeden raz, idąc do pacjenta np. na wywiad czy edukację zdrowotną, dowiadywaliśmy się więcej ciekawych rzeczy od pacjenta, niż on od nas. Niekoniecznie medycznych (choć bywało...) ala takich życiowych.

 

AHA: Nigdy nie biorę "żywcem" czyjejś historii i nie wsadzam do tekstów. Inspiracja, punkt wyjścia do budowania nowej postaci, ok. Ale tak nie robimy.

 

*

 

Oczywiście bywa też… ciężko. Pewnego razu pojechałam do szpitala dziecięcego, żeby spróbować załatwić sobie praktyki na tamtejszym oddziale psychiatrycznym [ostrzegam: wrażliwe tematy]. Spoiler alert: nie udało mi się, bo nie złapałam oddziałowej, a w drodze powrotnej zdałam sobie sprawę, że te dojazdy i tak by mnie wykończyły. Gdy siedziałam w poczekalni(?) przed wejściem na oddział, a zza drzwi pomieszczenia do terapii zajęciowej dobiegały piosenki patriotyczne (tak, listopad), dosiadł się do mnie ojciec jednego z pacjentów. No i jak już się dowiedział, czemu tu jestem, i że jestem prawie pigułą, to zaczął ze mną gadać. Jego dzieciak był po „próbie s” i w dodatku ciężko i przewlekle chorował somatycznie (fizycznie w sensie). A z tego zeszło na stan psychiatrii dziecięcej w Polsce, który jest… delikatnie mówiąc, niewystarczający.

Zupełnie się nie dziwię, że chciał z kimś pogadać, jeśli mu to pomogło to super, i nie licytuję się kto ma gorzej (e-e-e, tak też nie robimy!), po prostu i bez tego to był dla mnie trudny dzień, plus wieczorem miałam jeszcze jedne zajęcia, więc nie było mnie w domu łącznie od wcześnie rana do 20. I do tej pory trudno mi się o tym pisze.

[wrażliwych tematów koniec]

 

Tak jak i wcześniej, i tu przytaczam tylko ułamek historii, które mi chodzą po głowie. A ja przecież dopiero skończyłam licencjat! Kurde, co będzie potem??

 

Ale wiecie, jaka jest jedna z najbardziej wkurzających sytuacji ever? Kiedy pacjent chce ci coś powiedzieć – a ty naprawdę chcesz wiedzieć, o co chodzi – ale nie jesteście w stanie się zrozumieć.

 

Bo nie ten język.

Bo afazja. (czyli nie możesz mówić, albo możesz, ale nie rozumiesz, co ktoś mówi; są różne rodzaje afazji, ale do tego to się sprowadza)

Bo niewyraźna, zbyt cicha mowa (zaburzenia mowy albo osłabienie).

Bo rura w gardle, więc pozostaje mu szeptać jako-tako.

Bo ogólnie średnio kontaktuje.

 

On się frustruje, ty się frustrujesz.

 

To oczywiście nie zadziała w każdej sytuacji, ale uważam, że przynajmniej podstawy języka migowego powinny być znane przez większość ludzi, nie tylko tych, którzy mają kontakt z niesłyszącymi. Nigdy nie wiesz, kiedy coś się stanie i stracisz słuch/głos/jedno i drugie.

[Zachęcam do pogrzebania w necie w poszukiwaniu darmowych materiałów, osobiście polegałam głównie na swoim kursie, ale wiem, że trochę tam tego jest.]

 

***

Przychodnia. Praktyki. Pobieram krew (ile ja się tego tam napobierałam...). Przychodzi starsza nastolatka z rodzicem. Trochę się stresuję, jak zwykle przy ludziach niewiele młodszych ode mnie. Wkłuwam się i nie trafiam. Zdarza się i doświadczonym. Słyszę na sobą ciężkie westchnienie. Stres miesza się z irytacją na "typową nastolatkę". I dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że nie jest zniecierpliwiona... ona po prostu zaraz zemdleje. Wykłuwam się natychmiast, ojciec i pielęgniarka ją przytrzymują, ja lecę po kubek wody do dystrybutora i mam cholerne wyrzuty sumienia, że przez uprzedzenia źle oceniłam sytuację.

 

Dziewczyna mówi, że ma tak za każdym razem.

 

Ja w myślach: Nic nie powiem, bo też nawaliłam... ale jeśli zawsze tak masz, to nie mogłaś od razu powiedzieć??

 

Odtąd zawsze uważnie patrzę na wchodzących i jeśli widzę najlżejsze ślady napięcia, a jeśli przyszli z asystą choć są podejrzanie nastoletni... od razu pytam, jak znoszą pobieranie krwi. Często mam rację.

 

**

 

Na oddziale ginekologiczno-położniczym przyglądamy się jak zakładają wenflon młodej pacjentce, która nie chciała studentów, bo się boi igieł. Nie wytrzymałam i zapytałam: to jakim cudem ma pani tatuaże?

 

- O, to całkiem co innego!

 

Hm. Aha. Nadal nie łapię, ale ok.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • zsrrknight ponad rok temu
    fajnie się czyta
  • droga_we_mgle ponad rok temu
    dzięki, do tego dążę
  • Dekaos Dondi ponad rok temu
    Droga_we_mgle↔Zapewne masz wiele "zawirowań umysłu", w tego typu relacjach. A na pewno nie jest nudno, chociaż czasami - jak sądzę - wytrzymać trudno. Każdy "innym światem" który przeważnie pragnie być potrzebnym. Punkt widzenia "obydwu stron"→ bywają siłą faktu inne.
    Chyba najważniejsze, by człowieka nie zagubić. Choroba może uwydatnić w człowieku, więcej...
    W szpitalu leżałem raz. Pamiętam, że chciałem lusterko, bo pragnąłem zobaczyć, jak mam wbijaną szpilę w gardło, czy jakoś tak. Ale pielęgniarka nie spełniła mej prośby. Taka nieznośna:))🙂
  • Dekaos Dondi ponad rok temu
    P.S↔O pielęgniarce napisałem jeno jeden tekst. Gdybyś kiedyś zechciała, ale nie musisz🙂
    https://www.opowi.pl/bso-z-oj-22-a74473/
  • droga_we_mgle ponad rok temu
    DD ✎gratuluję, że tylko raz, oby tak dalej :) Hmm. Może nie chciała ryzykować konsekwencji, gdyby ten widok to było jednak dla Ciebie... za dużo?

    Dzięki za komentarz, to staralam się tu wyrazić. Pozdrawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania