Co zrobić gdy nie ma się weny?

Annie
22.12.2014
Kilka dni temu pojawił się wątek "Co zrobić gdy nie chce ci się pisać?" (coś w tym stylu). Ja jednak mam inny problem, często zaczynam pisać opowiadanie, ale nie moge go rozwinąć i zakończyć. Chce mi się pisać, ale po prostu nie mam pomysłu co napisać. Jak wy sobie z tym radzicie? (Choć pewnie nie macie nawet takich sytuacji)
Rebley
22.12.2014
Ja mam zawsze wenę na wieczór choć zdarza się że jej nie mam wtedy albo nie piszę albo jak muszę to się relaksuję
pozrawiam
Anonim
22.12.2014
Zdefiniuj pojęcie wena, bo dla każdego to co innego. Dla niektórych mana, dla innych sama chęć. ;)

Ja piszę, tak czy owak, praktyka to zawsze praktyka i doświadczenie. Jak nie mam weny, to piszę jednostronicowe miniatury, jak nie mam weny na miniatury to kombinuję z poezją, jak nie mam weny na poezję, to tworzę opisy i życiorysy postaci :) A jak na to nie ma już weny, to cóż, są dni, kiedy trzeba sobie odpuścić, wypić whisky, pomyśleć, powymyślać.

Wiele osób myli wenę z samą chęcią wylania czegoś na papier, po czym uderza ich gwałtowna frustracja, że nie mogą sklecić zdania.
Dla mnie wena to właśnie dobry flow ze słowami, pewne zrozumienie, trochę niewdzięczna miłość do prozy i poezji - czasem bywa ciężko, czasem się kłócimy, ale koniec końców żyć bez siebie nie możemy.
To jest Wena dla mnie - traktuję ją jako osobę, a osobę trzeba poznać, polubić, zrozumieć, czasem wybaczyć.
Anonim
22.12.2014
Nie ma opcji edycji, więc dodam jeszcze od siebie: z Weną jest jak z przygodą. Sama przyjdzie, ale trzeba ją dostrzec, trzeba jej pomóc, wypatrywać, ale nie być nachalnym i przede wszystkim - Wena nie lubi leniwych ;)
Annie
22.12.2014
Dziękuję bardzo za pomoc :)
T. Weasley
23.12.2014
Ja od pewnego czasu prowadzę zeszyt w którym zapisuję złote myśli i pomysły na tekst. To pomaga.
Lexi
27.12.2014
Też mam takie problemy. Nie ma co się wtedy denerwować, zniechęcać i robić coś na siłę, bo nic z tego dobrego nie wyjdzie. Wiem po własnych doświadczeniach. Nie od razu zostanie się najlepszym pisarzem. Uczymy się na błędach. Kiedy nie mam weny odkładam pisanie, albo zajmuje się czytaniem. Mnie pomaga, także słuchanie muzyki, np. jeśli chcę napisać coś smutnego to włączam piosenkę z odpowiednim to tego nastrojem i na odwrót, kiedy mam zamiar napisać coś wesołego. Tylko w moim przypadku, gdy przychodzi wieczór do głowy wpada mi wiele pomysłów na opowiadania. Problem w tym, że nie zawsze mam czas, a to nauka czy coś innego. :)
tribia
24.07.2016
Nie pisać. Pisanie wymuszone nigdy nie jest dobre.
ŁucjaLisiecka
27.07.2016
Moją odpowiedzią na to pytanie jest muzyka.
Podczas słuchania utworów muzycznych często przed oczami pojawią mi się różne sytuacje i zdarzenia, które później umieszczam w opowiadaniach. Muzyka to dla mnie największe źródło inspiracji ^ ^
Shiroi Ōkami
27.07.2016
Pisz pijany, poprawiaj na trzeźwo.
Niektórzy zrozumieją ;D
the_endrju
27.07.2016
Gdy nie ma weny nie widzę sensu, by kończyć na siłę, bo wyjdzie gniot :)
Najlepiej wziąść się do tego, kiedy wena wróci :D
beatries
27.07.2016
Dokładnie
60secondsToDie
27.07.2016
Mnie wena nachodzi przy tworzeniu zawsze : D
Shiroi Ōkami
27.07.2016
Gdyby pisarze pisaliby tylko pod wpływem weny, to półki w empikach byłyby niemalże puste.
Nazareth
27.07.2016
Shiroi akurat pisanie to chyba jedyna rzecz której nie potrafię robić po pijaku :D
Neurotyk
27.07.2016
Shiroi, masz rację, wena to jedno - nawyk, rzemieślniczość - drugie i pułki są pełne przez nawyki, rzemieslniczość z dodatkiem weny.

Naz, żartujesz?!

Obraziłeś się sam :)
Shiroi Ōkami
27.07.2016
"Gdyby pisarze pisaliby" ~ kiedy to przeczytałam, zrozumiałam, że powinnam iść już spać ;-;
Powiem tak: zależy, jak kto powyższy cytat Hemingwaya o pisaniu po pijaku i na trzeźwo rozumie - dosłownie czy metaforycznie :D
Branoc!
the_endrju
27.07.2016
Nie pisarze nie piszą, Shiroi napisałem do Ciebie na meila :/
Shiroi Ōkami
27.07.2016
Powinno być "gdyby pisarze pisali", ale ok.
Kiedy nie mam poetyckiej weny, wyczuwają to islamistyczni terroryści, atakują, a potem ja piszę wiersz o danym zamachu.
To czarny humor, ale jest w nim trochę prawdy. Zauważyłam, że wiele utworów napisałam pod wpływem krwawych zamachów terrorystycznych.

Część postów została ukryta (92)

Zaloguj się, aby przeglądać cały wątek

Akwadar
dwa lata temu
Powiedzmy... ale i tak się podciągnął
Alienator
dwa lata temu
Ciągle nie panuje nad językiem.
Akwadar
dwa lata temu
No cóż mam ci powiedzieć...
EllVik
dwa lata temu
Nie gram w gry, w które nie opłaca się grac xd
Alienator
dwa lata temu
Zastanawiam się po prostu, kiedy do niektórych dotrze, że dobra znajomość języka, to podstawa pisania.
EllVik
dwa lata temu
Już by dotarło, gdyby miało
Alienator
dwa lata temu
Mi z rok zajęło dotarcie do tej fundamentalnej prawdy.
Akwadar
dwa lata temu
Czasami wolę poczytać takich mało technicznych, mają dużo ciekawego do opowiedzenia, a czesto zajebiści technicy tak przynudzają, że aż zeby bolą
Akwadar
dwa lata temu
Do mnie przemawia historia, resztę da się ogarnąć
Alienator
dwa lata temu
Podejrzewam, że większość ludzi potrafi wymyślić jakąś historię, ale niewielu potrafi ją opowiedzieć.
Alienator
dwa lata temu
Przy literaturze jednak dobrze mieć do czynienia z tekstem literackim.
Alienator
dwa lata temu
W sumie ciekawi mnie też definicja kogoś "mało technicznego"?
Akwadar
dwa lata temu
Musi być definicja? A własnymi słowami może być?
To ktoś kto ma problemy z ortografią, interpunkcją, nawet gramatyką, ale wzbudza autentyczne zainteresowanie wypowiedzią, potrafi nadać niezwykłości dzięki rozległej wyobraźni, poprostu potrafi wzbudzić chęć do przeczytania całości, odkrycia finału historii.
Alienator
dwa lata temu
To znaczy, że umie poprawnie złożyć zdanie, czy nie umie? Moim zdaniem ktoś kto nie panuje nad językiem nie zapanuje też nad innymi elementami.
Akwadar
dwa lata temu
Tego mozna nauczyć, nie nauczysz wyobraźni. Nawet nie wiesz ile ciekawych i uznanych pozycji wyszło spod pióra autorów, którzy uczyli się w trakcie pisania przy pomocy korektorów.
Alienator
dwa lata temu
Rozumiem na początku pisania. Pierwsze dwa lata. Wiem też ile daje współpraca z redaktorem. No ale jak praca dobiega końca, to nie ma już mowy o braku warsztatu.
Alienator
dwa lata temu
Bo zgodzę się, że niektórzy mają potencjał, i czasem otrzymują swoje szanse, ale bądźmy szczerzy, przy dzisiejszym rynku mało kto inwestuje w debiutantów.
Akwadar
dwa lata temu
dlatego cenię ludzi z fantazją, inwencją, a nie z warsztatem
Alienator
dwa lata temu
A możesz dać jakiś przykład takiego debiutanta ze słabym warsztatem, co wydał i sprzedał?
Akwadar
dwa lata temu
dlatego nie mam nic przeciwko samowydawaniu, to dobry sposób na odkrywanie diamencików. Dodać szlif i mamy maszynkę do zarabiania pieniędzy. Oczywiscie pomijam "tanie chwyty" na bestsellery.
krajew34
dwa lata temu
Ja tam jestem tłumokiem technicznym, ale swoje pisanie traktuje jako niezobowiązujące hobby, komu się spodoba, to się spodoba. Co ze starannie wyszlifowanego tekstu, gdy nie zadziała na wyobraźnie? Jestem swiadomy swego poziomu, wyżej nie będę, a z tej wysokości upadek nie boli. Jak komuś się nie podoba to trudno. Jestem kim jestem, perfektycjne operowanie językiem polskim nigdy nie było moim zamiarem, pozostawiam to innym. Jeśli wyznacznikiem fabuły mają być technikalia, to nie zgadzam się. To nie równanie.Tyle ode mnie.
Wena istnieje, jeśli tylko nie stanowi wymówki przed pisaniem... Rzeka, która wylewa z umysłu, a z pustego nawet salomon nie naleje. Życzę miłego wieczoru.
Akwadar
dwa lata temu
Chyba nie mogę podać, ale mogę zapewnić, że zrobił to przy pomocy technicznej.
Akwadar
dwa lata temu
Krajew no i baw się, ciesz, bo jeżeli jest choć jedna osoba, która chce cię czytać, warto dla niej pisać.
Alienator
dwa lata temu
Właśnie, krajew nie potrafię zrozumieć takiego myślenia. Załóżmy, że chciałbyś postawić płot. Na początek uczysz się, jak taki płot postawić, a potem stawiasz. Ewentualnie korzystasz z pomocy kogoś, kto już stawiał płoty. Tak? Praca jak praca. Dlaczego z pisaniem miałoby być inaczej?
krajew34
dwa lata temu
Ja bym spróbował sam i kombinowałbym, ile wlezie. Drugą osobę spytałbym w ostateczności.
A tak jeszcze, bo wiadomo, że łatwo o nieporozumienia, każda krytykę biorę sobie do serca, to nie jest tak, że traktuje swoją twórczość, jak arcydzieło, a komentarz wyżej spowodowała duma. Jak ktoś mnie wywołuje, to staram się odpowiedzieć, choćby to była najgłupsza odpowiedź. Dla mnie najważniejsza jest zabawa, która płynie z pisania, czy jest jeden czytelnik, czy więcej, póki jest frajda nic więcej nie potrzeba. ?
Alienator
dwa lata temu
Pisać każdy może, ja rozumiem potrzebę pisania dla samego pisania. Wszystko spoko, nic mi do tego. Ciekawi mnie tylko skąd pomysł, że można stworzyć coś, o wytwarzaniu czego nie masz większego pojęcia?
Co do brania krytyki, to nie chodzi, żeby potrafić się do niej zdystansować, tylko żeby wyciągnąć z niej jakąś naukę. U Ciebie tego nie widać.
EllVik
dwa lata temu
A to błąd, że każdą krytykę do serca bierzesz, bo ktoś może krytykować i pitolić bzdury przy tym.
krajew34
dwa lata temu
Znaczy się źle użyte słowo, znaczy się komentarz, z którego biorę, to uważam zastosowne. Gdybym miał brać wszystko do siebie, za pewne przestałbym po pierwszym wrzuceniu na stronę.
Wybacz alien, ale nie uważam, że nie wyciągam wniosków. Daleko mi do ideału, ale nie zamierzam dać sobie wejść na głowę, ponieważ ktoś ma inny pogląd lub uważa, że lepiej byłoby tak, a nie inaczej. Z tego, co czytam komentarze pod tekstami, ile ludzi, tyle opini. Przestawiam historię w taki sposób, a nie inny, nie są to arcydzieła, znikną w odmetavh internetu, to że ktoś nie skończył szkoły gastronomicznej, nie oznacza to, że nie może gotować. Jasne, że nie bedzie szefem kuchni w luksowej restauracji, głupota byłoby, gdyby tak sądził (no chyba, że będzie miał wspaniałe umiejetności), albo że ktoś, kto nie jest krytykiem nie może wypowiedzieć się o filmie, czy też serialu. Świat pełny jest takich osób. Rozumiem, gdyby to był portal na jakimś tam poziomie, ale tu, gdzie każdy może publikować, mam gdzieś to, że jestem gramatycznym durniem. Uważam, że przeszedłem do długa drogę od swoich naprawdę wadliwych początków, dostałem dużo pomocy od ludzi, za którą jest mega wdzieczny. Jasne, że to okruszki, patrząc na rozległe stepy jezyka polskiego, ale mi to wystarcza. Ani nie wydam, ani nie oczekuje niczego więcej. Może ktoś wpadnie, może nie... życie jest stanowczo zbyt krótkie, aby przejmować się, czy ktoś zgrzyta zębami, bo nie użyłem tego, bądź zdanie mu nie pasuje. Zawsze chętnie podyskutuje , ale nie znaczy to, że mam schylać głowę, bo ktoś tak mówi. Chorągiewą nie jestem, nawet jeśli to będzie jedyny pogląd tutaj. Cieszę się zabawą, a że może chamską, prostacką i pełną dziur? Kit z tym, w końcu ważne, że mi sprawia frajde, nikt tego chłamu czytać nie musi. Czerwony krzyżyk i tyle. Dobranoc.
Alienator
dwa lata temu
Nawet w gotowaniu korzystasz z książki kucharskiej lub sprawdzonych przepisów. Nie wrzucasz wszystkiego na chybił trafił do gara w nadziei, że wyjdzie taka, a nie inna potrawa?
Łukaszenkowski
dwa lata temu
Ali, mam nadzieję że się nie obraziłeś o to "starcie jeleni", już jestem prawie normalny
krajew34
dwa lata temu
Ugotować coś jest łatwo i do tego przyrównałbym pisanie. Możesz coś przesolić , czegoś nie dodać... ktoś bedzie uważał, że powinno się dodać to, a ktoś inny czy to. Równie dobrze i tak zrobisz to po swojemu, modyfikując dodatki, przyprawy itd... na pewno nie porownałbym tego do wrzucania wszystkiego jak leci, gdyż to w ogóle nie pasuje do tej sytuacji. W końcu coś z tego powstało, dla mnie zjadliwe, dla niektórych też, a dla ciebie, badż dla niektórych będzie abominacją. Jak się da zjeść, znaczy że nie powstał misz masz, a że nie czujesz przyjemności z jedzenia, jest tyle knajp, gdzie to możesz znaleźć.
o nim pseud
dwa lata temu
Gotowanie zgodnie z przepisem to odtwarzanie, a nie tworzenie. Nauka jest na usługach wyobraźni. Bez wyobraźni nie powstałoby nic.
Szpilka
dwa lata temu
Żeby samemu coś stworzyć, najpierw trzeba się nauczyć odtwarzać. Na filmiku Sebastian Lege odtwarza szwindle producentów żywności i tak: dżem z obniżoną kalorycznością to mrożone owoce gotowane w wodzie /woda kalorii nie ma/ zaprawione słodzikami i cukrem też! A dlaczego cukrem? Bo to najtańszy konserwant. Sebastian Lege potrafi odtworzyć każdy produkt czy to donut, zupka z torebki czy guma do życia, bez dogłębnej wiedzy kulinarnej nie mógłby unaocznić szwindli żywnościowych. Od zawsze powtarzam, że najlepsze jedzonko to takie, które się samemu przygotuje, bo się wie z czego ono ?

ten ja
dwa lata temu
"Alienator wczoraj o 20:13
A co to jest wena?"

To taka baba, ładna, napalona, początkowo takie zwano Wenusami (Wenus z Milo i takie tam), nie wiem kiedy się zdegradowała do "wena", ale słyszałem, że na początku była właśnie Wenusjanką - czyli jakoś też można by, że Alienatorka
Alienator
dwa lata temu
Wszystko spoko z tym gotowaniem, tylko niektórzy uparcie wrzucają jajka na patelnię w nadziei, że wyjdzie im pieczony kurczak, a wszelkie próby zwrócenia uwagi, że to nie do końca tak działa, ignorują, tłumacząc, że gotują samym sobie.
Szpilka
dwa lata temu
Hihihihi, świetne porównanie, niektórym się wydaje, że wystarczy książkę kucharską przeczytać, żeby umieć gotować. Z pisaniem jest tak samo, najpierw trzeba język ojczysty opanować, żeby móc w nim tworzyć znośne dzieła, bo warto mieć na uwadze, że znani autorzy są czy byli świetnie wykształceni jezykowo. Np. autorka Harry'ego Pottera ukończyła filologię angielską, przed Potterem napisała fajne kryminałki, polecam ?
ten ja
dwa lata temu
Ino Mark Twain, to niespecjalnie do nauki się garnął, szkołę źle wspominał, Orwell też niewiele liznął, z karabinem wolał łazić, Sergiusz Piasecki w czasie odsiadki w więzieniu, się w ogóle Polskiego dobrze nauczył itd... Różnie bywa
ten ja
dwa lata temu
Potter chyba nie dla wsiochów, nawet filmu z nim żadnego nie dałem rady obejrzeć
ten ja
dwa lata temu
Znaczy z serii
Szpilka
dwa lata temu
Geniusze literatury mogą sobie szkoły darować, ponadto człek się sam może dokształcić jak np. Edison samouk, zaś Hłasko ani w szkole, ani samodzielnie nie chciał horyzontów poszerzać i to widać w jego pisaniu. Karol May bardzo dużo czytał, zanim napisał o Dzikim Zachodzie ?
ten ja
dwa lata temu
Alienator, A niektórzy sypią niemyty owoc do zbiornika fermentacyjnego, za dwa tygodnie destylują i wychodzi im smakowy spirytus i to fakty, to z kurczakiem też może się udać, kwestia złożoności maszyny przez którą przejdzie jajko i czasu w jakim to zrobi, oraz zużycia "paliwa"
EllVik
dwa lata temu
Edison to złodziej, team Tesla.
Alienator
dwa lata temu
Żaden z nich nie miał problemów z językiem. Nie trzeba się legitymować dyplomem uniwersytetu, żeby znać język. To prosta zasada. Jeśli coś tworzysz, to na początek trzeba poznać tworzywo i narzędzia służące do jego obróbki. To zawsze tak działa przy tworzeniu, jednak niektórzy uważają, że z pisaniem jest inaczej.
ten ja
dwa lata temu
Szpilka, Hłasko, to chyba miał dość świata, szedł w autodestrukcję, wystarczająco się zapisał, by go pamiętano. A May - ta akurat w podstawówce trochę tam czytałem i dziwiłem się, że on dzikiego zachodu nie widział
Alienator
dwa lata temu
Tak, Yanko, teoretycznie można do usranej śmierci czekać na cud. Właśnie dlatego pisałem wyżej, że koncepcja weny jako mitycznego stwora, to coś co rozumiem, ale jednocześnie jest to coś, co w rzeczywistości nie ma racji bytu.
ten ja
dwa lata temu
EllVik, Tak, teraz o tym nadają i krzesło elektryczne schrzanił, że pierwszy stracony jakoby na stosie się smażył
ten ja
dwa lata temu
Alienator, Ja jednak ślizgam się na tym micie o wenie, podejmuję ryzyko, najwyżej umrę bezpotomnie w słowie zapisanym tak, by było minimalnie poczytne.
Szpilka
dwa lata temu
Coś jest na rzeczy z tą weną, bo np. Falco po napisaniu „Out of the Dark” miał kryzys twórczy, zapytał - czy właściwie muszę umrzeć, żeby żyć?

A nasz Tuwim? Zarzuca mu się, że po 'Kwiatach polskich' nic wielkiego już nie napisał.
ten ja
dwa lata temu
E tam, nawet proces miał za wiersz, to jednak był wielki
ten ja
dwa lata temu
Choć Bogumił stwierdził, że za ten wiersz powinni byli Tuwima rozstrzelać. Bogumił - katolik, polak, przyjaciel ludzi

Zaloguj się, aby wziąć udział w dyskusji