Poprzednie częściGhule - Rozdział 1 Amon Avila

Ghule - Rozdział 4 Inga Torres

Rozdział 4

 

Po dziwnej sytuacji na turnieju wróciłam do akademii z silnym pragnieniem snu, jednak jak nazłość musiałam najpierw zgłosić się do prezesa. Na szczęście prezes słysząc, że przyjęłam misje i nie dałam nikomu wygrać popadł w osłupienie i kiwnął tylko głową pozwalając mi odejść. - Lepsze to niż wykład - pomyślałam przeciągając się i ziewając. Szłam w stronę budynku, gdzie mieściły się sypialnie i jadalnia dla beta. Mimo iż jedyne czego teraz pragnęłam to sen to wiedziałam, że i tak nie będę w stanie się nim nacieszyć przez moje ciągłe rozmyślania "dlaczego jej nie wydałam? dlaczego wygrałam? ".

- Zostaw to! - Krzyknął rozbawiony kobiecy głos.

Kiedy spojrzałam w stronę rozbawionego głosu ujrzałam grupkę beta jakoś przed trzydziestką. Drażnili się ze sobą, rozmawiali i śmiali.

- Matko Mavi zachowujesz się tak od pierwszej klasy... Czas dojrzeć mój przyjacielu. - Odparła ironicznie dziewczyna zabierając chłopakowi książkę.

- Jak miło - pomyślałam przygryzając wargę - Właściwie jakby o tym pomyśleć to kiedyś też taka byłam. Razem z Siwonem byliśmy zawsze w centrum zainteresowania i rozśmieszaliśmy wszystkich dookoła. Stare dobre czasy... Odwracając wzrok od grupki znajomych stanęłam przed automatycznymi drzwiami do budynku i weszłam do środka. Od razu skierowałam się na lewo do żeńskiej części z pokojami i wjechałam windą na siódme piętro. Ku mojemu zdziwieniu na korytarzu stał chłopak oparty o drzwi od mojego pokoju. Podeszłam bliżej by lepiej mu się przyjrzeć i od razu poczułam się nieswojo. Na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że jest on dobrze zbudowany i wysoki. Miał jasne brąz włosy zaczesane do tyłu (może na jakiś żel?), a jego złote oczy dojrzałam dopiero kiedy stanęłam tuż przed nim.

- W czymś pomóc? - Zapytałam niezbyt przyjemnym głosem.

- Inga Torres?

Automatycznie zmarszczyłam brwi słysząc jego delikatny i stanowczy głos.

- Owszem - wycedziłam nie okazując sympatii.

- Dziwne - powiedział bardziej do siebie niż do mnie - myślałem, że będzie w Tobie nienawiść, jednak nie mogę jej dojrzeć.

- Fajnie. - odpowiedziałam krótko, ale niepewnie - Teraz żegnam to żeńska strona sypialni.

Chłopak widocznie znajdował się w stanie zamyślenia, jednego jednak nie mogłam mu zarzucić, był nieziemsko przystojny...

- Nazywam się Enzo Blanc - powiedział po dłuższej chwili - od dziś będę uczęszczać na pierwszy rok tej akademii i chcę byś została moją partnerką.

Uśmiechnęłam się z politowaniem.

- Nie.

- Nie? - Powtórzył.

- Nie.- Odparłam i odepchnęłam go na bok by otworzyć drzwi.

- Już nie czujesz nienawiści? - Wyrzucił krzyżując ręce.

Spojrzałam na niego starając się zrozumiem do czego dąży.

- Twój brat został zamordowany przez ghule. Nie chcesz się zemścić?

Dobre pytanie, jednak już dawno poznałam na nie odpowiedź.

- Po pierwsze nie wiem czy Siwona zabiły ghule - odparłam łapiąc Enza za szyje - a po drugie moja nienawiść zniknęła wiele lat temu i nigdy nie mogłam jej uwolnić, sama się wypaliła. Cokolwiek przeżyłeś kolego to zrozum, że Twoja także kiedyś się ulotni, więc daj sobie spokój.

Enzo pozwolił się trzymać za szyję dopóki nie skończyłam mówić. Po tym jednak uwolnił się z uchwytu i odsunął na dwa kroki.

- Moja nigdy nie zniknie nawet kiedy złapię sprawce - odpowiedział wciąż spokojnym głosem.

- Czego Ty w ogóle ode mnie chcesz? - Zapytałam skołowana.

- Chcę byś pomogła mi zabić bardzo niebezpiecznego ghula.

- Niebezpiecznego ghula?

- Blair Blanc. Moja siostra, która zagraża beta. Wiem, ze coś planuje i potrzebuje kogoś kto mi pomoże i będzie po mojej stronie.

Jego siostra? pomóc? dlaczego moje życie z cichego egzystowania i drzemek musi stawać przed takimi wyborami. Spojrzałam na Enza, który całkowicie poważny z pokerową twarzą ukazywał gdzie nie gdzie nienawiść i agresje.

- Nie znam Cię. Nie ufam Ci. I nie lubię mordować ghuli, którzy nie zabijają ludzi. Uważam, że mają prawo żyć i nie darzę ich nienawiścią. Ty jednak... po Twoim spojrzeniu mogę dostrzec, że zabijesz każdego, którego napotkasz. Różnimy się, ja dałam sobie spokój z zemstą Ty jednak będziesz nią żyć już zawsze. To nie wypali, daj mi spokój.

- W zamian za pomoc spełnię Twoje życzenie - dodał.

- Nie posiadam czegoś takiego.

- Pomogę Ci uciec.

Spojrzałam na niego poirytowana. Uciec? Czy tego właśnie chciałam? Fakt. Nikt nigdy nie dał mi wyboru. Nikt się nie zastanawiał czy może nie wolę żyć sobie jak normalny człowiek. Czy gdybym teraz miała okazję by opuścić beta zrobiłabym to? Pewnie tak... Jednak beta jest się do końca życia.

- I jak chcesz to niby zrobić? - Okazałam zainteresowanie.

- Najpierw musisz mi pomóc, a to może zając dłuższą chwile, jednak kiedy wszystko się skończy dopilnuję być była wolna.

Westchnęłam. Nie to żebym miała coś innego do roboty...

- Zgoda, zgoda będę Twoją partnerką, a teraz spadaj - mruknęłam i weszłam do pokoju zamykając za sobą drzwi.

Położyłam się na łóżku przykładając twarz do poduszki. - Co ja ostatnio wyprawiam - pomyślałam i uśmiechnęłam się na myśl, że mogłabym nie być beta.

Następne częściGhule - Rozdział 5 Weiss Fisher

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • BreezyLove 25.02.2015
    Przeczytałam wszystko od początku, bardzo ciekawe :)
  • Sarusia 26.02.2015
    Dziękuję bardzo :) Zachęcam do przyszłych rozdziałów :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania