dzień kaktusa
Telefon nie odpowiadał, a to był być może najważniejszy telefon w moim życiu.
Zostało mi parę dni . Pikawa wysiadła całkiem i leżąc pod sztucznym porąbańcem technologii, wiedziałem. Kukułka boga już puszcza pawia medycznego, jak to w świecie ptaków tego świata bywa.
Sprzedam serce pasującemu biorcy. Termin do uzgodnienia
Tonący dopadł do brzytwy i zapewne pounosi się chwilę na grzbiecie fali. Nie wolno sprzedawać przecież organów, a tym bardziej organów żywotnych dla dawcy.
Ale to ogłoszenie w miejscowej gazecie kłuło, drażniło, szarpało, wyło. Kto mi podrzucił wczorajsze „Ogłoszenia” z tym podkreślonym wpisem?
Dostałem też podobnie brzmiącego esemesa.
Dryń, dryń...Ostatnie niebo do wynajęcia lub sprzedania. Z widokiem na raj
Kiedyś o tym mięśniu nie myślałem. Był, tłukł się niezależnie od moich działań, szaleństw, miłości i przebalowanych nocy.
A dziś patrzę na monitor i boję się wysikać.
Mogę tylko dzwonić.
- Słucham? - Głos w słuchawce brzmiał jak szczytowanie rakowca pod maską tlenową. Rzęził, świstał. To był kobiecy głos, ale nie z gatunku klasyki filmów porno, kiedy tchawica jest równie silna jak macica. Ta osoba też była na granicy.
- Pani... ma serce... do sprzedania...
- Drogie... - zapiało w słuchawkę. – Potrzeba jeszcze jakiegoś organu?
- Nie...
- Kiedy dostawa ma być?
- Jak pani... - wydyszałem. - Chce to zrobić?
Cisza.
- Drogo jest. Jak pan z czasem?
- Góra parę dni... Skąd wiadomo, że będzie pasować?
- U pana będzie.
- Skąd... pani... wie...
- Chce pan?
- Chcę.
- To wpłata na podane konto. Operację zamówić na pojutrze po przedstawieniu dowodu przelewu w necie i osobistej deklaracji w miejscowej telewizji.
- A jak... oszukam?
- Nie oszuka pan. Choć ten jeden raz. Wszystko co pan ma - powiedziała i wyłączyła się. Nic nie zrozumiałem.
Kto powiedział „słodka śmierć w objęciach boga” jest porąbańcem z gatunku świrów z kościoła spagetti, choć może nie na miarę świrów głoszących odpuszczenie grzechów w sutannie klejącej się od spermy na widok kilkuletniego dzieciaka.
Chcą przekonać cię o tunelu, świetle i dobrym dziadku czekającym po drugiej stronie.
Ja poczułem nagle uderzenie ekspresu w centrum klatki piersiowej.
Światło było porażające, zgrzyt kół zatańczył w mózgu, a wjazd skurczył się do rozmiarów norki myszy polnej.
- Przeszczep? - wycharczałem.
- Nie mamy dawcy panie Eron.
- Telefon jest w szufladce. - I zapadła ciemność.
-Panie Eron, panie Eron, czas wracać. Ma pan nowe serce i wrócił pan do nas.
- Jak? Pić - to jedyne co udało mi się wyszeptać.
Chwilę po pańskim zatrzymaniu akcji dostaliśmy telefon z pogotowia. Był wypadek śmiertelny jakiejś kobiety. Przedziwne, ale zostawiła tylko list w samochodzie, gdzie przekazała organy na rzecz transplantacji, a serce konkretnie dla pana...
- I?
- Kolejny cud. Pasowało idealnie.
- A ten numer telefonu, który zostawiłem w szafce?
- Już nie odpowiadał.
Cudem ocalony milioner przekazał cały majątek dla domu ofiar przemocy, porzuconych kobiet i dla schroniska dla zwierząt. Niesamowity gest z jego strony powrocie z zaświatów, jak napisał kapelan szpitala w Elroks Bay.
Dziękuję ci nieznana córko. Chciałbym poznać jeszcze raz twoją matkę i zamieszkać z nią na pustyni Chihuahua
Bez ludzi.
- Dobrze, że gejów nie wspomógł - powiedział pasterz szpitala.
Komentarze (16)
Tylko zaczęłam. Przeczytam wieczorem ?
Dobrego dnia.
Nie czuję jakiegoś dysonansu w tym zdaniu.
To faktycznie jego córka o której istnieniu nawet nie wiedział, ale ona o nim wiedziała.
Stąd zgodność genetyczna.
Jakby jednocześnie zemściła się na nim, umierając, a z drugiej strony, uratowała mu życie.
Zapewne można się przyczepić do logiki wydarzeń, dlatego umieściłbym to w kategorii "sny".
Taką miałem chwilkę dla siebie jak te kisielki w proszku :)
Pansowa
tekst wart filmowego scenariusza. Daje mózgowi popalić,
5
pozdrawiam
Zaskakujące opko od pierwszego do ostatniego akapitu.
Córka dała drugie życie i pozbawiła całego majątku. Materiał na kapitalną powieść albo przynajmniej rozwinięte opowiadanie. Czemu się zdecydowała na tę ofiarę z siebie? Jakie było życie bez ojca?
Wiele pytań, bo pomysł fabularny bardzo nośny.
Pozdr.
I pięć gwiazdek.
Lenistwo przemówiło (:
Ty raczej nie potrafisz napisać źle, tego rodzaju tekstów:)↔Pozdrawiam:)
Różnie to wychodzi.
nie myśl czerepem
jeno co tele
we kółko miele
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania