Echo Proroctwa

Roblins Grove to miasteczko uchowane głęboko w mrocznych zakątkach lasu, z wichrem zapomnienia tulącym drewniane budynki i strzeliste drzewa wydające się pożerać bezkresne niebo. Klątwa, przekazywana ustnie i zanotowana na poszarzałych dokumentach, zawisła nad nim przez wiele lat.

Każda historia ma swój początek, a ta rozpoczyna się od ubogiego starca imieniem Thaddeus, żyjącego na skraju zapomnianego osiedla. Mężczyzna obdarzony został przez życie niepokojącą zdolnością przewidywania przyszłości, z tego powodu okrzyknięty został jako lokalny szaman. Oczy, często skrywane pod zniszczonym nakryciem głowy, rozjaśniały się tajemniczym blaskiem, kiedy snuł opowieści o wizjach, jakie nawiedzały go w mrokach i odmętach nocy.

Pewnego, niezapomnianego dnia, w którym słońce zdawało się wisieć nieruchomo w niebie, stary wróżbita stał na krawędzi osady. Jego głos, twardy i drżący od lat, łamał ciszę, przerywając idyllę wsi. Mówił o burzy, potężnej i dzikiej, o niszczycielskiej sile, mającej wymieść ich domy, jak dziecko rozrzucające domki z kart. Przepowiednia zwiastująca wizję apokalipsy, trąby burzowej mającej porwać ich ziemię, szaleńczego wiatru wyrywającego drzewa z korzeniami i niekończącej się ulewy, zalewającej pola i domostwa.

Mieszkańcy patrzyli na niego z politowaniem, uznając wizję za skowyt otępienia, wydźwięk sennego umysłu zatopionego w proroczych marzeniach. Zlekceważyli go całkowicie, pogrążając się w codziennej rutynie. Traktowali Thaddeusa jak element krajobrazu - stary, dziwaczny człowiek, przemierzający ulice, mrucząc pod nosem swoje niewyraźne przepowiednie.

Jednak gdy ciemność spadła na ich osadę, niewyraźne obietnice emeryta stały się niewygodnie rzeczywiste. Nawałnica przyszła niespodziewanie, brutalna i bezlitosna. Wiatr ryczał jak dzikie zwierzę, wyciągając pazury do każdego, kto stanął mu na drodze. Deszcz padał nieubłaganie, zalewając pola i penetrując najgłębsze zakamarki ich domów.

Wraz z burzą przybyła śmierć i zniszczenie. Błyskawice rysowały straszne obrazy na niebie, wiatr wyrywał dachy z domów, a deszcz zalewał ulice, zmieniając je w rwące strumienie. Mieszkańcy, zaskoczeni siłą żywiołu, widzieli, jak ich miasto jest zmiatane z powierzchni ziemi.

W tej chwili zrozumieli. Zrozumieli, że przepowiednia okazała się prawdą. Nie były tylko marzeniami starego człowieka, ale zapowiedzią tego, co miało nadejść. Jednakże już za późno aby to zrozumieć, za późno, aby się schronić. Wszystko, co mogli zrobić, to patrzeć, jak ich domy, życie i świat są niszczone przez siłę, którą Thaddeus przewidział.

Kiedy świt następnego dnia rozświetlił zniszczone resztki osady, mieszkańcy, zamarznięci i osłupiali, przeszli do okrutnej rzeczywistości - do odszukania tego, co zostało ze swoich domów i ich sąsiadów. W tym krajobrazie ruin, wśród pokruszonych murów i wypalonych zgliszczy, odkryli, że Thaddeus, stary wróżbita, który przepowiedział całe to nieszczęście, zniknął bez śladu.

Jego chatka, którą znał każdy mieszkaniec - ta starodawna, zbudowana z sękatego drewna i pokryta strzechą - leżała teraz w ruinach. Belki dachu zapadły się, ściany były pęknięte i pochylone, a drzwi i okna zniknęły, przypominając jedynie dziury w zrujnowanej strukturze. Lecz mimo że poszukiwali, nie znaleźli ani ciała emeryta, ani jakiejkolwiek innej oznaki obecności proroka. Jak gdyby ziemia sama połknęła go w trakcie szalejącej nawałnicy.

Nie minęło sporo czasu, a mieszkańcy zauważyli, że coś jest nie w porządku. Zaczęły się dziać rzeczy, wychodzące poza zrozumienie, graniczące z fikcją. Przygasłe szepty, nie do końca ludzkie, przemykały przez nocne powietrze. Ledwo słyszalne, ale wystarczająco głośne, aby przebić się przez zgiełk nocy i wprawić w niepokój nawet najmocniejszych serc.

Cienie, nie mające źródła, zdawały się kłębić się w kątach ich oczu, znikając, kiedy próbowali na nie spojrzeć. Poruszały się niepokojąco płynnie, jak gdyby były czymś więcej niż tylko brakiem światła. I przede wszystkim, przedmioty - naczynia, narzędzia oraz ubrania zaczęły przemieszczać się z miejsca na miejsce, kiedy nikt nie patrzył. Wydawało się, jakby były przestawiane przez niewidzialną rękę, ustawiającą je według własnego widzimisię.

Zniknięcie Thaddeusa i te dziwaczne zdarzenia wprowadziły atmosferę grozy i strachu wśród mieszkańców. Legendy mówią, że to duch wróżbity nieprzerwanie błąka się po miasteczku, szukając zadośćuczynienia za ignorowane ostrzeżenia. Czy to prawda? Czy to jedynie staroświeckie opowieści, mające na celu uchronić młodsze pokolenia przed pychą? Nie wiadomo. Nie można tego stwierdzić, ale jedno było pewne: życie w ich osadzie uległo diametralnej zmianie, a ludzie pouciekali do sąsiednich miast.

Po latach niektórzy mieszkańcy, popychani desperacją, powrócili do Roblins Grove. Przez dłuższy czas wydawało się, że mogą zapomnieć o dawnych strachach. Życie w miasteczku toczyło się powoli, wypełnione prostymi radościami i codziennymi obowiązkami. Lecz spokój był ulotny. Początkowo były to drobnostki - szklanka niespodziewanie przewracająca się na stół, dźwięki otwieranych i zamykanych drzwi w głuchą noc, nieoczekiwane zaniki prądu. Potem zaczęły pojawiać się sny, tak realne, że mieszkańcy zaczęli wątpić w rzeczywistość. Widzieli Thaddeusa, próbującego przekazać im wiadomość, ale zawsze budzili się zanim zdążył zakończyć. Te sny były tak intensywne i przybierały na sile, że zaczęły wpływać na ich codzienne życie.

Wraz z nadejściem nowych, niepokojących zjawisk, ludzie z miasta zrozumieli, że ich przeszłość nie pozwoli im tak łatwo o sobie zapomnieć. Zaczęły pojawiać się niewytłumaczalne symbole, rysunki o nieznanych znaczeniach, jakby ktoś ręką niewidzialnego artysty malował na ścianach ich domów. Zdjęcia Thaddeusa, ukryte wśród osobistych pamiątek, jakby same się rozpływały, raz po raz, gdy mieszkańcy wracali do domu, odkrywali, że relikty przeszłości zniknęły bez śladu.

Nocne cisze przerywały teraz tajemnicze dźwięki. Ciche szepty dobywały się z ciemnych zakamarków, jakby niewidzialne usta wymieniały tajemne sekrety. Dźwięk kroków, które wydawały się krążyć wokół domów, a czasem nawet wewnątrz nich, dodawał niepokoju. Szelest liści, nawet kiedy wiatr nie ruszał drzew, wprowadzał atmosferę nieustannego czuwania.

Wszystko to spowodowało, że mieszkańcy zrozumieli jedno - nie mogą uciec przed przekleństwem, rzucającym mrok na ich miasteczko. Klątwa, której nie mogli zrozumieć ani przewidzieć, musiała zostać złamana. A jedyna osoba, mogąca im pomóc i zrozumieć tę tajemniczą siłę, to zaginiony wróżbita, Thaddeus. Musieli znaleźć sposób, by do niego dotrzeć, a potem, być może, odnaleźć sposób na złamanie klątwy.

Podjęli decyzję o przeprowadzeniu seansu spirytystycznego w starym, drewnianym kościele w centrum miasteczka. W tych cienistych zakątkach religijnego kultu, oświetlonego jedynie przez łunę świec, zebrali się wszyscy miejscowi. W ich oczach tlił się strach, ale jednocześnie czuć było zdeterminowanie i gotowość do stawienia czoła tajemniczym siłom, nawiedzających ich wioskę.

Nie tracąc ani chwili, zgromadzeni wypełnili nocne powietrze cichymi, niemal głuchymi głosami, które wspólnie wzywały ducha starca. Każde słowo uwydatniało modlitewne błagania, z prośbą skierowaną do zmarłego wróżbity, aby ukazał im ścieżkę prowadzącą do ocalenia. Jednak nie wszystko poszło zgodnie z planem, jakby ceremonia przekroczyła granicę nieznanego i obudziła coś zakazanego.

Zamiast spokojnego ducha wróżbity, którego wszyscy oczekiwali zobaczyć, z mrocznej otchłani wyłoniło się coś zupełnie innego. Coś, co nie miało konkretnej formy, ale ta obecność była tak paląco namacalna, że przyniosła ze sobą chłodny powiew, który przenikał do szpiku kości. To zjawisko sprawiło, że powietrze stało się gęste, a oddechy zgromadzonych wstrzymały się w grobowej ciszy.

Ten niespodziewany zwrot wydarzeń, w momencie, mającym być wybawieniem, stał się teraz jeszcze bardziej niepokojącą tajemnicą. Coś, co miało pochodzić od Thaddeusa, niosło ze sobą coś nieuchwytnego, ale również tęsknotę i strach, wstrzymujący oddech wszystkich zgromadzonych.

W mrocznej, nocnej atmosferze, bezcielesna forma zaczęła nabierać kształtów. Właśnie wtedy zrozumieli, że to, co przed chwilą było niewyraźną postacią, stało się przerażającym demonem o czterech rękach i dwóch groteskowo zniekształconych głowach. Mieszkańcy wpatrywali się w bestię, paraliżowani strachem, nie mogąc uwierzyć w to, co widzą.

Bestia, niemal naśmiewając się z ich przerażenia, wydała głośny, przerażający ryk, odbijający się echem w całej osadzie. Wibracje wywołane tym krzykiem sprawiły, że kamienna konstrukcja kościoła zaczęła drżeć i trzeszczeć, aż w końcu nie wytrzymała. Ludzie w panice wybiegli z kościoła w trosce o swoje życie. Po chwili potężnym grzmotem kościół runął, rzucając w powietrze ogromne chmury kurzu i gruzu.

Kiedy kurz opadł, na ruinach kościoła objawił się zaskakujący widok. Wśród zniszczeń, zamiast demona, stało teraz echo Thaddeusa - przezroczysty obraz starca, który znały wszystkie pokolenia wioski. W duchowych dłoniach trzymał smycz, na której końcu znajdował się demon, teraz posłuszny i ujarzmiony.

Wróżbita, wpatrując się ze stoickim spokojem w przerażone twarze swoich sąsiadów, uśmiechnął się łagodnie i pokornie. Bez słowa, pokazał im, że jest teraz panem i władcą demona, którego niegdyś tak się bali. Następnie, z demonem na smyczy, skierował się w stronę czarnego portalu, który otworzył się obok nich.

Przeszedł przez tajemnicze wrota, a wraz z nim dwugłowy upiór. Drzwi do innego świata zamknęły się za nimi, pozostawiając miejscowych w zadumie i uldze, że klątwa została złamana. Od tamtej pory wiedzieli, że Thaddeus zawsze będzie ich strzegł, niezależnie od tego, w jakim świecie teraz przebywa.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Dekaos Dondi 9 miesięcy temu
    Aaronier0O↔Ciekawie i płynnie napisane, w sensie→stylu, klimatu i treści:)↔Pozdrawiam🙂:)
  • Aaronier0O 9 miesięcy temu
    Dziękuję bardzo za miłe słowo, doceniam :)
  • Aleks99 9 miesięcy temu
    Sprawnie napisane opowiadanie, nie żałuję lektury :)
  • Aaronier0O 9 miesięcy temu
    Dzięki wielkie za zainteresowanie :)
  • Sufjen 9 miesięcy temu
    Nie dość, że klimaty fantasy (bardzo lubię), to mamy jeszcze jakość stylistyczną i treściową. Bardzo na plus :)
  • Aaronier0O 9 miesięcy temu
    Dzięki bardzo za opinię :)
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    fajne. Plastyczne opisy, gęsta atmosfera... Trochę skrótowo, ale broni się jako poukładana, zamknięta historia.
  • Aaronier0O 9 miesięcy temu
    Dzięki, preferuję właśnie tworzenie szortów jako zamkniętych historii :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania