Poprzednie częściFioletowe oczy

Fioletowe oczy cz.2

Podałem mężczyźnie rękę, ujął ją w delikatne dłonie i zamknął oczy. Czułem się tak jakby ktoś wywijał moją głowę na lewą stronę. Mężczyzna puścił moją dłoń i wskazał na pufę, posłusznie usiadłem.

- Jesteś postacią o nieludzkich zdolnościach. Może zauważyłeś mgłę naokoło swoich dłoni lub zmianę koloru oczu w różnych sytuacjach? Oznacza to że jesteś niezwykły. - zrobił przerwę. - Widzę że mało rozumiesz więc zrobimy tak: poproszę jedną osobę aby ci to wytłumaczyła i będziesz mógł zostać tutaj i uczyć się jak panować nad mocą lub wrócić do domu, jednakże jeśli wrócisz wymażemy ci pamięć i nie będziesz mógł tu przybyć ponownie. Dobrze? Może tak być? - zapytał a ja pokiwałem głową próbując poukładać to sobie.

Mężczyzna uśmiechnął się, wstał i podszedł do jednego z posągów stojącego przy drzwiach którego nie widziałem wcześniej, powiedział coś do niego a on ożył i wyszedł. Wróciła po kilku minutach z jakąś dziewczyną. Śliczną blondynką o zielonych oczach która ukłoniła się przed mężczyzną i odwróciła się w moją stronę.

- Cześć, jestem Antonina - uśmiechnęła się pokazując rząd ładnych białych zębów i podając mi dłoń.

- Michał - potrząsnąłem lekko jej ręką.

- Może chodźmy się przejść - zaproponowała na co znów pokiwałem głową, dziewczyna ukłoniła się i wyszła z sali a ja za nią.

Było południe piękne i słoneczne, szliśmy na polanę.

- więc takie osoby jak ty to tak jakby czarodzieje, widzisz - wskazała na grupkę postaci o kolorowych dłoniach. - Dzielicie się na kolory od których zależy siła ich mocy, wymienię od najsłabszego: zielony, żółty, pomarańczowy, czerwony, niebieski i kiedyś był też fioletowy ale ludzie sądzą że to tylko bajki, a i biały czyli władczyni, rozumiesz? - pokiwałem głową.

- Dlaczego fioletowego teraz nie ma? - zapytałem z zaciekawieniem.

- Ponieważ większość fioletów zginęła, sądziliśmy że są niebezpieczni dla innych, za silni i śledziliśmy ich każdy krok, nie wytrzymali i zaczęli popełniać samobójstwa lub inni ich zabili ze strachu - powiedziała poważnym tonem, więc jestem jednym z niewielu.

- Możemy kontynuować? - zapytała na co pokiwałem głową. - Mieszkamy między Ziemią a Wenus, na takim jakby księżycu. My jesteśmy ostatnim, widzisz, kiedyś taki księżyc miała każda planeta ale zostały zniszczone przez potwory. Mieszkały na Uranie o od zawsze was nienawidziły ale mniejsza z tym, zamknęliśmy ich na jakimś meteorze i tam żyją - pomyślałem o moim śnie, to te potwory musiałem widzieć.

- To przejdźmy do władzy i takich tam, władzę ma Biały Pan lub Biała Pani, mają oni największą moc i mieszkają w zamku. Wszyscy którzy się uczą i nie mają skończonych 17 lat również mieszkają w Zamku, potem mogą mieszkać w mieście. Tak w ogóle to jak się tu dostałeś? - opowiedziałem jej o drzewie i rzece i ona również była zdziwiona.

- Widzisz, ta rzeka jest przeklęta i bardzo głęboka tak na ok. 9 metrów i żyją w niej potwory które nie dają nikomu przejść, to naprawdę ciekawe - zaczęliśmy wracać.

Antonina pytała mnie o moje życie na Ziemi, o rodzinę i nawet nie zdziwiła się że jej nie miałem, dużo takich jak ja porzucało dzieci na Ziemi. Musiałem też zadecydować czy wracam, Antonina zapukała do drzwi Białego Pana, ukłoniliśmy się oboje.

- Czy zadecydowałeś? - zapytał mężczyzna kiedy Antonina wyszła przed drzwi.

- Tak, chciałbym zostać - powiedziałem.

- Wspaniale! Tylko musisz jakoś zniknąć ze swojego świata, możemy zaczarować umysły twoich znajomych tak aby myśleli że się przeprowadziłeś lub po prostu mogą zapomnieć - powiedział, a ja pomyślałem o Bartku, jedynej osobie która się dla mnie liczyła i o tym że muszę go opuścić, zrobiło mi się smutno.

- Wolałbym żeby o mnie zapomnieli - powiedziałem z uczuciem pustki w sercu, nie chciałem go okłamywać, doskonale wiem że tego nie znosi a od razu wyczuje że coś kręcę.

- dobrze - powiedział mężczyzna a z jego dłoni błysnęło białe światło - już po sprawie, Antonina zaprowadzi cię do krawca, musisz mieć nową szatę - powiedział.

Wyszedłem z dziewczyną z zamku i ruszyliśmy po schodach w dół, skręcając na ulicę. Weszliśmy do żółtego domku, od razu wybiegł do nas starszy mężczyzna.

- Dzień dobry! Ktoś nowy widzę - krzyknął radosnym tonem, pokiwałem głową a on uśmiechnął się jeszcze szerzej - dobrze, wszystko ci wyjaśnię a ty wynocha! - krzyknął na Antoninę i po chwili jej nie było.

Muszę przyznać, że mężczyzna budzi respekt. Rozejrzałem się po domku, ściany były żółte i po każdej stronie kilka drzwi.

- Dobrze, mam na imię Filip i zanim wybierzemy dla ciebie ubranie musimy zapisać cię w aktach dla Białego Pana, weźmiesz kąpiel w pianie mocy a potem owiniesz się szlafrokiem i wybierzemy ubranie, piana przybierze kolor twojej mocy, chodź - mężczyzna mówił szybko ale i tak go zrozumiałem, mam wziąć kąpiel w magicznej wodzie i ona zmieni kolor na fioletowy, więc chyba okej.

Nagle w mojej głowie przeleciała myśl a raczej słowa Antoniny "popełnili samobójstwo albo inni zabili ich ze strachu" nie mogłem okazać że moja moc jest fioletowa! Co robić? Mężczyzna pokazał mi drzwi, wszedłem do pomieszczenia. Było ono oświetlone jedynie świecami a na środku stała duża wanna wypełniona pianą, wszedłem do niej czując ciepło. Piana od razu przybrała kolor fioletu.

- O, nie - powiedziałem szeptem, zacząłem gorączkowo myśleć jak zmienić jej kolor, tak to jest to! Zmieniałem już kolor cieczy, spróbuję znowu, skupiłem się i piana była pomarańczowa! Wyszedłem z wanny, ubrałem szlafrok i poszedłem do korytarza. Pan Filip już na mnie czekał.

- Chodź - dał mi bieliznę. Poszliśmy do pokoju obok, pełnego rzędów manekinów i obok kartek z kolorami jakie mogą mieć, musiałem wybierać szatę ale żadna nie przypadła mi do gustu, krążyłem alejkami szukając czegoś normalnego aż zobaczyłem. Była cała czerwona, z czarnymi rękawiczkami.

- Tą poproszę - powiedziałem panu Filipowi który klasnął i szata była już na mnie.

Znów w pokoju obok musiałem wybrać pelerynę i buty. W końcu byłem już przygotowany ale nie miałem pieniędzy. - Pierwsze zamówienie jest za darmo - powiedział radośnie Filip, kierując się do wyjścia na korytarz.

Usiadłem na pufie obok drzwi czekając na kogoś, kto po mnie przyjdzie a pan Filip sporządzał akta. Zadzwonił dzwoneczek sygnalizując że wszedł nowy klient, do środka weszła Antonina, ale nie była sama.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania