Grafomański wierszyk
poranny budzik jest cierpieniem
nawet śpiew ptaków nie pomaga
gdzieś tam uciekła mi skarpetka
jednak zapachem swym się zdradza
do pracy znowu trzeba iść
póki nie zwolnią za spóźnienia
zasuwam rozporek spodni i
ruszam na podbój światłocienia
papiery ciągle papiery - szkło
i folii toreb świata cały
zafoliowana Ziemia jest
zapakowana w jakiś całun
ktoś tam pomyka też do pracy
babcie wychodzą za pieskami
śmietniki ruchem jednostajnym
przeżyły noc więc idą dalej
huśtawka wabi mnie nieśmiało
lecz ogrodzona jest niestety
byłoby fajnie na nią wsiąść
i stąd odlecieć niczym komety
gdzieś tam zapity budzi się ksiądz
anieli znów go będą chwalić
taka gówniana rzeczywistość
a twgl. - jest wspaniale
tolerancja jako syndrom i
oznaka pylenia wiosennego
ochrona poczęcia naturalnego
obrona ojczyzny i służba wojsku
JP II i nudność swojska
Heidegger Freud ich super ego
wrest katolicki - chrześcijanizm
pigułka dzień po - czy aborcja
szczepionką w mózgu a nie w łonie
klauzulą sumień jest bez granic
i karą śmierci tych ich ego
paternalizm który zeń wynika
i zawsze sofistyka
były jeszcze dwie zwrotki
ale litość mnie wzięła
czyżby - skrupuły jakieś
- niech to jasna cholera!
Komentarze (15)
uważaj dziewczynko na zboczeńcuff xD
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania