Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Dziury w mózgu.cz.4

Pierwsze dni września minęły nam błyskawicznie. Pojawili się pierwsi czytelnicy. Przychodziły całe klasy maluchów – dzieciaki chętnie wypożyczały książki.

Pani Jadwiga (tak miała na imię nasza kucharka) w kuchni serwowała zawsze coś pysznego.

Zamieszkałam na poddaszu naszego domku. Znajdowała się tam sypialnia, moja pracownia, łazienka oraz maleńka kuchenka. Od teraz to był mój świat, a w nim dzieciaki, uśmiechnięte i beztroskie.

Tomek dostał pracę o jakiej marzył, zaczął uczyć w szkole. Widywaliśmy się coraz częściej. Po pracy wpadał do mnie, jadł obiad przygotowany przez naszą Jadzię i zostawał do wieczora. Dużo rozmawialiśmy, snuliśmy nawet plany na wyjazd w góry na ferie. Obiecałam, że chętnie z nim pojadę. Chyba coś do niego czułam, ale nie byłam pewna, czy jestem gotowa na związek, w końcu niedawno pochowałam rodziców. Przyszedł do mnie wczoraj z kwiatami, pytając, czy ma u mnie jakąś szansę?

— Nie wiem — odpowiedziałam szczerze — to nie jest dobry czas na uczucie. — Poprawiłam włosy i ciągnęłam dalej: — Nie chcę cię zranić, Tomasz, ale to nie ma sensu.

— Inaczej odbierałem twoje zachowanie — oburzył się.

— Zostańmy przyjaciółmi — wyszeptałam.

Zagryzł wargi.

— Przykro mi — rzekł — jeśli tak uważasz, ja nadal będę walczył o nas. Tego nie możesz mi zabronić.

Odwróciłam wzrok, by uniknąć jego spojrzenia.

— Dorota! — krzyknął. — Co z tobą?! Czy ty masz serce z kamienia?!

Nie odpowiedziałam.

Wybiegł, trzaskając drzwiami.

Zbierało się na burzę. Zerwał się porywisty wiatr, zamknęłam okno w pokoju. Poszłam się odświeżyć, by po chwili położyć się spać. Tej nocy nie mogłam zasnąć. Myślałam o Tomku, jego reakcji, moim zachowaniu, rodzicach, których mi brakowało. Zasnęłam po kilku godzinach.

Tomasz przez kilka dni mnie unikał, był obrażony. Zbliżały się moje urodziny, postanowiłam spędzić je w pięknym pensjonacie w Nałęczowie. Zarezerwowałam pokój i spakowałam walizkę. Chciałam być sama i przemyśleć kilka spraw.

Dojechałam na miejsce w godzinę. Moim przystankiem docelowym była Willa Samoniówka, pięknie położony dworek XIX wieczny. Wokół cisza, świeże powietrze, w środku elegancki wystrój z dopracowanym najdrobniejszym szczegółem. Pokój mój miał okno wychodzące na ogród pełen kwiatów.

Gdy już odpoczęłam po podróży, wybrałam się na spacer po miasteczku. Pogoda była przepiękna, świeciło słońce, więc włożyłam sukienkę z odkrytymi ramionami w kolorze różowym i delikatne, białe sandały zapinane na kostce. Zaszłam do małej kawiarenki na kawę z ciastem. Miałam ochotę pochodzić po miasteczku.

Obiad zjadłam w pensjonacie. Strasznie rozbolała mnie głowa, wzięłam tabletkę i położyłam się w pokoju. Ból nie ustępował. Zrobiłam zimny okład i zasnęłam.

Obudziło mnie pukanie do drzwi.

— Kto tam — zapytałam nieprzytomna.

To była właścicielka, pani Ewa – trochę zaniepokojona, bo nie zeszłam na kolację.

— Dziękuję — odrzekłam — strasznie boli mnie głowa.

Pani Ewa zaproponowała pomoc; znała się na masażach, aromatoterapii, akupresurze; często przychodzili do niej nawet pensjonariusze.

Masaż trwał kilka minut, poczułam po nim odprężenie, ból zniknął momentalnie.

— Mam dla pani małą niespodziankę — powiedziała — ale o tym jutro. — Spojrzała na mnie tajemniczo i zeszła na dół.

Następnego dnia, w niedzielę, wypadały moje urodziny. Nawet nie mam ich z kim spędzić, pomyślałam. Zrobiło mi się smutno. Zeszłam na dół na śniadanie. Szybko się uwinęłam i chciałam wyjść, gdy zawołała mnie właścicielka.

— Pani Dorotko, mam dla pani prezent. To przyszło pocztą. — Podała mi małą paczuszkę. — Adresat się nie podpisał, ale wyczuwam, że to od cichego wielbiciela. Są też kwiaty.

Wyszła z jadalni i przyniosła mi wypełniony po brzegi kosz przewiązany kolorową wstążką. Przy bukiecie wisiał bilecik z inicjałami TS.

Trochę to dziwne, pomyślałam, kto by wiedział o moim pobycie tutaj oprócz Tomka. Zastanowiło mnie to. Przecież jest na mnie obrażony. Wzięłam prezent i poszłam do pokoju. Co może być w tym pudełku? Rozerwałam z zaciekawieniem kolorowy papier, w środku zobaczyłam pierścionek z czerwonym oczkiem. Ktoś zapukał do drzwi, podeszłam do nich, by otworzyć. W progu stał Tomek.

— Mogę wejść? — zapytał.

Skinęłam głową.

— Przepraszam, że bez uprzedzenia — ciągnął — ale musiałem się z tobą zobaczyć. Od kilku dni milczysz, nie odbierasz telefonów ode mnie. Martwiłem się... Muszę się napić, masz wodę? Zaschło mi w ustach.

Podałam mu szklankę z wodą mineralną.

— Wiem, że nie jestem w twoim typie — wyszeptał gdy skończył pić — ale czy zechcesz zostać moją żoną?

Uklęknął przede mną, patrząc mi przenikliwie w oczy. — Nie wyjadę, jeśli mi nie odpowiesz. Mogę czekać nawet całe życie, jeśli będzie trzeba. Powiedz, że mam szansę, proszę.

— Dobrze — wyszeptałam po długiej chwili — zgadzam się, tylko wstań już. Porozmawiamy o tym na spokojnie.

Podniósł się z dywanu i złapał mnie w pół, próbując pocałować. Zaczął delikatnie muskać moją szyję, po czym rozpiął delikatnie guziczki w bluzce. Po chwili poradził sobie również sprawnie z zamkiem spódnicy. Zostałam tylko w bieliźnie. Zdjął szybko ubranie, wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko. Jezu, pomyślałam, co ja robię? Nawet nie wiem, czy tego chcę. Czy powinnam.

— Tomek — rzuciłam — nie wiem, czy chcę, by do tego doszło. — Poprawiłam włosy nerwowo. — Nie róbmy tego pochopnie — wydusiłam.

Tomek zrobił się czerwony na twarzy, chyba był zły na mnie.

— Jak chcesz. — wyrzucił z siebie — Myślałem, że ci zależy na mnie, ale jesteś jak inne kobiety. Lubisz się bawić czyimś kosztem, naśmiewać z czyjejś bezradności. Mam dość twojej wyższości i udawania niedostępnej. Chcesz się ze mną pieprzyć, czy nie? — wrzasnął, nieźle wkurwiony. Złapał mnie i wziął sam, na co miał tylko ochotę.

Po wszystkim wstał i ubrał się unikając mojego wzroku. To był najgorszy dzień w moim życiu. Nienawidzę dnia własnych urodzin. Cisnęłam mu pierścionek w twarz płacząc i krzycząc:

— Wynoś się z mojego życia, ty świnio. Nie chcę cię znać, śmieciu. Wypierdalaj! Bo wezwę policję!

Wybiegł. Kwiaty wylądowały w kuble. Poszłam zmyć z siebie zapach tego pieprzonego zboka. Obiecałam sobie jedno – nigdy więcej nie pozwolę się skrzywdzić żadnemu facetowi, choćby był nawet Adonisem, czy innym zwisem.

 

cdn.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Pasja 19.08.2017
    To Tomek pokazał rożki. A taki romantyk i w ogóle. Moim zdaniem Dorota powinna to oskarżyć o gwałt. Zdenerwowałaś mnie Ewciu. 5Pozdrawiam
  • Ewcia 19.08.2017
    Nie może być tak różowo, bo powieje nudą.
    Dzięki za komentarz.Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania