Droga do ciebie
Muzyka w samochodzie nagle ucichła. Zosia odwróciła się akurat, by zobaczyć, że Olek cofa rękę od pokrętła i kładzie ją z powrotem na kierownicy. Zerknął na nią i przez chwilę patrzyli na siebie, po czym znowu oparła brodę na ręce i spojrzała na morze kolorów za szybą.
- Ironia losu, co? - zagadnął Olek, przekrzykując wiatr hulający po samochodzie. - Wszystko jest takie piękne, kiedy umiera.
Zosia nie odpowiedziała, tylko spojrzała przez ramię na jego smutny uśmiech, a potem znowu zwróciła wzrok na drogę.
- Czyżbyśmy zamienili się miejscami? - zagaił Olek ponownie. - Czy to zemsta za to, że wczoraj źle się zachowywałem?
- Przynajmniej to przyznajesz - mruknęła.
Zaśmiał się pod nosem i wyprzedził forda.
- Czyli to rzeczywiście zemsta. Oko za oko, co?
- Wolno mi mieć zły dzień - powiedziała Zosia, odwracając się do niego i krzyżując ręce na piersi.
- Nie powiedziałem, że ci tego nie wolno - odparł Olek z namysłem. Obserwował ją przez okulary przeciwsłoneczne, a na głupiej twarzy igrał mu złośliwy uśmieszek rozbawienia. - Zwykle jesteś po prostu taka... radosna.
- Nie zachowuj się jakbyś mnie znał, bo nie znasz.
- Słuszna uwaga - zgodził się i poprawił chwyt na kierownicy. - Zmieńmy to. Powiedz mi więcej o sobie.
Na te słowa Zosia roześmiała się, tak na całego, głęboko z przepony, odrzucając głowę do tyłu.
- Jesteś taki... aaa!
- Irytujący? Wkurzający? Niesprawiedliwie czarujący?
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania