no czad! osobiste i uniwersalne zarazem. przynajmniej dla mnie. wreszcie coś dłuższego, co można doczytać do końca i nie dostać refluksu. gdzie indziej człowiek tonie w gęstym szlamie metafor, dusi się. brzydkie metafory i niepotrzebne przerzutnie osaczają czytelnika, jak szpetne panny jednego przystojnego na imprezie w remizie w Myciskach Niżnych.
Skąd ja mam trzystu znajomych? Kto to jest ten…? A ta? Wywalę ich. Po dziesięciu zdilitowanych mi się znudziło.
Dwieście kanałów i nie ma co obejrzeć. O, stacja francuska. E le plezi włatir plu plu. Fajne. Rety, półtora roku nauki i nic nie pamiętam. Tyle kasy
Następny sms. Wysłała mi zdjęcie na mesendżera. Co za namolna pizda. Ile można? Tak, już lecę włączać komputer i oglądać sierściucha. Widziałam go już milion razy. Kotek zbliża się do pudełka, jeszcze pięć kroków i będzie przy nim, jeszcze, cztery kroki, trzy dwa, jeden. Jest przy pudełku. Potem podnosi łapsko. I piętnaście zdjęć na dowód, że łapsko coraz wyżej. Jakby oglądać film klatka za klatką. Pełna bateria tableta nie wystarczyłaby, żeby to w całości obejrzeć. Więc przewijam bez oglądania miliony zdjęć, gdy wchodzi na parapet, idzie do okna balkonowego, podchodzi do nieznanej mu jeszcze zabawki. Nie dziwne, że się z niczym nie wyrabia, o czym słyszę kilka razy dziennie. Ja też zresztą. Przez nią. Nie, koniec, dzisiaj ją opierdolę i blokuję.
tak...byłem w tunezji, miałem cyfrowy aparat sony i zrobiłem 5 437 zdjęć. chcecie obejrzeć? nie? na pewno? jebana hołota! nic was nie interesuje. nawet zdjęcia z afryki...
Elorence choćby były, to nei o to chodzi. Niektórzy mają po prostu, delikatnie rzecz ujmując, pierdolca. Tak jak to Ref we fragmencie skopiowanym przez mła opisała :D
Albo najlepsze - świadectwo z ocenami, czy tam dyplom ukończenia szkoły, Pani XXX w nastroju - dumna z użytkownikiem YYY (syn) i ciach cały dokument na fejsa z peselem, wszystkim, brawo.
Brawo: humor, te rozmyślania wewnętrzne bohaterki, jedno po drugim zapierają wdech w piersi, by na końcu zrobić pfff.
Swoją drogą dawno domowych krokietów nie jadłam, mam smaka z barszczykiem.
Świetne Refluksie. Tym razem wkurw na świat jest ślicznie opieczony zapisem. Tekst z nieco mniejszym zębem niż niektóre, ale ironia zawsze wysokich lotów.
"Następny sms. Wysłała mi zdjęcie na mesendżera. Co za namolna pizda. Ile można?" - haha
"Zjem śniadanie. Otwieram lodówkę, patrzę na kiełbasę i ser i robi mi się prawie niedobrze. To niedobrze. Może samego chleba, odrobinkę. Przeżuwam. Nie chcę już." - #ja.
Fajnie, że coś od Ciebie znów. Charakterystyczne, szorstkie i zabawne.
Czytałam wczoraj i bardzo się uśmiałam. Tekst odpowiednio zabawny, naznaczony naprawdę fajną ironią, nie taką niszową, ale taką całkiem całkiem :) Mam kilka perełek, ale musiałabym dużą część tekstu przekopiować do komentarza.
Trafna uwaga - najbardziej męczy lenistwo :) True story.
Ja też zazwyczaj kończę dzień z ogromnymi ambicjami dotyczącymi dnia kolejnego... i kończy się tak jak zawsze. Ale mimo to, wciąż próbuję przechytrzyć samą siebie.
Pozdrawiam!
O rety, tyle ciepłych słów, że się zaraz ugotuję.
Miło i bardzo i radośnie.
Na innym forum we hajdparkowym dziale to umieściłam, bo to ani opowiadanie, a ni wydra.
Dziękuję, dziękuję.
Przede wszystkim mojemu konkubentowi, bardzo cie kocham, przyjaciołom i włascicielowi monopolowego, gdzie nabywam natchnienie.
Kocham was wszystkich.
Humoru jak zwykle u Ciebie sporo, ale w moim odczuciu to opowiadanie jest jednak przede wszystkim gorzkie. Zwłaszcza, że jest to goryczka dobrze mi znana ;)
Komentarze (30)
Jest mega swietny, Ref.
Idzie do ulubionych.
Mega swietny.
Wykończą mnie wszyscy - taaa.
Cudny.
Dwieście kanałów i nie ma co obejrzeć. O, stacja francuska. E le plezi włatir plu plu. Fajne. Rety, półtora roku nauki i nic nie pamiętam. Tyle kasy
Następny sms. Wysłała mi zdjęcie na mesendżera. Co za namolna pizda. Ile można? Tak, już lecę włączać komputer i oglądać sierściucha. Widziałam go już milion razy. Kotek zbliża się do pudełka, jeszcze pięć kroków i będzie przy nim, jeszcze, cztery kroki, trzy dwa, jeden. Jest przy pudełku. Potem podnosi łapsko. I piętnaście zdjęć na dowód, że łapsko coraz wyżej. Jakby oglądać film klatka za klatką. Pełna bateria tableta nie wystarczyłaby, żeby to w całości obejrzeć. Więc przewijam bez oglądania miliony zdjęć, gdy wchodzi na parapet, idzie do okna balkonowego, podchodzi do nieznanej mu jeszcze zabawki. Nie dziwne, że się z niczym nie wyrabia, o czym słyszę kilka razy dziennie. Ja też zresztą. Przez nią. Nie, koniec, dzisiaj ją opierdolę i blokuję.
Hahahahahaha :DDD
Niezłe.
Swoją drogą dawno domowych krokietów nie jadłam, mam smaka z barszczykiem.
"Zjem śniadanie. Otwieram lodówkę, patrzę na kiełbasę i ser i robi mi się prawie niedobrze. To niedobrze. Może samego chleba, odrobinkę. Przeżuwam. Nie chcę już." - #ja.
Fajnie, że coś od Ciebie znów. Charakterystyczne, szorstkie i zabawne.
Trafna uwaga - najbardziej męczy lenistwo :) True story.
Ja też zazwyczaj kończę dzień z ogromnymi ambicjami dotyczącymi dnia kolejnego... i kończy się tak jak zawsze. Ale mimo to, wciąż próbuję przechytrzyć samą siebie.
Pozdrawiam!
Miło i bardzo i radośnie.
Na innym forum we hajdparkowym dziale to umieściłam, bo to ani opowiadanie, a ni wydra.
Dziękuję, dziękuję.
Przede wszystkim mojemu konkubentowi, bardzo cie kocham, przyjaciołom i włascicielowi monopolowego, gdzie nabywam natchnienie.
Kocham was wszystkich.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania