Czy strzała Amora może trafić w rozum, a nie w serce?

Kiedy położyłem się, mając złudną nadzieję, że zasnę, przed oczami pojawiła się ona, kobieta, która dzisiaj kupowała u mnie towar. Niby nic, zwykła klientka, ale niestety nie zwykła. Jej obraz, twarz, włosy, naturalny uśmiech, głos, którym mówiła, sprawił, że odczułem coś, czego nie czułem już dawno, bardzo dawno, a co wydawało mi się wręcz nienaturalne. Takie dziwne uczucie spokoju, radości, szczęścia. Rozmawiałem z nią i chłonąłem każde jej zdanie, patrzyłem i podziwiałem naturalny, szczery uśmiech. Byłem zauroczony i zdziwiony, że takie uczucia jeszcze są we mnie. To tak jakby ktoś chciał mi pokazać, że nie wszystko we mnie umarło, że pewne zakopane bardzo głęboko uczucia mimo wszystko nie umarły, a tylko drzemią czekając, aż ktoś je obudzi.

Jednak co dziwne, kiedy jej obraz pojawił się w mojej pamięci, nie czułem nic, dokładnie nic i to mnie przeraziło.

Kurdę, to nie tak, przecież wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że jak człowiek się zakocha, to znak, że amor trafił w serce. U mnie było odwrotnie, serce pozostało nieczułe, a rozum podpowiadał mi, że gdyby ta kobieta kiwnęła palcem, poszedłbym za nią wszędzie.

To coś dziwnego, przecież za zakochanie się odpowiada właśnie serce. Człowiek czuje się ekstra, zapomina o całym świecie, jest wręcz zauroczony i myśli tylko o tej jedynej. Tak to podobno działa, kiedy serce przejmuje władze nad ciałem i umysłem. U mnie było na odwrót, nie czułem niczego, serce było ciche i śpiące, a mimo tego jakaś część mnie była szczęśliwa, tak po prostu szczęśliwa, a tego uczucia nie czułem już bardzo dawno. Dla mnie to nie pojęte, bo od wyższych uczuć jest jak, mawiają mądrzejsi ode mnie właśnie serce, a ono spało, nie reagowało.

Leżałem tak i zadawałem sobie pytanie, dlaczego tak jest? Dlaczego rozum podpowiada mi to, co należy do serca. Pytałem sam siebie, bo nikogo innego spytać nie mogłem. Może to dlatego, że iż od dawna wydaje mi się, że mnie nie ma i to, że mnie ludzie widzą, że jestem w lustrze to tylko złudzenie, takie oszustwo wizualne.

Jestem nikim, powtarzam sobie od lat i może właśnie to jest sensem wszystkiego. Mało tego, tą samą kobietę widziałem w swoim śnie raptem kilka nocy wcześniej. Co to oznacza, nie wiem, ale ktoś, albo coś chyba sobie ze mnie robi jaja, dając mi do zrozumienia, że kobieta ze snu może objawić się fizycznie, przychodząc do mnie do firmy. Nie rozumiem, o co w tym chodzi, ale wiem, że mógłbym za nią iść bez żadnego zastanowienia. Ta kobieta była niczym znak, albo drogowskaz pokazujący turyście, który zabłądził, właściwą drogę.

Nawet dzisiaj, kiedy o tym myślę, przed oczami pojawia mi się ona z czarującym uśmiechem, cichym, ale jakże przyjemnym głosem, który był jak balsam dla mojej duszy. Jej wspomnienie budzi w mnie radość i jakieś dziwne uczucie szczęścia takiego, którego nigdy nie zaznałem.

Ciekawy jestem czy jeszcze kiedyś przyjdzie, czy znów z rozbrajającym uśmiechem zapyta o tusze.

Przegnę tego bardzo, bo czuje, że to ktoś, kto działa na mnie, jak powiew świeżego, ciepłego powietrza, jak coś, co samą swoją obecnością wprawia mnie w zachwyt. Tylko dlaczego ja to widzę, słyszę, a tego nie czuję? Do cholery to nie tak!!!

Czy jest możliwe, żeby to, co widzę, słyszę i czuje, nie trafiało do serca, a do rozumu? Przecież to przeczy wszelkim prawom natury. Smutne, ale prawdziwe. Człowiek sam nie wie, co się dzieje, ale wie, że coś w tym jest nie tak!

Przecież nie można się zakochać rozumem!!!

Czy to był anioł? Czy może demon, który miał wprowadzić zamieszanie w moim umyśle?

Nie potrafię sobie tego wytłumaczyć sensownie. A może to dalej sen i ja tylko nie zdaję sobie z tego sprawy?

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (15)

  • Nazareth 18.12.2018
    Poruszyłeś bardzo ciekawy temat. Sam dużo nad tym rozmyślałem swego czasu, a dziś nadal czasem rozmyślam. Może dlatego, że byłem w podobnej sytuacji. Myślałem, że to miłość, bo dziewczyna była wszystkim czego mógłbym chcieć, czego chciałby niemal każdy mężczyzna. Miła, ładna, urocza, inteligentna, zadbana, posprzątała, ugotowała, zajęła się. Słowem ideał, tyle że... No właśnie. Rozum to wiedział, a serce nie. I myślałem, że jest tak jak powiedział mi przyjaciel - "a co ty sobie wyobrażałeś?! Że zakochasz się jak osiemnastolatek?! Tak do szaleństwa?! Hahaha! Za stary na to jesteś, z wiekiem kocha się inaczej - rozsądniej". Potem zacząłem nawet myśleć, że tak jest lepiej, bo bez tej burzy uczuć, człowiek jest normalniejszy, mniej się naraża na zranienie. Tyle że "kochanie rozumem", jak je tu nazwałeś to tylko pragnienie miłości, a nie prawdziwa miłość. To potrzeba, by ktoś był blisko, by kogoś kochać i wybranie, właśnie za pomocą rozumu, tej osoby, która wydaje się najodpowiedniejsza, ale jeśli serce milczy... to wtopa, baracie. Nic z tego nie będzie.
    Dziękuję za ten tekst. Uzmysłowił mi, że nie tylko ja jeden myślę o takich problemach. Czytało się przyjemnie. Pozdrawiam.
  • Ozar 18.12.2018
    Masz rację. Napisałeś "Tyle że "kochanie rozumem", jak je tu nazwałeś to tylko pragnienie miłości, a nie prawdziwa miłość. To potrzeba, by ktoś był blisko, by kogoś kochać i wybranie, właśnie za pomocą rozumu, tej osoby, która wydaje się najodpowiedniejsza, ale jeśli serce milczy... to wtopa, baracie. Nic z tego nie będzie" To smutne, ale wychodzi na to że to nie miłość a jakaś forma poszukiwania tej lepszej drugiej połowy, czyli kogoś kto nas przygarnie, przytuli, zrozumie. Może tak wygląda miłość oparta na rozumie, ale raczej tak jak piszesz nic z tego nigdy nie będzie. Choć żal bo przecież podobno każdy ma prawo do szczęścia. Podobno...
  • krajew34 18.12.2018
    Według mnie uczucia są zbyt nie logiczne, by można je objąć rozumem. To tak, jakby trzymać w ręce stary, odbezpieczony granat i nie wiedzieć, co będzie dalej. Są jak nieokiełzany żywioł, którego nie sposób kontrolować, uważam, że nie da się pokochać rozumem, to domena wyłącznie durnego i nieobliczalnego serca.
  • krajew34 18.12.2018
    Według mnie uczucia są zbyt nie logiczne, by można je objąć rozumem. To tak, jakby trzymać w ręce stary, odbezpieczony granat i nie wiedzieć, co będzie dalej. Są jak nieokiełzany żywioł, którego nie sposób kontrolować, uważam, że nie da się pokochać rozumem, to domena wyłącznie durnego i nieobliczalnego serca.
  • Bardzo dobre opowiadanie. Fajnie je opisałeś i umiejętnie zakończyłeś. Tak kobiety i demony i anioły w jednym...
  • Freya 18.12.2018
    Eee... nie chcę się już nad tobą znęcać, ale mógłbyś się bardziej przyłożyć do poprawności zapisu... Chyba, że jesteś tak samo upośledzonym w sensie - historykiem... Tam w poprzednim twoim, to było z mojej strony jednak dygresyjne... Jeśli masz być bardziej wiarygodną osobą, a nie tylko taką...

    Twgl. mam też fajne zagrania z takich niespodzianek, które są niewątpliwą przypadłością... Ale jakoś nie chce mi się przekładać tego na forum publicznej natury :) Pzdr
  • Kapelusznik 18.12.2018
    Mimo że do zapisu mógłbym się doczepić. Yekst bardzo mi się podobał. Poruszyłeś ciekawy problem i potuszyłeś go używając bardzo prostego języka. Jestem mile zaskoczony.
    5
    Ale następnym razem zapis popraw...
  • sensol 18.12.2018
    nie zachwyca
  • Angela 18.12.2018
    Bardzo ładnie napisane, przyjemnie się czyta, moje zdanie jednak jest takie: serce to narząd do przetaczania krwi,
    nie do kochania.
    Pozdrawiam :)
  • Yamato98 18.12.2018
    Dobre i błyskotliwe, mółgby być zaczątek na powieść psychologiczną. Poruszając już rozpocęty wątek, wcale nie jest przesądzona rola serca jako siedliska rozumu,co jest ujęte np. w mitologii egipskiej. Egipcjanie wyróżniali dwa rodzaje "serc", inbym przykładem może być japoński termin "kokoro", co dopiero bodajże od kilku wiekó jest tłumaczone i to tylko m.in jako "serce= siedlisko uczuć". Pozdrawiam serdecznie
  • Canulas 19.12.2018
    Ozar, mów mje tu zara, podjebałeś sęsola?
  • Nuncjusz 19.12.2018
    Gniot, który nie zachwyca
  • MarBe 21.12.2018
    Ładne i skłaniające do refleksji, a to oznacza, że nie przeminie niezauważone.
    Pozdrawiam.
  • Dekaos Dondi 01.01.2019
    Jak już napisałem na stronie, życzę Ci Ozarze spełnienia tego, co sobie Sam życzysz. Nie tylko w Nowym Roku...dalej też.
    Co do tekstu, mnie się podobał. Też lubię rozmyślać na różne tematy. Chyba ważne jest także to, czy chcemy kochać Osobę taką jaką jest - i wzajemnie - czy nasze wyobrażenie o Niej. A w tym temacie mogą być ''zgrzyty". Pozdrawiam-5
  • Ozar 03.01.2019
    Dziękuje za wizytę i życzenia.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania