Eko kurs część 1

Pandemia minęła albo na pewien czas się skryła i wszyscy oczekiwaliśmy powrotu do normalności. Część osób odkurzyło pomysły na podreperowanie budżetu domowego i wyszarpniecie unijnej kasy, która hojnie miała popłynąć wartkim strumieniem do naszego kraju zgodnie z zapewnieniami pana premiera i jego najbliższych partyjnych współpracowników. Wiele osób z czasów przed koronowirusowych miało styczność i pamięta firmy, które specjalizowały się w przeprowadzaniu szkoleń finansowanych przez Unię dla bezrobotnych, czy rozpoczynających działalność gospodarczą. Irek, po zbankrutowaniu jego moteliku i baru w wyniku decyzji władz zamykających działalność hotelową oraz gastronomiczną na okres niemal roczny i ponoszonych w tym okresie niemałych kosztów utrzymania budynku, oraz zatrudnionego personelu, wdepnął w gigantyczne długi i postanowił zmienić swoje źródło utrzymania na bardziej stabilne. Zapragnął zarobić spore pieniądze na energii odnawialnej, by później żyć wygodnie ze zgromadzonego kapitału, niczym jego sąsiad zawodowy polityk, który pełnił i pełni z ramienia różnych partii niezwykle ważne administracyjne funkcje przez cały okres od uzyskanie niepodległości, obecnie zasiada w sejmiku wojewódzkim, jako rezerwa z perspektywą awansu do szczebla krajowego. Ireczek z wielkim zapałem przystąpił do realizacji powołania nowoczesnej firmy wysoko ocenianej w rankingu międzynarodowym. Pierwszym jego krokiem w świat wielkiego biznesu, było uzyskanie informacji, jakie są przeprowadzane szkolenia w tym zakresie, skoro ojczyzna płaci gigantyczne kary za nie wywiązywania się z redukcji emisji zanieczyszczeń.

Uzyskanie nawet ogólnych informacji od jednostek administracji państwowej na jakikolwiek temat, stanowi od kilkunastu lat dla przeciętnego człowieka spore wyzwanie graniczące z cudem. Jemu po wielu trudach przemierzania urzędów, zakomunikowano, że powinien przejść szkolenie, ponieważ ma wkrótce nastąpić nowelizacja ustawy o elektrowniach wiatrowych. Na forum publicznym ktoś wspomniał, że trzeba wykazać się niemałym sprytem i zdobyć sporą wiedzę, by ogarnąć choćby podstawy poruszania się w niespójnych, źle sprecyzowanych, niekorzystnych, najbardziej nieprzyjaznych w całej unii europejskiej i mało zrozumiałych polskich przepisów.

Kursy bezpłatne obejmowały dwa zagadnienia nakreślone przez Unię po wcześniejszym retuszu wykonanym przez krajowych polityków. Najlepsze kąski w tym torcie, czyli puli przeznaczonej na szkolenie, były i będą zarezerwowane dla swoich. Mniejsze zazwyczaj są w trakcje realizacji, lub zostały przydzielone do określonych firm szkoleniowych niczym do ekskluzywnych klubów. Najlepiej było i jest z niechcianym kierunkiem szkolenia, a był to kurs dla wykluczonych i obejmował założenie przedsiębiorstwa przyjaznego środowisku oraz pozyskanie korzystnych umów, a po realizacji pierwszych zamówień, zyski miały zapewnić dalszy rozwój firmy. Dodatkowym uwarunkowaniem było, że maksymalnie do dwóch lat trzeba zdobyć zaufanie minimum pięciu procent mieszkańców na terenie swojej działalności i zawrzeć przynajmniej dwie umowy do realizacji na najbliższe pół roku. Nikt nie wiedział, jak powinien taki proces przebiegać i kto powinien go weryfikować, a zwłaszcza do kogo się odwołać w przypadku niesprawiedliwej, lub tendencyjnej oceny. Czy delikwent powinien też chodzić, niczym domokrążca po chałupach w najbiedniejszej dzielnicy miasta, gdzie większość domów została przeznaczona do rozbiórki, ze względu na zły stan techniczny. Tam mieszkania zajmują w większości dzicy lokatorzy, którzy zasiedlili je przy użyciu nie klucza, tylko łomu. Wywarzając drzwi, łamali prawo, lecz po wniesieniu swojego dobytku, w jakiś niewyjaśniony sposób uzyskiwali prawo do tego mieszkania, a w przypadku eksmisji do lokalu socjalnego. Pociechy ich, gdy dorastały, odziedziczały metalowe narzędzie i podobnie jak rodzice szli na swoje. Może to pielęgnowane bezrobocie, czy posiadanie potomstwa zapewniało im bezkarność i poczucie, że im się należy, albo odsiedziane wyroki oraz zaliczone odwyki. Takim szczęściem nie mogły pochwalić się osoby zarabiające najniższą krajową, które składały wniosek do miasta i potulnie czekały na przydział jakieś parszywej klitki czy nory. Mieszkań na wolnym rynku nie nabywali, ponieważ nie uzyskiwali dochodów umożliwiających im zakup nawet małego mieszkania.

Po miesiącu poznał środowisko, w jakim nigdy nie chciałby mieszkać i przestał się dziwić brakiem chętnych oraz powszechnej rezygnacji z odwiecznego dążenia do polepszenia własnego bytu. Ludzie biedni bez znajomości i koneksji zadowalali się pieniędzmi przyznanymi na dzieci i otrzymywanymi z opieki społecznej. Najmniej chętnymi do szczerej rozmowy były osoby, które pozostawały bezrobotnymi nawet dwadzieścia lat. Argumenty kierowane do nich, w żaden sposób nie dawały się pogodzić z wolnym rynkiem i konkurencyjnością, jaka powinna cechować demokratyczną gospodarkę. Koronnym argumentem do odmowy było, że bez łapówki w naszym kraju nie da się uzyskać dobrego kontraktu, nawet z małym zyskiem. Kolejnym był w jaki sposób uzyskane pieniądze, ochronić przed Skarbówką i ZUS-em. Mowy nie było o żadnym zdobyciu zaufania, jeżeli nakłaniało się ich do podjęcia pracy, a przede wszystkim do odstawienia alkoholu, na czas jej wykonywania.

Zastanawiał się nad sposobem dostania na zagraniczny kurs dla inwestorów i użytkowników elektrowni wiatrowych. Pomysł na interes wydawał się niezwykle interesujący, ponieważ Polska w roku poprzednim uzyskała mocno ujemny bilans w pozyskiwaniu energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii, a tamci dysponowali sporym doświadczeniem. Dlatego dostrzegł dla siebie sporą szansę, ponieważ w Polsce odbiorców czekały kolejne podwyżki, by pokryć koszty zakupu z krajów, które uzyskały bilans dodatni w przyznanym dla nich limicie. W każdym innym kraju, który znalazł się w tak kiepskim położeniu, jego inicjatywa uzyskałaby poparcie, lecz u nas wszystko jest irracjonalne i przez to nie wykonalne, jeżeli już to niezwykle utrudnione. Największym problemem do pokonania, była walka z nieprzychylnymi przepisami dla odnawialnych źródeł energii, a zwłaszcza pochodzącej z wiatru i „zasiekami” ustawionymi przez zakłady energetyczne. Znawcy tematu w przeciwieństwie do niego nie dostrzegali światełka w tunelu i nie wierzyli w cudowną zmianę niekorzystnej ustawy. Ireneusz, po wysłuchaniu ich, zamiast już na początku się poddać i przyjąć do wiadomości, że w naszym kraju nic się nie opłaca. Zachował się pomimo osiągnięcia wieku średniego, jak niepoprawny optymista, przepełniony wiarą, że tym razem zmaterializują się obiecanki i zapanuje po latach uchwalania niekorzystnych ustaw polski ład. Myślami znalazł sposób na skompletowanie potrzebnej dokumentacji, załatwienia pozwoleń, gruntu inwestycyjnego i kredytów na preferencyjnych warunkach.

Szkolenie, w jego ocenie powinno przebiegać podobnie we wszystkich krajach unijnych, więc postanowił tam zdobyć wiedze i doświadczenie, które przeniesie na rodzimy grunt. Znalezienie kursu na interesujący go temat i w pasującym mu terminie nie stanowiło problemu, o ile posiadało się zaświadczenie o szczepieniu albo negatywny test na koronowirusa. Organizatorzy przyjęli polskiego kandydata na kursanta przyjaźnie i pomogli uzyskać unijne dofinansowanie. Nauczanie w wyznaczonym dniu rozpoczęło się punktualnie w grupie dziesięcioosobowej. Prowadzący przywitał wszystkich obecnych i przedstawił wykładowców, specjalistów ze swoich dziedzin. Dość szybko okazało się, że wszyscy krajanie ze słyszenia znają ich osiągnięcia w dążeniu do redukcji emisji dwutlenku węgla i pierwiastków ciężkich do atmosfery.

Kurs w ocenie naszego rodaka jak rodzimy, miał polegać na wysłuchaniu pogawędki, z przerwami na kawę i zakończonej posiłkiem. Zamiast tego czekała go niespodzianka, wykład rozpoczął się profesjonalnie, bez ględzenia przez lokalnego przedsiębiorcę, który przy tej okazji, szukał chętnych do nabywania w jego firmie i w ten sposób znaczne zwiększenie rentowności jego działalność, nie o dwa, trzy procent jak na zachodzie, lecz przynajmniej trzydzieści. Widocznie tam nie mają problemów z płatnościami, kontrolami skarbówki, a życie jest stabilne i nie podlega gwałtownym zmianom. Nikt wcześnie rano nie wpada razem z drzwiami i nie aresztuje za udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Telewizyjne wiadomości nie rzucają oskarżeń o wielomilionowe wyłudzenia podatku VAT, czy sprzedaży oleju opałowego jako napędowego, papierosów bez akcyzy i narażenia skarbu państwa na znaczne straty. Zagraniczni prokuratorzy sporadycznie nadzorują zatrzymania i wsadzanie obwinionego do aresztu śledczego, lecz nie stosują praktyk, by przez miesiące mieć czas na udowadnianie winny. Może tam nie ma oskarżeń opartych na zeznaniu świadka koronnego, czyli skruszonego przestępcy. Ciężko jest siedzieć w areszcie rok, jak jest się niewinnym i nawet gdy decyzją sądu delikwent zostaje wypuszczony na wolność, a po kilkuletniej batalii sądowej uzyska czterdzieści tysięcy odszkodowania i tak nie wróci do równowagi psychicznej. Skoro wszyscy widzieli w telewizji, że nie jest to dobry, szlachetny, uczciwy człowiek.

Rodak wsłuchiwał się uważnie w kolejne wykłady i z każdą minutą dostrzegał rozbieżności w podejściu do produkcji energii elektrycznej z odnawialnych źródeł. Szczegółowo omawiano różne metody wytwarzania, przedstawiano dokładne analizy, czasu zwrotu inwestycji ich uciążliwości i wpływu na środowisko. Tam posiadają takie dane, ponieważ od wielu lat był to priorytet, a u nas elektrownie węglowe emitujące ogromne ilości zanieczyszczeń. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że zakłady energetyczne z poparciem polityków, dla swojej wygody walczą z klientami, którzy inwestują w czystą energię.

Następne częściEko kurs część 2

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania