Geneza (I?)
I/I (Sic)
Zatrzymał się. Spojrzał. Otwarta brama, prowadząca do odpowiedzi.
Jakich odpowiedzi?
Miał pięćdziesiąt lat. Jego egzystencja, mozolnie budowana od podstaw, jawiła się jako iluzja możliwości wpływu. Nic od niego nie zależało. To, czego dokonał, czego miał dokonać, było zapisanym przeznaczeniem. Niewidzialną nicią, oplatającą byty, zamieszkujące wymiar fizyczny.
Nikt nie ma wpływu na rzeczywistość.
Spuścił głowę. Długo walczył, aby uniknąć tego, konkretnego momentu, w życiu. Usiłował coś zmienić. A los, uosabiający ponure poczucie humoru, postanowił poprowadzić go przez te same wydarzenia, choć w innym czasie.
Efektem jest brama. To, co za nią. I to, co zostawił, aby tu dotrzeć.
Spojrzał za siebie.
Trzy istoty. Trzy stadia rozwoju.
On sam. Postawiony przed czymś niewytłumaczalnym.
Odwrócił się.
Z odwagą wszedł, w nieznane.
I/II (Sic)
Pusty pokój. Na środku lustro. Wokół mrok, zjadający resztkę nadziei.
Stanął naprzeciw.
On stojący obok niej. Trzymają się za ręce.
Odwracają ku sobie. Całują namiętnie.
Obraz przeistoczył się, w kolejny.
Ona tańczyła, pośród kwiatów. Intensyfikując ruch, z każdym, kolejnym obrotem.
Patrzył na nią. Usiłował pojąć.
Ostatni obraz. Wisiała. Trzymając, w dłoni, fiołek. Nie mógł nic na to poradzić.
"Zapisz."
Obok lustra, pojawił się stolik. Na nim, kartki papieru. Pióro.
Nie komentował. Nie protestował. Już raz to przeżył.
Wiedział, co ma robić.
Zapisał.
"Człowiek ślepy.
Tą prostą nazwą, łatwo można określić, kolejny przystanek grzesznika. Zatruwamy samych siebie, robiąc to, co robimy. Nasz czyn wydaje się spełniać jakieś szczególne braki, o wypełnienie których, wielokrotnie się modliliśmy. Nic z tego. Grzech, nigdy nie wypełni pustki w sercu, nigdy nie zastąpi prawdziwego uczucia, mówiąc o perspektywie zjednoczenia. Nigdy mi jej nie odda.
Moje ciało domaga się seksualnej rozkoszy.
Mój Duch domaga się wypełnienia.
Kto ma rację?
Labirynt, który przyszło nam zwiedzać, od dnia narodzin, przeistacza się w grę. Z przeznaczeniem, wobec którego jesteśmy bezsilni."
I/III (Sic)
Kim jest człowiek?
Istotą, która chorobliwie pożąda wolnej woli. Kontroli.
Zakładamy rodziny, szukamy przyjaciół, znajdujemy pracę; cieszymy się własnymi powodzeniami. Płaczemy, kiedy spotykają nas nieszczęścia. Tymczasem, ktoś już przewidział koleje naszego życia. Myślimy, że coś znaczymy. Że znaczą coś nasze wybory.
Nic z tego.
Jesteśmy nikim, w rękach Kogoś.
Nie jesteśmy żadnymi kowalami. Przeżywamy coś, co stać się musiało.
Możemy się z tym pogodzić, albo umrzeć. Przenikające się czasoprzestrzenie, rzeczywistości, prowadzące do jednej konkluzji.
Nasze życie to gra, w której żaden z nas, nie zna zasad. Świat duchowy obserwuje nasze kroki, znając ich wynik.
Dlaczego marzymy o zmianie niektórych wyborów? Cofnięciu czasu?
Pragniemy naprawić własną głupotę. Naturalnie, głupota będąca nią, w naszym mniemaniu.
Tymczasem, szybko zorientowalibyśmy się, że owo naprawienie, doprowadziłoby do tego samego. Nie da się niczego zmienić. Zostało nam to przeznaczone.
Czy da się odzyskać kontrolę?
Być może.
"Bóg jest Stwórcą, który za dobre wynagradza, a za złe karze."
"Szatan jest Ojcem kłamstwa."
Gra się toczy.
Żegnaj.
Komentarze (15)
Dzięki za odwiedziny. :)
Z iloma to różnymi sprzecznościami, trza się borykać. A każda najmniejsza decyzja, może mieć kolosalne znaczenie... lub żadnego.
Tak sobie luźno rozważając, to nie ma dowodu, że posiadamy wolną wolę.
Gdyby ktoś wtłaczał w nas dodatkowe decyzje, w ten sposób, że byśmy byli przekonani, że są nasze,
to w jaki sposób, rozróżnić jedne od drugich?
Poza tym, przed swoim urodzeniem, nie możemy zdecydować, czy chcemy zaistnieć na tym świecie:))
Pozdrawiam:)↔5
Pozdrowionka
Piękny tekst, który można różnie zinterpretować. Na swlj własny sposób. Każdy jest inny. Każdy ma własną "głupotę". Która jest każdemu pisana. I czemuś służy. Choć my często chcielibyśmy decyzję głupoty zmienić. A kto wie, może wtedy zmienilibyśmy świat? Nigdy się tego nie dowiemy. Piąteczka :D
Pozdrawiam
Przez czytanie "cogito ergo" już zaczęłam rozpoznawać Twój styl, który osobiście bardzo do mnie przemawia. Kojarzy mi się z wejściem w nieświadomą strefę, w której dusza ludzka może doświadczyć spotkania z warstwami życia i śmierci, moralności i emocji.
Ten tekst jest o fataliźmie. O fatum, które nad nami ciąży, o przeznaczeniu przypisanym nam od urodzenia. O braku kontroli nad życiem. Muszę powiedzieć, że zarówno zgadzam się jak i nie zgadzam z tekstem.
Zgadzam się gdyż faktycznie nie na wszystko w życiu mamy wpływ. My sami nie decydujemy o własnych narodzinach, genach, płci, dysfunkcjach wrodzonych czy chorobach, które przyjdą później. Nie decydujemy w jakiej kulturze przyjdzie nam żyć, jakich rodziców będziemy mieć, ani kogo na swojej drodze spotkamy. Często nasze życie zależy od decyzji drugiej osoby czy osób, które kontrolują np. sytuację polityczną. Brzmi to niezwykle strasznie.
Nie zgadzam się, gdyż z czasem z niemowlęcia stajemy się osobą samodzielną i myślącą, która może dobrać sobie przyjaciół, od toksycznych ludzi się odcinając. Dzięki kompanom można ruszyć dalej, wyrwać się ze środowiska, które nam szkodzi, bądź po prostu nie odpowiada. Wybrać kraj, utożsamić się z inną kulturą, zmienić choć trochę własny wygląd, wybrać swój styl, odnaleźć hobby. Innymi słowy, fatalizm w naszym życiu jest jak najbardziej obecny, ale jednocześnie są rzeczy, na które mamy wpływ.
Wolna wola istnieje, lecz posiada ograniczenia. Ale czy ograniczenia zawsze są złe? Nie uważam tak. Ludzie potrzebują ograniczeń i autorytetów, inaczej ten świat pogrążyłby się w totalnym chaosie. Przykład takiej "zupełnej wolności" był przedstawiony w jednym z odcinków anime "99 Galaxy Express", gdzie ludzie żyjący na księżycu Saturna, Tytanie, byli absolutnie wolni. Tak wolni, że zabicie drugiego człowieka nie wzbudzało żadnych emocji, gdyż ktoś przecież zadecydował, że chce to zrobić - jakim prawem więc można powiedzieć mu "nie" i pogwałcić jego wolną wolę? No ale... co z tą drugą osobą? Czy chciała być zabita?
Intrygujące rozważania.
Pięć.
Pozdrowienia!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania