Dzień (rok) z liceum gastronomicznego
Nigdy nie jem śniadań. Cokolwiek by o tym myśleli jakże żarliwe osobowości starające się nas nawrócić do zdrowego jedzenia i regularnych posiłków — nigdy ich nie jem. Choćbym widziała mnóstwo plakatów, słyszała równie głośne hasła — nie. Nie dla mnie, zdecydowanie.
Tak samo pomyślałam tego jednego dnia, gdy pary oczu skierowały się w moją stronę, kłótnia wisiała w powietrzu a ja znowu miałam ochotę, jak na złość, zjeść Snikersa kupionego w sklepiku i to w złej porze! Tak się to zaczęło, od mojego milczenia, od małego śniadania do wielkich podziałów niczym plastikowe Himalaje z parku miniatur.
A tak poważnie — tak wyglądała większość dni.
Raz byliśmy głodni, ślinka ciekła do ust o niewłaściwej porze dnia. Sale stawały się szare, a artystyczne przeglądanie facebooka nas nużyło. Pragnęliśmy wiatraka w sali, chcieliśmy wolności od dusznych pomieszczeń. Kierowani buntem — postanowiliśmy wyjść. Wiem, to dość duże wykroczenie względem naszego wieku, ale stwierdziliśmy, że zrobimy to bezpiecznie — autem. Do McDonalda. Szybko, wygodnie i… tanio. Czekała nas podróż marzeń trwająca kilka minut i zakończona wizytą w dusznej sali. Jeden dotyk wolności, zdjęcie kajdanków starych murów i młodego szaleństwa.
Ale to nie było takie ważne. Najważniejsze było jedzenie. Pisałam, że nie jadam śniadań? Wtedy również nie jadłam, inni też, jeszcze inny chyba również. Chyba, zawsze większość jest po tej samej stronie, więc tak. No i byliśmy głodni, jak zawsze i pochłanialiśmy jakże zdrowe frytki i kurczaki. Wchłanialiśmy porcje pod ławkami, na korytarzach. Żuliśmy niczym powtarzany non stop kadr z filmu.
Tak wyglądały dni, a raczej ich środki. Gdzie była nauka? Sama nie wiem, gdzieś pałętała się wśród serwetek ozdobnych, kieliszków na wino, gdzieś pomiędzy podręcznikami wepchniętymi do szafki, jakiejś białej koszuli zgniecionej w kostkę. Bo komu nie zdarzyło się choćby raz wrzucić wszystkiego do szafki? No proszę was. Słysząc dzwonek pierwsze co większość robi to wielkie “hop!” rzeczami trzymanymi w ręce i przebiera nóżkami w stronę wyjścia. Tak, byliśmy wtedy na etapie buntu.
Polegającego na robieniu zdjęć na Instagrama, marzeniu o wiatrakach i wymykaniu się cichcem na parking, by z rykiem silnika pojechać na dziesięć minut do McDonalda (obsługa była wyjątkowo wolna w wydawaniu zamówienia).
Nadal jesteśmy w tej fazie, tydzień po tygodniu… wszyscy, bez wyjątku. O ile nie zbliża się sprawdzian i praktyki, i trzeba koszulę wyprasować i zjeść śniadanie. No bo przecież nie wypada, by brzuch grał pierwsze skrzypce?
_______________
Ja naprawdę próbowałam napisać felieton, mówią, że zawsze warto próbować. To takie trochę dla poprawienia humoru, trochę (nie) na poważnie, trochę z uwzględnieniem mojego dziwnego humoru, ale szczere. Krótkie sprawozdanie z dnia/roku (niepotrzebne skreślić) mojej siostry, która jedzie dwie minuty autem do McDonalda, aby kupić sobie napój i wrócić do szkoły ;x
Ściskam Was mocno i miłego!
Komentarze (20)
Ciekawy i fajnie napisany tekst, z kimś mi się kojarzy, nie pamiętam kto podobnie pisał, ale ktoś wielkim pisarzem bywszy tak właśnie albo podobnie pisywał
Jednak udało mi się napisac cos więcej, brawo ja
ps
Brawo Ty :)
Brawo ty! Jak trybiki zardzewiały, to te łóżko wydaje się być dobrą opcją, szczególnie że można oszukać trochę system i zrobić sobie popołudniową drzemkę :D
Macka w mieścinie nie było. Poczułam muśnięcie sentymentu : D 5
Podeślij coś więcej, choćby prywatnie, proszę!
A tekst całkiem przyjemny. Nie potrafię pisać felietonu, nie znam też jego stylistycznych wytycznych - tylko nie mów moim wykładowcom - ale wydaje się być całkiem przyjemnie napisany.
Co ja mówię, to jest całkiem przyjemnie napisane! :)
Będę milczała przed wykładowcami ! Ani słowa niee szepnę :)
Nie wiem, nie chcę też tutaj dywagować na ten temat, ale(!) przeczytałem z uśmiechem.
O, to się liczy dla mnie bardzo mocno :D
"kłótnia wisiała w powietrzu a ja znowu miałam ochotę" - przecinek przed "a"
"No i byliśmy głodni, jak zawsze" - tutaj zbędny przecinek, chyba że zrobisz z tego wtrącenie, więc przecinek po "zawsze" :)
"Słysząc dzwonek pierwsze co większość robi" - przecinek po "dzwonek"
Kurczę, głupio mi tak po długiej przerwie przyjść, a na dodatek powiedzieć, że ten tekst jako jeden z naprawdę niewielu do mnie nie przemówił. Styl wciąż nasuwał mi na myśl, że coś zaraz będzie, coś wielkiego i istotnego, ale się nie doczekałam. Może to z przyzwyczajenia już do Twojego stylu, no nie wiem :( Mimo wszystko napisane dobrze i zabawnie, ale, kurczę, tak to jest, jak człowiek się z góry na coś nastawi, przepraszam :(( Dziś bez ocenki, ok, Ef? :(
Błędy poprawię! Ale muszę dostać się na laptopa :c bo tak się gubię, a wczoraj mój staruszek zrobił znowu coś ze sobą xd
Błędy poprawię! Ale muszę dostać się na laptopa :c bo tak się gubię, a wczoraj mój staruszek zrobił znowu coś ze sobą xd
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania