Głupek

Siedział naprzeciwko drzwi z tabliczką „Dział Kadr i Szkolenia”. Przez czterdzieści lat przepracowanych w tym zakładzie, bywał tu nieraz. Zazwyczaj po jakiś dokument, podnoszący jego zawodowe kwalifikacje. Był spawaczem odbiorowym z trzydziestoletnim stażem. Wcześniej pracował na tokarce i przez parę lat obsługiwał piec do obróbek cieplnych. Nazbierało się tego przez tyle lat. Teraz jednak siedział tu zupełnie z innego powodu. Trzy miesiące temu coś się w nim posypało. Wszyscy, którzy widzieli go tego feralnego dnia w pracy, przecierali oczy ze zdziwienia, widząc jak wywraca kosz ze śmieciami, kopie w drzwi, wrzeszczy, że ktoś chce go zabić. Przyjechała policja i pogotowie, powalono go na ziemię, dano mu jakiś zastrzyk i zabrano do szpitala. Okazało się, że chorował już dawno na schizofrenię, ale jakoś udawało mu się ukryć ten fakt przed większością znajomych w pracy. Bywało, że znikał na długie chorobowe, ale nikt nie podejrzewał, że powodem jest tego typu schorzenie.

Tadzik zawsze był trochę dziwny, mówił niewyraźnie i czasem trudno było się z nim dogadać, często brał wszystko dosłownie. Nie lubił odpowiadać na osobiste pytania, ale sam często je zadawał. Nie miał bliskich kolegów i nikt tak naprawdę, nie wiedział, jak wyglądało jego prywatne życie. Pomimo to, był życzliwym człowiekiem i chętnie pomagał młodszym, mniej doświadczonym pracownikom.

Z czasem każdy się do niego przyzwyczajał i zaczynał rozumieć jego bełkotliwą mowę. Dzisiaj on niczego nie mógł zrozumieć. Po tylu latach chcą go zwolnić z firmy. Właściwie to sugerują, żeby trochę dłużej pochorował, potem zgłosił się na komisję lekarską. Będzie miał spore szanse na roczną rentę rehabilitacyjną. Do emerytury zostało mu dwa lata, wystarczy co nieco pokombinować i znajdzie się na zasłużonej emeryturze.

Nie mógł tego pojąć, chciał wrócić do pracy, czuł się w pełni sił, jakieś komisje? Kompletna abstrakcja, udowadniać komuś, że nie jest zdolny do żadnej pracy. Niestety, jego zdanie nie miało w tej chwili żadnego znaczenia.

Czekał na kadrową, która jak mu powiedziano, wyszła na pilne zebranie i wróci za godzinę, albo dwie. Chciał z nią porozmawiać, miał jeszcze nadzieję, że da się coś w jego sprawie zrobić. Dwa razy otrzymał nagrodę dla najlepszego spawacza roku. Nigdy nie podpadł, zawsze punktualny, kiedy trzeba było zostać parę godzin, nie zdarzyło mu się odmówić. A teraz… jakby to wszystko nie miało znaczenia?

Podniósł się z ławki, podszedł do okna, spojrzał na halę, w której pracował. Zrobiło mu się przykro, tyle lat od szóstej do czternastej ciężkiej pracy, a teraz może sobie na nią popatrzeć tylko przez okno. Odruchowo wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i w tej samej chwili przypomniał sobie, że tu nie wolno palić, nerwowym ruchem schował ją z powrotem.

Trochę rozbolała go głowa, czuł nieprzyjemny ucisk w okolicy skroni. Ten korytarz stawał się coraz bardziej przytłaczający. Wąski, słabo oświetlony i wydawał mu się teraz niesamowicie długi. Co jakiś czas, ktoś wychodził z jednego pokoju i wchodził do innego. Tadzika najbardziej interesowały drzwi na samym końcu korytarza, którymi wchodziło się i wychodziło do budynku. Czekał aż pojawi się w nich pani kadrowa. I w pewnym momencie jakaś kobieta je otworzyła, ale to nie była ona. Młodsza wyższa, od razu było słychać stukot wysokich obcasów. Szybkim krokiem zmierzała w jego kierunku. Spojrzała na niego z lekkim niesmakiem i weszła do pokoju, przed którym siedział.

-Ten idiota dalej tam siedzi? – zapytała kadrowa młodszą koleżankę.

- Tak, chyba będziesz musiała z nim porozmawiać – odpowiedziała siadając za biurkiem.

- Nie mam na to ochoty, Elka powiedziała mu, że jestem na zebraniu. To taki przymuł, już raz z nim rozmawiałam, poradziłam, co powinien zrobić, ale do niego nic nie trafia.

- To fakt, patrzył się na mnie, jakbym mu coś zrobiła. Cholera wie co takiemu w głowie siedzi. Jak to możliwe, że przepracował tyle lat między normalnymi ludźmi?

- A! Olu, kto tam na tych halach fabrycznych jest normalny, banda idiotów i tyle – powiedziała poddenerwowana kadrowa.

- Też prawda – odpowiedziała z lekkim uśmiechem Ola.

- Dajmy sobie z nim spokój, za chwilę pójdzie, a jakby znowu miał się pojawić, to powiem ochronie, żeby go nie wpuszczali na teren budynku.

- Racja, powiedz lepiej jak było na nartach w Alpach.

- Och! Cudownie, wiesz te nasze góry nie umywają się do nich. Najpiękniejsze widoki jakie widziałam w życiu. Adam trochę marudził, no bo wiesz, jak w naszych górach, to by były dwa tygodnie. Tam cztery dni, ale dla mnie przede wszystkim, liczy się nie ilość a jakość.

- Jasne, mój Andrzej też tak ma, ale jak sobie trochę pozjeżdża to mu przechodzi.

- Latem mamy zamiar polecieć do Meksyku.

- Wiesz… byliśmy tam dwa lata temu i powiem ci, jakoś mi się nie podobało. Hotel bez klimy, duszno i wszędzie trzeba uważać, by cię nie okradli.

- No cóż, zobaczymy, poszukamy jakiegoś miejsca z klimatyzacją.

- Tak, na pewno coś tam znajdziecie… nie chcę odradzać, ale wszędzie brud i smród. No chyba, że znajdziecie ekskluzywny hotel i nie będziecie się nigdzie ruszać.

- Oj! To chyba niemożliwe, Adam to fanatyk nurkowania, tylko dlatego dał się namówić.

- No to mu powiedz, żeby się w tobie zanurzał hahaha…!

 

- Przepraszam – powiedział Tadzik pojawiając się w drzwiach.

Obie panie na chwilę zamurowało.

- Jakim prawem pan tu…! – odezwała się kadrowa.

- Usłyszałem śmiech, bo ta pani co, tu była, powiedziała, że kadrowa jest na zebraniu, no i…

- Co, no i! – powiedziała zdenerwowana kadrowa. – Panie Mroczek, mówiłam co ma pan zrobić. Niech do pana wreszcie to dotrze!

- Ale… ja chcę wrócić do pracy – powiedział spiętym głosem Tadzik.

- Ale, pana już nie ma w systemie, rozumie pan?

- W sys… w systemie?

- Tak, pana tu nie ma! – krzyknęła kadrowa.

- Nie rozumiem, przecież ja…?

- Niech pan stąd idzie, bo będę zmuszona wezwać ochronę.

Spojrzał na nią ze łzami w oczach, potem odwrócił się i wyszedł z pokoju.

Dla podstarzałego człowieka wizja szukania nowej pracy nie jest łatwa, zwłaszcza po dwóch miesiącach przesiedzianych w psychiatryku. Lepiej byłoby mu kompletnie oszaleć i nie mieć pojęcia, co się wokół niego dzieje. Szedł w stronę drzwi, które jeszcze przed chwilą były dla niego małą nadzieją. Teraz stały się bramą prowadzącą do innego świata. Kompletnie obcego i niezrozumiałego. Nie potrafił kombinować, ściemniać i udawać kogoś kim nigdy nie był. Coraz bardziej docierało do niego, że ten okrutny system, usuwa go z prawdziwego życia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • fantomarok 13.02.2020
    Coś mi się wydaje że to będzie dobre
  • Targówek 13.02.2020
    Najpierw tekst o kloszardzie, teraz o jakimś chorym umysłowo. Co następne?
  • AlaOlaUla 13.02.2020
    Genialne opowiadanie!
    Jak pięknie opisałeś kadrówki, ohydne babsztyle!

    Cudowny, wzruszający peel.
    Cóż winny człowiek, gdy dopadnie go metryka?

    Bardzo, bardzo✌
  • Lotos 14.02.2020
    Dzięki za komentarz.
  • refluks 14.02.2020
    No nie wiem. Mam znajomego schizofrenika, grzeczny, kulturalny, spokojny, wszyscy go lubią i on codziennie prawie pokazuje, ze jest chory. A to w markecie zatruli mu kawę, w aptece leki, co kilka tygodni wymienia zamki w drzwiach, a jest chory w stopniu lekkim, więc trudno mi uwierzyć, że w zakładzie się nie poznali wcześniej, przed wypadkiem z koszem i ze raz na jakiś czas wyjeżdżał na podleczenie.
  • Lotos 14.02.2020
    Co do schizofrenii to jest jej wiele rodzai, Ty masz takiego, ja znam takiego. To czy w zakładzie wszyscy nie wiedzieli, tego nie wiem. Wiem, że jego kierownictwo i współpracownicy nie wiedzieli. Dopiero jego rodzina przekazała tą wiadomość. No, ale to jest portal pisarski i niekoniecznie muszę udowadniać czy to prawda czy nie, a Ty masz prawo w to nie wierzyć.
  • Dobry tekst o tym jak obecne społeczeństwo usuwa słabsze jednostki. Początek w prawdzie nie zachwyca; jest bardzo ogólnikowy, trudno powiedzieć czy smutny czy śmieszny. Potem jest jednak lepiej; opisu korytarza jest ujmujący (na swój sposób oddający grożę) a pesymistyczny finał pełen mądrości.
  • Lotos 14.02.2020
    Dzięki za ślad pod tekstem.
  • befana_di_campi 14.02.2020
    Nie "Głupek" a system pozbawiających człowieczeństwa cyborgów. Autentyczne kafkowskie klimaty! Doskonale rozumiem tego typu bohaterów, ponieważ i ja w jakimś sensie do nich się zaliczam.

    Bardzo serdecznie :)
  • Lotos 14.02.2020
    Masz rację Befano, a jeżeli dochodzi do tego choroba psychiczna, to i pomóc jest trudno.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania