Dwa kolory – biały i czerwony

Bardzo wcześnie jeszcze przed świtem piętnastego sierpnia obudził mnie silny ból. Wstałem z łóżka i wyciągnąłem z apteczki tabletki przeciwbólowe. Zawsze w nie jestem zaopatrzony, potrafią swoim działaniem uśmierzyć ból. Jednocześnie oddalić potrzebę wizyty u lekarza, tylko tym razem nie przyniosły spodziewanego efektu. Bolało trochę mniej, lecz samopoczucie znacznie się pogorszyło. Być może wpływ na to, ma fala upałów panująca w ostatnich tygodniach. Udało mi się jeszcze leżeć przez godzinę, myślałem o wezwaniu pogotowia ratunkowego. Powstrzymał mnie tylko przykład, jaki spotkał byłego mojego wspólnika. Chłop poczuł się źle i zadzwonił po karetkę. Ta przyjechała i zamiast udzielić pomocy. To nałożono na niego grzywnę za nieuzasadnione wezwanie. Dostał jeszcze od lekarza pouczenie.

- Trzeba zgłaszać się w takich przypadkach do lekarza pierwszego kontaktu. W dni wolne, w nocy i święta trzeba skorzystać z pomocy ambulatoryjnej.

Widocznie bardzo poczuł się zawstydzony swoim egoistycznym zachowaniem, bo po tygodniu zmarł, pewnie ze wstydu.

Nie chciałem powielać błędu, a nie byłem w stanie prowadzić samochodu, podobnie jak wcześniej on. Wezwałem taksówkę, jak tylko podjechała, wsiadłem i kazałem zawieść się na pogotowie. Tam czekałem z innymi symulantami, godzinę na przyjazd jakiegoś lekarza z interwencji. Przyszedł do gabinetu starszy gość, w życiu nie spodziewałem się, że to lekarz. Wyglądał z wszystkich siedzących i stojących na korytarzu, na najbardziej potrzebującego pomocy medycznej. Nie pytając się, kto ostatni w kolejce, wszedł do gabinetu. Przebrał się w biały kitel i zaczął przyjmować. Liczba oczekujących sprawnie się zmniejszała, tylko dwukrotnie została zakłócona przez policjantów. Przyprowadzili oni osoby zatrzymane, lub aresztantów na badania lekarskie. Przyjęto ich poza kolejnością.

Zostałem wezwany do gabinetu, zbadał mnie doktor, mający doskonałe wyposażenie w nowoczesny sprzęt medyczny. Posiadał aparat do mierzenia ciśnienia, termometr, patyk do zaglądania do gardła i oczywiście niezbędny stetoskop. Dogłębna analiza stanu mojego zdrowia, nakłoniła go do wypisania skierowania do szpitala. Mając skierowanie w rękach wezwałem taksówkę i kazałem zawieść się do szpitala. Taryfiarz widocznie miał już duże doświadczenie, bo podwiózł mnie do oddziału ratunkowego. Tam w pierwszej kolejności dowiedziałem się, że osoby skierowane do szpitala. Przyjmowane są w dni robocze od dziesiątej do czternastej. Musiałem wyjaśnić, że przyjechałem z pogotowia, ponieważ źle czuję.

Kompletnie nie znam się na medycynie i jej sposobie kwalifikacji chorych. Pani dokonująca rejestracji, po dwudziestu minutach wypytywania i wypisywania w komputerze. Mając pewnie jakąś maszynę losującą, przydzieliła mi kolor. Może sugerowała się kolorem moich oczu, dostałem niebieski. Wolałem zielony kolor nadziei, w tym przypadku musiał wystarczyć mi niebieski. Ładny kolorek bardzo lubię go, dlatego jak kazała mi, czekać, to z przyjemnością usiadłem na krzesełku w poczekalni. Siedziałem i patrzyłem na pacjentów, brakowało mi realizacji powiedzenia z knajpy. Siedź pij piwo i obserwuj gości, zauważyłem, że niektórzy mają przydzielone inne kolory. Najwięcej było tych z zielonymi i niebieskimi, mniej było tych z żółtymi i pomarańczowymi. Jeden nawet trafił się z czerwonym, tylko zanim przeszedł zakwalifikowanie, weryfikację. Czyli wypełnienie wymaganej dokumentacji i przydział. Okazało się to wtedy zbyteczne, odebrali mu ten kolor i odwieźli prosto do prosektorium.

Najlepiej powodziło się tym z legitymacjami VIP. Był jeden znany polityk, żona wysokiego urzędnika administracji państwowej i szwagier posła. Dostali się do lekarza bez wypełniania dokumentacji i poza kolejnością.

Warunki oczekiwania były znośne, siedziałem w klimatyzowanym pomieszczeniu. Oglądałem telewizor, w nim widziałem transmisję z uroczystości obchodzenia Święta Narodowego. Mogłem popatrzeć na przemarsz wojska i piknik wojskowy zorganizowany na Błoniach. Jeszcze w tym roku nie było przedstawicieli dwóch dywizji niemieckich, jakie mają stacjonować na terytorium Polski. Zobaczę za rok, lub dwa jak niemieccy żołnierze przedefiladują po ulicach Warszawy.

Nocą doczekałem się przyjęcia przez lekarza, później przeprowadzono jakieś badania. Dostałem zastrzyk, jakieś tabletki, receptę i spokojnie taksówką w niedzielę przed południem wróciłem do domu. Miałem szczęście tym razem, zdrowia mi jeszcze starczyło.

Zawdzięczam to, co mnie spotkało w dużej mierze tylko sobie. Gdybym nie słuchał osiem lat temu, obiecanek cacanek przedwyborczych w wykonaniu Tuska. Dalej pracowałbym w Anglii, płaciłbym osiemnaście razy mniej na ubezpieczenie, jako prowadzący działalność gospodarczą. Czekałbym na pomoc lekarza też osiemnaście razy krócej. Powinienem powiedzieć.

- Byłem mądry, tak bardzo mądry, że teraz głupio mi tak.

W całym tym działaniu służby zdrowia, realizującą założenia rządu i polityków nie zauważyłem, dbania o kolory biały i czerwony.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Chris 21.08.2015
    Temat jest przykry, bo taki prawdziwy...
  • Angela 21.08.2015
    Brutalna Polska rzeczywistość. 5
  • NataliaO 21.08.2015
    Dobre i mocne. 5:)
  • levi 21.08.2015
    nic dodać, nic ująć :) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania