Dialog - Dobra porada
- Następny !
...
- Proszę siadać. W czym mogę pomóc?
-- Dzień dobry, panie doktorze. Przyszedłem do pana, bo chyba mam depresję, po prostu sobie nie radzę. Próbowałem się nawet zabić.
- Aaa chaa, …sa-mo-bój-cza. Pana godność ?
-- Piotr Niedzielan, panie doktorze.
- A cha. …dzie-lan. No i co panie Piotrze, udało się?
…
-- No nie, nie udało się. Nie rozumiem pytania.
- Faktycznie sobie pan nie radzi. Mogę spytać jak to wyglądało?
-- Tak, oczywiście. W zeszłą sobotę, wyszła bez słowa. Zostałem sam w sobotni wieczór. Nie wytrzymałem. Połknąłem stary Tramal, całe opakowanie. Sąsiadka, starsza pani, u której wynajmuje mieszkanie mnie znalazła. Mówiła, że potrzebowała cukier czy coś. Wścibskie babsko. Wiecznie mi zagląda przez ramię, a później truje, że to nie po bożemu. Zadzwoniła po pogotowie. Odwieźli mnie do szpitala i wypłukali żołądek. Poleżałem kilka dni na obserwacji i dostałem skierowanie. Polecono mi spotkać się z panem prywatnie. Jest mi pan w stanie pomóc?
- Taa, myślę, że tak. Łyknij pan sobie baterie, te małe jak one tam? LR14? Ze dwadzieścia sztuk. Co prawda, będzie mniej przyjemnie jak z Tramalem, ale jak blacha puści i elektrolit się zacznie wylewać, to nie mają szans pana odratować. Tylko poprawkę pan sobie weźmie, że się pan trochę pomęczysz. Piekło będzie jak cholera, no i trochę to dłużej potrwa, zanim... no wie pan. Kopnie pan w kalendarz.
..
-- Ale ja już nie chcę się zabijać.
- No to, co mi pan gitarę zawracasz?! Widział pan, ile tam ludzi czeka? Oni wszyscy, naprawdę potrzebują pomocy, a pan, jak gdyby nigdy nic, przychodzi mi tu niezdecydowany!
-- Ale ja naprawdę potrzebuję pomocy. Panie doktorze pan mnie nie traktuje poważnie. Chce się zabić i żądam, żeby mi pan pomógł. Przecież ja za to płacę, na miłość boską!
- Drogi panie! Zastanów się pan, o co mnie pan prosisz. Przecież ja nie mogę panu pomóc. Etyka zawodowa mnie nie puszcza, ba! Sumienie. Poza tym nie mam zamiaru spędzić ani kawałka życia w więzieniu tylko dlatego, że pan sobie nie radzi i się pan zdecydować nie może. Jeszcze boga pan na świadka przywołuje, panie Piotrze.
-- Jest pan bezczelny! To przecież jakiś absurd! Nie zapłacę panu ani grosza. W życiu mnie tak nie upokorzono! Złoże...
- Wie pan co!!? Proszę mi sie tu nie wydzierać! Ja nie mam ochoty pana gróźb wysłuchiwać. Poważną robotę tu wykonuję! Znajdź se pan babe, to pana wyprostuje. Ot co.
-- Wie pan co? Pierdol się pan.
..
- Poszedł. .. Nie zapłacił. .. No nie fajnie . .. Następny!
Dwa tygodnie później.
- Następny !
..
- O! Kogo moje oczy widzą?! Dzień dobry panie Piotrze. Wygląda pan dużo lepiej niż ostatnio. Jak się sprawy mają?
-- W porządku, panie doktorze. Przyszedłem podziękować. Miał pan racje. Znalazłem odpowiednią kobietę.
- Taak? No, to moje gratulacje! I co ładna, kochacie się? Ekch. Przepraszam to było niestosowne pytanie.
-- To bez znaczenia. Nie, panie doktorze, nie kochamy się, w zasadzie to jej do końca nie znam. Wiem, że mieszka i pracuje w Belgii. Jest anestezjologiem w tamtejszej klinice Jadę tam pojutrze. Mam nadzieję, że jest pan zadowolony.
- Oczywiście! Panie Piotrze, jeśli tylko pan jest... Wie pan co? Trzymam kciuki, żeby się udało. Wygląda na to, że to ostatnia chwila, żeby pan uregulował należność za poprzednią wizytę.
Ta tara ram tam tam tsset
Komentarze (7)
Pozdrawiam ?
Dzięki ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania