Dociążenie

[Nie mrugaj. Zobaczę, kiedy puścisz.]

 

Parking zmrożony, lampy mleczne. Auto paruje. Stok ciemny; wyżej mruga ratrak — zmarznięty szew w poprzek. Pusto.

Bagażnik — klik. Sanki obdarte na kantach. Lina sztywna.

— Chodź.

W górę bokiem, nie trasą. Śnieg raz trzyma, raz siada. Lina trze o nogawkę. Jej oddech — pewniejszy niż mój. Dobrze, że tylko my.

Na górze cisza grubsza. Dół jak plansza. Stok — jeden jasny lej, nieprzejechany. Siada pierwsza, głęboko. Ja za nią — kolana domykają, buty pod rant.

— Trzymaj.

Pcham — od razu bierze. Płozy w tor. Noc jak metal. Jej bark wchodzi mi w klatkę; ona jedzie, ja tylko trzymam.

Śnieg gra gęsto. Drzewa w paski. Parking podchodzi. Ona w prawo — sanki za nią, tył się zacieśnia. Białe iskry w bok.

Załamanie — krótki próg. Podbija nas o włos; bark jej siada mocniej, lina skrzypi. Wpadamy w twardy pas po ratraku — tył wyjeżdża nam w prawo. Dociążam ją kolanem, biodro w biodro.

— Nie puszczaj.

Sanki wracają w tor. Lampa robi ciepły krąg — zostaje za plecami. Chwila się wydłuża: śnieg w powietrzu, szew po ratraku, jej kaptur oprószony — i znowu dół.

Końcówka ciągnie. Sanki drżą. Jej śmiech — chropawy od mrozu — idzie przed nami. Hamujemy nogami na płaskim; płozy zostawiają długi, niski szlif.

Stajemy. Para idzie z ust. W śniegu jedna rynna, głęboka, do samego auta.

— Z tego samego.

— Teraz zmiana.

Auto paruje pod lampą.

Średnia ocena: 4.6  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • JagVetInte 2 miesiące temu
    Z kopyta rwie... 5 👌
  • NinjaC 2 miesiące temu
    Dzięki — dokładnie taki miał być start: od razu w tor, bez rozgrzewki ;)
  • JagVetInte 2 miesiące temu
    NinjaC I się udało. Plus, taka moja interpretacja, może przyziemna, ale ten śmiech... Z przodu. A my gonimy. Szczęście gonimy.
  • NinjaC 2 miesiące temu
    To nie przyziemna, tylko trafiona.
  • JagVetInte 2 miesiące temu
    🫡
  • Roma 2 miesiące temu
    Tak sobie pomyślałam, że jak ktoś idzie przed nami i mówi do nas ważniejsze czy mniej ważne rzeczy, to nie słyszymy. Bo przed siebie. Bo wiatr. Bo wokół głośno. Możemy dopytać później, możemy zrównać krok, możemy przemilczeć...
    Ale śmiechu, tego dla nas, tego bo "my" nie da się nie usłyszeć.

    Się odważyłam na komentarz. Mam nadzieję, że zrozumiesz, że tekst bardzo mi się podoba.
  • NinjaC 2 miesiące temu
    Zrozumiałem. I masz rację: śmiechu nie da się nie usłyszeć, zwłaszcza gdy jest „nasz”. Dzięki, że to wyjęłaś.
  • il cuore 2 miesiące temu
    Nic nie daje większej radości – niż takie proste, dziecięce zabawy – zwłaszcza gdy we dwoje.
    Znowu impresja.
  • NinjaC 2 miesiące temu
    Skoro wyciągnęło te lżejsze emocje, to warto było to wrzucić.
  • najmniejsza 2 miesiące temu
    Wąska jest ścieżka ,nie każdemu danym szczyt .
    Idę sama jak zawsze.
    Ucho igielne...
  • NinjaC 2 miesiące temu
    Zostaję przy tekście. Osobiste wycieczki — nie mój tor.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania