Elce
Pisk, niczym ostra kosa przechodząca przez grzmot, wbił moje uszy w ramiona. Pięta już dała znak do ucieczki.
Brudna gęba przestała się cieszyć, zniknął szok pierwszego kontaktu, teraz tylko przerażenie.
Widziałem z bliska i nazbyt dokładnie co się wydarzyło, a wydarzyło się sporo. Wystarczająco by mózg przestał odbierać inne informacje, które rzeczywistość swymi rylcami zaznaczała jeszcze chwilę wcześniej w mojej głowie.
Zupełnie zapomniałem o labiryncie dla czerwonych, małych aksamitek, a ślina która była murem nie do przejścia, zdążyła wyschnąć i pielgrzymka robaczków dalej wróciła na swój naturalny tor.
A ona? Ona wyskoczyła obok zardzewiałej siatki, pokryta łzami, bólem i białymi bąblami. Pęcherze, które o dziwo pasowały do jej blond włosów, rosły w zastraszającym tempie i ilości na jej opalonej skórze.
Wszystkiemu byłem winny ja, inni zdążyli już uciec, bądź już pakowali swój dobytek - którym zwyczajowo były nogi za pas. Do domu miałem nie daleko, więc nie było sensu uciekać w tamtą stronę. Nikt mnie też nie będzie chciał przygarnąć. Dajcie spokój. Z przestępcą się nie ucieka. Każdy znał tę zasadę. Na przeprosiny było już daleko za późno. Dobijać nie było sensu. Zresztą mówiła, że jest odporna na takie czynniki. Okazało się że nie jest.
Twarz, szyja, ręce, brzuch, nogi gorały od palącego bólu. Tego jestem pewien, kiedyś miałem tak podobnie, tylko że nie w takiej skali oraz intensywności. To co ją dopadło, z mojej winy, było młode i pełne jadu - którego jej nie poskąpiło.
Słyszałem że w małych ilościach działa to na człowieka zdrowotnie. Tylko że to nie była mała ilość. Nazwać taką ilość Legionem, to za mało.
Słońce zaczęło palić białe bąble, ona zdarła gardło, a mną owładnęło ogromne poczucie winy. Od tamtej pory już nikogo nie wrzuciłem w pokrzywy.
Komentarze (16)
Naprawdę świetne słownictwo i super poprowadzony tekst, tylko bardziej na takie błędy drobne patrz, bo one psują estetykę tekstu.
5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania