Fruwające Instrumenty Muzyczne, Park, Fontanny, Okna, Lustra, Obrazy, Galeria Sztuki I Opera
"Fruwające Instrumenty Muzyczne, Park, Fontanny, Okna, Lustra, Obrazy, Galeria Sztuki I Opera"
gatunek: fantastyka/sny/surrealizm/kultura i sztuka
Lata 1987-1992. Rześki, dosyć ciepły, raczej słoneczny poranek.
W pięknej, wesołej krainie, gdzie rosły palmy, pomarańcze, banany, ananasy i brzoskwinie, oraz gdzie przez cały czas świeciło słońce i było ciepło, leżało wielkie wspaniałe miasto, pełne zabytków, muzeów, oper, kin, teatrów i galerii sztuki. Rozciągało się ono od wilgotnych, mglistych, mistycznych wzgórz, aż do sielankowych, słonecznych plaż, na których często odbywały się radosne imprezy.
Po ścianach pełzały mniejsze i większe ślimaki o różnych kształtach oraz kolorach muszli. W pobliskich stawach, rzekach i jeziorach mieszkały gupiki, zmienniaki oraz gambuzje. Na liściach lilii wodnych wypoczywały rzekotki. W parkach, pośród roślin takich jak pinie, platany, daktylowce, magnolie, pomarańcze, fatsje, pospornice i hibiskusy, beztrosko hasały kolibry, gołębie, zimorodki, żołny, pawie, bażanty oraz papużki.
Miejscowe galerie sztuki były od wewnątrz obficie przyozdobione eleganckimi, luksusowymi rzeźbami, obrazami i antycznymi przedmiotami codziennego użytku, takimi jak krzesła, sofy, stoły, szafy, komody, toaletki, regały, biurka, naczynia, sztućce oraz dekoracyjne bibeloty, a wszystko to stylizowane zwykle na starożytność, renesans i manieryzm, lecz niejednokrotnie też na barok.
Nagle, jeden z wysokich obrazów przeobraził się w lustro, które następnie stało się oknem. Nad miastem przelatywało bardzo niecodzienne stado, które składało się nie z owadów, ptaków lub nietoperzy, a z instrumentów muzycznych. A były to: flet, saksofon, trąbka, puzon, tuba, gitara, skrzypce, mandolina, wiolonczela, kontrabas, metronom, akordeon, katarynka, harfa, lira, bębenek, tamburyn, marakasy, kastaniety, pianino i fortepian.
Przedmioty, potrafiące wydawać fantazyjne, międzywymiarowe dźwięki, zauważyły piękny budynek. Pofruwały nad nim przez piękny, ekscytujący, euforyczny moment, a następnie wleciały do eleganckiego, czarującego, klimatycznego, nastrojowego wnętrza przez dosyć duże okno, uformowane z lustra, powstałego z obrazu. Gdy znalazły się już w środku, to ustawiły się przed wielkim lustrem w pozłacanej ramie. Zagrały, zatańczyły i zaśpiewały. To był próbny pokaz umiejętności artystycznych. W trakcie jego trwania, z dalekiego kosmosu nadleciały świecące, pozaziemskie chochliki, aby obejrzeć przedstawienie oraz posłuchać go i bawić się świetnie, a w międzyczasie obrazy oraz rzeźby zaczęły poruszać się, podobnie jak liście lub zboża na wietrze. Tańczyły jak na dyskotece. Z radości skakały w górę aż do sufitu. Zostały wielkimi fanami rozrywkowych instrumentów muzycznych, a te, kiedy skończyły próbę, to z powrotem wyfrunęły wesoło oraz beztrosko przez dość obszerne, kamienne okno, posiadające okiennice i doniczki pełne małych roślin o wielkich, kolorowych kwiatach oraz rozłożystych liściach.
Flet, saksofon, trąbka, puzon, tuba, gitara, skrzypce, mandolina, wiolonczela, kontrabas, metronom, akordeon, katarynka, harfa, lira, bębenek, tamburyn, marakasy, kastaniety, pianino i fortepian radośnie okrążyły całe miasto, po czym przez komin wleciały do bajecznie eleganckiego, klimatycznego i pięknego wnętrza opery, prosto na scenę. A tam znów zagrały kilka zabawnych oraz melodyjnych utworów biesiadnych, po czym ponownie zaśpiewały i zatańczyły, a wraz z nimi cała widownia. Dodam jeszcze, że prawie wszystkie miejsca były zajęte. Pod sufitem oraz wokół żyrandoli latały sobie komary, ćmy oraz nietoperze, relaksując się w ten sposób i rzucając magiczne, baśniowe cienie na widownię, jak i na scenę, a na tej działo się bardzo dużo imprezowych różności oraz dziwności. Przyszły lokalne kapele ludowe, co spowodowało że wkrótce opera została wypełniona ludźmi, zwierzętami, fantazyjnymi stworami i różnymi przedmiotami niemal po same brzegi.
Więc aby zrobiło się lżej, połowa towarzystwa przeobraziła się w karaluchy, mewy oraz sępy i w takich formach wyfrunęła przez kilka par podwójnych drzwi prosto do ogrodu, czy też raczej parku, gdzie stało kilka dziwacznych, zaskakujących, wymyślnych fontann. Całemu zjawisku przyglądało się kilkadziesiąt masek karnawałowych, które beztrosko wisiały na rosnących w pobliżu miłorzębach, magnoliach, tulipanowcach oraz daktylowcach. Zostały zauważone przez budynek pełny kultury i sztuki. Ten na ich widok stał się lekki jak piórko oraz niczym ważka wzbił się w powietrze, a potem poleciał nad morze, gdzie zastał złocistą, piaszczystą plażę. Tak minął dzień. Kiedy opera obejrzała zachód słońca, to postanowiła ponownie unieść się w powietrzu i pofrunąć za horyzont, podążając za magiczną, mistyczną, kosmiczną, czarującą, zastanawiającą, ekscytującą oraz bujającą w obłokach tarczą słoneczną, co wieczór uciekającą na nocny spoczynek do innego, tajemniczego świata, skrywającego się po drugiej stronie planety
Koniec.
Komentarze (9)
Podoba mi się żołna, fajny limeryk byłby z tego, idę czytać dalej :)
Horror z motywem ślimaków pełzających po ścianach, który miałaś na myśli, ma tytuł "Ślimaki". Zgadłem?
Dziękuję i pozdrawiam ☺️
Dziękuję i pozdrawiam ??
????????? ??↔
Dziękuję i pozdrawiam ??
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania