*** (drabble)
Doskonale symulował normalność. Zdradziły go obrazy, ujrzał portret Michaela Jacksona i wpadł w szał.
Krzyczał o nadużyciu wizerunku, wyrażał siebie dualistycznie, nie szczędził inwektyw pod adresem wyimaginowanych winowajców.
Portret prezentowany publicznie, tylko u niego powodował stan dzikiej furii. Kiedy zwrócono mu uwagę. Wskazano niestosowność obycia i zadano tematyczne pytania — uspokoił się, rozpoczął rytualne milczenie.
Przypadek poddano analizie.
Diagnozy nie rokowały, miał sumienie jak kontener truchła, zakopany w dole z wapnem, gdzie robak zdobywał palące kęsy.
Blef i odwrócenie uwagi — miał to ograne, zawodziło tylko, gdy w otoczeniu pojawiał się portret Michaela Jacksona. Wielu wciąż jest skłonnych nazywać go dobrym człowiekiem.
Komentarze (16)
No niby tak, ale ile serc niewieścich poezją zbałamucił, to tylko on wie... i M. Jackson.
https://www.opowi.pl/--a91737/
A jeśli zawiózł Margericie mięso i powiedział: Witaj Mallory, jestem Mickey!
To spamuj.
Hallo!
No i naprawił to i owo w sobie (lub poszedł w symulacje), analogicznie stał się się sobą lub tylko taki, jaki był wcześniej.
Dzięki za wizytę.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania